Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.18

Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.18Od dwóch godzin siedziałam w mieszkaniu Suzy, w jedynym mieszkaniu w którym czułam poczucie bezpieczeństwa, w jedynym mieszkaniu w który czułam spokój. To Tu odnalazłam spokój ducha, tu odnalazłam swoje miejsce na ziemi, tu poczułam się bezpiecznie. Chociaż mój stosunek z ojcem w ostatnich dniach naprawił się, z mamą straciłam kontakt, czasem miałam wrażenie, że ona zwyczajnie obwinia mnie o śmierć Pawła, a przecież nie miałam z tym nic wspólnego. Tak bardzo chciałam odzyskać swoje dawne życie, tak bardzo pragnęłam cofnąć czas, chciałam zaznać spokój, poczuć się znowu kochana i bezpieczna.  
- Powinnaś coś zjeść - rzekł cicho Sławek, ale zignorowałam jego uwagę. Nie byłam głodna. Tak naprawdę nie potrzebowałam niczego, z wyjątkiem jego obecności i ciszy. - Proszę Cię przemyśl to jeszcze na spokojnie - poprosił. Wiedziałam co miał na myśli, ale nie odpowiedziałam. Owszem czasem zastanawiałam się, czy nie powinnam pojechać tam z nim, ale też nie chciałam. Miał swoją podróż, którą musiał odbyć sam. Ja też miałam swoją podróż, miałam sprawę, którą musiałam zrobić. Miałam zadanie, obietnicę do spełnienia.  
- Proszę Cię nie rób tego - przypomniały mi się słowa Pawła, które wypowiedział tuż przed śmiercią i poczułam na policzkach krople łez.  
- Kaju nie prawdą jest to, co o sobie myślisz. Jesteś niezwykłą kobietą i Paweł też tak uważał - usłyszałam.
- Nie prawda - powiedziałam cicho  
- Ależ tak. Jesteś niezwykła  
- Nie. Jestem do niczego Sławku, do niczego - wypowiedziałam przez łzy. Mężczyzna przytulił mnie mocno, a ja nie wyrywałam się. Schroniłam się w ramionach mężczyzny i tak bardzo chciałam powiedzieć zostań ze mną, ale nie mogłam. Chodziło o jego dziecko, chodziło o dziecko, a ja nie miałam prawa oczekiwać od niego, że dla mnie zostanie.On nie mógł zostać, tak samo jak ja nie mogłam ta pojechać. Miałam dziwne wrażenie, że od tego momentu, od tej chwili nasze życie, nasze drogo rozchodzą się, a teraz każdy z nas musi żyć własnym życiem, chciałam w to wierzyć, bo podświadomie uważałam, że nie zasługuje na Sławka. Nie zasługiwałam na nikogo, ani na Pawła, którego porzuciłam, gdy najbardziej mnie potrzebował, dlaczego nie zauważyłam jego nagłej zmiany zachowania? jego zmiany wyglądu? chude twarzy? dlaczego nikt mi nie powiedział, że mężczyzna którego kochałam umiera? dlaczego dowiedziałam się o tym tak szybko i nie powiedziałam mu najważniejszego? I tak samo nie zasługiwałam na Sławka, na jego dobroć, na jego czułość, na jego wspaniałe serce. Zaczęłam czuć coś do Sławka, ale walczyłam z tym uczuciem, ponieważ się bałam. Bałam się, że nie potrafię uszczęśliwić już nikogo, skoro sama nie potrafię być szczęśliwa.  
- Dlaczego nie chcesz jechać ze mną? - zapytał ponownie.
- Bo nie - odpowiedziałam
- Dlaczego?
- Bo mam coś tu do załatwienia jeszcze. Muszę - zawahałam się.  
- Naprawdę wciąż chcesz to zrobić? '
- Tak. Obiecałam - powiedziałam cicho. Nasze oczy spotkały się, a nasze ręce złączyły. Trzymał moją dłoń, nasze palce idealnie się połączyły, a ja czułam ciepły, kojący dotyk ukochanego.  
- Masz - rzekł wręczając mi kartkę z numerem telefonu. Wyszedł a po kilku minutach wrócił z małą srebrną walizką.  
- Co to? - spytałam, gdy wręczył mi walizkę
- Kasa. Kasa i numer telefonu mężczyzny. Opłać go i zrób to co uznasz za stosowne, ale nie daj się znów złapać - powiedział cicho
- Ale  
- Nic nie mów. Jeśli wciąż chcesz to zrób to, ale sama tego nie rób. Błagam Cię. To naprawdę nie jest miejsce dla Ciebie - rzekł.  
- Nie wiem. Nie wiem czy nadal chcę - rzekłam cicho. Gdy miałam przed sobą walizkę, nagle poczułam coś dziwnego, coś czego jeszcze nigdy nie czułam. On miał rodzinę, miał kogoś bliskiego, kto znów będzie cierpiał, czy te tragedie nigdy się już nie skończą? - Zastanowię się - obiecałam. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale do pokoju weszli Suzy z moim przyszłym szwagrem i uśmiechnęłam się do gołąbeczków.  
- Podjęłam decyzję - zaczęła cicho Suzy - Wprowadzam się do Krisa - rzekła  
- To znaczy, że  
- Nie kochanie. Ty się nie musisz wyprowadzać. Ten dom jest twój, przynajmniej dopóki będziesz chciała - usłyszałam.  
- A może zamieszkamy razem? może po powrocie bym się do Ciebie wprowadził? - zaproponował Sławek. Suzy spojrzała na nas z uśmiechem. Pokiwałam głową i rzuciłam się w ramiona Sławka.
- Kocham Cię Suzy - wyznałam cicho.

Rano wraz z Suzy odprowadziliśmy Sławka na lotnisko, po upojnej nocy, jeszcze trudniej mi było wypuszczać go, ale po prostu wiedziałam,że musi. Nie miał innego wyjścia.  
- Naprawdę nie zmieniłaś decyzji? Nie chcesz jechać ze mną? - zapytał  
- Nie  
- Może jednak chciałabyś jechać? no proszę?  
- Nie  
- Obiecasz mi coś? - zapytał. Pokiwałam głową. - Obiecaj mi kochanie,że będziesz na siebie uważać i obiecaj mi jeszcze coś. Masz jeść i dobrze się odżywiać - poprosił.  
- Przypilnujemy jej - usłyszałam głos siostry.  
- Kocham Cię  
- Ja Ciebie też - odpowiedział i pocałował mnie na pożegnanie. jeszcze dwa razy się odwracał nim wszedł do samolotu i odleciał. Stałam z Suzy na środku lotniska i poczułam dziwny smutek. Dopiero wyleciał, a ja już zanim zaczęłam tęsknić.  
- Jesteś pewna?- spytała Suzy  
- Tak - odpowiedziałam.
- Moim zdaniem powinnaś z nim lecieć. Moim zdaniem lepiej by było jakbyś tam była z nim. Wiesz wsparła go  
- Może. Może po prostu każdy z nas ma tu coś do zrobienia - wyznałam tajemniczo.  
- Co masz na myśli ?  
- Nic - odpowiedziałam. - Nic takiego - rzekłam trzymając w ręce numer, który wczorajszego wieczoru dostałam od Sławka. - Kochana wracaj a ja muszę coś załatwić. Nie martw się, nie długo wrócę - obiecałam.


Nie byłam pewna, czy postępuję właściwie, ale postanowiłam się spotkać z mężczyzną i zaryzykować. Przecież chciałam tylko z nim porozmawiać, a nie od razu zlecać mu zabójstwo.  
- To z panią byłem umówiony? Jestem kolegą Sławka, znamy się z celi - wyjaśnił podając mi swą dłoń.  
- Chciałam się tylko spotkać, chciałam porozmawiać, zapytać - rzekłam cicho.
- Zapytać. A o co pani chciała zapytać? - uśmiechnął się pewny siebie  
- Ile  
- 5o tysięcy - rzucił.
- Kiedy? - To już od pani zależy - odpowiedział - Słyszałem o tym co się pani stało. Przykro mi. Sławek wiele mi o pani mówił. I powiedział tez - zawahał się - Powiedział też co pani zrobiła.  
- Nie ważne - rzuciłam cicho  
- Ważne  
- Nie, nie chce współczucia, nie chcę nic o panu wiedzieć i nie chcę by pan cokolwiek o mnie wiedział - rzuciłam pospiesznie  
- Rozumiem  
- Mężczyzna jest adwokatem nazywa się Konrad  
- Ma pani jego dane? informację? - zapytał  
- Mam - odparłam podając mu kartkę z adresem jego domu i kancelarii  
- Niech się pani zastanowi i do mnie zadzwoni. Niech pani pamięta jedno słowo a ja rezygnuję, rozumie pani? Też wolałbym tego nie robić - usłyszałam  
- To dlaczego?
- Mam chore dziecko. Potrzebujemy z żoną kasy - odpowiedział. Kiwnęłam głową na znak zrozumienia i przegryzłam warkę. Dziecko, czy zawsze będę już płakać, gdy usłyszę to słowo? jak zniosę ciąże siostry, skoro tak gwałtownie reaguję?  
- Zastanowię się - obiecałam  
- Miło było panią poznać mimo wszystko  
- Wzajemnie - odpowiedziałam i podałam mu rękę. Jego dłoń była ciepła i mocna. Cały mężczyzna wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Nie to,ze mi się podobał, chodziła raczej o to,że był godny zaufania. Gdy wróciłam do domu zobaczyłam uśmiechniętą twarz Suzy. Jednak już po chwili zrozumiałam,że nie jest sama. Mieliśmy jakiegoś gościa.  
- Ktoś do Ciebie - powiedziała siostra i uważnie spojrzała na moją twarz.  
- Cześć Kaju - powiedział męski głos i.... CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1540 słów i 8004 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko kochana :* :) :* :)

    1 mar 2017