Dada deszcz

Burza. Burza mnie uspokaja.
Daje mi to czego nie da mi trawa.
Deszczu fasada napiera a krople  
łomoczą spadając na ziemie istotnie
zmieniając pojęcie mieszczan o wodzie
do tego piorun, jak nie pierdolnie !
Swobodnie. Uderza tam gdzie jest wolne.  

Słysze.
Słysze jak rozrywaja się chmury,  
jak rozrywa się niebo.  
Trzask ten to ukojenie serc z tą potrzebą
że chcieliby być choćby i w środku.  
Cyklonu.  
By poczuć się w końcu w porządku,  
że chcieliby być błyskiem i hukiem
powoli moczyć co było suche.

Spokój przychodzi.  
Po wszsystkim powietrze.
Wilgotne bez napieć przesiąka me wnętrze.
Spokój przychodzi.  
Po wszystkim powietrze.
Znów suche, bez formy opuszcza mnie w pędzie.

logos

opublikował opowiadanie w kategorii poezja i sny, użył 123 słów i 699 znaków.

2 komentarze

 
  • Malolata1

    Hm, bardzo dobre. Zdecydowanie ma swój klimat i takie subtelne niedopowiedzenie. Brawo :)

    25 lip 2017

  • Somebody

    Bardzo podoba mi się nastrój :)

    23 lip 2017