Jeszcze nie wszystko stracone...18

Jeszcze nie wszystko stracone...18*** Miesiąc później ***

Między mną a Kamilem układa się naprawdę świetnie. W pracy jakoś wytrzymuje, lecz Tomek nie daje mi spokoju. Nie wiem kiedy w końcu zrozumie, że nigdy z nim nie będę.
Jednak tak pięknie było do pewnego momentu...ale o tym za chwilę. Umówiłam się z przyjaciółką na kawę, gdyż Kamil tego dnia dostał pilne zlecenie. Spotkałam się z nią w naszej ulubionej kawiarni.  
-Siemka Daga-przywitała się ze mną jak zwykle uśmiechnięta przyjaciółka.  
-Muszę prosić Cię o pomoc-zdziwiło ją to.  
-Wal śmiało. Pomogę na tyle ile będę mogła-ona na pewno coś wymyśli.  
-Chodzi o Tomka, zauważyłam że ostatnio zachowuje się dość dziwnie i do tego szef ciągle zleca mi robienie projektu właśnie z nim-widziałam na jej twarzy zmartwienie.  
-Wiesz nie mówiłam ci tego, bo myślałam, że to mało ważne. On zachowuje się tak odkąd wrócił z wyjazdu służbowego, na którym był z tobą-czemu to ukrywała przede mną??
-Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej?? On wygląda na chorego psychicznie-załamałam się.  
-Nie sądziłam, że jest aż tak niezrównoważony-odczułam obawę przed nim. Nie powinnam się jego bać, ale przeczuwam coś złego.  
-Jeśli to się nie zmieni to będę musiała dla swojego dobra szukać innej pracy-wolę zejść mu z drogi niż zapłacić życiem za pracę w jego towarzystwie.  
-Spróbuj porozmawiać z szefem-nie wiem czy to coś da, skoro to jego krewny??Ale warto spróbować. Po skończonej rozmowie wróciłam do domu. Postanowiłam wziąć się za sprzątanie, żeby nie myśleć o tej chorej sytuacji. Nie będę narazie nic mówiła Kamilowi, tak będzie lepiej. Wolę nie dolewać oliwy do ognia. Włączyłam muzykę i wzięłam się za domowe obowiązki. Tak minął mi dzień.  
Następnego dnia, gdy tylko przyszłam do pracy najpierw poszłam do szefa. Mam cichą nadzieję, że załatwie sprawę pozytywnie. Wchodząc do gabinetu szefa minęłam się z Tomkiem. Nie miałam zamiaru z nim gadać.  
-Dzień dobry pani Dagmaro. W czym mogę pomóc?-spytał się z uśmiechem na twarzy. Jakby mu o tym powiedzieć??jak zacząć rozmowę??
-Dzień dobry, przychodzę w sprawie jednego z moich kolegów, a właściwie to powiem od razu, chodzi mi o Tomka-kiedy spojrzałam w tym momencie na niego to nie wiedziałam co jego mina oznacza.  
-Nie rozumiem.? Przecież wspólnie robicie naprawdę wspaniałe projekty, klienci są zadowoleni-wyczułam tu jakiś spisek. Coś jest na rzeczy.  
-Doskonale to rozumiem, że klient jest zadowolony, lecz moje zdrowie psychiczne też jest ważne-usiadł na fotel po tych słowach.  
-Ale, że jak?? Czy coś się stało??-jakby udawał zmartwionego, a nie wydaje mi się, że tak faktycznie jest.
-Pański pracownik nie daje mi spokoju, wydaje mu się, że dla niego zostawię dotychczasowe życie, a tak się nie stanie-oj głupia po co ja mu to mówiłam.  
-Dobrze w takim razie z nim porozmawiam i spróbuję to wyjaśnić-być może-pomyślałam.  
-Nie chcę Pana w żaden sposób zastraszyć, ale jeśli jego stosunek do mnie się nie zmieni będę zmuszona odejść z firmy-opuściłam jego gabinet. Postawiłam sprawę jasno. Może nie powinno się uciekać przed problemami tylko je rozwiązywać, ale ja nie mam na to siły. Ten Tomek zachowuje się jak psychopata. Wróciłam do pracy i oczywiście moja przyjaciółka już o wszystkim wie. Po przerwie zrobiło mi się trochę słabo, więc zbyt długo nie siedziałam w biurze, postanowiłam wracać do domu. Dzisiaj ma wrócić Kamil, a więc pomyślałam, że zrobię pyszną kolację. Jednak kiedy byłam już w mieszkaniu czułam się gorzej. Byłam tylko w stanie zrobić spaghetti. Właśnie nakrywałam do stołu, lecz dzwonek do drzwi mi przerwał. Zobaczyłam przez wizjer, że to Kamil. Spojrzałam w lustro, poprawiłam się i już mogłam otworzyć drzwi. Pierwsze co zrobiłam to wskoczyłam mu na szyję, a on mnie namiętnie pocałował.
-Jak ja się za tobą stęskniłem-usłyszałam jego uroczy głos.  
-Nie było Cię tylko jeden dzień-stałam już na podłodze i weszliśmy do mieszkania.  
-Dla mnie to był najdłuższy dzień w życiu-wolę nie myśleć o dłuższej rozłące.  
-Zapraszam Cię do stołu-wyjęłam kieliszki i nalałam nam wina. Siedzieliśmy i jedliśmy wspólnie posiłek ja wzięłam łyk wina i więcej nie mogłam gdyż robiło mi się niedobrze. Czyżby to oznaczało jedno?? Wiele by na to wskazywało. Nie będę narazie nic mówiła Kamilowi, muszę najpierw się upewnić w swoich przekonaniach.  
-O czym tak myślisz kochanie??-spojrzałam mu w oczy i się uśmiechnęłam.  
-O nas, o naszej przyszłości-w mniejszym sensie to ma wpływ na naszą przyszłość.  
-I do czego doszłaś?-trudne pytanie, ale muszę jakoś mu odpowiedzieć.  
-Do tego, że strasznie Cię kocham-podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, po czym zaniósł do sypialni. Wiem, że dzisiaj to nie jest najlepszy pomysł. Muszę mu jakoś delikatnie o tym powiedzieć.  
-Kamil nie mam dzisiaj ochoty-położył się obok mnie i przytulił mnie do siebie.  
-Dobrze nie nalegam-rozumie mnie doskonale. Byliśmy na tyle zmęczeni, że zasnęliśmy tak jak się położyliśmy. Następnego dnia kiedy się obudziłem, leżałam sama na łóżku. Poszłam więc do łazienki wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i udałam się do kuchni, z której poczułam zapach świeżo zaparzonej kawy. Kamil stał przy blacie kuchennym w samych bokserkach, ja natomiast stanęłam w drzwiach i bacznie mu się przyglądałam.
-Długo już tak stoisz?-ale jak on??...skąd wiedział, że na niego patrzę??-Proszę siadaj do stołu-zrobiłam tak jak powiedział.
-Skąd wiedziałeś, że się na Ciebie patrzę?-musiałam o to spytać.  
-Czuję Cię już na odległość-to trochę dziwne
-Przed tobą nic się nie ukryje-uśmiechnęłam się i napiłam się kawy.  
-Taki już mój urok-postawił na stole talerze z naleśnikami-chciałabym, żeby każdy dzień tak wyglądał.  
-Wpadłam na świetny pomysł-spojrzał na mnie.  
-Co to za genialny pomysł?-nie wiem czy teraz jest odpowiedni moment??ale w zasadzie co mi tam.
-Czy chciałbyś mieszkać ze mną?-jego mina mówiła sama za siebie.  
-Ty chyba czytasz mi w myślach. Od dawna o tym myślałem, ale wydawało mi się że to za wcześnie-trochę zrobiło mi się smutno.  
-Czyli uważasz, że jeszcze nie teraz?-myślałam, że będzie szczęśliwy jeśli mu to powiem.  
-Kochanie myślę, że to cudowne mieszkać z tobą. Codziennie zasypiać i budzić się przy tobie, jeść wspólne śniadania, wszystko robić razem-na mojej twarzy ponownie gości uśmiech.  
-Jesteś kochany, ale...zaraz spóźnię się do pracy-chętnie bym z nim została, jednak obowiązki wzywają.  
-Poczekaj tylko się ubiore i Cię odwioze-nie musiałam na niego długo czekać. Po 10 minutach byłam na miejscu. Ciekawi mnie czy Tomek rozmawiał z szefem i czy to coś pomogło?? Kiedy weszłam do swojego gabinetu na biurku leżała czerwona róża i czekoladki. To zapewne jego sprawka. Nie spędze w tym miejscu ani chwili dłużej. Nie mam zamiaru użalać się nad psychopatą. Skoro szef to toleruje to proszę bardzo, ale ja mam serdecznie dosyć. Wzięłam pierwszy lepszy karton i zaczęłam pakować swoje rzeczy, w tym czasie przyszła Ola.  
-Daga!?co ty robisz??-zdziwiło ją moje zachowanie.  
-Rezygnuje z tej pracy. Jak nie ta to inna. Nie wytrzymam nerwowo z tym Tomkiem-już praktycznie skończyłam się pakować kiedy pojawił się szef Marek.  
-Pani Olu proszę nas zostawić-przyjaciółka opuściła mój gabinet.-Co pani robi?-wielce się zdziwił, a ja ostrzegałam.  
-Najwyraźniej Pana pracownik nie rozumie słowa NIE-wzięłam karton i już miałam wyjść, ale jak zwykle musiał zjawić się on.  
-O co tu chodzi?-zdziwił się.  
-Nie pracuje już tutaj-opuściłam gabinet, zamówiłam taksówke i pojechałam do mieszkania.  
Tyle lat u niego pracowałam, a on nawet nie próbował mnie zatrzymać. Najwyraźniej Tomek jest lepszym pracownikiem. Wyjęłam laptop i zaczęłam szukać nowej pracy. Nie spodziewałam się, że tak szybko coś znajdę. Znalazłam kilka ofert i wysłałam swoje cv. Wzięłam się za robienie obiadu. Gdy już skończyłam w domu zjawił się Kamil.  
-A co mój skarb dzisiaj tak wcześnie?-pocałował mnie w policzek.  
-Zmieniam pracę-był zaskoczony tym co powiedziałam.  
-Ale dlaczego??coś się stało??-postanowiłam mu o wszystkim powiedzieć. Z początku był zły, ale zrozumiał moją decyzję i twierdzi, że znajdę sobie lepszą pracę. Po obiedzie sprawdziłam pocztę i dostałam już jedną odpowiedź jutro mam przyjść o 11 na rozmowę. Ucieszyłam się, że tak szybko udało mi się coś znaleźć. Mój ukochany był ze mnie dumny.  
Kamil musiał wyjść wcześniej do pracy więc zostałam sama. Kiedy byłam już gotowa opuściłam mieszkanie i po chwili znalazłam się firmie, w której mam się ubiegać o pracę. Zaraz miałam wchodzić na rozmowę, lecz mój telefon usilnie dzwonił. Postanowiłam odebrać, ale to co usłyszałam spowodowało, że zemdlałam...
______
Nie sądziłam, że uda mi się dzisiaj napisać kolejną część. Ale moja wena przeszła dzisiaj samą siebie. Dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią i czekam na następne.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1695 słów i 9290 znaków.

5 komentarzy

 
  • lolis

    blagam, tylko nie wypadek ///

    7 lip 2016

  • Justys20

    @lolis dowiesz się w swoim czasie ;)

    7 lip 2016

  • niezgodna

    No żeby kończyć akurat teraz, w takim momencie? Cudowna część, jak każda.

    7 lip 2016

  • Justys20

    @niezgodna czasami tak trzeba

    7 lip 2016

  • czarnyrafal

    Ja też zemdleję jak będziesz Justys tak kończyła rozdziały - żart, a poważnie przepiękna część jak zwykle u Ciebie. Myszę przyklasnąć Dagmarze za takie postawienie sprawy w firmie i konsekwencję w jej realizacji.Co dalej? Musi być coś poważnego że po usłyszeniu zemdlała, ale Justys w swoim czasie nam o tym opowie. <3

    7 lip 2016

  • Justys20

    @czarnyrafal los bywa przekorny

    7 lip 2016

  • czarnyrafal

    @Justys20 coś o tym wiem. <3

    7 lip 2016

  • Justys20

    @czarnyrafal :)

    8 lip 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część już nie mogę doczekać się kolejnej w takim momencie skończyłaś  :* :)

    6 lip 2016

  • Justys20

    @cukiereczek1 postaram się jeszcze w tym tygodniu

    7 lip 2016

  • cukiereczek1

    @Justys20 ok to czekam:)

    7 lip 2016

  • Misiaa14

    Przepiękna część :)

    6 lip 2016

  • Justys20

    @Misiaa14 dziękuję bardzo :)

    7 lip 2016