Fremione r.V

Fremione r.V- A co za tym idzie, jesteś po prostu tanią dziwką! – Hermiona spojrzała zdumiona na swojego chłopaka i zaniemówiła z lekka. Nie mogła uwierzyć, że Fred użył aż tak ostrych słów.
- Fred! Jak możesz ją tak oskarżać? – zacietrzewił się natychmiast Ron. – Przecież to twoja przyjaciółka!
- Mylisz się, braciszku. Nigdy nie była moją przyjaciółką i nie pozwolę, by stała się częścią naszej rodziny! Już chyba wolałbym mieć Malfoy’a za szwagra, niż tę zakłamaną szmatę, Laveder Brown! – prychnął rozwścieczony Bliźniak, patrząc pogardliwie na obiekt kłótni, jaka przed kilkunastoma minutami wybuchła w Norze w czasie oświadczyn Rona. Poza kilkoma wtajemniczonymi osobami cała reszta towarzystwa wyglądała, jakby zostali spetryfikowani. Jedynym elementem ruchomym w tym przedstawieniu były usta panny Brown, które poruszały się, nie wydając żadnych dźwięków, co przywodziło na mśl rybę świeżo wyjętą z wody.
- Lav, powiedz coś! – zażądał Ron, do którego chyba zaczęło wreszcie docierać, że dziewczyna go zdradzała, bo coraz mocnej czerwieniał w okolicy uszu.
- J-ja... – jęknęła Lavender.
- Kiedy zdradzałaś Rona z połową Gryffindoru, to jakoś nie miałaś problemów z mową! – zdenerwowała się Hermiona.
- Nie, raczej z połową Hogwartu – poprawił dziewczynę obecny tam również Zabini. – Wiem, że spałaś również z Krukonami, Puchonami i Slizgonami. I wiesz co? Jakoś nagle zaczęło im teraz przeszkadzać to, że jesteś dziewczyną Rona. Ludzie są na ciebie wściekli!
- Tak, podobno nawet profesor Stevens był zniesmaczony twoim występkiem, Lavender... – powiedziała Angelina. – A przecież z nim również sypiałaś, czyż nie?
Mocny rumieniec na twarzy oskarżanej Gryfonki zdradził im, że Angelina miała rację.
- Wyjdź stąd! – zażądał gniewnie czerwony jak burak Ron. – Wynoś się z mojego życia, suko!
- Przepraszam Ron! – chlipnęła, zalewając się naraz łzami.
- Nie próbuj nas przekupić tym tanim trikiem – warknął George, machając w jej stronę lekceważąco różdżką.
Dziewczyna spojrzała na niego przestraszona, a następnie wybiegła z Nory.
- Koniec przedstawienia! – powiedział głośno Blaise, a w salonie państwa Weasley’ów pojawiła się wielce zadowolona Rita Skeeter, ze swoim nieodłącznym piórem samonotującym na wściekle różowej podkładce.
- Masz wszystko? – zapytał ją czarnoskóry chłopak.
- Oczywiście! – prychnęła wyniośle, chowając notatki do torebki.
- Co tu robi to wstrętne babsko? – wydarł się Ron.
- Nie myśl, że mnie również miło jest tutaj przebywać! – sarknęła w jego stronę.
- Zamknij się, Rita! – zgromił ją Fred. – Rita ratuje twój honor, braciszku. Oraz innych, których ta dziwka oszukała.
- Tak... Spróbuje jednak dopisać cokolwiek o naszym domu lub o rodzinie, choćby najmniejszy fragmencik, który nas ośmieszy, a potraktuję ją takim upiorogackiem, że przez miesiąc magomedycy nie sprzątną jej tego z jej parszywej buźki! – powiedziała Ginny.
- Nie musisz mnie straszyć, Wiewióro! Twój zajebisty chłopak i panicz Malfoy wyraźnie określili warunki tej umowy. Poza tym sama chcę dopiec tej Brown, więc akurat w tym wypadku będę najbardziej obiektywna!
- Więc możesz już zjeżdżać! – mruknął Zabini. – Pamiętaj, ze ten artykuł ma się ukazać jutro!
- Pamiętam! – powiedziała i zamieniła się w ohydnego żuka, wylatując przez otwarte okno.
- Czy naprawdę musieliście zastosować aż tak drastyczne środki? – zaniepokoiła się pani Weasley.
- Tak, mamo – powiedziała Ginny. – Takim osobom się nie popuszcza... A Ricie naprawdę zależy na udupieniu dziewczyny, więc była bardzo zadowolona, gdy Blaise i Draco dali jej to zlecenie.
- Jakoś do tej pory nie mogę uwierzyć, że Lavender mogła być aż tak dwulicowa – odezwał się milczący dotąd Harry, obejmując czule Lunę. – Współczuję ci, Ron...
- Chyba nigdy by do tego nie doszło, gdybym posłuchał mamy, co nie? – burknął rudzielec. – Przez cały nasz związek mówiliście mi z tatą, że to nie jest dziewczyna dla mnie, że nie jest dobra, a ja nie chciałem w to uwierzyć.
- Byłeś głupio zakochany, zdarza się.- Charlie poklepał go pocieszająco po ramieniu. – Ale nie martw się. Znajdziesz sobie inną dziewczynę.
- Jedyna, którą chciałbym pojąć też za żonę, związała się z moim starszym baratem – mruknął, patrząc smutno na Hermionę, która zrobiła na niego wielkie oczy.
W pokoju zapadła niezręczna cisza, gdy do wszystkich dotarło, co właśnie oznajmił Ron. Przerwał ją w końcu Fred, mówiąc powoli i groźnie:
- Braciszku, czy ja się dobrze domyślam? Powiedziałeś przed chwilą, że w zastępstwie Lavender wziąłbyś sobie Hermionę, gdyby ta tylko była wolna? Tak po prostu, by z kimś być?
- Mniej więcej...
- Ron! – syknęła Molly. – Przecież to twoja przyjaciółka! Jak możesz traktować ją jak ostatnią deskę ratunku? To... to po prostu...
- To po prostu Ron – dokończył za mamę George, patrząc z obrzydzeniem na młodszego rudzielca. – On nigdy...
-... nie zmądrzeje – dopowiedział Fred. – Jest tak głupi...
-...jak zawsze. I w związku z tym, od dzisiaj przestajemy oficjalnie...
- uznawać go...
-...za członka naszej rodziny! – powiedzieli wspólnie Bliźniacy.
- Nie możecie! – jęknął Ron, bo cos takiego w świecie czarodziejów oznaczało, że gdy obaj wyprowadzą się z Nory, nie będzie mógł ich odwiedzać, ani nawet wchodzić do jednego pomieszczenia, w którym będą przebywać, z wyjątkiem domu rodzinnego! – Ja nie miałem nic złego na myśli! Hermiono, przecież ty o tym wiesz! – zwrócił się do brunetki, ale ta odwróciła wzrok, chowając się za Fredem.
- Przykro mi, Ron, że tak niewiele dla ciebie znaczę...
- Ale to nieprawda!
- Ron, nie pogrążaj się... – mruknął zbulwersowany Harry.
- Ty też jesteś przeciwko mnie?!
- Wybacz, ale jeśli zachowujesz się, jak totalny kretyn, to tak... Jestem przeciw tobie.
- Zraniłeś Hermionę, Ronald – zauważyła odkrywczo Luna. – A czegoś takiego nie wybacza się tak łatwo, zwłaszcza najbliższym przyjaciołom, którzy zrobili to specjalnie... Chyba przestanę cię lubić!
- Akurat z tego powodu nie będę płakać! – odciął się.
- Zostaw ją w spokoju, Weasley! – warknął Harry.
- Bo co mi zrobisz?
- Na przykład to! – Potter machnął różdżką, a jego przyjaciel momentalnie zawisł w powietrzu głową w dół.
- Postaw mnie! – wrzasnął Ron.
- Ani mi się śni! Obraziłeś moją przyjaciółkę, a potem moją narzeczoną! A dobrze wiesz, jak obydwie reagują na coś takiego, zwłaszcza Luna... Jej nie wolno teraz denerwować!
- Harry, kochaneczku... Mógłbyś postawić Rona na ziemię i wyjaśnić nam, dlaczego nie wolno denerwować Luny?
- Bo spodziewamy się dziecka! – wyjaśniła blondynka ze swoim marzycielskim uśmiechem na ustach. Po chwili w salonie wybuchła wrzawa, gdy wszyscy zaczęli gratulować młodym narzeczonym.
- Zestawcie mnie na ziemię! – ryknął w końcu Ron.
- Dobry pomysł – mruknął Harry i cofnął zaklęcie, przez co jego kolega huknął o ziemię.
- Ronald! Masz do swego pokoju! – zażądał stanowczo pan Weasley. Rudzielec rozejrzał się po zebranych w pomieszczeniu członkach swojej rodziny, ale nie widząc znikąd pomocy, wściekły powlekł się na górę.
- Hermiono, Luno, bardzo was przepraszam za mojego syna – powiedziała skruszona pani Weasley, ale dziewczyny zgodnie odparły, że nic wielkiego się nie stało. Po chwili Luna zagadnęła Fleur o przebieg jej ciąży i niedługo potem obydwie dziewczyny wyszły do ogrodu, porozmawiać szczerze, bowiem Krukonka obawiała się trochę tego, co później może ją czekać.
- Rodzinna sielanka – zaśmiał się Zabini, który z lekkim rozbawieniem obserwował wcześniej kłótnię swoich przyszłych szwagrów. W jej czasie doszedł do wniosku, że chyba będzie musiał się upijać, by dorównać poziomem humoru Bliźniakom i Ginny, kiedy będą odwiedzać ich w Norze.
- Zgadza się – powiedział Artur Weasley i z barku wyciągnął kieliszki i butelkę Ognistej, z której wielce ucieszył się Ślizgon.
Gdy godzinę później roześmiane dziewczyny wróciły do domu, korzystając z tego, że wszyscy są w jednym miejscu, Fred poprosił wszystkich o chwilę uwagi.
- Aby wreszcie przestało tu czuć ten smród po pannie Brown i moim głupim bracie i korzystając z tego, że są tu wszyscy drodzy dla mnie ludzie, pragnę zrobić coś ważnego. – odwrócił się w stronę Hermiony, spojrzał jej głęboko w oczy, a następnie wyciągając z kieszeni spodni niewielkie pudełeczko, uklęknął przed zdumioną Gryfonką. – Hermiono Granger, czy w dowód mej miłości do ciebie, przyjmiesz ten oto pierścionek – mówiąc to, otworzył wieczko, a dziewczynę zamurowało – i uczynisz mi ten zaszczyt, zostając moją żoną?
W salonie zapadła głęboka cisza, gdy wszyscy wstrzymując oddech, czekali w napięciu na odpowiedź Hermiony.
- Oczywiście, Fred! – roześmiała się szeroko, a wtedy chłopak wyciągnął pierścionek i nałożył jej na serdeczny palec. – Jest piękny! – powiedziała, patrząc na prostą srebrną obrączkę z wtopionymi w nią szafirami. Rudzielec wstał z kolan i objął ją mocno, całując namiętnie. Jak przez mgłę słyszała oklaski i wiwaty przyjaciół. Gdy się od niego oderwała, po jej policzkach spływały łzy.
- Dlaczego płaczesz maleńka? – szepnął, opuszkami palców osuszając jej twarzyczkę. – Zrobiłem coś złego?
- Wręcz przeciwnie! To łzy szczęścia – zaśmiała się i wtuliła w niego.
- Kocham cię – mruknął jej czule do ucha.
- No to coś czuję, że za niedługo powiększy nam się jeszcze bardziej rodzinka! – zaśmiał się Charlie, patrząc na obejmującą się parę. – I bynajmniej nie chodzi mi o ich ślub... – dodał ciszej.
W pokoju rozległ się śmiech, a Hermiona zarumieniła się mocno.
- Hermiono, moja kochana! – pani Weasley porwała ją natychmiast w czułe objęcia. Jej twarz również była mokra od łez. – Tak bardzo się cieszę, że będę mieć cię w rodzinie!
- Ja również, pani Weasley – odparła brunetka, gdy wreszcie mogła złapać dech.
- I ja! – zaśmiał się Fred, podchodząc do ukochanej. – I mam nadzieję, że pomożesz mi ją znacząco powiększyć – powiedział czule, obejmując ją mocno. Ta zarumieniła się jeszcze efektowniej, ale obdarzyła go szerokim uśmiechem.
- Postaram się – pocałowała go w brodę.
- Ronuś nie będzie zadowolony, gdy się o tym dowie – zaśmiał się Bill, obejmując ciężarną Fleur.
- Ma pecha! – odezwał się George. – Trzeba było nie być idiotą. Ja zawsze powtarzałem, że magomedyk w Mungu musiał upuścić go na podłogę, gdy przyjmował poród...
- George! – fuknęła pani Weasley, lecz cała reszta wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Tylko Fred powiedział cicho do narzeczonej:
- W tę noc nie mam zamiaru się zabezpieczać...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1918 słów i 11194 znaków, zaktualizowała 8 sty 2017.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • EloGieniu

    Ale wy się uparliście na tego Rona. XD

    8 sty 2017

  • elenawest

    @EloGieniu yhm ;-) bo go nie lubię :-P

    8 sty 2017

  • Arailana

    Ooooo *-* świetne!

    8 sty 2017

  • Juliaaajl

    Czy to ostanie zdanie było zapowiedzią sceny erotycznej?

    8 sty 2017

  • elenawest

    @Juliaaajl być może ;-) jeszcze się nad tym nie zastanawiałam :-D

    8 sty 2017