ZBRUKANA cz.2

Chciałam uciec z tego miejsca jak najszybciej, zapaść się pod ziemię, rozpłynąć się jak smużka papierosowego dymu.Wiedziałam.Dobrze wiedziałam czego Oni oczekują z mojej strony.-Popatrz Stasiu jaka ładna bluzka, a te jeansy i torebka pięknie się ze sobą komponują -zarechotał spocony spaślak wskazując ręką na wystawę-No mała często tu przychodzisz?-Jak się nie mylę widziałem Ciebie kilka razy, no dlaczego nic nie mówisz! Hi, hi, hi-rubasznie zaśmiał się grubas, a jego obleśne brzuszysko tańczyło w rytm jego rechotu.Mężczyżnie w garniturze nie spodobało się zachowanie kompana, z jego twarzy można było wyczytać złość wręcz wkurwienie, zaczął uciszać otyłą pokrakę, a jego wzrok był wręcz karcący.Grubas zatrząsł się ze złości, jego gęba przybrała kolor dojrzałej śliwki, na spoconym czole i skroniach pokazały się sino fioletowe żyłki.Zamilkł.Ja wpatrywałam się w podłogę, w polerowanych płytkach widziałam siebie, nie wyrażną, zagubioną, nie mogącą odnależć się w zaistniałej sytuacji oraz moje brzydkie, przetarte trampki.-Wybacz mojemu przyjacielowi-delikatnie wyszeptał Pan Staś, on czasami zachowuje się jak prostak i pospolity cham-mówiąc to w sposób przyjacielski poklepał spaślaka po plecach.-Uwierz mi, to naprawdę potulna gadzina-i pokazując rząd równych białych zębów zaśmiał się filuternie.-Powiedz mi dziecko, jak masz na imię?-Ja, Ja..przepraszam, autobus, ja już muszę...do domu, zaraz odejdzie ostatni...Szybkim krokiem zaczęłam kierować się w stronę wyjścia, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na ramieniu.To był Pan Staś, który wręczył mi swoją wizytówkę, prosząc abym jak będę w M.... zadzwonila-Ale ja nie wiem, po co-zaczełam plątać się we własnych słowach-Czego Pan oczekuje z mojej strony!Ja mam tylko 16 lat..-Zadzwoń proszę, albo bądż tu w poniedziałek, mam dla ciebie pewną propozycję.Nie czekając jak mężczyzna dokończy w pośpiechu, kurczowo trzymając w ręku mały kartonik udałam się do wyjścia.W oddali wciąż słyszałam -pamiętaj w poniedziałek., proszę bądz!Chłodne, rześkie powietrze dobrze mi zrobiło, piekły mnie policzki, a serce biło szybko, byle do domu, domu powtarzałam w myślach.W sobotę obudził mnie płacz mamy, głośno lamentowałą, ojciec zabrał ostatnie pieniądze, które tak skrzętnie skrywała pod pościelą.Boże a to łajdak, łzy cisnęły mi się do oczu, dopiero połowa miesiąca, znów trzeba będzie brać chleb na kredyt.Wbiegłam do kuchni, mama siedziała zapłakana na brzydkim krześle, oparta o tak samo brzydki stół.Nieobecna.Wpatrzona w okno jakby coś ciekawego tam widziała, zamyślona.-Mamo, mamo-zaczęłam najczulej jak tylko potrafiłam-Zobaczysz kiedyś będzie inaczej, będzie dobrze-Ale mama tylko delikatnie się uśmiechneła, wręcz sztucznie i ukryła twarz w spracowanych dłoniach.Zbliżało się południe, siedziałam w pokoju na tapczaniku, obserwowałam jak młodsze rodzeństwo bawi się na podłodze, rozmyślałam o tym że one są za małe aby zrozumieć tą (naszą biedę), która przyssała się do nas jak pijawka i nie odpuści do ostatniej kropli krwi.O tej kurwa dziadoszczyżnie, o ojcu pijaku, o spracowanej matce która mając niespełna 40 lat wygląda jak starowinka, o moich oprawczyniach pomyślałam na samym końcu.Złe myśli wciąż kłębiły mi się w głowie, i nie chciały odejść, wracały jak bumerang, odchodziły by za chwilę znów powrócić.-Dość tej filozofii życiowej, miałkowości na głos się skarciłam.Przysnęłam, ze snu wyrwał mnie pijacki bełkot ojca, obijał się o krzesła i kuchenny stół, darł gębę i domagał się obiadu, mama mu zripostowała, aby poszedł tam gdzie pił to go ugoszczą.Boże, jak ja miałam dosyć, podciągnęłam nogi pod brodę, głowę oparłam o kolana, rękoma zatkałam uszy, kiwałam się jak dziecko które ma chorobę sierocą, tam i z powrotem.Nadszedł poniedziałek, wchodząc do szkoły miałam złe przeczucie, już pod szatnią One czekały na mnie, któraś podcięła mi nogę, przewróciłam się uderzając o ławeczkę, na czole poczułam stróżkę krwi, zacisnęłam powieki aby nie płakać, aby nie dać im satysfakcji.Powtarzałam w duchu, że to da się przeżyć, że za chwilę będę wolna, Ja (smutna)Paula.Skuliłam się w rogu korytarza, a One kopaly mnie wykrzykując-Paula szmaciara-Paula wieśniara.Zamknęłam oczy, czy tak właśnie boli bieda!krzyczałam w myślach, tak, tak pójdę dziś na spotkanie do galerii c.d.n

Boska66

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 846 słów i 4598 znaków.

11 komentarze

 
  • anonim

    Kiedy czytałam te 3 części to zdałam sobie sprawe jak jest mi trudno w życiu. I jak alkoholicy piep....,,ni mężczyzni mogą zniszczyc wszystko co w naszym zyciu najpiekniejsze.....szczescie to cos abstrakcyjnego, nie tylko dla mnie.

    9 mar 2014

  • Goku

    Nie mogę się doczekać następnej części

    7 mar 2014

  • Enigma

    Trochę za krótko ;)

    7 mar 2014

  • Boska66

    ok,obiecuję poprawę :smile:

    7 mar 2014

  • oliviahot17

    Mogę mieć prośbę? Bardzo podoba mi się Twój styl, ale nieco przeszkadza mi niekiedy brak interpunkcji i źle zapisane dialogi... Gdybyś to poprawiła w pisowni to byłoby super ! ;P

    7 mar 2014

  • Boska66

    jaj by szybko był to zle,jak za długo nie ma to też żle.Moja bohaterka raczej nie jest wyuzdaną dziewczyną :smile:

    7 mar 2014

  • Palmer

    Tak tylko pytam, bo już 2 część i nic ;)

    7 mar 2014

  • Boska66

    Palmer będzie i to dość brutalny.Na pewno w 3 części,a co nie możesz się doczekać?

    7 mar 2014

  • Palmer

    A będzie seks?  :jupi:

    7 mar 2014

  • Boska66

    ok.jutro

    7 mar 2014

  • TegoChce

    napisz szybko kolejną część!

    7 mar 2014