To na Ciebie czekałem cz.15

Telefon leżał na komodzie w przedpokoju. Dzwonił już drugi raz, oświetlając ciemne pomieszczenie. Grzesiek był pod prysznicem gdy usłyszał znajomy dźwięk. Sięgnął po ręcznik przetarł twarz i wyszedł z łazienki. Spojrzał na ekran i przeciągnął po nim palcem przykładając komórkę do ucha.
-No co tam? - Zapytał słysząc głos Michała.
-Co robisz? Może wpadniesz do mnie, pogadamy. - Po jego głosie wywnioskował, że coś jest nie tak.
-Coś się stało?
-Byłem u Kamińskich.
-I co? Gadałeś z Kingą?
-Gadałem ale to nic nie dało, na koniec pokłóciłem się z nimi i wyszedłem. Brak mi sił do tego wszystkiego.
-Okej daj mi godzinę bo muszę jeszcze jedną rzecz do pracy ogarnąć i przyjadę do ciebie to pogadamy, w porządku?
-Spoko, będę czekał.
Grzegorz znał swojego przyjaciela jak mało kto i wiedział, że jest coś jeszcze co go gryzie, dlatego chciał szybko się uwinąć z zadaniem jakie mu przydzielono w pracy i pojechać do niego.

Kinga odwróciła się powoli próbując ukryć strach, który zawładnął jej ciałem.
-Ja? Nie. Ja tylko chciałam zapytać się czy nie trzeba ci w niczym pomóc. - Pokazała ręką za siebie. Była niepewna co nie umknęło uwadze Przemka.
-Nie trzeba kochanie, przecież to miała być niespodzianka dla ciebie. - Cały czas się uśmiechał do niej tak czule, że targały nią wątpliwości. Nie wiedziała czy po prostu ona jest przewrażliwiona czy to z nim jest coś nie tak.
Przemek podniósł dłoń i pogłaskał ją po policzku. Wstrzymała oddech gdy poczuła jego dotyk. Po chwili pochylił się i delikatnie ją pocałował.
-Chodź, usiądziemy sobie. - Chwycił ją za rękę i poprowadził tam skąd przed chwilą wyszła.
Kiedy siedzieli znów ją pocałował, ujmując przy tym jej twarz w dłonie. Chciała się cofnąć, wyczuł to i nie puszczając jej zapytał.
-Czy mi się wydaje czy się denerwujesz czymś?
-Nie, ja po prostu.. - Chyba pierwszy raz w życiu była w takiej sytuacji kiedy kompletnie nie wiedziała co powiedzieć.
Przemek zaśmiał się tylko i przechylił głowę aby pocałować ją w szyję. Wytrzymała pierwszy pocałunek mając nadzieję, że zaraz przestanie ale on nie miał takiego zamiaru. Schodził ustami co raz niżej aż zatrzymał się na jej dekolcie.
-Przemek przestań. - Poruszyła się niespokojnie.
-Czemu? Nie podoba cię się? - Wydawało jej się, że ucisk jego rąk stał się jeszcze silniejszy.
-Po prostu, nie mam ochoty. - Zsunęła jego ręce, odsuwając się dalej na kanapie, dla niego niestety nie był to jasny sygnał aby przestał. Przysunął się do niej i przytrzymując jej ręce chciał ją pocałować, ale ona szybko schyliła głowę.
-Przestań! Co ty robisz? - Krzyknęła.
-Nie widzisz? Chce cię pocałować. - Powiedział to tak swobodnie jakby chodziło o zwykły banał a nie o bezpieczeństwo niewinnej dziewczyny, która umierała ze strachu.  
-Ale ja nie chcę. - Jakimś cudem odepchnęła go od siebie i wstała. Zaczęła się cofać a on wiedząc, że jeszcze jeden jej krok i oprze się o ścianę, spokojnie ruszył w jej stronę z szyderczym uśmiechem na ustach i obłędem w oczach.  
-Nie obchodzi mnie to, że nie chcesz. Ja mam na to ochotę, zresztą nie tylko na to. -Powiedział i spokojnym gestem zdjął bluzę rzucając ją na kanapę. Kinga patrzyła na niego i była, co raz bardziej przerażona.
-Nie zbliżaj się do mnie. - Wyciągnęła przed siebie dłoń, tak jakby miało go to powstrzymać, jednocześnie kuląc się.  
-Nie rozśmieszaj mnie. - Zaczął się śmiać w głos i jednym szybkim ruchem, którego nawet nie do końca zarejestrowała, znalazł się przy niej. A ona oczyma wyobraźni ujrzała setki jak nie tysiące czarnych scenariuszy tego co teraz się z nią stanie i oczywiście ani jednego wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji. W chwili, w której Przemek przeniósł jej dłonie nad głowę mocno przyciskając do ściany, jej oczy wypełniły się łzami. A gdy jego natarczywe usta przylgnęły do jej szyi, pierwsze łzy spłynęły po policzkach, a pokój wypełnił się jej głuchym szlochem.  
Chłopak nie przestawał jej całować i dotykać. W brew jej woli przeniósł ją na łóżko, zaczęła się szarpać, gdy poczuła ciężar jego ciała na sobie. Próbowała go zrzucić ale był silniejszy. Gdy szarpał się z jej bluzką do jej głowy wróciła dzisiejsza rozmowa z Michałem i jego słowa: "Proszę bardzo spotykaj się z nim, rób, co ci się podoba, ale później nie płacz i nie przychodź do mnie prosząc o pomoc. Bo już ci nie pomogę." Ostatnie zdanie odbijało się w jej głowie niczym echo od pustych ścian pokoju. Już ci nie pomogę, nie pomogę, nie...

Boże niczego teraz nie pragnęła jak tego aby Michał się tu zjawił i po raz kolejny jej pomógł. Tak bardzo się bała. Zrozumiała, że wszyscy mieli rację, tylko szkoda, że tak późno. Nie przestawała się szarpać z Przemkiem, co tylko spowodowało złudzenie niekończącego się czasu. Miała wrażenie jakby minęła cała wieczność. Łzy zamazywały jej ostrość widzenia. Prosiła go, błagała aby przestał ale do niego nic nie docierało. W przypływie kolejnej fali strachu podniosła szybko kolano uderzając go w brzuch. Zabolało go to. Poczuła to po zwolnionym uścisku i grymasie bólu na twarzy, nie czekając aż znów odzyska siły wyszarpnęła rękę z uścisku i wbiła mu paznokcie w twarz, zostawiając długie czerwone linie. Zajęczał z bólu i zsunął się z niej łapiąc się za zraniony policzek. Przeklął przy tym szpetnie ale ona nie przejęła się tym tylko szybko wstała i wybiegła na korytarz, na którym niestety było ciemno. Nie zastanawiając się gdzie biegnie ruszyła przed siebie, cały czas mając pod rękę ścianę, która ją prowadziła do kolejnego nieznajomego jej pomieszczenia. W chwili, w której się zatrzymała przy jakieś szafce usłyszała zbliżające się kroki i jego głos.
-I tak stąd nie uciekniesz, ty mała suko. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby.
W pomieszczeniu, w którym się znajdowała było ciemno i nie wiedziała gdzie ma szukać kontaktu. Nim się zorientowała światło rozbłysło, chwilowo oślepiając jej oczy, które przyzwyczaiły się już do półmroku. Spojrzała prosto w jego oczy, przepełnione wściekłością. Wyglądał okropnie, jego twarz była podrapana a na ranach widoczna była sącząca się krew. Rozejrzała się dokoła i uświadomiła sobie, że pomyliła korytarze i trafiła do kuchni. Do kuchni, z której nie było żadnego innego wyjścia jak to, w którym stał jej prześladowca. Kątem oka zarejestrowała stojak z nożami stojący na wyciągnięcie jej ręki. Nim Przemek się zorientował sięgnęła po jeden nóż i groźnie machnęła mu nim przed nosem, ręce jej się trzęsły a ona sama nie miała zielonego pojęcia, czy będzie miała odwagę, aby się obronić tym narzędziem.
-Nie podchodź do mnie. - Zagroziła, chwytając rękojeść noża w obie dłonie. Ostrze groźnie połyskiwało w sztucznym oświetleniu a Przemek zaśmiał się i zaczął robić małe kroki w jej stronę.
-Odłóż to kochanie, bo sobie krzywdę zrobisz. - Wyciągnął do niej rękę ale zaraz ją cofnął gdy dziewczyna przecięła powietrze tuż przed nim. - Powiedziałem odłóż to. - Warknął. - I tak już nic ci nie pomoże. Jesteśmy tu sami.
-Dlaczego to zrobiłeś? - Zapytała nie spuszczając rąk, patrzyła mu prosto w oczy. - Dlaczego kłamałeś?
-Już zrozumiałaś jak bardzo jesteś naiwna? - Zaśmiał się a ją przeszedł dreszcz niepokoju.
-Nie rób mi krzywdy. Proszę, pozwól mi odejść. - Sama już nie wiedziała czy ma go prosić czy krzyczeć. Jedyne czego chciała to uciec stąd jak najdalej.
-Ty sama sobie robisz krzywdę, gdybyś była posłuszna nie byłoby tego całego zamieszania. - Znów zrobił kolejny krok w jej stronę, ona też zrobiła ostatni krok do tyłu, opierając się plecami o blat kuchennej szafki.
-Przemek proszę cię. - O ile jeszcze przed chwilą jej głos był twardy teraz łamał się a do oczu znów napłynęły łzy. Mężczyzna patrzył na nią wściekłymi oczyma, był pewny tego, że Kinga spanikuje i w ostatniej chwili rzuci nóż, dlatego zrobił śmiały krok w jej stronę, a ona w przypływie energii, odwagi czy czegokolwiek innego co mogło uratować jej życie, zamachnęła się i zraniła go w przedramię, nieświadomie przeciągając nóż po jego ciele aż do dłoni, po której teraz skapywała ciemna krew, na czystą podłogę kuchni. Wściekł się, spojrzał na swoją zakrwawioną rękę. Krzyknął coś i rzucił się na nią, łapiąc ją za nadgarstek dłoni, w której trzymała narzędzie zbrodni. Jednym ruchem wykręcił jej ciało, tak że stała do niego tyłem a twarz miała przytkniętą do blatu. Wyjął z jej dłoni nóż i rzucił za siebie, a ten spadł głośnym trzaskiem na podłogę. Przemek pochylił się do niej i znów zaczął ją całować, mocno wyginając jej ręce do tyłu. Była załamana, zaczęła się szarpać, ale z każdą sekundą brakło jej sił, kiedy myślała, że to już naprawdę koniec kontem oka zarejestrowała stojący na parapecie kamienny wazon na kwiaty. Wiedziała, że to jest jej ostatnia szansa. Wiedziała, że innej nie będzie, że ma tylko jeden ruch, na którego wykonanie ma tylko kilka sekund. Teraz albo nigdy. Zamknęła na chwilę oczy i całą swoją siłą wyszarpnęła rękę z uścisku, w ułamku sekundy chwyciła wazon, celnie się zamierzyła i uderzyła go w skroń. Nagle zapanowała cisza, to były ułamki sekundy, ale jej się wydawało, że minęła cała wieczność. Wstrzymała oddech i szybko się odwróciła, zobaczyła tylko jego zakrwawioną twarz wykrzywioną w grymasie bólu. Po chwili Przemek osunął się na podłogę. A ona minęła go i szybko wybiegła na ten sam korytarz, którym przed chwilą uciekała. Wpadła biegiem do przedpokoju i rzuciła się do drzwi, wtedy uświadomiła sobie, że są zamknięte, ale na szczęście klucz siedział w zamku, otworzyła je z impetem i zbiegła po schodach i wtedy dopadła ją kolejna fala strachu, mrożąca krew w żyłach. W bramie zobaczyła Krzyśka, który zbliżał się do niej. Z jej wystraszonej miny wywnioskował, że uciekła jego kumplowi i dlatego uznał, że musi interweniować w taki a nie inny sposób.
-Dokąd się wybierasz? - Podbiegł do niej i chwycił ją w pół przyciskając do siebie, dziewczyna zaczęła się szarpać, krzyczała i okładała go zakrwawionymi rękami. Dopiero po chwili to zobaczył.
-Co to do cholery? - Patrzył na jej dłonie, krew wydawała się jeszcze ciemniejsza w oświetleniu latarni ulicznych, których mroczne światło padało na podwórze. Spojrzał na dom, którego drzwi były otwarte a nadal nie pojawił się w nich Przemek. Znów na nią, puścił ją w jednej chwili i szybko pobiegł po schodach i zniknął w środku.
Nim odbiegł dziewczyna szepnęła jeszcze przerażona:
-Boże, zabiłam go...

Biegła przed siebie, co chwilę potykając się. Nie wiedziała gdzie jest, a sprawę pogarszała jeszcze ciemność, w której tonęła ulica. Oglądała się za siebie co chwilę, bojąc się, że znów wpadnie w ich pułapkę. Stanęła w końcu zdyszana. Przetarła zapłakaną twarz, łapiąc gwałtownie powietrze. Jeszcze nigdy nie bała się tak bardzo jak teraz. Wyrzucała sobie, że nie posłuchała Michała, a przecież on ją ostrzegał. Tyle razy prosił, aby uważała na siebie. Usiadła na krawężniku nie zważając na jeżdżące samochody, była na obrzeżach miasta, a do jej domu było tak daleko. Znów zapłakała. Wyjęła telefon z kieszeni spodni, dziękując Bogu, że podczas tej szamotaniny nie wypadł jej. Nie miała odwagi dzwonić do Michała, dlatego drżącymi dłońmi wybrała numer swojej przyjaciółki. Potrzebowała jej teraz, choć liczyła się z tym, że Nikola może się rozłączyć. Teraz mogła się już wszystkiego spodziewać. Czekała na połączenie ocierając łzy z zaróżowionych policzków.
-Słucham? - Nikola była zaskoczona, gdy ujrzała na wyświetlaczu numer Kingi, ale jak zwykle zachowała spokój.
-Nikola - Szepnęła, przyciskając dłoń do ust, aby się nie rozpłakać, ale dziewczyna i tak usłyszała jej stłumiony szloch. - Boję się. Potrzebuję twojej pomocy. Proszę, pomóż mi.
-Kinga co się stało? - Serce podskoczyło jej ze strachu. Przez jej głowę przepłynęło setki myśli dotyczące tego, w jakie kłopoty zapędziła się tym razem.
-Przemek..- Tylko tyle zdołała powiedzieć nim jej głos znów się załamał pod kolejną falą płaczu. - Ja się spotkałam z nim, ale...
-Gdzie jesteś? - Dopytywała, tłumaczeń będzie słuchać później.

Michał. Gdy tylko skończyła rozmawiać, od razu pomyślała o nim. Mogła zadzwonić do Grześka, ale znów pojawił się problem z numerem, którego nie miała. Nie rozważając tego dłużej wybrała numer tego pierwszego i w napięciu oczekiwała połączenia.
-Słucham. - Michał był już trochę spokojniejszy, ale nadal czuł się przygnębiony.
-Michał musisz mi pomóc. - Krzyknęła spanikowanym głosem.
-Co się stało? - Wydawał się nieco bardziej zainteresowany bo po słowach Nikoli wróciły do niego te obawy o Kingę. Bał się, że właśnie to usłyszy, nie mylił się.
-Kinga spotkała się z Przemkiem, coś się tam stało, uciekła od niego. Zadzwoniła do mnie zapłakana i roztrzęsiona. Musimy ją stamtąd zabrać! - Relacjonowała pokrótce a on poczuł jak z nerwów ściska mu się żołądek. Mimo tego, że dziś wykrzyczał w twarz Kindze, że już nigdy jej nie pomoże, nie pamiętał już tych słów. Musiał i chciał ją odnaleźć.
-Wiesz gdzie ona jest?
-Wiem.
-Za pięć minut będę po ciebie. - Powiedział i rozłączył się, złapał po drodze portfel i kluczyki od auta i wybiegł z domu zamykając za sobą drzwi. Bał się, że nie zdąży, że stanie się jeszcze coś gorszego, choć jak na razie tego, co było mógł się tylko domyślać, ale samo to wyobrażenie i myśl, że Kinga jest tam sama paraliżowała go.


Gdy zabrał już Nikolę i jechali we wskazanym przez nią kierunku, przypomniał sobie o Grześku, który miał do niego przyjechać. Drżącymi palcami wybrał jego numer w telefonie i przycisnął go ramieniem do ucha, zaciskając jednocześnie obie dłonie na kierownicy tak, że pobielały mu kostki. Grzesiek nie odbierał. Po chwili spróbował jeszcze raz ale też nie było żadnego rezultatu. Odłożył telefon skupiając się na drodze. Jeszcze bardziej wcisnął pedał gazu, nie zważając na to, że łamie przepisy. Kinga była teraz najważniejsza. Tylko ona. Im bliżej byli wyznaczonego miejsca tym bardziej dusiły go jego myśli. Wszystkie związane z Kingą. Z tego letargu wyrwał go dźwięk telefonu.
-Nie zobaczymy się teraz. - Powiedział rzeczowym tonem gdy tylko dotknął zielonej słuchawki. - Kinga wpakowała się w jakieś kłopoty. Spotkała się z tym sukinsynem i coś jej zrobił albo próbował, dzwoniła zapłakana. Jadę teraz po nią. - Grzegorz na dźwięk słów przyjaciela poczuł jak ze strachu nogi się pod nim uginają. Do głowy przyszło mu setki strasznych myśli ale ta jedna była nie do zniesienia. To chyba jej się bał najbardziej.
-A Nikola? Gdzie jest Nikola? - Bał się o nią tak bardzo jak jeszcze nigdy o nikogo. Nigdy nie ufał ani Przemkowi ani Krzyśkowi. A teraz intuicyjnie czuł, że to jeszcze nie koniec..
-Jest ze mną, jedziemy razem po Kingę. - Spojrzał przelotnie na siedzącą obok dziewczynę, która wpatrywała się w niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Pytał się o mnie. Nikola mimo tego strachu, który odczuwali wszyscy poczuła jak robi jej się ciepło na sercu. Grzesiek się o nią pytał.

Grzegorz uspokoił się troszeczkę, gdy usłyszał, że Nikola jest z Michałem. Wiedział, że z nim jest bezpieczna.
-Gdzie jesteście? Przyjadę do was. - Nie, nie przyjeżdżaj, my już dojeżdżamy porodzimy sobie tutaj. Jak chcesz to jedź do Kamińskich, czuje, że tam będzie wsparcie potrzebne. - Westchnął ciężko. Grzesiek na początku zawiedziony, że nie zobaczy Nikoli po chwili uświadomił sobie, że przecież ona też przyjedzie do domu Kingi.

Nikola między czasie zadzwoniła jeszcze do Kingi upewniając się, że wszystko jest w pozornym porządku. Jechali teraz wolno, przecinając reflektorami ciemność nocy i wypatrując jej na jednym z krawężników, tak jak powiedziała.
-Jest. - Krzyknęli oboje w tej samej chwili. Michał podjechał bliżej. Kinga siedziała z podkulonymi nogami i głową opartą na rękach. Podniosła głowę, gdy usłyszała warkot silnika zatrzymującego się samochodu. Michał z Nikolą wysiedli i podbiegli do niej, wypowiadając jej imię niczym słowa modlitwy. Dziewczyna trzęsła się ze strachu i z zimna, miała opuchnięte od płaczu oczy, porwaną bluzkę i te zakrwawione ręce.
-Michał. - Od razu rzuciła mu się w ramiona, gdy tylko przed nią uklęknął. Chwycił ją mocno przyciskając do siebie. - Przepraszam. - Wyszeptała a jemu łzy zakręciły się w oczach. Tak bardzo cieszył się, że ma ją już przy sobie. Czuł co raz wyraźniejsze szczypanie pod powiekami, dziękował Bogu za tą noc, która ukrywała jego łzy...

-Już dobrze, jesteś już bezpieczna. Nic ci już nie będzie. - Szeptał czule, gładząc ją po plecach i lekko kołysząc. Jej dotyk był dla niego kojący. Czuł jak jego spięte ciało powoli się rozluźnia. Cieszył się, że znów ją widzi tylko szkoda, że w takich okolicznościach.
-Niki. - Dziewczyna załkała i wyciągnęła do przyjaciółki dłoń. Nikola chwyciła ją za rękę i pogłaskała, patrząc na nią z troską w oczach. Dopiero po chwili zauważyła zaschnięte ślady krwi na jej szczupłych palcach.
-Co to jest?
Michał powiódł za jej wzrokiem. Miał wrażenie, że na moment serce mu się zatrzymało.
-Kinga co to jest? - Ponaglił, gdy nie usłyszeli odpowiedzi za pierwszym razem. Dziewczyna skuliła się w jego ramionach jeszcze bardziej i zapłakała głośno, mówiąc coś niewyraźnie.
-Kinia nie płacz, uspokój się. My nic nie rozumiemy, powiedz jeszcze raz.
-Bo ja.. bo ja go uderzyłam. - Nikola odszukała zmartwiony wzrok Michała.
-Czym go uderzyłaś?
-Wazonem na kwiaty, ale ta krew to..
-Rozbiłaś mu głowę tym wazonem? - Michał oczyma wyobraźni widział to, co się tam działo. Kinga pokiwała głową.
-Ale ta krew to z ręki. - Powiedziała cicho.
-Z twojej? - Podniósł jej dłonie by dokładnie je obejrzeć.
-Nie, z jego. Wcześniej miałam nóż.
-Boże Kinga. - Mężczyzna ujął jej twarz w dłonie i pocałował w czoło.
-A jak ja go zabiłam? - Zapytała łamiącym się głosem. Tym razem to Michał napotkał pytający wzrok Nikoli. Wiedział, że musi ją uspokoić i szczerze mówiąc siebie też.
-Spokojnie. Sami tam byliście?
-Nie, to znaczy tak. To znaczy na początku, ale później jak wybiegłam z domu to wpadłam na Krzyśka. - Nikola poczuła jak na dźwięk tego jednego imienia, ogarnia ją złość. Choć nie pokazywała tego po sobie to teraz bała się jeszcze bardziej.
Michał próbował poskładać to wszystko w logiczną całość a Kinga płakała i trzęsła się w jego objęciach. Zdjął swoją bluzę i okrył nią jej ramiona.
-Jedziemy stąd. - Zarządził pomagając jej wstać z ziemi.
-A co z nim? Jeśli mu coś zrobiłam?
-On też ci coś zrobił, a skoro tam Krzysiek jest to on mu pomoże, jeśli będzie potrzebował tej pomocy. - Kinga zrobiła kilka kroków w stronę auta i zawahała się. Nikola to zauważyła.
-Kinga jedno podstawowe pytanie: chcesz tam wrócić? - Oboje z Michałem wiedzieli, że potrzebna jest jej taka terapia szokowa.
-Nie. - Odpowiedziała szybko i mimowolnie ścisnęła rękę Michała. Poczuł to.
-No to jedziemy do domu. - Michał jak na faceta przystało podjął męską decyzję a Kinga już się nie sprzeciwiła tylko wsiedli do auta i odjechali.
Drogę spędzali w kompletnej ciszy. Kinga cicho szlochała w ramionach przyjaciółki, która głaskała ją po plecach. Michał nic się nie odzywał, zacisnął zęby tak, że na policzkach uwydatniły mu się kości i tylko co chwilę łapał we wstecznym lusterku smutne spojrzenie zapłakanych oczu Kingi. Oboje pamiętali jego słowa z dzisiejszej kłótni i oboje nie mieli bladego pojęcia o tym jak się zachować. Bo to co wypowiedziane nie da się już cofnąć, ale ta świadomość, że prawda jest inna tak bardzo mąciła i tak już zburzony spokój duszy...

Sensi11

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3910 słów i 20687 znaków.

15 komentarzy

 
  • Paulaa

    Świetne tak jak zawsze :)

    7 cze 2015

  • grafoman

    Nie zawiodłaś ☺
    Ciekawe w którą strone pójdziesz z Kingą (ukojenie w ramionach Michała/ czy może stany lękowe depresja problemy ze zbudowaniem relacji/ a może przekroczenie obrony koniecznej  i kurator / albo ... klasztor i męki Michała). Uwielbiam te opowiadanie.

    7 cze 2015

  • patka

    @grafoman Ciekawa jestem czy całe zajście zgłoszą na policję. No cóż , dowiemy się pewnie w kolejnej części :)

    7 cze 2015

  • grafoman

    @patka  widzisz jest jeszcze możliwość samosądu. Nie zgłaszasz nic policji tylko za zgrzewkę wódki wynajmujesz lokalną "łysą" drużynę przeprowadzkową. Metoda dużo szybsza i bez traumy dla poszkodowanej

    7 cze 2015

  • mysza

    To jest idealne :D tylko malutko Nikoli i Grzesia :) czekam na kolejną. Wiesz już kiedy będzie?

    7 cze 2015

  • sarenka

    Mega trzyma w napięciu nawet nwm czemu wstrzymywalam oddech. Po prostu cudo *0* kiedy kolejna część? <3

    6 cze 2015

  • Msb

    Super:-D bardzo ciekawe opowiadanie . Czekam na następna cześć

    6 cze 2015

  • ANITA

    Świetnie :) <3

    6 cze 2015

  • taka tam

    <3

    6 cze 2015

  • rose151

    Cudne!!! Kiedy następne?Bo nie mogę się doczekać;-)

    6 cze 2015

  • nelka

    Cudo!

    6 cze 2015

  • ulalala

    Ciekawość mnie zżera ... co będzie dalej  :question: :)

    6 cze 2015

  • kamila12535

    Super

    6 cze 2015

  • pepsi

    No , no , no  :cool: Ktoś tu chyba powinien pomyśleć o wydaniu książki bo internetowe publikacje naprawdę robią wrażenie  :hi:

    6 cze 2015

  • kamila12535

    @pepsi zgadzam się

    6 cze 2015

  • Sensi11

    @pepsi hmm chciałabym ale chyba jestem "za cienka" na wydanie własnej książki :)

    6 cze 2015

  • Jaga

    Jak zawsze fantastyczne, nie ma żadnej przypadkowości, wszystko doskonale się łączy i dialogi niczym w najlepszym filmie, gratulacje ;)

    6 cze 2015

  • Sensi11

    @Jaga Dziękuję, staram się aby wszystko do siebie pasowało :)

    6 cze 2015

  • PKS

    Ale akcja :eek:  Świetne jak zawsze :)

    6 cze 2015

  • Jadźka

    Oooo :) Widzę ,że nie zapomniałaś o nas :D Dzieki za napisanie kolejnej części   <3  :hi:

    6 cze 2015

  • Sensi11

    @Jadźka oczywiście, że nie zapomniałam, nie ma takiej opcji :)

    6 cze 2015