Prześpij się ze mną, przyjacielu... cz. 2

Prześpij się ze mną, przyjacielu... cz. 2Mogła się tego spodziewać.
- Co za kretyn! - Wyzywała go myślach. - Uciekł! Jak mógł mnie tak zostawić?
Założyła czarne majtki i pierwszą lepszą bluzkę i zeszła po schodach do kuchni. Wyciągnęła z lodówki butelkę z mlekiem, odkręciła zakrętkę i wypiła kilka łyków. Odstawiła na butelkę półkę w drzwiczkach i zamknęła lodówkę. Ciągle była wściekła na Łukasza, za to, że tak po prostu odszedł.  
- Potraktował mnie jak dziwkę. - Była coraz bardziej roztrzepana, ale był na to sposób. Założyła spodnie dresowe i cienką, szarą bluzę z kapturem i wbiegła to dużego pomieszczenia. Nie było tam nic, prócz wielkich luster na ścianach, podłogi z puszystej mieszanki gumy, łącznie z jedną ze ścian, laptopa i czterech wielkich głośników, roztawionych w rogach pomieszczeniach. Włączyła laptopa i włączyła piosenkę, którą miała w myślach, od dawna. Podeszła na środek parkietu i zaczęła tańczyć do piosenki Samanthy Jade - Step Up. Wyginała swoim seksownym ciałem na wszystkie strony, oddając się muzyce. Jej ruchy rękami, idealnie dopasowywały się do rytmu. Uwielbiała tańczyć, była to największa radość jej życia. Grzywka kusząco opadała na jej roześmianą twarz. Przeszywały ją dreszcze, gdy podczas uwielbianego refrenu, wykonała skok ze szpagatem. Wylądowała tak jak chciała, zaczęła powoli ślizgać się po podłodze, wykonywała płynne, ruchy, gdy zauważyła niespodziewanego gościa. Jej mały kotek wszedł przez uchylone drzwi i przyglądał się jej z odległości kilki metrów. Przeczołgała się do niego, nie tracąc rytmu i wzięła go na ręce. Kręciła piruety z kociakiem na rękach podczas ostatniej fazy piosenki, któremu wyraźnie podobała się taka rozrywka. Sierściak machał swoją łapką w stronę właścicielki, robiąc słodkie oczka. Piosenka dobiegła końca, a Justyna była już rozluźnona i gotowa psychicznie do wyjścia z domu.

Przebrała się w luźne spodnie dresowe i bluzę z kapturem. Lubiła się tak ubierać w te chłodne, już listopadowe dni. Założyła słuchawki oraz kaptur, wyszukała piosenkę w telefonie i ruszyła przed siebie.

W tym samym czasie Łukasz szedł właśnie koło domu kumpla, który wyprowadzał motor z garażu. Postanowił go odwiedzić. Może z nim zapomni, o tym, co zrobił wczoraj.  
- Nie za zimno jest? - Krzyknął tak, żeby usłyszał.
- Dzisiaj ostatni raz w tym sezonie - Odpowiedział Marcin.  
- Myślałem, że sezon dawno się skończył.
- Ale nie dla mnie - Zaśmiał się. Odkręcił bak i nachylił się nad nim.
- Dobra, dobra. Daj się sztachnąć.
Podszedł do motoru i nachylił się nad bakiem. Pociągnął nosem i zaczął wdychać nosem zapach paliwa. Nigdy nie interesowała go szczególnie motoryzacja, ale zapach benzyny wprowadzał go w trans. Tym razem za mocno pociągnął nosem i wpuszczona woń zadziałała tak, że zaczął się chwiać na nogach.
- Hahahaha, brawo mistrzu.
- Za dużo... Jedź, ja już lecę.

Ubawił się z nim, ale to nawet na chwilę nie pozwoliło mu zapomnieć o Justynie. Cały czas miał przed oczami jej twarz, uśmiech, to uwodzące spojrzenie... I ten obraz, gdy tak smacznie spała, a on musiał ją zostawić. Nie, nie mogą być razem. To tylko popsułoby ich znajomość. A co, jeśli by nie wypaliło? Zrobił mu się mętlik w głowie. Między myślami, napotkał jedną informację: Justyna ma dzisiaj trening ze swoją grupą. Zawsze był tam razem z nią, czasem nawet dawał się namówić, żeby z nimi zatańczyć, ale nie miał pojęcia, czy powinien tam się pojawić.  
- A co tam. Pójdę. Przynajmniej wszystko sobie wyjaśnimy.

Gdy dotarł do statej hali, serce zaczęło mu bić szybciej. Jak ona na to zareaguje? Dość!Trzeba wejść. Wszedł drzwiami, kieryjącymi prosto na halę. Gdy zobaczyli kto wszedł, zamarli, a Justyna chciała rzucić się na niego wściekła, ale wysoki chłopak z afro złapał ją i przytrzymał.
- Czego tu kurwa chcesz?! Wynoś się! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, rozumiesz?  
- Justyna, chcą pogadać. Chcę to wyjaśnić. Daj mi 5 minut, proszę...
- Już miałeś swoje 5 minut. Spieprzyłeś to!
- Justyna. - Trącił się chłopak z afro. - Załatwcie to, mamy wynajętą halę na godzinę.
- Dobrze... Chodź do szatni.  

Zaprowadziła go do pomieszczenia, z ławkami i metalowymi szafkami.  
- A więc? - Spytała naburmuszona.
- A więc... Nie wiem od czego zacząć.
- Może od tego, dlaczego mnie zostawiłeś samą jak dziwkę po robocie?  
- Nie mogłem zostać. Musiałem wszystko sobie przemyśleć. Wiesz, że to dla mnie trudne.
- Ale pójście ze mną do łóżka nie było już takie trudne?! - Krzyknęła.
- Było... Chociaż jesteś dla mnie cholernie ważna.
- Łukasz... Daj nam szansę. Proszę...
- A co, jeśli to nie wypali? Jeśli się roztaniemy i przyjaźni też nie będzie?
- Jeśli będziesz myślał tak za każdym razem to napewno nie wypali - Podeszła do niego i wpiła się w jego usta. Co ona znim robiła? Chłopak nie potrafił jej odrzucić. Przyciągała go całym swoim ciałem. Przylgnęła do jego klatki piersiowej i wsadziła mu nachalnie język do ust. On nie chcąc być dłużny wypchnął jednym ruchem jej język ze swoich ust i przesunął się do jej. Przejechał dłonią po jej plecach, powoli schodząc coraz niżej, co powodowało u niej dreszcze. Doszedł do jej pupy, schowanej pod leginsami, które zmysłowo opinały jej krągłe pośladki. Justyna rozsuwała szybko suwak jego bluzy, a potem tylko ruchem ręki zsunęła jego dresy razem z bokserkami. Nawet nie zauważyła, kiedy obrócił ją tyłem do siebie i ściągnął leginsy, a następnie majtki. Oboje byli nakręceni do granic możliwości, nie było czasu na żadne gierki. Wszedł w nią do końca, zaskakując ją. O samego początku posuwał ją szybko i ostro, nie dając jej prawa głosu. Krzyczała na całe gardło. Sprawiało jej to ból, ale coraz bardziej ustępował on rozkoszy i świadomośći, że kocha się z Łukaszem. Jej oddech był coraz szybszy, jej nogi zaczynały zamoistnie drgać, finał był coraz bliższy, a jej różowa szparka coraz bardziej tryskała sokami. W tym momencie Łukasz z niej wyszedł. Justyna zła, że przerwał w takim momencie, odwróciła się do niego i zobaczyła, że chłopak podciągnął spodnie i zmierzał w kierunku drzwi.
- Przepraszam... Nie mogę... - I wyszedł zostawiając rozpaloną, zbliżającą się końca Justynę.
Zaraz za nim wszedł Laki, bo tak nazywali wysokiego bruneta z afro.  
- Przepraszam, chyba nie w porę - Zmieszał się, widząc półnagą dziewczynę.
-Zostań. Chodź do mnie - powiedziała spokojnie, zdejmując powoli stanik.

*Musiałem zakończyć szybko drugą część z powodu braku pomysłów. Trzecia będzie o wiele dłuższa, w porównaniu do tego opowiadania i do tego coś mi już świta, choć nawet części trzeciej jeszcze nie zacząłem. Na zdjęciu jest moje wyobrażenie Justyny. Pozdrawiam, ZicO :>

ZicO

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1315 słów i 7032 znaków.

5 komentarzy

 
  • Niewiadomy

    Fajnie się czyta ale radzę ci przed dodawaniem przeczytać to sobie jeszcze raz. A tak w ogóle fajny pomysł. Ale jak będzie Happy End to się wkurzę.

    2 sie 2014

  • olaa

    Niech Justyna i Łukasz beda razem ale potem naprzyklad ona zobaczy jak on caluje sie z inna :p

    27 lip 2014

  • Olek

    Kapitalne opowiadanie niech Justyna i Łukasz będą razem

    24 lip 2014

  • claudia...

    super czekam na kolejną część z niecierpliwością :))

    23 lip 2014

  • martynus19954

    Niech będą razem proszę  :))

    23 lip 2014