Kim jestes ? cz.4

Wszystko działało bez zarzutow. Czekam na atak. Na pewno będzie. Jestem pewna.  W firmie jest cicho. Chłopaki w swoim gabinecie czuwają i podrasowuja znowu zabezpieczenia. Ian pracuje. Reszta też. Wszystko toczy się jak powinno.  
Tylko ja.  
Zastanawiam sie nad wysłaniem smsa do człowieka który może mi pomóc definitywnie z Msociety99. Ma na imię Lucas. Sam miał powiązania z grupami hakerskimi. I z Tego co wiem to z Msociety99 także. Musze ich pokonać. Musze bo inaczej oni pokonają mnie.  

Możemy sie spotkać? Kar.

Odłożyłam telefon i wróciłam do pracy. Denerwowalam sie , ale nie wiem czemu. Odpowiedź od Lucasa dostałam po chwili.  

Jasne. Tam gdzie zawsze o 18

Odetchnelam.  
No cóż... Teraz będzie ciekawie.  

Dzisiaj o 15 dostałam wiadomość. Była ona tylko dla mnie. Oczywiście zahakowali wszystkie komputery w firmie , ale tylko ja i Ian dostaliśmy wiadomości dla siebie. Nie rozumiem czemu oni uwzieli sie akurat na mnie. Kurczę po co ja sobie zadaje takie głupie pytania? Jestem asystentka Iana. Dlatego.    
- Co ci przysłali? - zapytałam Iana wchodząc do jego gabinetu. Nie patrząc na mnie odpowiedział.  
- Nic co Cię powinno interesować- wkurzylam się. Bardzo.  
- Ian do cholery! Mi też wysłali wiadomość. Tylko dla mnie. Rozumiesz !? - wstał od biurka
- Pokaż. - no to mu pokazałam.  

" Odliczamy. Macie 2 tygodnie.  
Karino przecież nie chcesz , żebyśmy wygrzebali wszystkie brudy.  
Przez twojego szefa, zniszczymy i Ciebie.  
14 dni.  
Jeżeli nie wierzysz , że Ian prowadzi brudne intersy to idz i zapytaj jaką dostał odpowiedź.  Sama wyciągnij wnioski.  
Msociety99"

- Jeżeli nie masz nic do ukrycia to nie powinnas sie przejmować. Wracaj do pracy. Ide na spotkanie- i odszedł.  


Siedziałam w samochodzie w najbardziej opuszczonej części Londynu. Lucas właśnie podjechal swoim samochodem. Kazał mi zostawić telefon w domu. Na wszelki wypadek. Wyszedł z samochodu i podszedł do mojego. Otworzył drzwi i wsiadł na miejsce pasażera. Spojrzałam na niego a po chwili mocno przytulilam. Dawno go nie widziałam. Prawie 4 miesiące.  
-Cześć Kar- powiedział dalej mnie przytulajac.
- Lucas...- odsunelam sie od niego i spojrzałam w jego oczy -  Msociety99 mnie atakują.
- Pieprzysz. Kurwa Karina  
- Wiem , ale to nie moja wina. Ian chyba robi jakieś brudne interesy. Nie wiem czemu oni mnie atakują.  
- Ja wiem. Karina jesteś jego asystentka. Jesteś dobra i wiedzą , że przez atakowanie Ciebie zmusza go do zaprzestania robienia interesów. Albo myślą , że Ty go zmusisz.  
-Jest jeszvze coś prawda ?  
- Tak Kar. Msociety99 atakują wszystkich tych których uznają za niebezpiecznych dla nich. Myślę , że mogli pomyśleć tak o Tobie.  
- Wiesz kim oni są? Lucas to ważne. Muszę ich zniszczyć ja zanim oni zniszczą mnie.  
- Nie. Nie mogę Kar.  
- Ilu ich jest.  
- Od dwa tysiące ósmego , pięciu chłopaków i trzy dziewczyny. W wieku od
24 do 28 lat.  
- Lucas powiedz mi kim są.  
-Nie mogę. Nie rozumiesz. Nie mogę.  
- Zniszczą mnie Lucas. Wiesz o Tym a nie chcesz mi pomóc.  
- Co ci to da , że się dowiesz ?  
-Wydam ich policji.  
- Boze Kar.  
- Chociaż jedną osobę. Powiedz Lucas. - westchnął.  
- Lucas Taylor. - spojrzałam na niego. Nie wierzę... Niemożliwe. Nie on. Nie Lucas. Złapał mnie za ramiona.- Tak. Jestem w Msociety99. Kar słuchaj... To nie ja. Znaczy wiedziałem , że Twoją firmę hakujemy. Tez to zrobiłem dwa razy, ale mam wolne. Od miesiąca nie pracuje z nimi. Zrozum Kar nie widziałem o Tym.  
- Znam Cię 4 lata. Przez 4 lata nie powiedziałeś mi , że jesteś w Pieprzonym Msociety99!! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.  
- Jesteśmy Kar.- przyciągnął mnie do siebie i przytulił.  
- Nie jesteśmy. Juz nie Lucas. Wysiadaj- powiedziałam. Wzmocnił uścisk.Odepchnelam go z całej siły. - Wysiadaj!- ujął moja twarz w dłonie. Spojrzal na mnie swoimi brązowymi oczami  
- Przepraszam Kar- pocałował mnie lekko. Odsunal sie i wyszedł z samochodu. Dotknęłam palcami moich ust. Lucas.

Z domu wzięłam tylko telefon i sie przebralam w stroj do biegania. Włożyłam słuchawki w uszy i wyszłam. Muszę odreagować.  

Mój telefon ciągle dzowni. Wyciagam go o sprawdzam. Kaspian. Jestem w parku. Biegam juz 40 minut, zrobiło sie ciemno a za cholerę nie chce wracać do domu. W takich chwilach jak ta chcę gdzieś wyjechać. Siadam na ławce i oddzwaniam do Kaspiana.  
- Gdzie jesteś Kar ? - pyta , gdy odbiera.  
- Biegam. A ty?- pytam.  
- Nic ważnego. Przyjadę po Ciebie. Gdzie jesteś?
- W parku obok mojego domu. Na ławce. Na przeciwko placu zabaw.
- Zaraz będę.- rozlaczam się i opieram o ławkę. Kaspian... Potrzebuję go teraz.  
  Nie czekam długo. Kaspian jest w parku 20 minut później. Jak on to robi ? Wszędzie jest tak szybko.  
- Martwilem się- mówi od razu i siada. Patrze na niego.  
- Niepotrzebnie. Chce sie zabawić Kaspian. - powiedziałam w końcu. Uśmiechnął się lekko.  
- Okej. Chodź. - wziął mnie za dłoń i poszliśmy do jego samochodu.  
  
- Może być?- zapytałam. Miałam na sobie krótką złotą sukienkę i wysokie czarne szpilki. Włosy rozpuscilam i wyprostowalam. Usta pociągnęłam matową czerwoną szminka. Oczy pomalowalam tuszem i eyelinerem.  
- Tak. Jest Zajebiscie. Idziemy?- zapytał wyciągając dłoń. Ujelam ją i wyszliśmy z domu.  
Pojechaliśmy pod jakis dom. Domowka.  
- Kogo to dom ?- zapytałam.  
- Kolegi. Chodźmy. - wysiedliśmy z samochodu. Weszliśmy do domu a ja od razu poszłam do kuchni. Tam zawsze jest alkohol. Nalalam sobie czystej i wypilam. - Zwolnij skarbie- powiedział Kaspian , gdy wlewalam sobie drugi kieliszek.  
- O Kaspian kto to ?- zapytala jakaś dziewczyna pokazując na mnie. Patrzyła na mnie, ale mialam wrażenie , ze kłamie , że mnie nie zna. Dziwne prawda?.  
- Karina. Moja dziewczyna- jego dziewczyna? Znaczy , że ja?  
- Alison- podała mi dłoń. Uscisnelam ją
-Karina.  
- Oh czy nie pracujesz może u Beale'a?  
- Chodźmy tańczyć- Kaspian pociągnął mnie za dłoń zanim odpowiedziałam.  
Położył swoje dlonie na moich biodrach a swoje na jego barkach.  
- Czemu nie pozwoliles mi odpowiedzieć- zapytałam.  
- Nie jej sprawa. Tańcz skarbie- i tanczylismy. Odworcilam sie do niego plecami. Moje biodra sie ruszaly w rytm muzyki która swoją drogą była znakomita. Uwielbiam RnB. Zauważyłam , że niektórzy nam sie przyglądają. Dajemy niezły popis. Erotyczny taniec na środku Pieprzonego pokoju. Nic mi więcej teraz nie trzeba. Tylka ja i Kaspian.  

Tanczylam , piłam, piłam i Tanczylam. W końcu się upilam. Nie bardzo, ale jednak.   Poszłam do łazienki. Poprawiłam makijaż i wyszłam z niej. Mignela mi postać Lucasa, ale co by robił tutaj Lucas? Poszłam w tamtą stronę i faktycznie. Lucas.  
-Lucas co ty tu robisz?- zapytałam , gdy wychodził z jakiegoś pomieszczenia. Odwrócił sie i spojrzał na mnie. Był wyraźnie zdziwiony moim widokiem.  
- Ja? Co ty tu robisz?  
- Zapytałam pierwsza.  
- Domowka znajomego. A ty ?  
- Przyszłam z kimś.  
- Idź do domu. To nie miejsce dla Ciebie. - zmarszczylam brwi.  
- Dlaczego ?  
- Zaufaj mi. Z kim przyszlas?  
- Nieważne. Cześć- wymienelam go i zeszłam na dół. To wszystko robi sie coraz dziwniejsze.  
Znalazłam Kaspiana na dole i powiedziałam, że wychodzę.  
-Czemu? - zapytał.  
- Spotkałam tutaj mojego byłego przyjaciela. Jaki tu jest adres ?
- Odwioze Cię. - zlaczyl nasze palce i ruszyliśmy do wyjścia. Alison gniewnie mierzyla mne wzrokiem. Cos mi mówi, że podoba jej się Kaspian. Cóż... Niby jest ze mną.  

Kaspian pojechał ze mna do mnie do domu. Umyslimy się i polozylismy. Po prostu zasnelismy wtuleni w siebie. Idealnie.  
  Wstałam o 6 chociaż miałam jeszcze 2 godziny do pracy. Zastanawiałam sie co dzisiaj sie wydarzy w pracy.  
- O czym myślisz?- zapytał chłopak i położył głowę na moim brzuchu. Spojrzałam w jego zielone oczy. Są takie piękne.  
- O pracy. Boję się.  
- Czego sie boisz?  
- Msociety99. Wczoraj znowu nas zhakowali. Wysłali mi wiadomość. Boję sie , że wyciągnął wszystko z mojej przeszłości. A na pewno to zrobią.  
-Daj sobie z nimi spokój Kar. Zwolnij się.  
- Teraz nie. I tak zrobią co będą chcieli. A poza tym prędzej czy później dowiem sie kto jest w Msociety99. - podniósł się i spojrzał na mnie.  
-Zrobię Ci kawę i śniadanie. - powiedział. Schylił sie i pocałował mnie w usta. Uwielbiam to.    

- O której konczysz pracę? - Kaspian najpierw podwiozl mnie do domu bym mogła się wykąpać... Z nim , a potem ubrać. Uparł sie , że mnie zawiezie do pracy.  
- O 18
- W takim razie będę czekać o 18. - Kiwnelam głową i spojrzałam w jego ziolne oczy.  
- Kaspian?  
- Tak?
- Wczoraj powiedziałeś Tej Alison, że...
- Jesteś moją dziewczyną. A teraz zabieraj swój seksowny tyleczek i skop im wszystkim dupy
-Tak jest!- zasmialam sie a Kaspian przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odsunelam się i wyszłam z samochodu. Nie odwracając sie weszłam do firmy.  

Zero. Nic. Kompletnie. Właśnie jadę windą na dół , gdzie czeka na mnie Kaspian. Jestem szczęśliwa i pragnę by takich dni było więcej. Hakerzy w ogóle nas nie atakowali. Może wzięli sobie wolne? Jeśli tak to sie ciesze bo to spowodowało, że mój dzień był znakomity.  
Kaspian czekał na mnie pod firmą. O dziwo nie miał samochodu. Podeszłam do niego i go pocałowałam.  
-  Humorek dopisuje widze ?- zapytał uśmiechnięty.  
- Tak. Wszystko dzisiaj było jak dawniej. Zero ataków. Zero stresu. Zero nerwów. Cudownie.  
- Cieszę się. Chodź zabieram Cię na kolację.  

Faktycznie. Zabrał mnie niedaleko mojej pracy do restauracji. Jedzenie mieli znakomite. Jedliśmy. Pilismy wino i rozmawialiśmy.
- Nic o Tobie nie wiem Kaspian- powiedziałam.  
- A co chcesz wiedzieć?
- Masz tutaj rodzinę? - upil lyk wina i odpowiedział.  
- Tak. Siostrę. Przyjechała wtedu co ja.  
-A rodzice?
- Rodzice mieszkają w Warszawie. Opowiedz mi o swojej przeszłości w Polsce. - zastyglam. Spokojnie on nic nie wie. Bo niby jak ?  
- Nic ciekawego. Chodziłam do szkoły. Skończyłam. Przyjechałam tutaj to tyle. - patrzy sie na mnie jakby wiedział o mnie wszystko. Jakby wiedział ze kłamie.  
- Ale jesteś gadatliwa. Ty jakbyś chciała to wyciągnęłabys wszystko ze mnie , ale jak ja spytam o twoją przeszłość to unikasz podpowiedzi. Kobiety. No dobra... To moze mi powiedz ilu miałaś kochanków?
- Niewielu. Czemu Cię to interesuje?  
- Nie wiem po prostu. To ? Przecież to nie żaden sekret. - jakby tak powiedzieć prawdę o moich przygodach to by chyba wyszedł. Odpowiedziałam
- Dwóch. Mój chłopak z którym byłam w Polsce i jeden tutaj. - i Lucas idiotko.  Dobra zostanę przy dwóch. Nikt nie może wiedzieć o Lucasie. Nikt. - A ty ?  
- Sporo.  
- A związków?  
- Trzy. Jeden jak mialem z 13 lat... No wiesz pierwsze zauroczenie i tak dalej. Drugi przed wyjazdem tutaj. Posypało się jakoś. A trzeci juz tutaj. Jestem wolny od 2 lat. No znaczy teraz zajęty. A ty ?- zapytał.  
- Jeden związek tutaj . Teraz drugi.  Kaspian... Znasz Lucasa Tylera?  
- Znam- powiedział chłodno. Zna i po jego minie wnioskuję , ze nie za bardzo go lubi. - To ten twój przyjaciel przez którego wczoraj wyszlas?  
- Tak. Wkurzyl mnie kiedyś i się poklocilismy. To tyle. - jest więcej. Lucas wie o mnie dużo rzeczy. Praktycznie wszystko. Byliśmy razem jakiś czas , Ale potem stwierdziliśmy , że nie potrafimy i zerwalismy. Kilka razy nas jeszcze poniosło i trafiliśmy do łóżka. Cóż Lucas jest kimś ważnym dla mnie i tak pozostanie.  
- Wiesz , że jest hakerem? - zaskoczył mnie Tym pytaniem.  
- Wiem. Czemu pytasz ?- zapytałam
- Po prostu. To co idziemy?
- Tak.

Emi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2120 słów i 11691 znaków.

4 komentarze

 
  • ayio5

    :dancing:

    23 wrz 2016

  • Czekoladowytorcik

    Jest tu pozytywnie dziwna atmosfera która mnie przyciąga :) czekam ;p

    22 wrz 2016

  • kamila12535

    Genialne ♥♥

    22 wrz 2016

  • monis2112

    Kiedy następna część??? ;)

    21 wrz 2016