Jak pech to pech cz.5

-Dzień dobry Magda, Marek, chciałbym przedstawić wam naszą nową koleżankę, która od dziś będzie z nami pracować
-Dzień dobry- mówi lekko wycofana - jestem Ania, mam nadzieję że szybko się zaprzyjaźnimy albo chociaż zakolegujemy
-Dobrze to tyle na początek, teraz chodź zaprowadzę cię do twojego nowego miejsca pracy
-Szefie, a mnie to pan osobiście nie odprowadzał- jedno jest pewne z Magdą nie będzie nawet koleżeństwa
-Magda, widocznie nie byłaś wyjątkowa, a poza tym Ania pracuje na innym stanowisku niż ty więc chyba sama rozumiesz- uśmiecha się tylko Marek z nim będzie miło się pracować i chyba zawsze pomoże.
Po 5 minutach dotarliśmy do mojego miejsca pracy w sumie myślałam że będę z nimi w jednym biurze ale podobno Marek robi to co ja będę i szukają teraz kogoś na takie stanowisko jakie zajmuje Magda, a jak na razie muszę rozbić za dwie osoby. Przez otwarte drzwi widzę nawet ładne standardowe biuro, krzesło, biurko, komputer, lampka, trudny do określenia kolor ścian.
-Nie przejmuj się Magdą, ona taka jest zawsze.- czy on musi mieć taki świetny uśmiech?
-Czy na parkingu nie wyraziłam się jasno? Daj mi spokój niech nasze stosunki będą wyłącznie zawodowe!- powiedziałam chyba trochę za ostro
-Nie mogę ci tego obiecać
-Chyba sobie żartujesz
-Już raz mówiłem, że jeżeli chodzi o ciebie to nie żartuję, ale skoro tak to zaraz przyślę Marka żeby ci wszystko wytłumaczył, bo nie wiem czy mi starczy cierpliwości!. On traci cierpliwość? A co ja mam powiedzieć kiedy jestem z nim nie jestem w stanie określić swoich uczuć raz chce mi się śmiać a zaraz potem płakać i ciskać w niego różnymi przedmiotami.
-Hej, zaraz ci wszystko wytłumaczę, ale tak na marginesie długo już tu pracuję, a pierwszy raz widzę żeby szef się tak zachowywał, zawsze jest opanowany, nawet kiedy sytuacja jest fatalna
-Marek, ja chyba nie dam rady z nim pracować- jestem załamana
-Spokojnie, kilka dni i przywykniesz

PIOTR

Myślałem, że z drzwi wypadnie okno, jeszcze nigdy nikt mnie nie doprowadził do takiego stanu. Muszę przestać o niej myśleć i skoncentrować się na swojej pracy, bo to jest najważniejsze. Nie mam zamiaru znów zabierać pacy do domu. Jeden sms i czas do pracy

PIOTR: Marek możesz przyjść do mnie?
MAREK: Już idę

-I co myślisz? Nada się do tej pracy?  
-Myślę, że jak zawsze postąpiłeś słusznie tylko jedno nie daje mi spokoju. Co między wami jest?
-Nic nie ma- przeczesuje włosy, co mam mu powiedzieć?
-Piotr, innych możesz okłamywać, nigdy się tak nie zachowywałeś jak poszedłem wszystko Ani wyjaśnić prawie płakała, wybacz ale nie wmówisz mi że nic nie ma. Traktuję cię jak syna mimo że jesteś moim szefem i bardzo cię szanuję….- już dawno go nie słuchałem przerwałem jego pouczający monolog  
-Jak to płakała? Teraz mi to mówisz obiecałem że jej nie skrzywdzę- muszę tam iść
-To mówisz że nic nie ma?-już dawno mnie nie było w gabinecie, nawet nie pukam wchodzę do jej biura, podchodzę do niej i ją przytulam
-Przepraszam cię mój aniołku- odwzajemnia mój uścisk i czuję że płacze- wybacz nie chciałem- kołyszę ją w końcu się uspokaja, delikatnie podnoszę jej twarz i ocieram z łez- nie chcę żebyś płakała przeze mnie
- Ty idioto!!To daj mi spokój tak jak prosiłam i zrozum że nie chcę mieć z tobą do czynienia interesuje mnie tylko praca i nauka.
-Nie obrażaj mnie i proszę bardzo tylko nikomu się nie skarż że nie radzisz sobie w pracy nie toleruje mazgaj.
Będzie mną rządziła dziewczyna, która wygląda jak dziecko chociaż nie miała cieni pod oczami czyli się wyspała zaraz o czym ja myślę? Jak mam dać jej spokój? To ona mi cały czas nie daje przestać o sobie zapomnieć już minęło 10 min, zerkam na zegarek CO? To jakieś szaleństwo dwie godziny? Wolę siedzieć po godzinach niż brać to do domu tam wszystko będzie mnie rozpraszać.

ANIA

I co z tego że da mi spokój skoro i tak nie mogę go wyrzucić ze swoich myśli. Idiotka ze mnie, jest pierwszy dzień mojej pracy, a ja nawet nie ruszyłam z miejsca, do 17 pracuje. Mam jeszcze 2 godziny, a stos pracy na dzisiaj się jeszcze nie zmniejszył nawet o jedną kartkę. Nie wyjdę stąd chyba nigdy, dzięki temu chociaż na chwilę będę mogła zapomnieć o Piotrze.
-Ania, widziałem co miało ty miejsce jakieś dwie godziny temu
-Marek, nie martw się to już się nigdy nie powtórzy, po prostu chwila słabości, zrozum nowa praca, nowi ludzie  
-Wiem, spokojnie nie wychodziłaś z biura od rana i coś mi się zdaje że jesteś głodna- jaki on miły, dał mi kanapkę- smacznego i udanej pracy
-Dziękuję
Teraz mogę zacząć brać się do pracy, najedzona i zmobilizowana. Zbliża się prawie 17 wyszłam na chwilę z biura żeby zrobić sobie kawę i widzę jak Marek i Magda szykują się do wyjścia. A mi zostało jeszcze co najmniej półtorej godziny pracy. Już mi się nie chce ale obiecałam sobie że to zrobię do końca i nie pozwolę żeby Piotr miał satysfakcję z tego że sobie nie radzę. Kawa gotowa żegnam się z Markiem jak na razie tylko on chciał, albo raczej trochę musiał się ze mną zakolegować. Magda wydaje mi się jakaś dziwna. Wracam do biura, wszyscy poszli mogę teraz się skoncentrować. Po kolejnych dwóch godzinach zmęczona ale i szczęśliwa przecieram oczy i zaczynam zbierać się do wyjścia. Na końcu korytarza jest biuro Piotra co ciekawe pali się tam światło. Ciekawość wygrywa i wchodzę do jego gabinetu. I co? Piotr śpi nawet teraz jest przystojny. Powoli podchodzę do niego i dotykam jego ramienia
-Piotr, obudź się, czas do domu

PIOTR

Czuję i słyszę jakiś głos, który karze mi się obudzić, ale jestem tak zmęczony że nie chce mi się, może jak otworze jedno oko? Ania?.  
-Co ty tu robisz? Masz pracę do zrobienia- jak ja nie lubię tego jej smutnego wzroku
-Jest już 19, zrobiłam to co musiałam a ty?- nie ja nic nie zrobiłem
-To co ty tu jeszcze robisz?-muszę jechać do domu
-Chciałam dokończyć pracę i nie nadrabiać jej tylko iść dalej. A teraz idę nie wiem po co do ciebie przychodziłam. Na razie- wstaje i ubieram kurtkę
-Czekaj, zawiozę cię do domu.- wiem że powie nie- jeżeli chcesz?
-Poradzę sobie, dobranoc
-Do jurta-głupi katar dał o sobie znać, dlaczego ona się na mnie patrz?- Jestem brudny?
-Nie- położyła mi rękę na czole, aż przeszył mnie dreszcz- masz gorączkę  
- I co z tego?
-Teraz masz prawdziwy powód żeby mnie zabrać do domu, ale najpierw do apteki- na chwilę zamilkła- nie zapomnij o tym co powiedziałam, sam dasz radę- sama zaproponowała, więc czemu by nie skorzystać?  
-Ale ja chcę żebyś się mną zajęła.
-Ale..ja nie mo…
-Jak najbardziej możesz- uśmiecham się i kieruję się z nią do wyjścia. Sam jestem zaskoczony że nie kłóciła się ze mną i mnie jeszcze nie obraziła.

I co sądzicie ? Dajcie komentarz :) Łapki w górę jeżeli tak :)

blogerka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1302 słów i 7009 znaków, zaktualizowała 20 wrz 2016.

1 komentarz

 
  • kaay~

    Suuper !!! Czekam na next <3!

    20 wrz 2016