Czy można się zmienić ? cz.5

Czy można się zmienić ? cz.5Wciąż czuła jego uderzenie na policzku. Siedziała w samochodzie Huberta, ale nie powiedziała nawet słowa. Nie chciała nic mówić. Pragnęła znaleźć się w swoim pokoju i zapomnieć o ostrych, obraźliwych słowach Przemka. Nie rozumiała jak przyjaciel mógł ją tak zranić. Nie rozumiała co stało się z chłopakiem, którego tak bardzo kochała. Ufała mu. Był jej azylem, był przyjacielem. Teraz nie miała nic. Nie mogła liczyć na wiecznie zajętego ojca, nie mogła liczyć na pijaną matkę i teraz nie mogła też liczyć na Przemka. Czuła się samotna. Tak bardzo samotna, że nie wiedziała co teraz z nią się stanie. Miała Huberta, ale obawiała się, że i jego straci. Nie mogła wiecznie żyć na jego koszt. Nie mogła wiecznie u niego mieszkać. Było to rozwiązaniem na tydzień, dwa a co później? gdzie się później podzieje? samochód zatrzymał się. Nie zwróciła uwagi na to, gdzie są ani na to, po co się tu zatrzymali. Nie patrzyła na niego. Cały czas miała zamknięte oczy i pragnęła zatrzymać łzy. Nie potrafiła. Jej oczy były wilgotne. Cieszyła się, że nie pomalowała się tak, jak miała zamiar, bo znów byłaby rozmazana. Po kilku minutach otworzyła oczy. Spojrzała na centrum miasta i wzięła głęboki wdech. Na przeciwko nich był jeden z lepszych markowych sklepów. Hubert uśmiechnął się do niej a ona zrozumiała. Chciał zabrać ją na zakupy.  
- Nie - jęknęła bojąc się tego, co zrobił. Po chwili wyszli z samochodu. Wzięła kolejny głęboki wdech i wolnym krokiem skierowała się w stronę sklepu. Ne chciała tam wchodzić, nie chciała kupować. Niczego nie chciała. - Daj spokój - szepnęła błagającym głosem. - Wracajmy do domu proszę - szepnęła, chwytając jego dłoń. Chłopak korzystając z okazji, że złapała go za rękę pociągnął ją w kierunku sklepu i mimo jej protestów postanowił zabrać ją na zakupy. Po chwil znajdowali się w sklepie z damską odzieżą i chodzili miedzy regałami. Podeszli do spodni i dał jej do przymierzenia dwie najbardziej według niego pasujące do niej pary spodni. Jensy były idealnie dopasowane do jej sylwetki, przez co jej ciało było jeszcze bardziej seksowniejsze. Uwielbiał jak dziewczyny nosiły obcisłe spodnie, bo według niego było to bardziej seksi. Jej też spodnie przypadły do gusty. Miała świadomość tego, że ją nigdy ne było by stać na takie spodnie. Postanowili kupić jeszcze dwie bluzy, kilka bluzek, w których wyglądała naprawdę cudownie i nowe adidasy. Chciał by wszystko miała nowe, bo zależało mu, by wróciła do szkoły i zdobyła wykształcenie. Podeszli do kasy i zapłacili za ubrania, z dwoma reklamówkami wrócili do domu.

Chodził po kuchni, szykując dla nich kanapki. Zastanawiał się, czy nie zrobić jakieś porządnej kolacji, ale nie miał siły na przyrządzanie czegoś więcej. Na talerz kładł ładnie przyrządzone kanapki i zastanawiał się nad tym, co ona teraz robi. Od paru minut siedziała w swoim pokoju. Pomógł jej zanieść rzeczy i wyszedł, bo domyślał się tego, że dziewczyna pragnie zostać sama. Dochodziła dziewiętnasta i zdał sobie sprawę z tego, że zmarnowali cały dzień. Chociaż chciał zapytać się jej dlaczego płakała, nie zrobił tego. Nie wiedział jak poszła jej rozmowa z Przemkiem. Domyślał się, że był w domu, bo zauważył czerwony ślad na jej twarzy. Oberwała i zdawał sobie z tego sprawę. Nie wiedział dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, by poprawić jej humor. To z tego powodu i nie tylko, bo też chodziło o szkołę, zabrał ją na zakupy. Myślał, że ucieszy ją to, tak jak dziewczyny, które znał. Jednak nie. Już od samego początku wiedział, że Kinga różni się innych dziewczyn. Już od samego początku domyślał się, że jest wyjątkowa. Teraz natomiast miał tego dowód. Nalał soku do szklanki i położył kolację na stole. Poszedł w stronę jej pokoju, bo chciał powiadomić ją o tym, że kolacja jest już gotowa. Trzy razy zapukał do drzwi i wszedł. Leżała wśród porozrzucanych na łóżku ubraniach i płakała. Płacz był na tyle głośny, że mógł powiedzieć o nim szloch.  
- Kinguś - wyszeptał a jego głos złagodniał. Spojrzała na jego twarz, próbując uspokoić swoje emocję. - Co się stało? - zapytał najłagodniejszym głosem jakim potrafił.  
- Nic. Po prostu - zawahała się i spojrzała na jego zmartwioną twarz. - Po prostu tyle dla mnie robisz. Nie wiem jak Ci się odwdzięczę - wyszeptała, ocierając mokre od łez policzki.
- Zdaj. To będzie dla mnie najlepsza nagroda - roześmiał się i puścił do niej oczko. Nic nie powiedziała. Wstała z łózka i poszła wraz z mim do salonu. Spojrzała na kanapki i roześmiała się do niego. Usiedli przy stole i zaczęli jeść kolację. Pół godziny później dziewczyna wstała od stołu i zabrała talerz, szklanki i podeszła do zmywarki. Umyła naczynia i podeszła do chłopaka.
- Dziękuje - wyszeptała i pocałowała go na dobranoc.  
- Kinguś - wyszeptał, a jej zmiękły kolana. - Czy możemy porozmawiać? - zapytał. Już chciała mu odpowiedzieć, ale usłyszeli dzwonek do drzwi.  
- Spodziewasz się kogoś? - zapytała zaskoczona Kinga. Chłopak pokiwał głową i poszedł otworzyć drzwi.

Hubert patrzył jak zahipnotyzowany na tak bardzo znajomą mu twarz. Przesunął się w drzwiach i wpuścił gościa do środka. Ile czasu go nie widział? Nie wiedział. Nie wiedział też, dlaczego mężczyzna go odwiedził. Czy przyszedł tu za sprawą Karoliny? czy po prostu zatęsknił za tak bardzo dawno nie widzianym byłym przyjacielem.
- Dawno się nie widzieliśmy- usłyszał głos mężczyzny. W odpowiedzi kiwnął potwierdzająco głową i zastanowił się, kiedy się po raz ostatni zobaczyli. Nie był pewny, ale było to chyba około tygodnia temu. Zaprowadził kumpla do salonu i po chwili przyniósł mu zimne piwo. Chociaż nie rozumiał, po co tu przyszedł, cieszył się, że go odwiedził.  
- Rozmawiałeś z Karoliną? - usłyszał głos kolegi. -
Tak była tu dziś rano - szepnął, patrząc na zaskoczoną twarz dziewczyny. Dopiero po chwili przypomniał sobie o jej obecności.  
- Poznajcie się - wyszeptał wskazując na Kingę. Przedstawił ich sobie, nie spuszczając wzroku z zaskoczonej twarzy dziewczyny. Po chwili słyszał kroki. Kinga przywitała się, ale nie zamierzała przeszkadzać im i postanowiła zostawić ich samych.  
- Masz towar? - usłyszał ponowny głos rozmówcy. Podał przyjacielowi narkotyki, ale sam nie wziął nic. Dopiero teraz uświadomił sobie, że odkąd jest przy nim Kinga, nawet nie pomyślał o Heroinie. Według niego była najlepszym lekiem na jego uzależnienie.  
- Niezła dupa - wyszeptał Seba i spojrzał na rozzłoszczoną twarz Huberta.  
- Nie mów tak o niej - ostrzegł chłopak i wstał z krzesełka. Spojrzał na zegarek, dając w ten sposób znać mężczyźnie, że trochę mu się spieszy.  
- Jednak to prawda tak? Karolina miała rację. Masz kogoś - usłyszał rozżalony głos przyjaciela.  
- Może - odpowiedział krótko, sam nie wiedząc co ma mu powiedzieć.  
- No no niezły towar. Gdzie ja upolowałeś? - zapytał mężczyzna, a on poczuł złość.  
- Starczy już. Powinieneś już iść - rzekł stanowczym głosem i odprowadził go do drzwi.  
- Wróć na studia. Profesorzy o Ciebie pytali - usłyszał głos przyjaciela, ale nie zareagował. Olał jego słowa i zamknął za nim drzwi. Zgasił światło i ruszył do pokoju Kingi.

Kinga siedziała po turecku i zastanawiała się nad jutrzejszym dniem. Czuła strach, bo bardzo dawno nie była w szkole i nie wiedziała nawet, czy ma po co wracać. Jednak nie mogłam tego olać. Doskonale wiedziała jak bardzo zależało na tym Hubertowi, a ona chociaż w ten sposób mogła mu się odwdzięczyć za to, co dla niej zrobił. To dzięki niemu miała dach nad głową. Wstała i przymierzyła nowe spodnie, dopasowała do nich czerwoną bluzkę w czarne paski i spojrzała w lustro. Usłyszała pukanie do drzwi i po chwili zobaczyła twarz Huberta.  
- Ślicznie Ci w tym - stwierdził zatrzymując wzrok na jej pośladkach.  
- Przestań - skarciła go, rumieniąc się przez jego komplement. Nagle poczuła jego ciepły dotyk i speszyła się na tyle, że spuściła wzrok.  
- Naprawdę wyglądasz ślicznie - wyszeptał  do jej ucha, a jej ciało zadrżało. Poczuła ponowny dotyk chłopaka i zamknęła oczy.  
- Skoro tak mówisz - odpowiedziała drżącym głosem, odsuwając się od niego na  dość bezpieczną odległość. - Kolega już poszedł? - zapytała patrząc mu głęboko w oczy.  
- Tak, na szczęście tak - wyszeptał i usiadł obok niej na łóżku. Pomógł jej pozbierać ubrania i porozwieszali je na wieszakach, by się nie pogniotły do szkoły. Chciał z nią porozmawiać, ale nie wiedział co miałby jej powiedzieć. - Boisz się? - zapytał, delikatnie łapiąc ją za rękę. Złączyli palce, które pasowały do siebie tak idealnie, jakby byli sobie przeznaczeni. Spojrzała na jego rękę i posmutniała, na widok sinej, spuchniętej reki.  
- Nie bierz- szepnęła błagalnym głosem. Widziała strach w jego oczach.  
- Nie wezmę, jeśli i Ty już więcej nie weźmiesz - usłyszała obietnicę i deklarację w jego głosie. Nie odpowiedziała. Po raz pierwszy odkąd była u niego, posłała mu szczery, prawdziwy uśmiech dziękując Bogu za to, że go ma. Nie wiedziała kim byłaby gdyby nie on. Zapewne nadal trwałaby przy Przemku, a jeśli i wtedy by ją uderzył, tułała by się po mężczyznach, w zamian za narkotyki. Gdyby nie pomoc Huberta, nie miałaby w sobie dość odwagi, by zmienić swoje życie. Nie miałaby odwagi, by wrócić do szkoły, by zawalczyć o swoją przyszłość. Poczuła jego delikatny dotyk na policzku i poczuła słone łzy.  
- Przepraszam. Naprawdę tak bardzo mi przykro - wyszeptał, delikatnie muskając palcem zaczerwienione miejsce.  
- Uderzył mnie - wyszeptała tak cicho, jakby wstydziła się tego, co się stało. Czuła się winna tej sytuacji. Czułą się tak, jakby to ona sprowokowała go do tego. W pewnym sensie tak było. To ona doprowadziła do tego wszystkiego i była tego świadoma.  
- Cicho - usłyszała jego drżący głos. Poczuła jego ciepłe palce, czule dotykające jej policzka. Zbliżył swoje usta do jej warg i złożył na nich delikatny, namiętny pocałunek. Jej ciało zareagowało. Poczuła jak cała drży i on to wyczuł. Uśmiechnął się i delikatnie położył ją na łóżku. Pieścił dotykiem jej ciało, całował milimetr po milimetrze jej skórę a ona odpowiadała. Czuła jak jej serce próbuje dorównać jego sercu. Czuła się, jakby była w raju. W jego oczach widziała pożądanie. Tak ogromne pożądanie, że sama zaczęła się bać tego, co działo się między nimi.
- Chyba się w Tobie zakochuje - wyszeptał, czując się jak gimnazjalista. Przy niej czuł się zawstydzony. Tylko przy niej nie rozumiał swoich myśli. Pragnął ją chronić, dbać o nią, opiekować się nią.  
- Ja już oddałam Ci swoje serce - zatrzymał się i spojrzał jej głęboko w oczy. Nie poruszył się, nadal nie mogąc uwierzyć w to co powiedziała.  
- Kinguś - wyszeptał jej imię drżącym głosem. W jego oczach zagościły łzy. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł wypowiedzieć nawet słowa. Przytulił się do niej i obejmując jej kruche, niewinne ciało wyszeptał do jej ucha ponownie jej imię. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2161 słów i 11495 znaków, zaktualizowała 10 wrz 2015.

6 komentarzy

 
  • czarnyrafal

    Rewelacja.Nie wiem co dalej pisać.Zatkało mnie.Dziękuję. <3

    11 wrz 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal MIło mi <3

    2 paź 2015

  • lolopowiadania

    suuuper

    10 wrz 2015

  • agusia16248

    @lolopowiadania Dzięki :)

    11 wrz 2015

  • .I.K.A.

    Fajne kiedy nastepna?

    10 wrz 2015

  • agusia16248

    @.I.K.A. W przyszłym tygodniu :)

    11 wrz 2015

  • Pina

    Dosyć dziwne opowiadanie ale dziwne w dobrym tego słowa znaczeniu. Czekam na więcej :)

    10 wrz 2015

  • agusia16248

    @Pina he he dzięki :)

    11 wrz 2015

  • Misiaa14

    No jest  boskiee jak zawsze ...ale  to sie  robi takie słodkie hah ;*

    10 wrz 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 No cieszę się, że się podoba :)

    11 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Zaczyna się dziać w dobrą stronę. Tylko czy napewno?Trudno ocenić.Hubert chce ale czy bez podtekstów.Autorka pewno nam wyjaśni to w kolejnych odcinkach.Narazie jest git czyli wszystko ok. <3

    10 wrz 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Okażę się drogi czytelniku :)

    11 wrz 2015