Pozwól, że nauczę Cię kochać. Cz.18 - Ostatnia!!

Pozwól, że nauczę Cię kochać. Cz.18 - Ostatnia!!Tak! Kolejne opowiadanie dobiegło końca. Mam nadzieje, że chociaż trochę Wam się spodobało. Dziękuje Wam za miłe słowa, za obecność i za to, że śledzicie moje opowiadania. Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem i motywację. Nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować Wam i zaprosić na ostatnią część. Jesteście wielcy!  

Rafał:
- Czy to, co powiedziała mi Magda jest prawdą? - usłyszałem zdenerwowany, roztrzęsiony głos Esme. Spuściłem wzrok, bojąc się spojrzeć jej w oczy. Wiedziałem, że ta chwile kiedyś nastąpi, ale nie sądziłem, że teraz. Nie miałem siły, ani ochoty dłużej kłamać. Postanowiłem odpuścić i zakończyć moje oszustwa.  
- Esmeraldo, ja naprawdę nie chciałem Cię zranić. Nie wiem jak do tego doszło. Nie chciałem Cię skrzywdzić! - wyznałem załamanym głosem. Spojrzałem jej głęboko w oczy, a w nich pojawiły się pierwsze łzy. Chciałem podejść, przytulić ją, załagodzić sytuację, ale nie potrafiłem. Co miałem je powiedzieć? znów karmić ją kolejnymi kłamstwami? nie miałem na to siły, nie miałem ochoty. Prawda była taka, że od dawna jej nie kochałem. Próbowałem, naprawdę próbowałem, chciałem zakończyć swój romans, ale nie potrafiłem. Zrozumiałem. że zakochałem się w tej młodej dziewczynie, która skradła mi serce. Jednak naprawdę nie chciałem zranić żony. - On Cię nie zdradził Esme. To wszystko była moja intryga - wydusiłem wreszcie. Żona spojrzała mi w oczy, ale nie zareagowała. Nie odezwała się słowem, nie powiedziała prawie nic. W pośpiechu pakowała rzeczy, a ja nie próbowałem już jej zatrzymywać.  
- Chcę rozwodu - zażądała wreszcie, a ja wypuściłem powietrze z ust. Ku swojemu zaskoczeniu, nie czułem bólu. Poczułem ulgę, bo wreszcie każdy z nas, może zacząć inne, szczęśliwe życie. Nie miałem pojęcia, dlaczego tak długo trwałem w tym kłamstwie. Wydawało mi się, że to, co czułem do Esme, to miłość. Może coś w tym było, może i kochałem ją na początku, ale później uczucie gdzieś wyparowało. Teraz i ja, i ona z Omarem mogli zacząć nowe, lepsze życie. Pomogłem jej z bagażami. Syn miał zostać u mnie, ponieważ na razie spał, a ona musiała załatwić coś ważnego. Nie powiedziała tego wprost, ale ja się domyśliłem, że jej ważna rzecz ma wspólnego z moim bratem.  
- Esme co z dzieckiem? zabronisz mi spotykania się z nim? - spytałem łapiąc ją za rękę. Spojrzała mi w oczy, a w nich zobaczyłem strach. Nie wiedziałem, czy moja żona się mnie bała, czy też po prostu tak dziwnie zareagowała.  
- Nie wiem - odparła, a ja puściłem jej rękę. Pomogłem jej za bagażami i odprowadziłem ją do samochodu. Spojrzeliśmy na siebie, ale nie zrobiłem żadnego gestu w jej stronę.  
- Powodzenia - wyznałem i zamknęła drzwi. Odpaliła auto i ruszyła przed siebie. Jeszcze długo stałem na ulicy i patrzyłem jak znika za zakrętem. Poczułem coś dziwnego, ale nie zważałem na to uwagi.Dziwna pustka ogarnęła moje ciało. Nie byłem pewny, jak teraz będzie wyglądało moje życie. Jednak wiedziałem, że wcześniej, czy później musiało do tego dojść. Wróciłem do domu i poszedłem do pokoju syna. Usiadłem na łóżku i obserwowałem jak śpi.  
- Kocham Cię mały - wyznałem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer siostry. Odebrała po drugim sygnale.  
- Dziękuje Ci - wyznałem. - Dziękuje za to, że wreszcie ktoś wyznał jej prawdę. Oboje z Esme zasługujemy na szczęście - dodałem.  
- Gdybyś nie narobił tyle głupot, nic nie musiałabym teraz robić. Módl się, by Esme zdążyła - usłyszałem. Telefon rozłączył się, a ja spuściłem wzrok. Magda miała rację. To wszystko, było moją winą.

  ***
Esme:
Dodałam gazu, by jak najszybciej znaleźć się na lotnisku. W głowie dudniły myśli. - On Cię nie zdradził - słowa Rafała powracały, blokując mój tok myślenia. Co miał na myśli? Żałowałam, że nie zdołałam się go zapytać, ale nie miałam ochoty na rozmowę z mężem. Chciałam tylko zdążyć. Kwadrans później zaparkowałam przed lotniskiem i biegiem pędziłam do środka. Pospiesznie rozejrzałam się po lotnisku, szukając miejsca odpraw. Mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie w szarej koszuli i zbladłam. Tak niewiele brakowało, a bym go utraciła.  
- Ty durniu! - krzyknęłam na całe gardło, wywołując niemałą sensację. Jego wzrok zatrzymał się na mojej twarzy, a w oczach panowały mi łzy. - Skończony durniu - krzyknęłam ponownie, czując słone łzy w ustach. Czas jakby się dla nas zatrzymał. Przechodnie zwolnili na chwilę i spojrzeli na mnie z politowaniem. Miałam gdzieś ich wzrok, miałam gdzieś ich szept. On nadal nic nie robił. Stał dokładnie w tym samym miejscu, w którym mnie zobaczył. Nie podbiegł, nie zrobił nawet jednego kroku w moją stronę. Zawahałam się, nie będąc pewną, czy postępuje właściwie. A co, jeżeli on już mnie nie zechce? Przechodnie machali głowami, śmiejąc się z kobiety, która stała jak debilka na środku lotniska, tak jak byłam tą idiotką, która postępowała nieracjonalnie, a wszystko dlatego, że tak bardzo bałam się jego straty. Potrzebowałam go.  
- Na Boga! Co ty tu robisz, Esme? - zawołał Omar i zrobił kilka kroków w moją stronę. Przechodnie wstrzymali wdech, zapewne czując się jakby byli świadkami romantycznej komedii. - Wracaj do męża! Mój brat się o Ciebie martwi - zawołał drżącym głosem. Wszyscy zatrzymali się. Nie było par oczu, która by nie patrzyła się w moją stronę. Miałam świadomość tego, że wyciągamy na światło dzienne, nasze prywatne sprawy, ale miałam to gdzieś. Nie liczyła się dla mnie opinia innych.  
- Rozwodzimy się. - powiedziałam tak cicho, że nie byłam pewna, czy zdołał to usłyszeć. Zatrzymał się na moment i znów obrócił w moją stronę.  
- Esme nie! - wyszeptał i spojrzał mi głęboko w oczy. Dostrzegłam w nich strach i ból. Już chciałam odejść, już chciała wycofać się, ale wiedziałam, że nie mogę. Nie walczyłam tylko dla siebie. Walczyłam dla dziecka. Walczyłam dla naszego syna. Omar odwrócił się i już miał szykować się do odprawy, gdy zrobiłam coś szalonego. Wiedziałam, że jeżeli teraz pozwolę mu odejść, już nigdy nie będziemy mieć szans.  
- Filip to twój syn! - krzyknęłam na tyle głośno, by mógł to usłyszeć. Momentalnie odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie z niedowierzaniem.  
- Powtórz - poprosił.  
- To twój syn. Pamiętasz jak przyłapałam Cię na imprezie? poszłam tam, bo chciałam powiedzieć Ci o ciąży - wyznałam w końcu. Jego wzrok z minuty na minutę zmieniał się. Znałam go niemal na wylot, a w tym momencie tak bardzo nie wiedziałam, co czuję. Zdałam sobie sprawę, że jego złość będzie usprawiedliwiona, bo miał prawo wiedzieć. Jednak miałam cichą nadzieje, że wybaczy mi, bo nie potrafiłabym znieść jego złości.  
- To dlatego czułem coś tak dziwnego, gdy trzymałem go w szpitalu. Kurwa! Przecież pytałem się Ciebie, czy to nie mój syn?! Dlaczego mi nie powiedziałaś? - usłyszałam jego rozgoryczenie.  
- Bo mnie odtrąciłeś?! Powiedziałam Ci o dziecku, a Ty udawałeś, że o niczym nie wiesz. Mówiłam Ci tamtego dnia na ławce przed blokiem, pamiętasz? - spytałam.  
- Nie Esme! Ja niczego nie pamiętałem! Naprawdę myślisz, że gdybym wiedział, pozwoliłbym Ci odejść? - spytał, a ja spojrzałam na niego. Dlaczego wtedy tak o tym nie pomyślałam? dlaczego nie pomyślałam?

Opuściliśmy lotnisko, kończąc nasze przedstawienie. Było mi wstyd za to, co się stało, ale robiłam to nie tylko dla siebie. Kochałam go, ale zrozumiałam też, że Filip ma prawo poznać prawdę. Chciałam by poznał, kto tak na prawdę jest jego biologicznym ojcem. Nie miałam pojęcia jak to przeżyje, jak to zniesie, ale wierzyłam, że da sobie radę. Ja za to byłam przekonana, że już nie popełnię danego błędu i nie pozwolę odejść Omarowi. Weszliśmy do samochodu, ale nie odpaliłam silnika. Siedzieliśmy tak w ciszy, a ja próbowałam skleić chociaż jedno sensowne zdanie, nadaremnie.  
- Dziś rozmawiałam z Rafałem - wyznałam wreszcie. Wzrok Omara zatrzymał się na mojej twarzy, a ja próbowałam znaleźć w nim chociaż odrobinę dawnej miłości. - Powiedział, że twoja zdrada była jego intrygą, cokolwiek to znaczy - rzekłam. Nie miałam głowy do tego, by zastanawiać się, co miał na myśli. Nie chciałam wiedzieć. Czegokolwiek byśmy się teraz nie dowiedzieli, to i tak nie zmieniało naszego położenia. Ukryłam przed nim fakt, że jest ojcem Filipa. Zrobiłam to, ponieważ byłam przekonana, że zwyczajnie nas nie chciał. Wyszłam za mąż, chociaż moje serce należało do Omara. Czy jakiekolwiek słowa Rafała miały teraz sens? - Co dalej zrobimy? - zapytałam po dłuższej chwili ciszy. Chciałam dodać z nami, ale powstrzymałam się, bo nie wiedziałam, czy jeszcze jest coś takiego jak My.  
- Nie możemy powiedzieć na razie mu prawdy. Nie możemy myśleć tylko o sobie. Nie chcę być pieprzonym egoistą, Esme - usłyszałam. - Jednak chcę być z Tobą. Zawsze możecie powiedzieć, że rozwodzicie się, bo się nie kochacie. Zamieszkamy razem, będę częścią jego życia, ale nie powiem mu, że jestem jego ojcem. Nie wywrócę mu życia do góry nogami. To byłoby co najmniej samolubne - usłyszałam.  
- To znaczy, że - zawahałam się i spojrzałam na niego.  
- Tak. To znaczy, że nadal Cię kocham i chcę z Tobą być skarbie. Zawsze Cię kochałem. Wyjechałem, bo wierzyłem, może to idiotycznie zabrzmi, ale naprawdę wierzyłem, że tak będzie lepiej dla Ciebie. W pewien sposób chciałem Cię chronić - wyznał.  
- Oboje działaliśmy idiotycznie. Ten idiotyzm zabrał nam kilkanaście dobrych lat Omarze - rzekłam i spojrzałam na niego.  
- W pewnym sensie nie. Przecież i tak zawsze byliśmy blisko. Mimo tego, że byłaś, nadal jesteś żoną mojego brata, coś nas do siebie przyciągało. Zawsze byliśmy blisko siebie, byliśmy częścią swojego życia, nie prawda? - usłyszałam. Oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy. Miał rację. W pewnym sensie zawsze byliśmy razem. Urodziliśmy się, by być blisko, by być częścią siebie. Nawet, gdy byłam żoną Rafała, a on skakał z kwiatka na kwiatek, nawet, gdy znajdowałam się w jego łóżku, a łączył nas romans, byliśmy blisko, bo zawsze szukaliśmy drogi, tej samej, wspólnej drogi, która prowadziła nas w to samo miejsce. Znaliśmy się na wylot. Znaliśmy każdy szczegół swego ciała, każde emocję.  
- Pamiętasz? - spytał, obejmując mnie w pasie. - Pamiętasz stary dąb? - usłyszałam. Kiwnęłam głową. Pamiętałam go za dobrze. Nasze drzewo miłości, schadzek, kłótni i rozstania.  
- Jakże mogłabym zapomnieć? - zapewniłam i po chwili poczułam jak jego usta, składają na moich ustach namiętny pocałunek.

                         Epilog:
Nigdy nie uwierzyłabym, że moje życie tak się może potoczyć. Nie przypuszczałabym, że kiedykolwiek doczekam się tego, byśmy wszyscy razem usiedli przy stole. A pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno tyle się działo naszym życiu. Dziś siedzieliśmy w restauracji, przy jednym stole i świętowaliśmy urodziny naszego synka. Tak. Filip dowiedział się prawdy. Jak to przeżył? normalnie. Z początku było mu ciężko, ale z czasem zrozumiał całą sytuację. Czy coś się zmieniło? Niewiele. Chociaż poznał prawdę, stwierdził, że to niczego nie zmienia. Rafał na zawsze pozostał dla niego ojcem, ponieważ to on go wychowywał, ale stopniowo do Omara zaczął mówić tato. Jego kumple śmiali się, że jest bogaty, ponieważ ma dwóch ojców i on stopniowo zaczął widzieć plusy całej tej sytuacji. Nie zabranialiśmy mu kontaktów z Rafałem. Mimo tego, że ja nie byłam już jego żoną, ponieważ byliśmy już pół roku po rozwodzie, on wciąż w weekendy spędzał u Rafała i jego nowej dziewczyny, z którą od niedawna był zaręczony. Mi nie spieszyło się ponownie do wyjścia za mąż. Chociaż kochałam Omara i publicznie byłam z nim w związku, nie planowaliśmy ślubu. Nie potrzebowaliśmy dokumentu, by być szczęśliwi. Już raz wyszłam za mąż bez miłości i zbyt pochopnie. Teraz sytuacja byłaby inna, ponieważ od zawsze darzyłam go uczuciem, ale mimo wszystko nie chciałam ryzykować. Nie wiem, czy to strach, zapewne tak, ale nie potrafiłam go przełamać. Byłam z nim szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa i nie zamierzałam tego zmieniać.  
- Dziękuje Ci - usłyszałam. Spojrzałam na byłego męża i uśmiechnęłam się do niego. Mimo upływu czasu, mimo wszystkiego, co się działo, nie czułam do niego żalu. Na początku byłam zła, na tyle zła, że nawet nie chciałam słuchać jego wyjaśnień. Ufałam mu, a on nie tyle, że mnie zawiódł, co jeszcze wykorzystał całą tą sytuację. Jednak z czasem zrozumiałam i z pomocą Omara, wybaczyłam mu.  
- To ja Ci dziękuje. To nie była tylko twoja wina. Ja sama też nie postąpiłam fair. Powinnam z nim porozmawiać. Powinnam mu o wszystkim powiedzieć - wyznałam. Rafał uśmiechnął się do mnie i objął mnie, a ja poczułam ulgę. Cieszyłam się, że mamy już to wszystko za sobą, a rozstajemy się w dobrych stosunkach. Mimo wszystko był w pewnym sensie ojcem mojego syna, bratem Magdy i Omara. Zależało mi na dobrych relacjach z nim. Musiałam.
- Dziwne. Nie masz wrażenia powtórki? - usłyszałam za sobą głos Omara. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam o czym on mówił. Miał po raz kolejny rację. Miałam wrażenie, że wszystko się powtarza, tylko tym razem, jest tak, jak właśnie powinno, a ja jestem u boku mężczyzny, który przed laty skradł moje serce. U boku mężczyzny, tego jedynego, właściwego. - To co teraz masz zamiar zrobić, jako wolna kobieta? - roześmiał się, a ja zaśmiałam wraz z nim.  
- A co proponujesz? - zapytałam. Widziałam poważny wyraz jego twarzy i już się przestraszyłam. Bałam się, że zaraz zrobi coś, co narazi nasz jeszcze dość niepewny związek. Chyba tak naprawdę bałam się jego deklaracji.  
- W normalnych okolicznościach facet powinien uklęknąć i oświadczyć się, ale - zawahał się i spojrzał mi w oczy.  
- Nie chcę ślubu. Przynajmniej na razie - urwałam mu w połowie zdania.  
- Wiem. Dlatego zamiast ślubu, obiecuje Ci, przyrzekam szczęśliwe życie u mego boku. I Tym razem Esme bez kłótni, rozstań, kłamstw i nieporozumień. Czy jesteś gotowa, na spokojny, normalny i nudny związek ze mną? na życie ze mną? - usłyszałam. Chciałam być poważna, ale nie potrafiłam. Nie wiedziałam jak długo wytrzymam w takim związku, nie wiedziałam jak długo wytrzymam bez bólu i rozczarowań, ale byłam szczęśliwa, bo od zawsze marzyłam o takim życiu.  
- Kocham Cię mój wariacie - zawołałam szczęśliwa, wpadając mu w ramiona.  
- No, no potrzebowaliście długiego czasu, by wreszcie odnaleźć do siebie drogę - usłyszałam głos Krisa. Spojrzałam na męża Magdy i uśmiechnęłam się do nowego członka rodziny.  
- A pomyśleć, że gdyby nie Ty, to wszystko wyglądało by może inaczej - zawołała Magda, obejmując czule męża.  
- Nawet mi nie mów - odezwał się Omar i drgnął, na samo złe wspomnienie o tym. Po chwili obok nas pojawił się też Rafał z swoją dziewczyną i uśmiechnął się do naszego syna.  
- Jesteś najlepsza mamo - zawołał Filip i mocno mnie objął. - Najlepsza - powtórzył, a ja kołysałam syna w ramionach. Teraz nie miałam zastrzeżeń. Nie żałowałam wcześniej podjętych decyzji. Może i popełniłam błąd, może i raniliśmy się z Omarem, ale wszystko co robiłam do tej pory, robiłam z myślą o nim. Tak. Wszystko robiłam dla syna.  
- Za co wypijemy toast? - usłyszałam głos Magdy. szwagierka przytulała się do męża, trzymając na rękach córkę, a jej spojrzenie, skierowane w stronę Krisa, mówiło więcej niż milion słów.  
- Za miłość. Za miłość i moją ukochaną matkę - odpowiedział Filip, trzymając w ramionach dziewczynę, która od kilku miesięcy trwała dumnie przy boku naszego syna.  
- Za miłość i za rodzinę - powiedział Omar i przytulił mnie tak, jak tylko on potrafił. Jedno wiedziałam na pewno. Nawet, gdyby miał zawalić się cały świat, w jego ramionach nigdy nic nie będzie mi grozić.  
- Za rodzinę - odpowiedziałam a po chwili wszystkie kieliszki uniosły się ku górze. - Koniec -

Tak kochani! Właśnie pożegnaliśmy się z Bohaterami opowiadania. Mam nadzieje, że będziecie czasami wracać do historii i miło wspominać losy Esme i Omara. Dziękuje Wam i Kocham Was <3 Jak zechcesz, zostaw coś po sobie <3 Liczę na Waszą opinię

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3220 słów i 16833 znaków, zaktualizowała 11 sty 2016.

8 komentarzy

 
  • mysza

    To co najlepsze zawsze się kończy :(

    13 sty 2016

  • agusia16248

    @mysza Niestety :( Wszystko kiedyś się kończy

    3 mar 2016

  • Misiaa14

    boskie !!!!

    13 sty 2016

  • agusia16248

    @Misiaa14 Dziękuje <3

    3 mar 2016

  • DemonicEagle

    Wspaniałe opowiadanie i cudowne zakończenie  <3

    12 sty 2016

  • agusia16248

    @DemonicEagle Dziękuje :)

    12 sty 2016

  • Justys20

    To było niesamowite  <3  :bravo:  :bravo:  :bravo:

    11 sty 2016

  • agusia16248

    @Justys20 Bardzo dziękuje

    12 sty 2016

  • Justys20

    @agusia16248 Ależ nie ma za co

    12 sty 2016

  • volvo960t6r

    Cudowne opowiadanie

    11 sty 2016

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dziękuje

    12 sty 2016

  • volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę bardzo

    12 sty 2016

  • Tosia12283

    Genialnie:*

    11 sty 2016

  • agusia16248

    @Tosia12283 Dziękuje

    12 sty 2016

  • NataliaO

    Pięknie zakończone opowiadanie. <3

    11 sty 2016

  • agusia16248

    @NataliaO Dziękuje

    12 sty 2016

  • szalona123

    Znów mnie rozczuliłaś! Piszesz genialnie, Masz naprawdę talent i nie zaprzeczaj bo nie tylko ja to widzę inni też zapewne się ze mną zgodzą <3 Kocham to opowiadanie i każde kolejne w twojej twórczości będę kochała !  <3

    11 sty 2016

  • agusia16248

    @szalona123 Bardzo Ci dziękuje za ciepłe, miłe słowa

    12 sty 2016