To na Ciebie czekałem cz.40

Już na pierwszym stopniu porozkładane były czerwone róże. Nikola stawiała kroki powoli, tak jakby obawiała się, że za chwilę coś może na nią spaść. Szła wytyczoną przez kwiaty ścieżką, przez cały czas zastanawiając się o co tu chodzi i dla kogo mogą one być. To co było najbardziej oczywiste, nie przyszło jej do głowy, a nawet przez myśl przemknęło słowo "szczęściara" jaką była adresatka tych kwiatów. Gdy zatrzymała się na swoim piętrze w lot pojęła kto jest tą szczęściarą. Rozejrzała się jeszcze raz i nie wierzyła własnym oczom. Przed nią stały wazony z olbrzymimi bukietami różnych kolorowych kwiatów, ułożone w piękne wiązanki. Wszystkie dalej, zamiast luźnych róż, kontynuowały ścieżkę, która kończyła się dokładnie przed drzwiami jej mieszkania.  
Wiedziała skąd one są, nie było innej opcji bo serce jej podpowiedziało. Ściskając klucz w dłoni podeszła bliżej i wtedy go zobaczyła. Siedział na schodach prowadzących na następne piętra i ją obserwował. Oczy miał smutne, aż coś ją ukłuło w sercu na ten widok. Zatrzymała się jakiś metr od niego w momencie, w którym on wstał. Widać, że chciał coś powiedzieć. Oboje chcieli ale nie wiedzieli jak się do tego zabrać.  
-Jestem kretynem. - powiedział w końcu a jego głos przepełniony był udręką i smutkiem, który dopadał także ją.
-Tak? A ja Nikola. - przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu.  
-Przepraszam. - szepnął jeszcze ciszej.- nie chciałem cię zranić. Ale i tak to zrobiłem. Kocham cię i chcę żebyś była szczęśliwa dlatego czasem zachowuje się jak idiota chcąc ochronić cię przed całym złem tego świata.
-A wiesz, że tak się nie da? - zapytała nadal stojąc w tym miejscu, jedynie ręce skrzyżowała na piersi.
-Wiem, wiem o tym ale czasem ten argument jest za słaby aby przywołać mnie do porządku.- Nikola milczała i chyba nie miała zamiaru nic odpowiadać. Dlatego niepewny czego może się spodziewać zrobił jeden mały krok w jej stronę.  
-Wybaczysz mi? - szepnął wyciągając do niej rękę z różą, której wcześniej nie zauważyła. Spojrzała na jej dorodny krwistoczerwony pąk, zbudowany z delikatnych płatków, które zachodząc za siebie tworzyły mocną całość, ciężką do zniszczenia a zarazem najdelikatniejszą konstrukcję świata, którą jeden silniejszy podmuch wiatru, może zamienić w nicość. Tak samo było z miłością. Jeśli była zdrową dwustronną relacją, była najlepszym fundamentem do budowania wspólnego życia, ale wystarczył tylko jeden maleńki wybrakowany fragment aby cały ten uczuciowy mur zaczął się chwiać pod wpływem życiowych podmuchów, aż w końcu nienaprawiany runie, pociągając za sobą całą resztę.

Wyciągnęła dłoń po kwiat, delikatnie muskając przy tym jego palce, które trzymały zieloną łodyżkę. Pochyliła głowę i przymykając powieki, powąchała kwiat. Pachniał delikatnością I świeżością, przywołując na myśl pierwsze wiosenne ciepłe poranki, poranną rosę na źdźbłach trawy, śpiew ptaków, niebo zabarwione pierwszymi promieniami słońca, miasto budzące się do życia, ich pierwsze spotkanie, pierwsze sekundy gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, ten dreszcz, który przebiegł przez ciało, pierwszy taniec, pocałunek, zapach ciała, ta bliskość..

Nikola podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Przez jej umysł przeleciały setki wspomnień. Nagle głęboko w sercu poczuła żal, który byłby nie do zniesienia gdyby ich drogi nagle się rozeszły. Nie wyobrażała sobie tego. Bo to po prostu nigdy nie mogło się wydarzyć. Bez namysłu podeszła jeszcze bliżej i zarzuciła mu ramiona na szyję wtulając się w niego. Grzegorz z ulgą wypuścił wstrzymywane powietrze i mocno przyciągnął ją do siebie.  

-Kocham cię. - szepnął a ona odpowiedziała mu tym samym, składając na jego ustach delikatny niczym ledwo wyczuwalny powiew wiatru, pocałunek.

Trwając tak w jego ramionach nic nie było straszne i miała szczerą nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.  

                                                                         ***

Po tym jak Kinga dostała zaproszenie na wesele od Michała, nie mogła się doczekać tego weekendu. Niecierpliwie odliczała kolejne dni, aż nastał ten w którym mogła spakować walizkę. Wesele jego, mieszkającej w Sopocie, kuzynki miało się odbyć w sobotę ale on chcąc spędzać z Kingą możliwie jak najwięcej czasu zaproponował aby pojechali dzień wcześniej. Dziewczyna nie posiadała się z radości na myśl o weekendzie nad morzem w towarzystwie Michała. A teraz siedziała w salonie i spoglądała na zegarek. Za cztery i pół minuty powinien tu być. Te ostatnie sekundy, niemiłosiernie jej się dłużyły. Wiedziała, że po trosze zachowuje się jak mała dziewczynka ale jej radość nie miała końca. Teraz gdy wszyscy już wiedzieli o tym, że spotyka się ze starszym przyjacielem swojego brata, nie rozumiała swojej reakcji z przed kilku tygodni, kiedy to broniła się przed tym jak tylko mogła. Uważając, że to co czuje jest niemożliwe, ale na tym świecie nie pojawił się jeszcze nikt, kto by wygrał tę nierówną walkę z przeznaczeniem. Czuła, że powoli budzi się w niej nowe uczucie, którego tak naprawdę nigdy jeszcze nie doświadczyła, bo pomimo, że swego czasu była zaślepiona Przemkiem, nie czuła tego co obudził w niej Michał. Ostatnio co raz częściej zastanawiała się czy on czuje to samo, czy też tak niecierpliwie czeka na każde spotkanie i czy tęskni zaraz po tym jak się rozejdą.  

Michał założył, że ze względu na wysoką temperaturę i duży ruch, lepiej będzie się im jechało w nocy. Tak więc wyjechali gdy słońce zbliżało się do horyzontu. Dość szybko wieczorny zmierzch przemienił się w ciemną noc, a pomarańczowa poświata na niebie ustąpiła miejsca nocnemu granatowi, przeszywanemu blaskiem gwiazd. Przez całą drogę rozmawiali, śmieli się, albo po prostu milczeli słuchając ulubionej muzyki. A gdy robili sobie postój na pobudzającą kawę trzymali się za ręce, praktycznie nie odstępując się na krok. Dopiero nad ranem Kinga zasnęła. Michał spojrzał na jej spokojną twarz i nie mógł powstrzymać chęci aby jej nie dotknąć. Delikatnie aby jej nie obudzić odgarnął czarny kosmyk z jej twarzy. Dziewczyna westchnęła ciężko i przekręciła głowę do szyby. A on poczuł rozlewającą się w jego wnętrzu radość i spokój.  

Przez cały czas pobytu w Sopocie, mieli mieszkać w hotelu, w którym rodzina panny młodej zarezerwowała pokoje dla kuzynów z daleka. Przez cały ten czas ani razu żadne z nich nie zastanowiło się nad tym, czy będą mieli jeden wspólny pokój czy może dwa osobne. Dopiero na miejscu okazało się, co wcale Michała nie zdziwiło, że starsza ciotka, która wydawała jedyną córkę za mąż, do “wspólnego mieszkania” przed ślubem, podchodzi dość staroświecko. Co oznaczało, że w jej słowniku nie miał prawa znaleźć się taki zwrot. Tak więc dostali dwa osobne pokoje ale na szczęście sąsiadujące ze sobą.  

Po szybkim odświeżeniu się po podróży, mieli spotkać się z rodziną aby się przywitać, a później cały dzień był już tylko dla nich. Kinga po wszystkim odetchnęła z ulgą, wtulając się w jego bok, gdy spacerkiem przemierzali nadmorskie uliczki.  

-Trochę się denerwowałam. Twoja ciotka jest, cóż jakby to nazwać.. - na jej twarzy pojawił się uśmiech, gdy szukała odpowiedniego słowa.

-Staroświecka. Tak to się nazywa. - uśmiechnął się. - ale przynajmniej reszta rodziny bardziej życiowo podchodzi do tego wszystkiego. Ale spokojnie, teraz już nikt nie będzie zwracał większej uwagi na nas.  

Dziewczyna podniosła głowę i uśmiechnęła się do niego.

-Cieszę się, że tu przyjechaliśmy.  

-Ja też. I to bardzo. - pocałował ją w czoło.  

Cały dzień aż do późnego wieczoru spędzili na zwiedzaniu, spacerowaniu i odpoczywaniu na plaży. A gdy niebo znów zmieniało kolor na wszystkie odcienie pomarańczu, usiedli w małej nadmorskiej kawiarence i podziwiali ten zjawiskowy widok.  

Uroczystość weselna miała zacząć się gdy zegary wybiją godzinę szesnastą. Dochodziło w pół do, kiedy dziewczyna stanęła przed wielkim lustrem, zamontowany w drzwiach szafy. Spojrzała na swoje odbicie i uśmiechnęła się nieśmiało. Kremowa rozkloszowana sukienka ładnie opinała jej szczupłe ciało, a sięgając trochę ponad kolana, odsłaniała zgrabne nogi, na których były beżowe szpilki. Czarne loki, upięła z boku. Zrobiła przyciągający spojrzenie ale nie przesadny, makijaż. Na szczupłym nadgarstku zawiesiła srebrną bransoletkę, a na sam koniec chcąc, uwieńczyć całość spryskała się ulubionymi perfumami. Gdy odstawiła flakonik, na półeczkę, usłyszała pukanie do drzwi. Z przyspieszonym biciem serca, otworzyła je i wstrzymując powietrze w płucach spojrzała na Michała, który posłał jej takie samo spojrzenie.  

-Pięknie wyglądasz. - szepnął, przesuwając się wzrokiem po całej jej sylwetce, zatrzymując się dopiero na jej zielonych oczach.

-Ty też. - posłała mu uśmiech, od którego ugięły mu się kolana. Bez żadnej zapowiedzi czy ostrzeżenia, przekroczył próg i ujmując jej twarz w dłonie, pocałował ją tak, że zabrakło jej tchu. Po czym odsunął się, jak gdyby nigdy nic i zapytał.

-Idziemy?  

-Idziemy.

Sięgnęła po małą torebkę I ujęła go pod ramie. A potem przemierzyli hotelowy korytarz, który ozdobiony był dywanem, wyciszającym kroki. Przez cały czas Michał traktował ją jak księżniczkę, otwierał jej drzwi, ustępował miejsca, komplementował a gdy w końcu zasiedli przy wielkim stole w raz z innymi gośćmi, co chwilę usługiwał podając jej talerze z przekąskami, lub napoje. Chyba oboje tak samo, niecierpliwie czekali na pierwszy taniec młodej pary, aby w końcu sami mogli pójść na parkiet i dać ponieść się muzyce wypełniającej przestrzeń.  

Przetańczyli razem całą noc, tak jakby nie istniał poza nimi cały świat, jakby na parkiecie nie było nikogo więcej tylko oni. Dochodziła czwarta dziesięć gdy zmęczeni opadli na krzesła. Gości było już o wiele mniej ale wciąż na tyle aby zapełnić salę.  

-Może masz ochotę na spacer? - zapytał ją gdy odstawiła kieliszek po soku.  

-Czemu nie. - uśmiechnęła się i wstała, chwytając go za rękę.

Pożegnali się z państwem młodym, podziękowali za wyśmienitą zabawę i wyszli, zostawiając za sobą cały ten hałas. Po całonocnym przebywaniu przy tak głośnej muzyce, każde inne miejsce, nawet budzące się do życia miasto wydawało się o wiele cichsze. Szli bocznymi uliczkami, zbliżając się do hotelu, który niemalże stykał się z plażą. Gdy znaleźli się na ciepłym piasku, Kinga zdjęła buty I od razu poszła na brzeg, pozwalając aby woda obmyła jej stopy. Tam spędzili kilka romantycznych chwil. A później nie oddalając się od siebie dalej niż na długość ramienia, wrócili do hotelu. I choć żadne z nich nie powiedziało tego na głos, oboje wiedzieli, że ta noc się jeszcze nie skończyła.

Po wejściu do pokoi, chyba w tym samym momencie zrzucili z siebie ubrania i poszli pod prysznic. Po kilku minutach Michał wyszedł pierwszy, podszedł do walizki, która stała na podłodze, tuż obok szafy i wyjął z niej spodnie jeansowe. Wciągnął je na siebie i od razu podszedł do wielkich przesuwanych drzwi, prowadzących na balkon. Otworzył je i poczuł jak uderzyło go chłodniejsze powietrze, które wprawiło w ruch zwiewne firanki. Wciągnął je daleko w płuca, pobudzając tym samym do życia najmniejsze cząstki siebie. Zrobił kilka kroków w stronę barierki i opierając się o nią spojrzał na równoległy balkon należący do pokoju, który zajmowała Kinga. Przez wysokie drzwi, na ciemną podłogę padała delikatna poświata od lampki nocnej, choć niebo daleko na wschodzie było już zabarwione w fioletowo różowe smugi. Zamyślił się na chwilę wsłuchując się w otoczenie. Dźwięki muzyki dobiegające z dołu, gdzie prawdopodobnie nie skończyła się jeszcze hotelowa impreza, mieszały się z szumem morza. Stał tak nieruchomo, wsłuchując się w otoczenie, że nawet nie zauważył gdy po drugiej stronie barierki pojawiła się Kinga, ubrana w krótkie spodenki, koszulkę i szlafrok sięgający do połowy ud, jej czarne loki swobodnie opadały na ramiona a ona delikatnie uśmiechała się.  

-Nie śpisz jeszcze? - zapytała, podnosząc do ust wysoką szklankę do połowy wypełnioną wodą.

-Nie. - odpowiedział.  

Na moment zapadła między nimi cisza. W tym czasie na dole zaczęła się kolejna piosenka.

-She's like the wind. - powiedziała cicho, patrząc mu prosto w oczy.

-Patrick Swayze. - dokończył za nią.

-Uwielbiam ten kawałek. - dodała niemal szeptem. Michał posłał jej tylko uśmiech, gdy dziewczyna już głośniej i bardziej ożywiona, zapytała - zatańczymy?

-Teraz? - zapytał nieco zaskoczony. Choć jej pomysł spodobał mu się, rozejrzał się lekko zdezorientowany zastanawiając się nad jego realizacją.  

-No teraz. Piosenka jest grana teraz. - odparła z przekornym uśmiechem. Nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, Kinga usiadła na szerokiej, murowanej balustradzie, która pełniła rolę barierki ochronnej wokół balkonu i przerzuciła nogi na drugą stronę.  

-Co robisz? -przestraszył się, jakby jeden balkon od drugiego dzieliło co najmniej dwa metry. Na szczęście te balkony nie dzieliło nic, poza tą jedną balustradą, która wyodrębniła dwie osobne powierzchnie, należące do innych pokoi.  

-Idę do ciebie. - dziewczyna po raz kolejny się uśmiechnęła i zeskoczyła na podłogę.  

-Szaleńcu ty. - przyciągnął ją do siebie, opierając podbródek na jej głowie.  

Dziewczyna przylgnęła do niego całym ciałem, a po chwili zaczęli się kołysać w rytm muzyki tak płynnie, jakby taniec był rzeczą, którą oboje wykonywali na porządku dziennym.

Ten taniec był najbardziej zmysłowym aktem jaki do tej pory wywiązał się między nimi. Był on początkiem czegoś co dopiero miało nastąpić. Oboje poddali się przyjemnym dźwiękom, pozwalając by muzyka otuliła ich ciała i wzniosła je wysoko ponad ziemię. Dziewczyna pewnie prowadzona przez Michała, miękko opadała w jego ramiona i nim skończył się refren on bezbłędnie odnalazł jej usta, zatapiając się w nich bez pamięci. Stali tak objęci gdy skończyła się piosenka, zaczęła druga i kolejna. Im to nie przeszkadzało, nie liczyło się nic poza nimi samymi. Kinga z zapamiętaniem oddawała każdą pieszczotę jaką obdarowywały ją jego usta. A gdy poczuła je na krawędzi swojej żuchwy, póżniej schodzące w dół po szyi, na obojczyku, jej ciało przeszedł dreszcz. Michał nie przestawał jej całować, nawet wtedy gdy jej dłonie zaczęły nieśmiało błądzić po jego nieokrytych plecach. Każdy jej dotyk sprawiał, że jego skóra stawała się jeszcze bardziej wrażliwa i pragnął jeszcze więcej. Nie pamiętał kiedy jej szlafrok spadł na podłogę, ani jak znaleźli się w pokoju. Pamietał tylko te krótkie spojrzenia, jej pociemniałych oczu. Gdy się ocknął z tego letargu, siedział na łóżku a Kinga stała przed nim, w samych spodenkach i koronkowym biustonoszu. Przesunął delikatnie dłońmi po jej płaskim brzuchu, po czym przyciągnął ją do siebie. Ich oddechy były krótkie i urywane, a powietrze wokół wydawało się przesiąknięte ich pożądaniem. Jednym sprawnym ruchem sprawił, że Kinga znalazła się pod nim, a on znów zaczął wędrówkę po jej ciele, każdy centymetr skóry naznaczając delikatnym pocałunkiem. Gdy zatrzymał się na jej piersiach, westchnął ciężko, wsparł się na łokciach i spojrzał jej w oczy, w których ujrzał odzwierciedlenie swoich uczuć.  

-Kinga – zaczął niepewnie, nie wiedząc jak ma przywołać się do porządku. - chyba trochę się zapomnieliśmy.  

-Cii. - przyłożyła mu palec do ust i uśmiechnęła się.  

Nie było tak, że jej nie pragnął. Pragnął, momentami wydawało mu się, że aż za bardzo, ale nie chciał niczego pospieszać. Chciał aby to wszystko toczyło się swoim rytmem. Nie chciał aby ona czuła się skrzywdzona. Przez chwilę nawet pomyślał, że pewnie teraz zerwie się z łóżka w pośpiechu, nawrzeszczy na niego i wyjdzie stąd, trzaskając drzwiami, choć zupełnie inną drogą się tu pojawiła. Ale gdy zobaczył ten nieśmiały uśmiech na jej twarzy, poczuł lekką konsternację. Nie wiedział czy dobrze go rozumie. Nim zdążył sformułować w konkretne pytanie, to co tłukło mu się po głowie, ona pocałowała go, zamieniając się z nim miejscami. Wyłączając mu tym samym umysł. Nie trudno było tego dokonać gdy była obok. Pokręcił głową, próbując się skupić, ale ona znów zamknęła mu usta pocałunkiem, kontynuując dalszą wędrówkę. Patrzył na nią przez chwilę z podniesioną głową a po chwili ciężko westchnął i opadł na łóżko. Później nie było już żadnych nieproszonych myśli. Tylko ciche westchnienia i jęki rozkoszy. Kolejne części ich garderoby lądowały na podłodze, a oni sami ulegli pożądaniu i swojej wzajemnej fascynacji.

Obudził się gdy słońce było już wysoko na niebie. Ziewając rozejrzał się po pokoju, starając się zbytnio nie ruszać aby nie obudzić śpiącej w jego ramionach Kingi. W jego otoczeniu wydawało się nic nie zmienić od poprzedniego wieczora, z wyjątkiem ostro świecącego słońca i wiatru, który targał długimi zwiewnymi firankami. Opadł z powrotem na poduszki i znów ziewnął. Skupił się na dźwiękach jakie dobiegały do jego uszu. Na szumie morskich fal, które rozbijały się na brzegu dzikiej plaży, która była blisko nich, na odgłosach z dołu budynku, na jej równomiernym oddechu i w końcu na swoich myślach. Przeanalizował szybko w myślach cały ich pobyt tutaj, aż po dzisiejszy ranek nie pomijając zeszłej nocy. Nie żałował niczego i miał nadzieję, że ona też nie będzie. Nawet czuł, że ostatnie wydarzenia przybliżyły ich do siebie ale gdzieś na obrzeżach podświadomości pojawiła się jedna myśl, która brzęczała co raz głośniej, niczym natrętna mucha. Nie chciał o tym myśleć, ale to było silniejsze od niego. Westchnął ciężko i podziękował w duchu za to wybawienie, którym okazała się budząca Kinga. Dziewczyna poruszyła się sennie. I po chwili obdarzyła go spojrzeniem swoich sennych oczu. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech a on pozbył się wszelkich wątpliwości, które jeszcze przed chwilą go dręczyły.


                                                                      ***

Grzegorz na dobre wrócił do swojej pracy. Zaczynał od początku ale i tak nie sądził, że tak szybko i łatwo mu to pójdzie. Już kilka dni później dostał dwa zlecenia, na jakieś większe rodzinne sesje. Nim zdążył zabrać się do pierwszych, został zasypany kolejnymi. A w tym dostał też propozycję od swojego byłego zagranicznego kontrahenta, który zrezygnował ze współpracy z jego dawną agencją reklamową. Nawiązanie ponownej współpracy z nim, wiązało się z wyjazdem do Anglii na przynajmniej trzy tygodnie. Grzegorz wiedział, że to jest korzystna propozycja dla niego, ale nie miał pojęcia co powinien zrobić w tej sytuacji z Nikolą. Ostatnią kłótnię zażegnali, wszystko sobie wyjaśnili ale on nadal czuł jak tkwi w jednym miejscu, które wysysa z niego całą siłę i energię, dając w zamian tylko same wątpliwości i zmartwienia. Niby rozmawiali o tym już nie raz, niby kochał ją tak samo jak ona jego, niby była ważna i nie wyobrażał sobie życia bez niej, ale jednak czuł, że ją rani i tkwiąc przy niej naraża na dalsze cierpienie, choć Nikola nie rozpatrywała tego w takich kategoriach. I nawet nie brała pod uwagę tego o czym on nie mógł przestać myśleć. Długo zastanawiał się czy powiedzieć jej o tym, czy może od razu odrzucić propozycję wyjazdu i być cały czas przy niej, ale im dłużej się zastanawiał, tym bardziej czuł się zagubiony.

Gdy wieczorem jechał do niej, miał już cały plan ułożony w głowie. Wiedział co chce zrobić i jak. Uważał, że to nie jest zła myśl, wystarczyło tylko przekonać do niej Nikolę. A może przedstawienie jej kilku najrozsądniejszych argumentów rozwiąże cały problem?
Gdy tylko zaparkował pod jej blokiem, wyszła ze środka uśmiechając się od ucha do ucha. Miała na sobie miętowe rurki i zwiewną bluzkę w kremowym kolorze, a długie włosy upięła w kucyka.  
-Ślicznie wyglądasz. - pocałował ją w czoło, obejmując jednocześnie.
-Dziękuję. - rozpromieniła się jeszcze bardziej.  
-Czy ty w ogóle od rozpoczęcia nauki w Krakowie, miałaś okazję aby trochę zwiedzić miasto?
-Szczerze to nie za bardzo.  
-W takim razie dziś chcę ci coś pokazać. Wskakuj. - otworzył jej drzwi. Był uśmiechnięty i miły tak jak zawsze. Zupełnie tak jakby nie chciał jej powiedzieć tego co ostatecznie i tak powie.  
-A co takiego? - zapytała gdy zajął swoje miejsce za kierownicą.
-Cierpliwości. - sprzedał jej pstryczka w nos.  

Po dwudziestu minutach byli już na miejscu.
-No i gdzie jesteśmy? - rozejrzała się dookoła ale otoczenie nic a nic jej nie mówiło.
-W Krakowie. - zaśmiał się i podszedł do niej, zasłaniając jej oczy opaską.
-Co robisz? - zapytała dotykając jego dłoni. Mimo wszystko nie bała się, ale odczuwała też lekki dreszczyk emocji.  
-Spokojnie, będę mówił ci jak iść. - jego ton był delikatny, niczym tańczący w jej włosach wiatr. Spojrzała na niego uważnie.  
-No zaufaj mi, zobaczysz nie pożałujesz. Chodź tu. - stanął za jej plecami i delikatnie przewiązał apaszką oczy. Dziewczyna pozwoliła na to ale automatycznie odnalazła jego dłoń.  
Całą drogę pokonali w milczeniu, z wyjątkiem tych kilku wskazówek, których jej udzielił ostrzegając przed wybojami na drodze. Grzegorz, drogę na Kopiec Kraka znał na pamięć. Był już tam tysiące razy, więc trafiłby tam w nocy o północy i to z zamkniętymi oczami.
Gdy dotarli na sam szczyt zatrzymał się i spojrzał na otaczający ich krajobraz. Krajobraz zapierający dech w piersiach i choć on sam znał go prawie od trzydziestu lat, zawsze wstrzymywał oddech na chwilę.  
-Jesteśmy. - Nikola ciągle trzymała jego dłoń, a on powoli odwiązał jej oczy, ale nie puścił jej, tylko podświadomie kierując się pragnieniem i cichym głosem serca splótł ich palce.  
Dziewczyna otworzyła oczy i chciała coś powiedzieć ale z wrażenia zaparło jej dech.
-Tu jest pięknie. - szepnęła tylko a wiatr poniósł jej słowa, wysoko w chmury.
-Wiedziałem, że ci się spodoba. - Szepnął, mocniej ściskając jej dłoń.
Przed nimi rozpościerał się wielki las na obrzeżach miasta, a dalej niekończąca się panorama, wielkich budynków, wieżowców, fabryk i domów. Między nimi wijąca się rzeka i most. Zachodzące słonce z wolna chowało się za czubki drzew, a czerwone niebo nadawało im niesamowite tło. Nad wszystkim kłębiła się mgła, która już niedługo spowije miasto, usypiając tą betonową dżunglę. Pozwalając aby tempo na kilka godzin zwolniło.  
-Skąd ty znasz takie niesamowite miejsce? - spojrzała na niego.
-Wychowałem się tu, to moje dzieciństwo, moje życie. Znam je od trzydziestu lat, ale to i tak nie przeszkadza aby za każdym razem, gdy tu jestem poznawać je od nowa, od początku i jeszcze raz.  
Usiadł na skraju nasypu i wskazał jej miejsce obok.
-Chciałem z tobą porozmawiać.
-Słucham. - bez zbędnych pytań usiadła obok niego i pozwoliła aby zamknął jej drobnął dłoń w swoich.
-Dostałem kilka zleceń.
-To dobrze. Cieszę się, że udało ci się jakoś zacząć.
-W tym jedno do realizacji za granicą. - chciała się ucieszyć z jego sukcesu ale zauważyła, że on sam się nie cieszy.
-Nie cieszysz się?
-Będę musiał wyjechać.
-Na długo? - nagle zrozumiała sens jego konsternacji.
-Na trzy cztery tygodnie. Pod koniec sierpnia. - gdy to usłyszała, poczuła lekkie ukłucie w środku. W pierwszej sekundzie chciała zaprotestować, powiedzieć, że się nie zgadza, że nie chce aby wyjeżdżał, ale zaraz zamknęła w sobie żal i przypomniała sobie, że przecież to jego praca. Zawsze o czymś takim marzył, nie może więc teraz stawać na drodze jego kariery. A te cztery tygodnie szybko minął.
-Chcesz jechać? - zapytała ostrożnie, sama nie wiedząc jaką odpowiedź wolałaby usłyszeć.
-Sam nie wiem. - wzruszył ramionami. - Chyba tak będzie lepiej. - dodał po chwili milczenia.
-Co masz na myśli? - zapytała marszcząc brwi.
-Odpoczniemy od siebie trochę.. - nie dokończył bo dziewczyna przerwała mu wzburzona.
-To już się zmęczyłeś? - wyszarpnęła dłoń z jego uścisku.  
-Nie, Niki nie zrozum mnie źle ale..
-Ale znowu zaczynasz, tak? A czy twoje słowa można dobrze zrozumieć?
-Pozwolisz mi wyjaśnić to?
-No proszę. - powiedziała z sarkazmem.
-Ciągle mam poczucie, że cię krzywdzę, że narażam na niebezpieczeństwo. Kocham cię ale boję się, że cię unieszczęśliwię tą miłością.
-Gówno prawda, jakbyś mnie kochał to nawet przez myśl by ci nie przeszło aby mnie zostawić. - wstała robiąc kilka kroków w drugą stronę. Grzegorz zrobił to samo i podszedł do niej, stając tuż za jej plecami ale nie dotknął jej.
-Ale ja cię nie zostawiam.
-Zostawiasz. - zamrugała szybko bo poczuła pod powiekami zdradzieckie łzy, jeszcze tego brakowało aby jej zobaczył.
-Nie zostawiam. Ja chcę tylko abyśmy przemyśleli sobie to wszystko. A mój wyjazd jest dobrą okazją do tego. - dopiero teraz dotknął jej ramion i przyciągnął ją do siebie, opierając podbródek na jej głowie.  
-A później co? Jak wrócisz to zerwiesz ze mną kontakt, bo uznasz, że przemyślałeś sobie wszystko i ja nie jestem jednak tym czego chciałbyś od życia, tak? - w jej głosie pobrzmiewał żal.
-Nie. - zaprzeczył – właśnie ty jesteś tym wszystkim, czego pragnąłem od życia, na co czekałem tyle lat, ale czy ty możesz powiedzieć to samo?  
-Oczywiście. Wątpisz?  
-Nie, ale chcę abyś była pewna, nie chcę cię skrzywdzić. Chcę abyś była pewna. - powtórzył.
-Ile razy jeszcze mam ci to powtórzyć, abyś zrozumiał?
Milczeli przez chwilę, pozwalając aby wiatr grał im nieznaną melodię.  
Grzegorz odwrócił się w drugą stronę, tak że stał teraz przodem do zachodzącego słońca a jego czerwone promienie topiły się w jego bursztynowych oczach.
-Przychodziłem tu zawsze gdy chciałem złapać oddech, gdy musiałem na chwilę zwolnić albo nad czymś pomyśleć. - powiedział spokojnie tak, jakby właśnie o tym rozmawiali od samego początku. Dziewczyna przyjrzała mu się uważniej.
-Ty musisz zwolnić? Wziąć głębszy oddech? - w jej głosie pobrzmiewała ironia, pomieszana z bólem, którego nie umiała ukryć.
-Co w tym dziwnego?
-To w twoim życiu są takie momenty? W ogóle jest na to czas? - zapytała, zupełnie tak jakby go nie znała. A może tak jest, może mimo bliskiej znajomości, mimo ich związku, wcale go nie zna.
-W życiu każdego człowieka są takie momenty, tylko tyle, że nie każdy się przyzna.
-A ty?
-Co ja?
-Przyznajesz się do tego?  
-Tylko tobie. - uśmiechnął się, ale po chwili nie było najmniejszego śladu po nim. - Może cię to zaskoczy, ale ja też czasem potrzebuję chwili wytchnienia.
-To dlatego mnie tu zabrałeś, żeby skończyć to wszystko?
-Nikola – westchnął ciężko – ja nic nie kończę, ja tylko próbuję dać ci szansę na upewnienie się, że dobrą decyzje podejmujesz.
-Ja ciebie nie rozumiem.
-Dlaczego?
-Od początku robiłeś wszystko aby się do mnie zbliżyć, traktowałeś mnie inaczej niż innych, troszczyłeś się o mnie, martwiłeś, broniłeś przed całym światem, mówiłeś, że kocahsz co w końcu zaprowadziło nas do tego miejsca, w którym jeśtmy. A gdy w końcu się tu znaleźliśmy i wydawałoby się, że teraz może być już tylko lepiej, ty mnie odtrącasz i odgradzasz się ode mnie wysokim murem. Wszystko zaczęło się psuć po tej aferze z Anetą.
-Nikola zrozum, że czasem tak jest lepiej.
-Przestań pieprzyć. Okej? Powiedz po prostu, że poznałeś kogoś.
-Dlaczego mam się przyznawać do czegoś co jest nieprawdą?
-Bo o coś musi tu chodzić.
-Już ci powiedziałem o co. Nie doszukuj się drugiego dna bo nic takiego nie ma.
-Mnie nie oszukasz a tym bardziej siebie. - wyminęła go I zaczęła schodzić w dół.
-Nikola! - zawołał ale ona nawet się nie zatrzymała. Kopnął mały kamyczek, wyładowując na nim złość. Chyba był idiotą kiedy myślał, że Nikola bez żadnych protestów zaakceptuje jego decyzję.

Sensi11

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5281 słów i 28901 znaków.

17 komentarzy

 
  • XX

    Kiedy sąd odmówi ogłoszenia upadłości?  
    Hi there, just became alert to your blog through Google, and found that it's  
    really informative. I'm gonna watch out for brussels. I will be grateful if you continue this in future.
    Numerous people will be benefited from your writing.
    Cheers! Kiedy można oglosic upadłość majatkowa?

    4 wrz 2023

  • Sensi11

    Tak, jak już zauważyliście nie zdążyłam. I do świąt nie zdąże, miałam inne sprawy, które niestety były ważniejsze.  

    Korzystając z okazji, chciałam wszystkim moim czytelnikom, tym wciąż aktywnym i tym, którzy nie zawsze się udzielają ;) życzyć zdrowych, pogodnych świąt Wielkanocnych.  

    Ps. Widzimy się po świętach. ;) pozdrawiam Agnieszka.

    14 kwi 2017

  • ;);)

    Kiedy kolejna część?

    30 sie 2016

  • Sensi11

    @;);) na dniach powinna być. Moze jutro, moze pojutrze.

    30 sie 2016

  • ~monettka

    Pamietam jak mowilam w komentarzu jeszcze na "Pingerze" kiedy pisalas prolog opowiadania spytalas co sadzimy,  pisalam zebys zmieniła imie Grzegorza i jego wiek. Przekonalas mnie wtedy ze jestes pewna co do wyboru i nie masz zamiaru tego zmieniac. Teraz widze ze jednak byl to sluszny wybor. Opowiadanie jest cudowne, nie moge doczekac kolejnej czesci Podrawiam ;)

    23 sie 2016

  • Sensi11

    @~monettka miło mo to słyszeć. Bardzo się cieszę, że udało mi się obronić swoje racje. :)

    24 sie 2016

  • Tylkowariacisacoswarci

    Kiedy kolejna część.?

    21 sie 2016

  • ansik

    Mam nadzieje że G&N będą razem .

    15 sie 2016

  • Misiaa14

    Myślałam że będzie wspólny wyjazd...a tu co ....takie coś oj ten Grzegorz....piękne :)

    13 sie 2016

  • mariplosa

    @Misiaa14 tez tak pomyślałam a tu... Niespodzianka... :/

    13 sie 2016

  • Ferdolina

    Oczywiście kolejna część super. Niestety tak jak w życiu, kiedy jest wszystko dobrze nagle zaczyna się wszystko psuć... tak jest między Nikolą a Grzesiem. Ja tez myślałam że on zaproponuje jej wyjazd razem z nim, ale cóż..
    Życzę weny twórczej i oczywiście czekam na kolejną część :-)

    12 sie 2016

  • kamila12535

    Ja myślałam że on jej zaproponuje żeby z nim pojechała a on z takim czymś wyskakuje!! Wooow!! Część jak zawsze genialna :)

    12 sie 2016

  • Caroline3

    Bardzo lubię Twoje opowiadanie. Jest genialne wszystko i wszystko :). Nie wiem czemu, ale urzekła mnie bardziej historia Michała i Kingi, więc chcę o nich dużo, dużo !! hah, nie no. Powodzenia w dalszym pisaniu, pozdrawiam :).

    12 sie 2016

  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    12 sie 2016

  • reset

    Trzy lub cztery tygodnie ? Co to jest ... :) Znam takie małżeństwo ,które rozstaje się czasem na kilka długich miesięcy ze względu na kontrakty zagraniczne. Wychodzi na to ,że Nikola to niezła zazdrośnica jest :D

    12 sie 2016

  • Czekoladowytorcik

    Zawsze jest jakieś ale.. :( a było tak fajnie. Czekamy :)

    12 sie 2016

  • mysza

    Jest totalnym idiotą. Nawet nie wie jak bardzo ona go kocha.

    12 sie 2016

  • niezgodna

    Genialne

    12 sie 2016

  • marTYNKA

    Czy ten Grzesiek po prostu nie może cieszyć się miłością? Opowiadanie super

    12 sie 2016

  • cukiereczek1

    Ale się porobiło czekam na dalszy ciąg  :) :*

    12 sie 2016