W poszukiwaniu szczęścia - cz.7

W poszukiwaniu szczęścia - cz.7##W tym samym czasie##

**Oczami Gosi**

   Wzięłam od Naci zakupy, pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam z zakupami do domu. Szczerze mówiąc nie chce tej imprezy...wole spędzić ten wieczór sama w domu. Od kłótni z Hubertem i gdy już go nie spotykam, nie rozmawiam z nim i nie przytulam. Zmieniłam się znów w taką samą dziewczynę, jaką byłam gdy go nie znałam...znów wspominam, znów moja przeszłość mnie dopada, nie chce tego, ale wiem że to nieodwracalne już. Ktoś by pewnie pomyślał, że nie da się zmienić od tak po kilku dniach, ale można i ja jestem na to żywym dowodem, który znów cierpi z tego powodu.
   Teraz siedzę już w swoim pokoju, na łóżku i patrzę w sufit przypominając sobie, że kiedyś wisiały tam kartki z ulubionymi zwrotkami, piosenek, które były jednymi z naszych  wspólnych ulubionych z Matim, wymawiam słowa piosenek na głos:

"When I met you in the summer
Took my heartbeat's sound
We fell in love
As the leaves turned brown
And we could be together baby
As long the skies are blue
You act so innocent now
But you lied so soon
When I met you in the summer"
"Kiedy poznałem Cię latem
Zaparło mi dech w piersiach
Zakochaliśmy się w sobie
Kiedy liście stały się brązowe*
I moglibyśmy być razem kochanie
Tak długo aż nieba będą niebieskie**
Teraz grasz niewiniątko
Ale wkrótce będziesz musiała kłamać.
Kiedy spotkałem cię w lecie"
"Oh if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do."
"Och, jeśli niebo zacznie się walić nie ma na świecie nic, czego bym dla ciebie nie zrobił."

Teraz po kartkach nie ma śladu, ale gorzkie wspomnienia pozostają i to jest najgorsze. Nie oczekuję, że zapomnę o wszystkich tych chwilach, chce po prostu być szczęśliwa, Do niedawna szukałam szczęścia, teraz się poddałam, wiem, że w innych oczach niż te Huberta, nie znajdę szczęścia...to ja przegrałam tą walkę...to ja ponoszę za to konsekwencję.  
    Nagle przypomina mi się, że jestem umówiona z Tomkiem na spotkanie, nie zdążyłam po raz kolejny odmówić spotkania mojemu przyjacielowi. Zakładam sweter i wyskakuję jak oparzona z domu, na moje szczęście nie mam daleko do parku gdzie się umówiliśmy...a umówiliśmy się obok tej samej ławki, gdzie spotykałam się 3 lata temu z Matim na rowery... Dobra kurde!!! Nie możesz go wspominać!!! Dość cierpienia!!! Już za chwilę będę na miejscu. Widzę mojego przyjaciela, który siedzi na ławce i spogląda na zegarek. Podchodzę do niego z sztucznym uśmiechem, żeby nie skapnął się, że znów przegrałam ze wspomnieniami...bo to on zawsze próbował mi pomóc, zawsze mówił mi co uważa, nie ukrywał nigdy prawdy. Przytulam go do siebie, w końcu jestem wyższa od niego...kocham go jak brata:
- Cześć! Jak tam u ciebie? Nawet nie wiesz ile czekałem na to spotkanie! - mówi zadowolony.
- Hej, mów lepiej co u ciebie? Widzę, że przy pakowałeś trochę na tej siłowni - klepie go po plecach.
- No wiesz, trzeba dbać o siebie - uśmiecha się, widać jak bardzo cieszy się z naszego spotkania.
- Ah tak, ale teraz opowiadaj, co tam u ciebie? Jak twoje sprawy sercowe? - uśmiecham się krzywo.
- O nie kochana, to ty mi opowiesz co się dzieje u ciebie. Pamiętaj mnie nie oszukasz, udając uśmiechniętą - posyła mi cwaniacki uśmiech, w jego stylu.
- Przez te lata nic się nie zmieniłeś - mówię, nie udając już szczęśliwej, mój przyjaciel zna mnie bardzo dobrze, pomimo iż nie widzieliśmy się sporo czasu.
   Przez najbliższe 2 godziny, siedzę z Tomkiem w parku i o wszystkim opowiadam...nie mogę teraz ukryć, że bardzo brakowało mi takiej rozmowy, właśnie z nim, tym człowiekiem, który ratował mnie pomimo tego, że nie raz kłamałam aby się ode mnie wreszcie odczepił, bo nie chciałam by widział mój smutek. Żegnam się z nim kolejnym uściskiem i zastanawiam się nad jego radami, na temat co powinnam zrobić w tej sytuacji jakiej jestem.
    Jestem już prawie, przy moim bloku, gdy wybiega z nad przeciwka znany mi już chłopak...Hubert, podbiega do mnie łapie mnie za ramiona po czym bez wahania przytula, a ja na chwilę czuję, że mam jeszcze ochotę żyć:
- Masz chłopaka...nic mi nie powiedziałaś, widziałem cię z nim w parku. - szepcze mi do ucha, ale nie puszcza mnie z swych ramion, a mnie oprócz zdziwienia przeszywa dreszcz.
- Mój chłopak jak to nazywasz kazał mi z tobą porozmawiać i wyjaśnić sobie parę spraw - szepcze mu do ucha tak jak on przed chwilą mi.
- A więc co? - szepcze Hubert.
- A więc choć proszę do mnie do domu, nikogo jeszcze nie ma, więc możemy porozmawiać w ciszy - łapie go za rękę i ciągnę w stronę mojego mieszkania, on wcale się mi nie opiera, idzie za mną...ufa mi.
    Po kilku minutach jesteśmy w moim pokoju, siedzimy na moim łóżku, a ja zbieram się w sobie, aby opowiedzieć mu o tym wszystkim co sprawia mi ból - to właśnie była jedna z rad Tomka:
- Mój chłopak jak to ująłeś, a raczej przyjaciel z podstawówki, radził mi abym opowiedziała ci co boli mnie, co chce z siebie wyrzucić, proszę nie przerywaj mi chce mieć to już za sobą - mówię gdy widzę, że chce mi przerwać wypowiedź - więc, 3 lata temu zakochana byłam ponoć z wzajemnością, w moim przyjacielu, którego znam od 1 klasy podstawówki. On mi to wyznał pod przymusem mojej " przyjaciółki ", chciał ze mną chodzić lecz ja się nie zgodziłam i poprosiłam go żebyśmy zostali przyjaciółmi...po kilku miesiącach zakochałam się...spędzaliśmy wiele chwil ze sobą, wiele poświęcaliśmy, aby mieć tylko ze sobą kontakt, a on pod koniec wakacji zostawił mnie, po prostu odszedł, złamał mi serce...potem tylko napisał z pytaniem jak jest u mnie w gimnazjum, ile czasu zajmuje mi dojazd i gdy już mu to napisałam nie odpisał...starałam pogodzić się z myślą, że ze mnie zrezygnował, nawet nie tłumacząc mi dlaczego...ale prawdą jest to, że nadal cierpię i nie łatwo mi zaufać...może to banalna opowieść, ale zraniła mnie. Nie wiem czy potrafię nadal kochać, czy uda mi się to jeszcze kiedykolwiek zrobić...gdy pojawiłeś się...odzyskałam choć na kilka dni szczęście...byłam po prostu sobą, osobą, którą byłam przed tymi paskudnymi 3 latami. Odzyskałam dzięki tobie wolę walki, a gdy odszedłeś znów ją straciłam, wiem tylko to, że jesteś dla mnie kimś ważnym pomimo, że nie znam cię za dobrze, a ty wiesz o wiele więcej o mnie, niż ja o tobie. Skończyłam - mówię i wreszcie patrzę na niego...nie wierze!!!! On płacze...patrzy na mnie i płacze.  
- To niesprawiedliwe, mnie wiele dziewczyn wykorzystywało, wykorzystywało to, że mam uczucia, że chce być szczęśliwy...do niedawna poszukiwałem szczęścia, znalazłem je w końcu...ale straciłem je gdy odeszłaś ode mnie na te 2 tygodnie, straciłem spokój, straciłem ważną dla mnie osobę...nie dziwię ci się, że cierpisz...ale zrozum że więcej już nie pozwolę ci cierpieć - mówi Hubert po czym oboje płaczemy, on łapię mnie i przyciska mocno do swojego serca, które bije z wielką prędkością. Patrzymy sobie w oczy i oboje wiemy, że tego nam wreszcie brakowało. Tego szczęścia!

**Oczami Huberta**

   Gdy szarooka opowiedziała mi swoją historię, rozczuliłem się, widziałem cierpienie w jej oczach i jak bardzo przeżywa opowiadając mi o tym wszystkim, już wtedy wiedziałem, że nie zasługuję na większe cierpienie...
  Przypomniała mi się moja historia, gdy inne dziewczyny, w moim wieku, wykorzystywały moje uczucia, bawiły się nimi...nie potrafiłem nie rozpłakać się...może i koledzy uważają mnie za ciotę...ale lepiej mieć uczucia, niż ich nie mieć i być bezuczuciowym draniem.  
   Mając ją w ramionach czułem szczęście...i czułem, że będąc obok siebie będziemy mieć je już zawsze.

**Oczami Piotrka**

    Spędziłem dziś niezapomniane popołudnie z Natalką, dużo o sobie już wiemy, po mim o tak krótkiego czasu...chce poznać ją całą! Może to za wcześnie, żeby o tym mówić, ale po co owijać w bawełnę:
    
Zakochałem się! To nie kłamstwo, to stwierdzenie pełne uczucia do dziewczyny, którą poznałem niecały miesiąc temu...ona zmieniła wszystko i już chce, żeby zmieniała więcej, co tylko się da!! Choćby inni nie dali mi dojść do głosu ja wykrzyczę to i tak!
Kocham ją, kocham dziewczynę o nieziemskim spojrzeniu, kocham Natalkę!

********************************************************************************************************
Hej!  
Jest 7 część mojego opowiadania, z góry przepraszam za błędy, ale pisałam je na szybko, na bardzo szybko, nie sprawdzałam i nie czytałam tego w całości...po prostu pisałam. :(
Pozdrawiam :)

szalona123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1645 słów i 8840 znaków.

7 komentarzy

 
  • Urwisek

    O jaaaaa *-* cudo <3

    5 sty 2016

  • szalona123

    @Urwisek  <3

    5 sty 2016

  • Urwisek

    @szalona123 <3 <3

    5 sty 2016

  • czarnyrafal

    Uf jest pięknie i wreszce"wszystko na swoim miejscu" Kapitalnie to "poskładałaś. Brawo,bravissimo Szalona. :kiss:  <3

    5 sty 2016

  • szalona123

    @czarnyrafal No, no zobaczymy, czy będzie wszystko w porządku... :)  Dziękuję  :kiss:

    5 sty 2016

  • czarnyrafal

    @szalona123 zaciekawiasz,ale przecież  miłość ma wiele odcieni-są wzloty  i upadki jak to w życiu bywa :kiss:  <3

    5 sty 2016

  • szalona123

    @czarnyrafal Masz rację ;)

    5 sty 2016

  • Wampiraczek

    Opowiadanie jest super i czekam na następną część

    5 sty 2016

  • szalona123

    @Wampiraczek Dzięki :)

    5 sty 2016

  • pola251990

    Cudowne 1 z najlepszych opowiadań na tej stronie zaskoczyło mnie pozytywnie :) nie moge się doczekać kolejnych części :)

    5 sty 2016

  • szalona123

    @pola251990 Uwierz są lepsze opowiadania na tej stronie...Ale dzięki za miłe słowa ;) Kolejną część opowiadania dodam za 2 tygodnie chyba  :sad:

    5 sty 2016

  • Justys20

    Takie opowiadania są najlepsze

    4 sty 2016

  • szalona123

    @Justys20 No skoro tak uważasz ;)

    4 sty 2016

  • teddy123

    Cudne jak zwykle, aż się popłakałam. Czekam na 8 część.
    teddy123

    4 sty 2016

  • szalona123

    @teddy123 Emocje :lol2: Nastepną część napiszę za 2 tygodnie chyba dopiero :sad: Pozdrawiam <3

    5 sty 2016

  • wariatka69

    4 sty 2016