For you here and now: Forgive me cz.6

For you here and now: Forgive me cz.6-Cześć - powiedziałem , gdy wszedłem do domu. Moja matka , Matthew i Sean siedzieli w kuchni i jedli obiad .
-Cześć. Chcesz obiad ?- zapytała moja matka. Pokręciłem przecząco głową. Wyjąłem z szafki Whisky i nalałem do szklaneczki.  
Wziąłem ją i już miałem sie napić, ale zrezygnowałem. Nie moge pic. Jak teraz zacznę , to skończę całą butelkę. Wylałem wszystko do zlewu.  
-No no... Dorian nie pije. - powiedział Matthew. Wydaje mi sie , że on ma na celu wkurwianie mnie.  
-Moge wiedzieć dlaczego mi kurwa nikt nie powiedział, że mam brata ?- odwróciłem sie do nich i na nich spojrzałem.  
-Bo nie  chcieliśmy Ci mówić , że jestes adoptowany. Jakbyśmy Ci powiedzieli o Kornelu to wiedziałbyś, ze jestes adoptowany.- powiedziała matka.  
-Mogłaś mi powiedzieć! Na tym jebanym pogrzebie. On podszedł do mnie i chciał pogadać do chuja. Gdybym wiedział, ze jest moim bratem to bym go kurwa nie zbył a tak ? On nie żyje i nie mogę z nim juz pogadać.-wyrzuciłem z siebie. Byłem taki zły. Złapałem sie za włosy -Mamo, dlaczego to zrobiłaś?- jęknąłem. Byłem wykończony Tym wszystkim. Za dużo się dzieję. Nie wyrabiam psychicznie. Serio, rozwala mi to mózg. - Dlaczego odebrałaś mi możliwość poznania brata? Może , gdybym wiedział to...moze byłbym inny. -wymiękam - Może nie raniłbym każdego. Nie zabiłbym Ojca. Nie traktowałbym tak was. Może zasługiwałbym na Martynę. - jaki ja jestem żałosny. Zebrało mi sie na wyznania... Może właśnie o to chodzi w tej mojej całej "naprawie" . Nigdy nikomu nie mówiłem jak się czuję, po prostu bylem typem bez uczuć.  Niczym sie nie przejmowałem. Nic od nikogo nie chciałem. Żyłem bo żyłem.  
Drgnąłem , gdy Karolina mnie przytuliła. Nawet nie zauważyłem, że wstała i podeszła do mnie.  
-Przepraszam synku.  Ja po prostu chciałam, żebyś dalej uważał mnie za prawdziwą matkę. Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy bym tak nie postąpiła. Tak bardzo mi przykro- zaraz się kurwa sam rozkleję. Co się ze mną dzieje ?  
-Pomóż mi mamo- szepnąłem - Pomóż mi ją odzyskać. Ja bez niej umieram. - przytuliłem moja mamę mocniej. Musi mi pomóc. Ja musze odzyskać Martynę. Muszę. Kocham ja szalenie. Nigdy nie sądziłem, że pokocham kogoś tak mocno. Nie sądziłem, ze w ogóle kogoś pokocham.  
-Ona jest na mnie zła. Na mnie. Na Ewę. Na Matthew i swojego Ojca. Nie będę mogła Ci pomóc Dorian. Musisz sam to zrobić. Po prostu bądź przy niej.  
-To nie jest takie proste. - powiedziałem. Mama sie odsunęła ode mnie.
-Miłość nie jest prosta. Czasami potrafi być popieprzona - zaśmiałem sie. Moja matka i słowo "popieprzona" to nowość.  
-Nawet mi nie dowalaj- powiedziałem do Matthew , gdy chciał cos powiedzieć.  
-Oh Dorian... Myślałem, ze się popłaczesz - dupek- a tak serio... Ona do Ciebie wróci. Jest zakochana. Bardzo zakochana. Z wami jest tak , że nie umiecie żyć razem , bo ciągle sie kłócicie, ale i nie potraficie być osobno. Wiec musicie nauczyć sie żyć razem.  Może daj jej przestrzeń. Nie wiem... Spotykaj sie z nią dwa razy w tygodniu na randkach czy cos, jeżeli to wypali to dacie rade , ale jak znowu  bedziecie się kłócić- zmarszczył brwi - To lepiej jak każde pójdzie w swoją stronę. Ja wam kibicuję z całego serca. Naprawdę D , kocham Cię jak syna i mam nadzieję, że ona Ci wybaczy a ty tego nie spieprzysz. - kurczę, usłyszeć cos takiego od Matthew to nowość, ale cóż... Ja w sumie traktuje go Jak ojca i tak samo go kocham, chociaż mnie wkurza. Nie powiem mu tego bo juz calkiem bedzie mnie wkurzał.  
-Dzięki Matthew. - powiedziałem, ale musiałem dodac - Miło, ze mnie Kochasz.  
-Dupek. - odpowiedział. Zaśmiałem sie tak samo jak matka i milczący Sean. Kurczę, kiedys to nawet go lubiłem i traktowałem jak przyjaciela. Wszystko się spierdolilo , gdy wrócił mój prawdziwy Ojciec a mi zaczęło odwalać. Koniec końców pobiliśmy sie , bo rozdziewiczyłem jego ukochaną.  Kutas ze mnie.  
-Sean...- zacząłem - Nie masz ochoty gdzieś wyjść ? - Sean spojrzał na mnie wielkimi oczami.  
-W sumie... Mogę.  
-Okej. Może...- zacząłem myśleć -Dalej lubisz Rugby??  
-Tak, ale nie musisz...
-Okej. Załatwię bilety na mecz jutro- powiedziałem i wyszedłem z kuchni. Kurwa naprawdę sie zmieniam.  

Martyna.
Gdy przyjechałam do domu, Oliwia i Mateusz oglądali razem jakiś film. Wyglądali na znudzonych.  
-Cześć - powiedziałam i usiadłam obok nich.
-Jak było?- zapytała.
-Dobrze. To miasto... Mogłabym w nim mieszkać.  -spojrzeli na mnie.  
-Nie o to nam chodzi. - powiedzieli razem
-A o co ?
-O Doriana i Ciebie.  
-W porządku. -dalej na mnie patrzyli- Nie . Nie wróciliśmy do siebie. - spojrzeli na siebie i pokręcili głowami. Boże ta dwójka sie zgrała czy jak ? - Nie zapominajcie, ze mnie zostawił.  
-Tak zostawił, ale sama mówiłaś, ze zrobił to bo chciał, żebyś miała kogoś lepszego. Po prostu chciał, żebyś była szczęśliwa. - westchnęłam.
-Nie chce o Tym gadać - powiedziałam. Oni nie zamierzali przestać mnie wkurzać.  
-Wydaje się być zakochany w Tobie. Ba! On jest zakochany Em.  
-Jezu dajcie juz spokój. Nie chce siedzieć w Londynie , chce wrócić na studia w następnym roku. On nie wyjedzie z Londynu. Takze co ? Związek na odległość? W naszej sytuacji to się nie uda. A poza tym oszukał mnie , zdradził z Karen, założył sie o mnie a potem zostawił. Czy ty byś wybaczyła ? - zastanowiła się - Nie wybaczyłabyś. Twój chłopak Cię zdradził a ty go wyrzuciłaś.  - powiedziałam.  
-U nas sytuacja jest inna- powiedziała. Prychnęłam - Tak Martyna. Ja nie kochałam jego a on mnie.  
-Dobra. Mam dość gadania o Tym. Nie umiem mu jeszcze wybaczyć. Sama kazałaś mi sie trzymać od niego z daleka a teraz mnie namawiasz , żebym mu wybaczyła. To moja sprawa czy mu wybaczę czy nie. Na razie nie potrafię. - powiedziałam i poszłam na górę.  

-Cześć Thomas - powiedziałam do kolegi, gdy na drugi dzień weszłam do pracy.  
-Hej. Jak było na wycieczce?
-Dobrze. Karen nie ma prawda ?
-Nie. Dorian ja wyrzucił przecież. - kiwnęłam głową. To dobrze. Ta głupia dziewczyna mnie wkurzała. Nie wiem co mam robic. Dalej jestem wkurzona za to , że mnie zostawił.  Boje sie , ze zrobi to ponownie a wtedy moje serce Tego nie wytrzyma. To wszystko jest takie popieprzone. Wiem , ze się stara , ale to nie wystarczy. Zniszczył nasz związek i nie mam pojęcia czy uda nam sie odbudować to co było miedzy nami. Tęsknię za nim to fakt. Cholernie za nim tęsknię. Wczoraj napisał mi tylko , że odbudowuje więzy rodzinne i idzie dzisiaj z Seanem na mecz rugby. Potem napisał Dobranoc i tyle. Ciągle o nim myślę. Cały czas. Myśl, że nie jesteśmy juz razem mnie boli, ale nie ma innego wyjścia. Przynajmniej teraz.  
Moja matka ciągle do mnie dzwoni. Nie chce z nią rozmawiać. Po prostu jestem dalej zła. Na nią , na Ojca a takze Matthew i Karolinę.  

Dorian.  
Cała noc. Cały dzień bez niej. Oszaleje. Mecz sie skończył, kompletnie mnie nie interesował, ale chciałem pobyć z kimś innym niż Mike czy James.  
-Dzięki, że mnie zabrałeś - powiedzial Sean , gdy wychodziliśmy ze stadionu.  
-Spoko. Fajnie było. Gdzie teraz ?- mógłbym go odstawić i pojechać do Martyny, ale chce dać jej to czego chciała. Przestrzeni.  
-Sam nie wiem... Może  coś zjeść? -spojrzałem na godzinę w telefonie. Była 21.  
-Jasne. Do restauracji?- nawet nie wiem czy tam będzie Martyna. Powinna już skończyć. Sean kiwnął głową i po kilku minutach jechaliśmy.  
-Więc?- zagadnął.  
-Co?  
-Naprawde ją kochasz?- co za durne pytanie.  Westchnąłem
-Tak.  
-Ja Jessie też kochałem - kurwa. Spojrzałem na niego, gdy staliśmy na światłach.  
-Wiem. Nigdy nie powiedziałem, że przepraszam. Naprawdę żałuję Sean.  
-W porządku. Jakby nie zdradziła mnie z Tobą to pewnie z kimś innym- o tak. Jessie lubiła sie bawić. - Chociaż przykro mi , ze z Tobą. Najbardziej zabolała mnie Twoja zdrada. Myślałem, że jesteśmy jak bracia. - kolejne Kurwa.  
-Mam nadzieję, ze uda mi się to naprawić teraz.  
-Noo widzę, że próbujesz wszystkich przeprosić. - zaśmiał sie- to takie niepodobne do Ciebie D.  
-Czemu każdy mówi do mnie "D" ? - zawsze mnie to zastanawiało. Dlaczego nie Dorian ? Tylko Di?  
-Sam nie wiem. Jakos tak Ci pasuję. Ojciec zaczął mówić tak jak miałeś ile ? Z 15 lat ? Potem mówił tak Aaron i reszta- zaśmiałem się przypominając to sobie.  
-O tak.  Dupek myślał, ze jest zabawny. - zatrzymałem sie pod restauracja - dobre wspomnienia
-Tak. Dobre- odpowiedział. Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy do restauracji.  

-Cześć - powiedziałem do Oliwii która podeszła do nas, gdy zajęliśmy stolik.  
-Hej D. - no kurna ! Za często to mówią.  Wszyscy. Dopiero teraz w sumie zacząłem zawracać na to uwagę. A może po prostu oni dopiero zaczęli ciągle tak na mnie gadać ? Zamówiliśmy jak kiedyś, pizze i cole. Jak dzieci.  
-Oliwia?- odwróciła siw do mnie i odpowiedziała zanim zapytałem.  
-Wróciła juz do domu. - kiwnąłem głową. Miałem nadzieje , ze jednak jest. No trudno.  
-Może po prostu pojedz do niej.  - zaproponował Sean. Pokręciłem głową.  
-Nie mogę. Powiedziała, żebyśmy nie spotykali sie tak często.  
- To zaproś ją na randkę, nie wiem...może jutro? Napisz teraz do niej czy coś. - mądrze gadał. Wyjąłem telefon i napisałem krótką wiadomość
"Jesteś wolna jutro?"
Trochę ta wiadomość beznadziejna. Mogłem napisać coś w stylu "Dałabyś się zabrać na randkę?" Albo może "Chciałbym Cię zabrać na randkę?" . Mimo wszystko wiadomość dostałem po chwili.  
"Przykro mi , ale nie jestem"
Kurwa.  
-Odpisała mi , że nie może - powiedziałem dalej zaskoczony.  
-Dorian luz... Napisz kiedy ma czas- kiwnąłem głową  
"Kiedy jesteś wolna? Chciałbym Cię zabrać na randkę"
-Już. Sean a ty jak z dziewczynami? - zapytałem. Musiałem zająć sobie głowę czymś innym.  
-Jako tako. Na razie nie szukam. Sama się znajdzie.  
-Martyna na przykład sama się znalazła. I cholernie się z Tego cieszę. - powiedziałem. Będę dziękować matce , że ją przygarnęła do końca życia.
-Jeszcze jakbyś nie był takim dupkiem.  
-Tak. No cóż całkowicie sie nie zmienię. - zaśmiał się. Dalej czekałem na wiadomość od Martyny. Może ona nie chcę się spotkać? A może... Sam nie wiem.  
Sms.
"W sobotę jestem wolna. Przyjedź po mnie i 18."
--Cholera D , ale masz zaciesz. Odpisała prawda ?
-Tak. W sobotę mam randkę - spochmurniałem- Do soboty to ja umrę bez niej. - skrzywiłem się. Do dupy. Sean się zaśmiał.  
-Dasz radę - musze prawda ?
-----
Następna jutro.  
Pozdrawiam
Aria xx

Aria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2024 słów i 10880 znaków.

7 komentarzy

 
  • pis

    Piękne

    3 kwi 2016

  • aniołek

    Kocham te opowiadanie ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    3 kwi 2016

  • mysza

    Tak bardzo mi go szkoda, że mam ochotę co przytulić i dac wsparcie. Wiem, że to głupie, ale zaczynam go bardzo lubić. To miłe, że tak się stara. Kibicuje mu. Zepsuł i próbuje naprawić. Tak sobie myślę, że może z inną by mu się udało. Może kiedyś znajdzie kogoś z kim będzie szczęśliwy. Wiem, że ją kocha, ale został z niego cień prawdziwego człowieka.

    2 kwi 2016

  • Aria

    @mysza A myślałam , że już go nie polubisz :D Ale dobrze , że zmienilas zdanie na jego temat. :) Cóż popełnił błąd nawet wiele błędów za które teraz musi słono zapłacić. Takie życie:) sam sobie to zrobił.  
    Pozdrawiam  
    Aria xx

    2 kwi 2016

  • mysza

    @Aria Wiem, że musi za to zapłacić. Każdy popełnia błędy. Kibicuje mu. Jak Martyna go nie chce to ja chętnie przyjmę :P

    2 kwi 2016

  • elizaa

    Cudooo *-* <3

    2 kwi 2016

  • Misiaa14

    Cudowne ♡♡♡♡

    2 kwi 2016

  • Kamilka889

    <3 <3 <3

    1 kwi 2016

  • Tosia12283

    Super :D

    1 kwi 2016