W poszukiwaniu szczęścia - cz.2

W poszukiwaniu szczęścia - cz.2**Oczami Gosi**

      Wpadam do klatki schodowej lecz nie idę do mieszkania, nie jestem w stanie. Wcale nie płacze, nie drżę...dziwię się, zawsze gdy widzę Mateusza płaczę i drgam, a teraz odwrotnie czuje się świetnie, tylko po czym? Może po tym uścisku chłopaka, na którego wpadłam uciekając z płaczem przed wspomnieniami związanymi z Matim. Chwilę nad tym rozmyślam, ale nie to nie możliwe, ja tego chłopaka nawet nie znam. Dobra czas wejść wreszcie do mieszkania, nie mogę cały czas nad tym rozmyślać.  
     Czuje się jak jakaś wariatka, czuje się wspaniale i zdaję mi się że mogę to wykrzyczeć całemu światu! Dawno tak się nie czułam, ile to czasu minęło? Nie ważne, teraz liczy się tylko to że jest wspaniale! Dzwonie do Natalki po 4 sygnałach odbiera:
- Cześć, czy coś się stało? - słyszę zmartwiony głos przyjaciółki
- Hej, hej! Nic się nie stało, po prostu dzwonie umówić się z tobą na to sobotnie kino i może jeszcze gdzieś wyskoczymy w niedziele, co ty na to kochana?  
- Kosmici podmienili mi przyjaciółkę! - śmieje się Nacia
- Bardzo śmieszne! A teraz pozwól, że ustalimy na co idziemy do tego kina - mówię przez śmiech.
- Co ty na to żebym do ciebie wpadła za jakieś 30 minut, to wszystko się ustali?
- No ok to wpadaj - śmieje się do słuchawki i już słyszę dźwięk oznaczający, zakończenie naszej rozmowy.
     Długo nie czekałam, 15 minut po telefonie do przyjaciółki stała już przed moimi drzwiami. Gdy ustaliłyśmy wszystkie szczegóły weekendu, rozmowa zeszła na inny tor:
- Co Ci się w ogóle stało? Jesteś taka rozpromieniona, nawet wreszcie się ze mną umówiłaś na jakiś babski wypad na miasto, to niepodobne do Ciebie.
- Nacia to jestem właśnie ja! Taka byłam i teraz taka jestem. Bez Matiego da się żyć!
- Wreszcie się obudziłaś!!!! - śmieje się Natalka, a ja z nią!! Ktoś by pomyślał, że jesteśmy chore psychiczne, ale my po prostu jesteśmy sobą!  
     Po chwili szaleństwa mówię już na spokojnie:
- Widziałam Mateusza dzisiaj jak wracałam ze szkoły...
- A ty znowu o nim! Przestań! - przerywa mi przyjaciółka.
- Czekaj, czekaj nie usłyszałaś całej historii - śmieje się.
-  No to opowiadaj!!
- Dobra, dobra panno niecierpliwa! - śmieje się i opowiadam jej całą historię z nieznajomym.
    Po opowiedzeniu jej całego tego zdarzenia, ona siedzi i nic nie mówi, siedzi jak zahipnotyzowana, muszę przerwać tą ciszę, bo zaraz oszaleje:
- Nacia co o tym sądzisz?
- Nie uważasz, że to on... - mówi, ale ja jej przerywam.
- ...że to on zmienił twoje zachowanie. Tak, tak uważam - uświadomiłam to sobie przed chwilą.
- No to się porobiło! - uśmiecha się do mnie Nacia - ale wiesz co ci powiem? Do twarzy ci z tym uśmiechem, musisz częściej wpadać na takich nieznajomych - mówi, a ja nie potrafię opanować śmiechu, teraz obie leżymy na podłodze i zwijamy się ze śmiechu.  
    Po dwóch godzinach, moja przyjaciółka idzie do siebie, a ja nadal rozmyślam nad tymi nieznajomymi, pięknymi oczami.  

**Oczami Huberta**

     Od 3 godzin nie potrafię się ogarnąć, nadal cały drżę, a to za sprawą nieznajomej.    Muszę się trochę ogarnąć wreszcie, bo za godzinę goście zaczną się pojawiać na mojej imprezie, Alan z Filipem powinni zaraz być, umówili się że mi pomogą w przygotowaniach.
O wilkach mowa, słyszę dzwonek do drzwi:
- Siema staruchu! - klepie mnie Filip po plecach.
- Siemson! Myślałem że się was już nie doczekam - mówię.
- Sorrrrrrka korki - śmieje się Alan, a my razem z nim - a w ogóle to co ty taki spięty jesteś? Cały dygoczesz.
- Zdaje ci się...chodźcie pomożecie mi - kieruje ich do salonu, gdzie musimy rozstawić głośniki z muzyką.
    Impreza trwa już 4 rodziny, wiele osób jest już kompletnie pijanych, Ja siedzę na kanapie i patrzę jak wszyscy wokół mnie świetnie się bawią. Alan znalazł sobie jakąś laskę na tą noc i podrywa ją. Filip zaś cały czas bawi się z Pati, wyglądają wspaniale  tuląc się do siebie w tańcu. I nagle przed oczami pokazuje mi się obraz jej i jej szarych oczu. Nie mogę o niej zapomnieć, a może po prostu nie chce o niej zapomnieć? Z tego rozmyślania budzi mnie głos Alana:
- Hubcio, my z Moniką - wskazuję na dziewczynę obok siebie - zbieramy się już. Jeszcze raz sto lat! Pa! - i już go nie ma, taki typowy Alan, nigdy się nie zakocha, on tego nawet nie chce.
       Impreza dobiega końca, wszyscy oprócz mnie, Filipa i Patrycji poszli już do swoich domów, oni jedyni zostali i pomagają mi w ogarnięciu domu po zabawie, jest przecież 2 nad ranem. Dobrze że moi rodzice są na wyjeździe służbowym w Krakowie, zapewne nie chcieliby widzieć takiego bałaganu. Krzysiek jest u Babci, poprosiłem ją żeby zaopiekowała się nim podczas tego weekendu. Po ogarnięciu domu, żegnam się z Pati i Filipem i zwijam się do łazienki, muszę ochłonąć po tym dniu...leżąc w łóżku myślę, że zasnę bez problemu, ale tak się nie dzieje, bo przed oczami mam ją!

##SOBOTA##

**Oczami Gosi**

    Jestem śpiochem, jest już po 10.00, a ja dopiero się obudziłam. Na szczęście z Nacią do kina umówiłam się dopiero o 14, nie muszę się śpieszyć, więc odpalam komputer.  Mam ochotę posłuchać muzyki i już po chwili, w moim pokoju, rozbrzmiewa dobrze mi już znany głos Calvina Harrisa w piosence " Summer ". Jedna z moich ulubionych piosenek, niestety zawsze doprowadza mnie do płaczu ze względu na to, że to i jedna z ulubionych piosenek Mateusza i teraz nagle uświadamiam sobie, że ja wcale nie płaczę tylko śpiewam tą piosenkę z uśmiechem na twarzy. Włączam moją ulubioną playlistę na Youtubie, biorę kartkę i piórnik do ręki po czym rysuję.  
      Po półtorej godziny rysowania postanawiam się ogarnąć, myję się i ubieram się w ciemne jeansy, białą bokserkę i czarną rozpinaną bluzę. Wchodzę do kuchni, wszyscy jakby na mnie czekali, Adaś je płatki z mlekiem, a moi rodzice śmieją się, popijając kawę:
- Hej - witam się z nimi.
- Cześć! - mówią wszyscy razem i uśmiechają się do mnie.
- Jakie masz plany na dzisiaj? - pyta mnie tata.
- Idę do kina z Nacią, jak zjem śniadanie to od razu ubywam - puszczam oczko do taty.
- To fajnie, pozdrów ją od nas - mówi i też tak, jak ja przed chwilą puszcza do mnie oczko.
     Po zjedzeniu pysznych tostów mojej mamy, ubieram białe trampki i idę w stronę kina.  
Nacia czeka już na mnie przy wejściu do centrum handlowego, gdzie mieści się kino, po kinie mamy zamiar pójść na małe zakupy.
- No hej kochana - witam się z przyjaciółką - masz już bilety?
- Hej, tak mam chodźmy - mówi zadowolona, łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą do drzwi wejściowych do centrum. Ciągnie mnie tak szybko i mocno, że tracę równowagę i kiedy myślę już, że zaliczę glebę, ktoś łapie mnie w ostatniej chwili. Kiedy już stoję na nogach, nie mogę uwierzyć...stoi przede mną ten sam nieznajomy chłopak, który wczoraj doprowadził do mojego dobrego humoru, który nadal z resztą mam. Uśmiecham się do niego, a on do mnie, tą chwile przerywa moja przyjaciółka:  
- Dzięki, że ją uratowałeś, bo Gocha to taka moja mała niezdara - zwraca się do chłopaka i śmieje się ze mnie.
- To się nazywa po prostu szczęście - mówi chłopak, a ja rozpływam się, patrząc jak śmieje się z moją przyjaciółką.
- Może i racja - uśmiecham się do niego - ale i tak dzięki za uratowanie rycerzu - śmieje się.
- Rycerz Hubert zawsze do usług - uśmiecha się do mnie i podaje mi dłoń
- Księżniczka Gocha zawsze potrzebuje pomocy - śmieje się i ściskam jego dłoń.  
     Patrzę w stronę Naci i na jej widok śmieje się, biedna chyba zaraz wybuchnie ze śmiechu.
- Rycerzu Hubercie, pozwól, że porwę księżniczkę Małgorzatę, miło było poznać - mówi przez śmiech Nacia, a ja patrzę w oczy nieznajomego...Huberta, po chwili żegnam się z nim przytulasem, choć nie wierzę, że to zrobiłam.
     Gdy od chodzimy na " bezpieczną " odległość od Huberta, Nacia od razu zadaje mi tysiąc pytań o co w tym wszystkim chodzi. A ja tylko się śmieję i wspominam sytuację z przed kilku minut, jestem zachwycona nim coraz bardziej...

**Oczami Huberta**

     Co za zbieg okoliczności, spotykam ją, w centrum, handlowym, z przyjaciółką i dziwnym trafem ratuję ją przed upadkiem. Uśmiecham się sam do siebie przypominając sobie sytuację z przed kilku minut, dzisiaj nieznajoma, a raczej Gosia wydawała mi się jeszcze piękniejsza niż wczoraj gdy na siebie wpadliśmy, w jej oczach widziałem coś innego...czy to było szczęście?    

**********************************************************************************************************
Hej!  
Macie tu nową część opowiadania, dzięki wielkie za komentarze pod poprzednią częścią i mam nadzieję że ta spodoba się bardziej.  
Pozdrawiam  
szalona123 <3

szalona123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1638 słów i 8946 znaków.

5 komentarzy

 
  • ~szaramycha22

    Wow :)

    30 gru 2015

  • szalona123

    @~szaramycha22  ;)

    30 gru 2015

  • Justys20

    To jest ekstra  :yahoo:

    30 gru 2015

  • szalona123

    @Justys20 Dzięki  :lol2:

    30 gru 2015

  • teddy123

    Po prostu nic dodać, nic ująć. Piękna historia nam powstaje. Mam nadzieję że kolejne części będziesz dodawała równie szybko co ostatnie. Czekam i pozdrawiam teddy123

    30 gru 2015

  • szalona123

    @teddy123 Bardzo dziękuję <3 Cieszę się, że Ci się podoba. Pozdrawiam ps.bredyytedyy  :dancing:

    30 gru 2015

  • Urwisek

    Ojeeeej *-* Słodkie <3  
    Super opowiadanie <3
    Czekam na kolejne już nie mogę się doczekać :D
    Pozdrawiam Urwisek :*

    30 gru 2015

  • szalona123

    @Urwisek Cieszę się, że Ci się podoba  :kiss:

    30 gru 2015

  • wariatka69

    30 gru 2015