Kilka dni po obejrzeniu listu...
Leżałam z Maksem na kanapie. Rozmawialiśmy o tym liście, ale stwierdziłam, że to zwykły żart. Myliłam się.
Zadzwonił do mnie tajemniczy telefon. Oczywiście odebrałam.
- Cześć, gotowa na zabawę? - zaśmiał się do słuchawki tajemniczy głos.
- to znowu ty? Proszę przestań- powiedziała przestraszona.
- pytam czy jesteś gotowa?- powiedział, już groźniej.
Rozłączyłam się. W domu zgasło wszystkie światła. Dopiero po chwili zauważyłam,że nie ma Maksa obok mnie .
- Jezu! Maks poszedł się myć. Nie w takiej chwili proszę! - pomyślałam.
- Maks wszystko w porządku?- krzyknęłam z pewnymi obawami.
Nic nie usłyszałam. Tylko tajemniczy śmiech. Doczołgałam się do kuchni i wzięłam nóż. Poszłam w stronę toalety, ponieważ nie wiedziałam czy z maksem jest wszystko dobrze. Maksa nie było. Przez dziurkę widziałam tylko krew, wszędzie krew. Zaczęłam płakać i nagle usłyszałam telefon, odebrałam.
- zadanie masz takie, otóż podejdź schodami do sypialni- znowu ten głos.
Pobiegła w stronę sypialni
- oby Maksowi się nic nie stało- pomyślałam
Otworzyłam dzwi i zamknęłam na kluczyk.
Nagle ktoś mi zakrył oczy i przycisnął szmatkę nasączoną jakimś płynem. Straciłam przytomność. Obudziłam się w kajdankach przygdzieciona do ściany.
Obok był Maks też miał kajdanki. I usłyszałam głos
- więc teraz patrz!- powiedział trzymając nóż w ręku.
- patrz jak umiera!- krzyknął śmiejąc się.
Miałam zakryte usta nie mogłam nic mówić. Musiałam patrzeć jak Maks umiera. Podcinał mu gardło, a później przyszedł czas na mnie. Podszedł bliżej. I mnie uwolnił myślałam, że mogę pobiec przed siebie i uciec. A tu nagle weszłam do pokoju ze skrzynką. Usłyszałam głos z telewizora mówił i się śmiał.
-no to się doigrałaś! W tej butelce musi się znaleźć pięćset mililitrów krwi, żeby otworzyć następne drzwi. Bez zastanowienia wsadziłam tam rękę i poczułam straszny ból. Zaczęłam płakać.
Napełnił się już cały pojemnik wiec wyciągnęłam rękę. Pobiegłam do następnych drzwi. Zauważyłam cały pokój we szkle musiałam przejść, żeby dojść do dzwi. Ręka strasznie bolała i jeszcze kaleczyłam się w stopy, ponieważ byłam na boso. Doszłam do dzwi i straciłam równowagę i upadłam tracąc przytomność. Obudziłam się w szpitalu bez jednej ręki. Wiec to nie był sen. Pielęgniarka poinformowała mnie, że Maks zmarł, a ja się omal nie wykrwawiłam. Po jakim czasie wróciłam do domu rodzinnego. Spotkałam się z mamą i resztą. Ciężko żyło się bez ręki ale ważne ze przeżyłam..
KONIEC
Komentujcie! Każdą krytykę przyjmuję.
4 komentarze
Rose 12345648
Przepraszam pewnie jesteś fajna dziewczyna ale to jest dość brutalne i dość słabe i mam osobiście wrażenie że napisałas to odniechcenia i tak na odczep się :( popracuj nad stylem pisania
natunia133
@Rose 12345648 jedno z moich pierwszych wiec za wszystko przepraszam. Na wattpadzie pisze więcej i wydaje mi się ze lepiej ????
Paula85
Przepraszam,ale to gniot....
Touka
Dość brutalne
natunia133
@Touka może masz rację. ????????
Touka
Wow fajne
natunia133
@Touka dziękuję ????????