Mrok nadchodzi w nocy cz 10

Mrok nadchodzi w nocy cz 10Mężczyzna od razu je wynosił na dwór kładł na ziemi i wracał po następne w ten sposób wyniósł wszystkie, a na koniec je podpalił i poczekał, aż się cale spalą. Spojrzał na kieszonkowy zegarek dochodziła pierwsza w nocy ruszył do domu zatrzymał się na ganku, po czym wszedł do środka. Drzwi zamknął na klucz i się udał do sypialni na paluszkach, by nie zbudzić Weroniki podszedł do toaletki i przy niej usiadł i tak przez dłuższą chwilę siedział.  
     Nagle wstał i poszedł do łazienki, do której się wchodzi bezpośrednio z pokoju zatrzymał się przed drzwiami. Spojrzał na portret wiszący nad łóżkiem, na którym widniała podobizna Anety w sukni z koronkowym kołnierzykiem i tym jej bazyliszkowym uśmieszkiem. Momentami miał wrażenie, że obraz za chwilę ożyje, aż przeszły go ciarki po plecach. Patrząc na podobiznę żony taka złość w nim wezbrała, że gdyby była w pobliżu to by ją chyba zamordował.  
     - Nienawidzę cię Aneto Lewatywo Poborzna słyszysz! – krzyczał.  Za to, co zrobiłaś Weroniki ojcu przez ciebie została sierotą! – wrzeszczał.  
     Jego krzyki obudziły dziewczynkę, która zaczęła płakać, bo się właśnie dowiedziała, że jej ojciec nie żyje.  
     Mężczyzna udał się do łazienki wyjął z szafki pod zlewem czarny worek na śmieci i wrócił do pokoju. Z toaletki wrzucił wszystkie hrabiny przybory, jakie się tam znajdowały do wora.  
     Następnie otworzył szafę z erotycznymi strojami nad drągiem z wieszakami, na których wisiały.
     Była półka, żeby sprawdzić, co się na niej znajduje podstawił sobie taboret i na niego wszedł, bo z ziemi nic nie było widać. Już chciał schodzić, gdy nagle spostrzegł na końcu półki pod ścianą małe pudełko.
- A, co to jest? - zapytał sam siebie.
Tomasz trzymając w ręce szkatułkę ostrożnie z szedł z taboretu i postawił na toaletce. Ponieważ był odwrócony plecami do drzwi nie wiedział, że stoi w nich Ritha, która skończyła porządkować przyszły pokój dziecinny. Weronika zmęczona płaczem w końcu zasnęła i spokojnie mógł zbadać zawartość pudełka. Mimo zmęczenia, jakie go ogarnęło postanowił zajrzeć do środka podniósł wieko, i jego oczom ukazała się talia kart do Tarota.
- Tomasz, co tam masz? - zapytała Ritha.
- Przecież widzę, że coś chowasz za plecami.
- Wydaje ci się kwiatuszku.
- Przestań robić ze mnie idiotkę! - krzyknęła.  
- Ciii, bo zbudzisz dziewczynkę.
- Nie uspokajaj mnie, bo wszystko słyszałam, jak wykrzykiwałeś! - wrzasnęła doktorowa.  Przez ciebie się to biedne dziecko dowiedziało o śmierci ojca.
Weronika nie spała tylko udawała, bo się niespodziewanie odezwała;
- Co się teraz ze mną stanie ja nie chcę iść do sierocińca - odparła podciągając nosem.  
Ritha usiadła obok niej i ją przytuliła, aż ponownie zasnęła. Zarówno hrabia, jak i doktorowa nie spali, aż do rana.
O ósmej Ritha wstała Tomasz z Weronką jeszcze spali, po cichutku wyszła z sypialni i zeszła na dół i poszła do kuchni, gdzie przygotowała śniadanie. Już miała tacę zanieść na górę, gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi zostawiła wszystko i poszła zobaczyć, kto może być. Otwiera, a w progu stoi dwóch policjantów.
- Dzień dobry przepraszamy, że nachodzimy państwa tak rano, ale szef kazał - odparli.
Kobieta otworzyła drzwi szerzej i mundurowi weszli do środka. Jeden zbierał dowody, po całym domu, a drugi przesłuchiwał domowników najpierw zaczął od hrabiego, którego musiała doktorowa obudzić. A sama została z dziewczynką w sypialni, a mężczyźni przeszli do gabinetu.
- Po, co przyszli ci panowie? - zapytała Weronika.  
- Żeby z pisać moje i hrabiego zeznania - odparła.
- Ale mnie nie zabiorą? — zapytała dziewczynka.
- Nikomu cię nie oddam zostaniesz z nami na zawsze — odparła doktorowa.
     - Obiecuje pani? - zapytała mała.
- Tak.
Po godzinie policjanci sobie poszli, Tomasz odprowadził ich do drzwi, a potem wrócił do sypialni.  
- To, co będziemy dziś robić moje panie? - zapytał.
- Nie wiem - odparła kobieta.
- To może zabawa na świeżym powietrzu - zaproponował hrabia.
- Tak, tak - wołała Weronika.
Hrabia spędził cały dzień na dworze powietrzu razem Ritha i Weroniką, która od teraz stała się nowym członkiem rodziny. Mężczyzna w pewnym momencie się zmęczył i przysiadł na ławce, by trochę odpocząć. Po chwili do niego dołączyła Ritha z dziewczynką.  
- Dziś jest taka piękna pogoda, że wprost zachęca do siedzenia na dworze – odparła.  Ale niestety muszę wracać do sprzątania Weronisia, czy pomożesz mi?
- Tak.     
Dziewczynka zaczęła biec w stronę domu radośnie podskakując.
- Werka stój! – krzyknęła Ritha.  
Ale wcale nie słuchała, tylko biegła dalej zatrzymała się dopiero na ganku. Gdzie usiadła w bujanym fotelu i się huśtając  czekała na Rithę, ale ta nie szła, więc sama weszła do środka. Wdrapała się, po schodach na piętro skąd udała się do sypialni, gdzie się położyła.  
Ritha z Tomaszem przeszukała całe podwórko, bo kobieta nagle spostrzegła, że nigdzie nie widzi Weroniki. Zdenerwowana wbiegła do środka i jak burza pognała na piętro coś jej podpowiadałoby zajrzała do sypialni. Posłuchała wewnętrznego głosu i okazał się strzałem w dziesiątkę. Bo znalazła dziewczynkę smacznie śpiącą, by jej nie zbudzić zatrzymała się progu i z matczyną troską się na nią patrzyła.  
Hrabia stanął obok niej jedną ręką złapał jej dłoń, a drugą objął w pasie;
- Ale ona słodko wygląda, kiedy śpi.  
- To prawda – odparła Ritha.  
- Chciałbym ci coś podarować, ale to musimy przejść do gabinetu. Bo to się znajduje w schowku, a później pójdziemy do stajni.
- A po co? – zapytała.
- Dowiesz się w swoim czasie – odparł.  
- Jak ja uwielbiam te twoje tajemnice i niespodzianki.  A więc chodźmy do twojego biura.  
Po kwadransie byli, już w gabinecie Tomasz podszedł do biurka i wyciągnął z szuflady niebieskie pudełko.  
     - A teraz zamknij oczy – poprosił hrabia;  
     - Co ty kombinujesz?
     - Nic zrób po prostu to, o, co cię proszę.  
     Doktorowa zamknęła oczy, a gdy je otworzyła to zobaczyła Tomasza klęczącego przed nią z otwartym pudełkiem, a w środku znajdował się pierścionek zaręczynowy z dużym diamentowym oczkiem.  
     - Ritho mój ty najcudowniejszy kwiecie, czy zgodzisz się zostać moją żoną?
     - Tak, tak, tak po stokroć tak – odparła.  
     Mężczyzna się poderwał z kolan biorąc ją w objęcia i mocno ściskając.  
     - Tomaszku to boli.
     - Oj przepraszam cię miłości mojego życia.  
     Hrabia usiadł w skurzanym fotelu, a ona na jego kolanach i się bawiła pierścionkiem okręcając go na palcu.
     - Jest prześliczny.  
     Wstając z kolan narzeczonego zalotnie zakołysała biodrami, że tego z podniety, aż oblał zimny pot.  W progu się zatrzymała i przesławszy mu w powietrzu długiego całusa wyszła.  
     ‘’ Ależ z tej doktorowej jest kokietka wiecznie, by mnie tylko kusiła’’ pomyślał w duchu.  
     Tomasz wyjął biały papier i zaczął w skupieniu pisać pozew rozwodowy, gdy skończył to się podpisał, a dokument złożył na pół.  Cała trójka wybrała się na spacer do wsi w pewnej chwili się zatrzymali przed wysokim budynkiem z na jego szyldzie widniał napis sąd.  
     Hrabia wszedł do środka, gdzie zamierzał zostawić pozew rozwodowy Ritha w tym czasie z dziewczynką wstąpiła do kościoła.  
     W oknach były przepiękne witraże przedstawiające biblijne sceny posadzka to marmurowe kafelki. Usiadły w jednej z drewnianych ławek Weronika się oglądała w kościele na wszystkie strony.
     - Przestań się wiercić – warknęła na nią Ritha.  

Margerita

opublikowała opowiadanie w kategorii horror, użyła 1410 słów i 7717 znaków, zaktualizowała 4 lut 2019.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Ledwo pozbył sie jednej baby juz druga bierze na kark :)

    8 lut 2019

  • Margerita

    @AnonimS  
    dzięki  :blackeye:  

    8 lut 2019