Mroczna strona osobowość część 2

Mroczna strona osobowość część 2*Oczami Megan*

Wbijałam pusty wzrok w ekran telewizora. Nie mogłam na niczym się skupić. Co chwila nerwowo zerkałam na zegarek. Pięć po drugiej, miałam złe przeczucia związane z Chrisem. Przez cały dzień nie odbierał moich telefonów ani nie odpowiadał na wiadomości. Coraz bardziej się zamartwiałam- Lucy? Halo tu ziemia- zaczęłam wymachiwać nerwowo tuż nad twarzą przyjaciółki. Potrzebowałam rozmowy czułam, że inaczej zgłupieje. Jednak dziewczyna nie zareagowała. Siedziała po turecku na kanapie z popcornem jak zahipnotyzowana.-Serio? Horror o wampirach? - Odsłoń Meg, jeszcze 5 minut- odpowiedziała otulając się kocem. Poczułam wibracje w tylnej kieszeni dżinsów.
-Halo- szepnęłam- odpowiedziała mi głucha cisza w słuchawce- Chris nie wygłupiaj się gdzie jesteś? - Nadal zero odzewu- To nie jest śmieszne- Rozłączyłam się- Nie zgadniesz kto do mnie dzwonił- Weszłam do salonu jednakże nie zastałam tam Lucy. Miska była przewrócona do góry nogami, a popcorn znajdował się dosłownie wszędzie.
- Czy dzisiaj jest międzynarodowy dzień ciszy? Nie mam ochoty bawić się w kotka i myszkę. Zauważyłam na podłodze ślady krwi. Ciągnęły się one również po schodach w kierunku mojej sypialni. Czułam jak nogi uginają się pode mną, a serce bije coraz szybciej. Podbiegłam w kierunku stolika- Cholera- mój łańcuszek z werbeną zniknął. To nie był przypadek. Osoba, która wkradła się do mojego domu na pewno nie była człowiekiem ani wampirem. Nie zapraszałam przecież nikogo, a wampir nie wejdzie bez zaproszenia. Chyba, że Lucy... Po omacku wślizgnęłam się do kuchni. Nie zapalałam światła by być mniej widoczną. Z górnej szafki wyciągnęłam nóż, którym udało mi się otworzyć zamek od schowka. Chwyciłam kołek i werbenę w areozolu. Poczułam jak czyjeś silne dotykają moich ramion. W mgnieniu oka prysnęłam trującą rośliną napastnikowi prosto w twarz. Podziałało. Usłyszałam jak opada na podłogę. Zapaliłam światło i znieruchomiałam. - O mój Boże Chris nic ci nie jest? -Żyje... jeszcze- Ktoś jest w mieszkaniu. On chyba zabił Lucy- wypowiadając te słowa czułam jak łzy napływają mi do oczu. Szybko nacięłam nadgarstek i przysunęłam dłoń w stronę ust ukochanego. -Pij, ile tylko potrzebujesz. Musisz nabrać siły. Trzeba pomóc Lucy.
- Nic jej nie będzie. - Co? - Poczułam jak przemieszczam się w wampirzym tępię. Wszystkie przedmioty, drzewa wirowały. Zamknęłam oczy i zacisnęłam dłonie na szyi chłopaka. Niespodziewanie wszystko ustało. - Co ty do cholery wyprawiasz?- byłam oburzona, setki koszmarnych obrazów przewijało mi się przed oczami. - Zostawiliśmy ją tam na śmierć.
- Mówiłem ci, że nic jej nie będzie.
- Oczywiście żądna mordu istota nie z tego świata jest w moim domu... Chris widziałam krew na schodach. Czemu mnie z tam tond zabrałeś? - Czułam jak wszystko we mnie pęka. Wiedziałam, że moja najlepsza przyjaciółka jest martwa. Wybuchłam gromkim płaczem.

*******************************************************************************************************Proszę pisać w komentarzach czy podoba wam się moje opowiadanie i czym mam dalej je kontynuować :)
*******************************************************************************************************

natka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 570 słów i 3363 znaków.

1 komentarz

 
  • natka

    hahaha jakiego byka walnęłam xd :) Miło słyszeć,ze ci się podoba :*

    15 lip 2015