Jak zostałam kobietą? I potem..cz.VIII " Powrót "

Jak zostałam kobietą? I potem..cz.VIII    " Powrót  "tę część dedykuję mojemu chyba najwierniejszemu czytelnikowi  
" ELNINIO1972"

Święta Wielkanocne, pierwsze poza domem i bez rodzinki, tego jeszcze w moim życiu nie było. Ślub Ewki i Roberta odbywał się, co prawda w drugi dzień świąt, ale cała nasza paczka została zaproszona już wcześniej całe święta spędziliśmy na Mazurach. Tylko Tomasza, świadka Roberta jeszcze nie było, ale on już dawno nie należał do naszej ferajny. Dojechał w dzień ślubu, tak krótko przed samą ceremonią, że były już spore obawy czy w ogóle dotrze na czas.  
A ja, no cóż, przez ten cały czas próbowałam robić dobrą minę do złej gry. Chyba jednak nie za bardzo mi to wychodziło. Kompletny mętlik w głowie, strach o to, jaka będzie moja reakcja na jego widok? Czy czasem nie palnę jakiegoś głupstwa i nie popsuję młodym ich święta? Jakoś nie umiałam sobie z tym poradzić. Po jaką jasną ciasną zgodziłam się zostać druhną, wiedząc, że to właśnie On ma być drużbą? I jeszcze ta zapowiedź Ewki nie znosząca sprzeciwu:
     - Macie mieć wolne do następnego poniedziałku, bo dostaliśmy w prezencie pobyt z wami w w Karkonoszach i zaraz po weselu jedziemy tam całą paczką. Nie mogę wam jednak na zdradzić darczyńcy, daliśmy słowo, obiecał, że ujawni się sam.-  
Wszystkich cholerycznie ciekawiło, kto wyskoczył z takim prezentem, ale młodzi byli nieugięci.  
Maciek widząc moje zdenerwowanie i to, że ze mną jest coraz gorzej, dał mi jakieś świństwo na uspokojenie. Niewiele to, co prawda pomogło, ale zawsze. Wreszcie na krótko przed ceremonią dzwoni Robert, wszystko jest w OK. Tomek dojechał, więc zgodnie z planem rodzinka i goście pana młodego czekają na pannę młodą ze swoimi gośćmi przed kościołem.  
     Stojąc za Ewką przed kościołem, kątem oka obserwuje Tomka. Jakiś inny, zupełnie nie ten, którego wcześniej znałam. Do tego cholerka, jeszcze przystojniejszy i jeszcze bardziej męski. Sam jego widok wywołał we mnie dreszcze i to dziwne uczucie, a jak podał mi swoje ramię, to dopiero zrobiło mi się jakoś dziwnie miękko. Powróciły dawne wspomnienia, pocałunków i pieszczot na ławeczce pod gwiazdami, stanu euforii, gdy był przy mnie, niepokoju i nerwowości w chwilach, gdy go przy mnie nie było. Chciałam zawsze to wszystko wymazać z pamięci, wyrzucić z siebie, wręcz go znienawidzić. Podsycałam w sobie wspomnienia tego, co mi zrobił, a raczej, co chciał zrobić. Całe te lata powtarzałam sobie. -Głupia, przecież mu tego nie wybaczysz! Zapomniałaś, co chciał zrobić, jak cię potraktował? Już nie pamiętasz jak to wszystko, o czym wtedy marzyłaś legło w gruzach? Tego wszystkiego to mu chyba nie odpuścisz?
Jednak tak mocno wyparłam z pamięci tę feralną noc. Zamiast nienawiści, choćby obojętności to czuję tylko jakiś taki niepokój, ucisk i mrowienie w dołku, i te moje spocone ze zdenerwowania dłonie.  
Jego widok, jego dotyk, znów jak kiedyś wprowadza mnie w ten stan euforii, niepokoju, podniecenia. Ty głupia pipko, masz się kierować rozumem a nie podbrzuszem! Czy ja dam radę przetrwać tą imprezę, tego sama już nie wiem?
     Ceremonia w kościele przebiegła na szczęście szybko, i tak jakoś obok mnie. Mimo to że byłam bardzo stremowana i myślami nieobecna, udało mi się nie palnąć żadnej większej gafy. A te małe potknięcia szczęśliwie umykały uwadze ogółu. Szczerze mówiąc, duża w tym była zasługa Tomasza. Opanowany i opiekuńczy, natychmiast reaguje na najmniejsze sygnały ewentualnej wpadki i przejmuje inicjatywę, chroniąc mnie przed totalną kompromitacją. Wydawałoby się, że życie zahartowało mnie na tyle bym mogła dać sobie radę w każdej sytuacji, ale tak naprawdę to chyba jednak nie miałam racji.
     Cały wieczór unikam go jak ognia. Staram się trzymać od niego z daleka krążąc po sali i bacznie kontrolując gdzie się aktualnie znajduje. Ale wystarcza jednak drobna chwila mojej nieuwagi, zagapienia i czuję jak ktoś ujmuję moją dłoń. Nawet nie zdążyłam na to zareagować, gdy słyszę JEGO głos.
     - Zatańczymy!-
W tym jego "zatańczymy” nie było ani krzty zapytania czy zaproszenia, po prostu stanowcze stwierdzenie faktu, prawie polecenie, rozkaz. Ten ton jego głosu, nieprzyjmujący żadnego sprzeciwu, oporu. Bezceremonialnie, nie czekając wcale na moją reakcję pociągnął mnie za sobą w stronę tańczących par. Byłam zaskoczona, potem wściekła. Wściekła na siebie o to, że poszłam za nim zupełnie jak takie pokorne ciele. Bez oporu, bez najmniejszego gestu sprzeciwu, co do cholerki się ze mną dzieje i co on sobie myśli?  
     A Tomasz, zupełnie jakby nigdy nic, obejmuje mnie w pasie i silnym ramieniem przyciąga do siebie. Dosłownie w ostatniej chwili, zapierając się łokciami zdążyłam odgrodzić od jego torsu. Usiłuję go odepchnąć, ale robię to jakoś słabo i niezdecydowanie tak, że oczywiście nie daję rady. Jednak najgorsze jednak miało dopiero przyjść, to, że miękłam w jego objęciach dosłownie jak wosk i to, że nie panując już nad swoim ciałem, wbrew samej siebie, zarzucam ręce na jego szyję i tuląc się mocno czuję go całą sobą. Potraktował to, jako moją kapitulację, przyzwolenie i nie pozwolił mi już od siebie odejść. A ja podświadomie zaczynałam się zastanawiać, czy tak w ogóle naprawdę chcę by mnie z tych objęć wypuścił.  
     Tańczymy kawałek za kawałkiem i nie zwracam już uwagi na to, co się wokół nas dzieje. Mało mnie to zresztą obchodzi. Liczy się tylko tu i teraz. Podczas którejś z przerw łapie się na tym, że siedzę mu na kolanach, chłonąc wzrokiem każdy jego gest, uśmiech, spojrzenie. Zachowuje się zupełnie tak jakbyśmy od zawsze byli dobraną parą i nigdy się nie rozstali.  
Jednak otrzeźwienie przyszło szybko, na widok obserwujących nas przyjaciółek. Siedzące w drugim końcu stołu, przyglądające się całej tej sytuacji, roześmiane od ucha do ucha i jakoś dziwnie z siebie zadowolone, rozprawiały żywo miedzy sobą zerkając na nas co chwilę. Wtedy w lot zrozumiałam, o co tu jest grane. Zerwałam się jak oparzona z jego kolan, coś tam wybąkałam, że muszę do toalety a odchodząc od stołu ciągnę Roberta za rękaw, dając mu tym znać, że chcę z nim porozmawiać.
     -Robert, wracam do domu, o której jest jakiś pociąg?-
     - Abi, nie szalej. Czemu? Znowu Tomasz? Ja tego dupka to teraz już chyba zabiję!-
     -Robert, nic się nie dzieje. Bardzo was przepraszam. Pomóż mi proszę i nie pytaj dlaczego. Tylko nie mów nic Ewce. Przeproś ją tylko potem w moim imieniu za to, że narobiłam bałaganu. Ale teraz jej nic nie mów. Nie chcę psuć zabawy, choć mam wrażenie, że to mi się i tak nie uda. Po prostu muszę się zmyć.-
     -Cholera, Abi, przepraszam. Ewka zawsze mówiła, że to kiepski pomysł, że tylko będzie z tego tylko wielka chryja! Zostań proszę. Przecież Ewka mi łeb urwie.-
     -Robert, nie mogę, naprawdę nie mogę. To nie jest twoja wina, jeżeli już to moja, nie potrzebnie się zgadzałam. Wiedziałam, w co się pakuje, myślałam, że dam radę, ale nie daję.
     -Błagam cię zostań, zawołam Ewkę, pogadajcie, może ona cię jakoś przekona.-
     -Nic jej nie mów, proszę. Jak chcesz być nadal przyjacielem to mi pomóż, a jak nie chcesz pomóc to nie było rozmowy, jakoś sobie poradzę sama.-
     -Abi, to już jest jawne świństwo, poszłaś po bandzie i walnęłaś mnie poniżej pasa! Tak się nie robi. To zwykły szantaż. Mam przerąbane, Ewka mi chyba jaja urwie!- W kurzył się już teraz, nie na żarty.
     - Ok, jak chcesz. Po szóstej jest pociąg, załatwię transport na dworzec, mamy dwie godzinki to na niego zdążysz. Ale proszę cię zastanów się jeszcze, nie jedź.-
     -Muszę, nie nalegaj i pamiętaj, nikomu ani słowa. Na razie powiesz, że po prostu źle się poczułam i poszłam się położyć. Nie musisz się nikomu chwalić, że mi pomagałeś. Z Ewką to ja później sama pogadam, i wszystko jej wytłumaczę. Co najwyżej będzie na mnie wściekła. Idę po rzeczy, za jakieś 15 minut będę gotowa. Zorganizuj tylko tak by nikt mnie nie widział, że wyjeżdżam.-
     -A, co z naszym wspólnym wyjazdem w góry?-
     -Robert błagam, nie mogę.-
     Od godziny jestem w pociągu, ciągle rozmyślając o tym, co się dzisiaj stało. Dobrze wiem, czym by się to wszystko skończyło. Cholerka, gdybym natychmiast z stamtąd nie zwiała to wylądowałabym z nim w łóżku jak nic. A te cholerne małpy wiedziały o wszystkim. Mało, jestem więcej jak pewna, że to wszystko, to ich sprawka.

      Nareszcie w domu, długa ciepła długa kąpiel i marzenie o pościeli, gdy nagle z tego błogiego nastroju wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Raz po razie, natrętnie.
-Ki diabeł? Pali się czy co?- Pomyślałam sobie otwierając drzwi i mało mnie szlak nie trafia. Za drzwiami, oparty o ścianę s Tomasz. Blady, zmarnowany, wygląda jak zbity psiak. Rzuca się na mnie, chwyta moja głowę w dłonie, całuje włosy, oczy, by wedrzeć się zachłannie w usta. Oszołomiona, zdezorientowana, równie mocno oddaję pocałunek. On patrząc mi w oczy prawie, że krzyczy.
     -Nigdy więcej mi tego nie rób! Myślałem, że oszaleję jak mi w końcu Robert powiedział, że wyjechałaś! Mogłaś przecież powiedzieć żebym się odczepił! A ty prowokujesz, dajesz nadzieję, by potem zaraz zniknąć! Dzwoniłem, wszyscy dzwonili, nie odbierałaś telefonu! Już myśleliśmy, że coś ci się stało! –
Zaniepokojona o ten rwetes na klatce, wciągam go do środka, wpychając na kanapę.
     -Uspokój się, jeszcze mi tego brakuje by sąsiedzi pomyśleli, że jakaś draka i wezwali policję. Siadaj, zaparzę kawy to ci dobrze zrobi.-
     Wchodząc do pokoju z kawą widzę jednak, że on jej już jednak nie wypije. Zasnął, tak jak usiadł, z głową odchyloną do tyłu, rękoma leżącymi bezwładnie wzdłuż ciała. Musiał być nieźle wykończony, bo nawet nie miał siły zdjąć marynarki czy butów. Cholerka przecież on nie spał od wczoraj. Zdjęłam mu buty, muchę i marynarkę, położyłam na kanapie okrywając kocem. Mamrotał tylko coś tam przez sen, od czasu do czasu wymawiając moje imię. Z tego wszystkiego zmęczenie prysło jak bańka mydlana. Z spania i tak już nic nie będzie. Muszę się ubrać, uszykować mu coś do jedzenia, przecież jak się obudzi pewnie będzie głodny. Dopiero wówczas jak się już ubrałam złapałam się na tym, że zrobiłam to nie zwracając najmniejszej uwagi na jego obecność. Siadłam w fotelu naprzeciw, spał spokojnie jak małe dziecko, uśmiechając się tylko przez sen.  
Nie odbierałam telefonów, bo przed ceremonią wyłączyłam komórkę i całkowicie o tym zapomniałam. Przeglądając teraz listę nieodebranych połączeń widzę, że dzwonili wszyscy, i to, co chwilę. W końcu czytam sms-a, którego wysłała Magda.
"Abi, odezwij się, co się dzieje, wszystko było ok a Ty nagle znikasz! Brachol znowu coś spieprzył? Jak się dowiedział, że wyjechałaś to wskoczył w samochód i mało Robertowi bramy nie rozwalił! On teraz też nie odbiera telefonów. Nie wiemy, co się z wami dzieje, zadzwoń, bo zwariuję!!!!!”
Nie miałam ochoty na rozmowę. Na te wszystkie pytania, na które sama sobie nie umiałam odpowiedzieć. Napisałam do niej więc krótko.
     -"wszystko ok, Tomek dojechał szczęśliwie, teraz śpi / małpy wredne wszystkie kudły wam powyrywam jak się zobaczymy/ same już dobrze wiecie za co :* / po za tym jak mogliście dopuścić by po pijaku siadał za kierownicę????-
Odpowiedź nadeszła błyskawicznie.
     -ufff / :* ty jesteś większa małpa jak my / ślepa byłaś czy co, oprócz kieliszka szampana na toast nie wypił przez całą imprezę ani grama-  

     -Która godzina, kurczę musimy już jechać.- Wyrywa mnie z rozmyślań głos Tomka.
     -Zaraz, gdzie cię niesie, dopiero przyjechałeś. Spałeś niecałe dwie godzinki. Ja wcale. Mowy nie ma o żadnej jeździe.-
     - Zabieraj rzeczy. Dobrze, że jeszcze się nie rozpakowałaś. Wskoczę tylko na chwilę do łazienki i jedziemy. Ty możesz spać w samochodzie. Mnie te dwie godzinki zupełnie wystarczą. A jak nie będziesz chciała iść po dobroci, to zwiążę, zniosę na dół, wrzucę do bagażnika i tyle! Drugi raz już mi nie uciekniesz! – Mówiąc to, ze śmiechem, popijając w biegu zimą już kawę wypadł do łazienki.  
Wiedziałam, że nie przyjmie odmowy. Już nie teraz. Ale tak w głębi duszy to nie miałam najmniejszego zamiaru się sprzeciwiać. W zasadzie wszystko miałam jeszcze spakowane, jednak po chwili zastanowienia, wyjęłam z szafy jeszcze jeden pakuneczek, i wrzuciłam do walizki. Wrócił trochę odświeżony, ale ciągle w tym weselnym smokingu.  
     -Rzeczy mam w samochodzie, na bieganie po nie i przebieranie się szkoda czasu.-
Porwał moja walizkę i ruszyliśmy w drogę. Po dobrych czterech godzinach byliśmy prawie na miejscu. Nawet nie wiem, kiedy nam ta droga minęła. Trochę przegadaliśmy, ale większość drogi przedrzemałam. Obudziłam się jak samochód zwolnił i wjechaliśmy w wąską krętą, pofałdowaną, asfaltową drogę prowadzącą wzdłuż rwącego strumienia. Po jego drugiej stronie, na lekkim zboczu rozpościerało się pastwisko, pasło się tam stado owiec. Zawsze myślałam, że owce są bielutkie i puszyste, a tu szok. Szare brudne z wełną posklejaną łajnem i błotem. Wcale nie takie milusińskie. Moją uwagę zwrócił stojący w głębi, na polnej drodze, duży czerwony samochód do przewozu zwierząt. Właśnie na niego, po rampie, kilku facetów i dwa ujadające biegające jak oszalałe burki, wprowadzało owce. Na ten widok zaraz przypomniał mi się pewien zabawny wierszyk:
-"Raz do rzeźni, rzeczki brzegiem  
sześć prosiątek, szło szeregiem.
Drugim brzegiem szło dziewczęcie,  
i o dziwo, też na rżnięcie”-

Tak mnie to skojarzenie rozbawiło, że aż parsknęłam śmiechem.
-Coo?- Usłyszałam pytanie Tomka.
-Nic.-
-To, z czego się tak śmiałaś?-
-Ja? Sama nie wiem, to pewnie tak zupełnie bezwiednie.- Paliłam głupawkę. Nie powiem mu przecież, co mnie tak rozśmieszyło. Owce pokornie wchodzące na rampę i ja jadąca z nim samochodem, skojarzenie raczej dość dwuznaczne. W wierszyku wprawdzie mowa jest o prosiętach, ale moja modyfikacja stawała się tu jak najbardziej trafna:
Dobrze wiedziałam, czym ta podróż się skończy. Oboje doskonale to wiedzieliśmy. Rozmyślając przez drogę zastanawiałam się, po co to wszystko właściwie było, po co ta cała heca, zwariowana ucieczka. Przecież już tam go chciałam, i wcale nie musiałam odstawiać tego całego cyrku. Gdybym tam została, to pewne jak w banku, że resztę nocy spędzilibyśmy razem w łóżku i to, że pewnie byśmy do teraz z niego nie wyszli.  
     Stanowimy chyba niezłą parę, bo recepcjonistka spogląda na nas podejrzliwie jak na jakąś parę dziwolągów. Sama bym tak pewnie zareagowała widząc to co ona.  
Facet w wymiętym smokingu, rozchełstanej koszuli, z dziewczyną w dżinsach, kurtce a la moro, niezły widok. Jak nic sobie pomyślała, że facet zgarnął sobie gdzieś po drodze jakąś cizię na gigancie. W każdym razie, ten widok pewnie do codziennych tutaj nie należał. Rozglądałam się po holu i restauracji, gdy on załatwiał nasze zameldowanie. W windzie coś tam mętnie zaczął się tłumaczyć, że przy rezerwacji coś pochrzanili i na dzisiejszą noc mamy do dyspozycji tylko jeden wspólny apartament. Co prawda on jest dwupokojowy, tak każde z nas będzie miało swój oddzielny pokój. Tyle, że będziemy musieli się podzielić łazienką. Jak ja dobrze wiedziałam, że ściemnia. Nie odezwałam się słowem, tylko z lekkim uśmiechem położyłam mu palec na ustach, dając tym znać by już więcej nic nie mówił.  
Wiem już teraz, że to wszystko było z góry ukartowane, to tylko tak miało wyglądać na zupełnie przypadkowe, a ten wspólny wyjazd to jak nic był właśnie prezentem od Tomka. Lokujemy się, więc w apartamencie, jest naprawdę wspaniały. Dwa pokoje, większy przejściowy, z przeszkloną całą ścianą, za którą znajdowała się duża loggia balkonowa, z której to rozpościerał się widok na duże patio. Z mini aneksem kuchennym, dużą sofą, dwoma fotelami, ławą, telewizorem i kominkiem. Drugi mniejszy również z wyjściem na wspólny balkon, z wielkim podwójnym łóżkiem, po którego obu stronach stały stoliczki z lampkami nocnymi, do tego dwa foteliki i mały okrągły stoliczek. No i do tego łazienka, ful wypas, z sporą przeszkloną kabiną natryskową, bez problemu zmieściłyby się w niej ze cztery osoby, olbrzymią umywalką, nad którą wisiało wielkie sięgające do sufitu i zajmujące prawie całą ścianę lustro, a w kąciku oddzielonym matową szybą muszla WC i bidet.  
Z tej pobieżnej lustracji naszego lokum wyrwał mnie nagle głos Tomka.
     - Abi, dla ciebie będzie ten drugi pokój a ja będę spał tu na sofie. Zostawmy bagaże i chodźmy coś zjeść. Potem możemy skorzystać z hotelowego basenu.-  
     -Daj mi z 20 minut na odświeżenie i przebranie i możemy iść. A ty się w końcu też przebierz i odśwież, bo wyglądasz jak uciekinier z wiejskiego wesela i tylko brony w plecach ci brakuje.- Powiedziałam ze śmiechem, i zabrawszy z walizki przybory toaletowe, wskoczyłam do łazienki. Biorąc prysznic, podniecona całą tą sytuacją, zastanawiałam się, co się dalej wydarzy, jaki będzie następny jego ruch. Wiedziałam, czym to się wszystko skończy, teraz już chciałam tego, ale zastanawiałam się jak on się do tego podejdzie. O nie, nie będzie łatwo, nie mam zamiaru ułatwiać mu tego, niech się biedaczek teraz trochę pomęczy, miał być moim pierwszym, postaram się by dać takie wrażenie. Dla niego? Chyba jednak dla mnie. Tamci zupełnie zniknęli, jak by ich wcale nie było. Wróciły te wszystkie lęki i obawy z przed lat, jakie nachodziły mnie zawsze, gdy pieszcząc się z nim próbował wślizgnąć się dłonią pod moje majteczki.
Tego jednego miejsca broniłam przed nim jak twierdzy, mógł dotykać, pieścić, całować całe moje ciało, ale majtki nawet wtedy, gdy znaczyła je już duża mokra plama mojej wilgoci to zawsze musiały pozostać na swoim miejscu. Zresztą ja również nie widziałam ani nie dotykałam jego męskiego organu. Zawsze tylko przez materiał pieściłam go dłonią kilkakrotnie doprowadzając nawet do wytrysku. Raz jednak udało mu się zwieść moją czujność. Po prostu zmienił strategię i podczas naszych pieszczot, nie zaczął wędrówki swoich ust i języka tak jak zwykle od piersi a od stóp. Całował moje stopy, przygryzał ich palce, by potem jego usta poczuć na łydkach kolanach i od wewnętrznych stronach ud. Poczułam wówczas takie mrowienie, takie łaskotanie w podbrzuszu, że bezwiednie rozrzuciłam nogi szeroko na boki. Drań to natychmiast wykorzystał i poprzez cieniutką materię majteczek poczułam jego język na swojej waginie. Prawie odpłynęłam, gdy nagle czuję jego język, którego już nic oddziela od mojej waginy wnika we mnie. Zaciskając wtedy jego głowę między udami, chwytam go za włosy, lecz zamiast oderwać go od mojego krocza to przyciskając dłońmi i podrzucając w górę biodra wbijałam jego język w siebie jeszcze mocniej. Ten cwaniaczek, wykorzystując mój chwilowy odlot, odsunął na bok majteczki by dać swobodny dostęp swoim wargom i językowi do mojej perełki.
     -Abi, co tak długo, czekam.- Słyszę nagle i wspomnienia pryskają.
Susząc włosy orientuję się nagle sprawę, że nie mam z sobą świeżej bielizny, nie mogę przecież nago paradować przez jego pokój. Na szczęście na wieszaku wiszą hotelowe płaszcze kąpielowe, zarzucam jeden na siebie i już mam wychodzić, ale zobaczyłam swoją postać w lustrze. Wyglądałam w nim okropnie, wielki, sięgający prawie do kostek zrobił ze mnie starą babcię. Zrzucam go, więc szybko z siebie i owijam tylko ręcznikiem. Specjalnie użyłam mniejszego ręcznika by nie zakrywać zbyt dużo. Unoszę go na tyle by odsłonić całe uda, i by zakrywał tylko piesi i tyłeczek tak, że gdybym się nagle pochyliła, chcąc na przykład podnieść coś z ławy, to mój nagi tyłeczek ukazałby się oczom Tomka w pełnej swojej okazałości. Przechodząc specjalnie wolno przed nim, widzę ten głodny wzrok, mam takie wrażenie, że zaraz zerwie ze mnie ten skąpy ręczniczek, rzuci moje ciało na sofę i zrobi z nim wszystko to, co w takiej sytuacji jest zdolny zrobić facet.  
     -Nie gap się tak na mnie tylko szoruj do łazienki- Rzuciłam, udając, że nie widzę tego jak pożera mnie wzrokiem i zamykając za sobą drzwi sypialni.
Odświeżeni, przebrani, no i wreszcie Tomek wygląda jak normalny człowiek a nie jakiś sztywniak, lądujemy w hotelowej restauracji. W oczekiwaniu na kelnera rozglądam się po sali. Lokal przyjemny, utrzymany w nowoczesnym stylu. Jak na tą porę dnia to niewiele w nim osób. W sumie zajęte są tylko cztery stoliki. W najdalszej części sali, czterech facetów, dyskutuje zawzięcie mocno gestykulując, pewnie jakaś biznesowa zakrapiana kolacja. Jednego z tych facetów chyba widziałam na korytarzu, wchodzącego do sąsiedniego apartamentu. Bliżej baru sącząc drinka z palemką, okupują stolik trzy zdegustowane dziewczyny, tak na oko 25-30 lat. Ubrane nieziemsko kuso do tego jeszcze ten ostry makijaż. Pewnie stałe bywalczynie hotelu, przedstawicielki najstarszego zawodu. No cóż jak to mawiali starożytni rzymianie "pecunia non olet” a żyć trzeba. Bliżej wejścia, starsza para, podejrzewam, że małżeństwo. Zaś sąsiedni stolik zajmuje młoda parka. Kątem oka widzę małe zamieszanie przy stoliku dziewczyn, wywiązuje się między nimi a kelnerem rozmowa po tym jak podał do ich stoika trzy kolorowe drinki. Ich udawane zdziwienie i ożywiona rozmowa wskazuje, że nie składały takiego zamówienia. Kelner coś tłumacząc, wskazuje na stolik czterech "biznesmenów”. Obracają głowy w stronę fundatorów i jedna z dziewcząt zapraszającym gestem wskazuje czwarte wolne krzesło. Jakby czekali na ten gest, jeden z nich, tak na oko wydawał mi się z nich najważniejszy, podchodzi do stolika zajmując wolne miejsce. Po krótkiej ożywionej rozmowie wraca do swoich towarzyszy. Cała czwórka wstaje z miejsc podchodzi do dziewczyn i po krótkiej wymianie zdań, całe to towarzystwo opuszcza restaurację. Starsza para w milczeniu spożywa kolację, pewnie nie za wiele mają już sobie do powiedzenia. Za to młodzi, wybitnie ożywieni. Ona blondyneczka z włosami jak aniołek, delikatnymi rysami twarzy, wpatrzona w swojego towarzysza jak w obrazek, ciągle coś szczebiocze do niego. Widzę jak gołą stopą wodzi po jego łydkach by po chwili wędrując ciągle w górę, zniknąć mi za zwieszonym obrusem. Jej towarzysz rozsuwa nogi a dziewczę swoim kuperkiem przesuwa się na skraj krzesła. Jak nic teraz jej stopka drażni jego przyrodzenie. Chłopakowi wybitnie się to chyba podoba, bo z maślanymi oczyma wpatrzonymi w jej duży dekolt sukienki, to przygryza, to oblizuje swoje usta. Cholerka ma, na co popatrzeć, dziewczę ma naprawdę, czym oddychać. Co prawda, jak na mój gust jej biust jest trochę duży, ale zawsze marzyłam o takim kształcie. Kształcie pomarańczy a nie jak u mnie sterczących stożków. Blondyna widać, że jest też nieźle podniecona, bo na jej sukience wyraźnie odznaczają się nabrzmiałe sutki. Całe szczęście, że ja na swoich brodawkach mam silikonowe nakładki na sutki i dzięki temu nie widać mojego podniecenia. A i tak moją reakcją na widok tej parki, jest pocieranie o siebie mocno zaciśniętych ud i mrowienie w podbrzuszu.
     Po tej obiadokolacji, przebrani w stroje i owinięci w płaszcze kąpielowe, z ręcznikami w dłoni zjeżdżamy windą do części SPA. Mamy niebywałe szczęście, na basenie nie ma za wiele ludzi. Co z uwagi na wielkość obiektu hotelowego pewnie często się nie zdarza. Basen pustawy, więc można, więc swobodnie popływać. Tomek kilkukrotnie wykorzystuje sytuację gdy stoję oparta plecami o ścianę basenu, podpływa do mnie pod wodą, by wynurzyć się przede mną sunąc twarzą od moich kolan przez uda, podbrzusze piersi aż do ust. Spodobało mi się to tak bardzo, że po pierwszym takim jego wyczynie jeszcze kilkakrotnie specjalnie zajmowałam taką pozycję i trochę szerzej rozstawiałam nogi by umożliwić mu lepszy dostęp do mojego podbrzusza. Zmęczeni, a trochę znudzeni pływaniem, postanawiamy przenieść się do jakuzzi. W sumie są tu cztery baseniki, i w każdym jest niestety po parę osób. Widząc wahanie Tomka ciągnę go do basenu, w którym zauważyłam znajomą z restauracji parkę. Towarzystwo ścieśniło się trochę robiąc dla nas trochę miejsca, ale i tak zrobił się mały ścisk. Wyglądamy teraz trochę jak te szprotki w puszce. Znajoma blondyneczka, pod pretekstem zrobienia więcej miejsca, siada swojemu chłopakowi na kolanach. Basenowi sąsiedzi udają że nie zwracają kompletnie na nas uwagi, z kolei ciepła buzująca woda wprowadza w przyjemny rozleniwiający nastrój. Tylko dziewczyna siedząca swojemu chłopakowi na kolanach wpatruje się w nas z zaciekawieniem, i takim dziwnym szatańskim uśmieszkiem. Dłonie chłopaka masującego jej kark i ramiona, ześlizgują się po jej ramionach i nikną pod powierzchnią wody. Po ruchach jej ciała i mimice twarzy wnioskuje, że tam wcale nie próżnują. Trochę nieobecny wyraz twarzy dziewczyny, zamknięte oczy i zagryzane usta, świadczą o tym, co tam niżej pod osłoną wzburzonej wody się dzieje. Po chwili zastanowienia robię podobnie, siadam Tomkowi na kolanach a jego dłonie kładę sobie na brzuchu. Przyciąga mnie mocno do siebie, a ja poddając się temu nieznacznie poruszając biodrami, pocieram pośladkami jego uda i podbrzusze. Czuję jego dłonie początkowo na biodrach, po czym jak wędrują dalej przez podbrzusze na uda, by delikatnie, ale zdecydowanie wcisnąć się pomiędzy nie, pokonując powoli ich opór rozewrzeć je szeroko. Jedna jego dłoń błądzi teraz drażniąc piersi, a druga sunąc po wewnętrznej stronie ud dociera w końcu do miejsca ich złączenia by w końcu zacisnąć się na łonie.
     Parę pewnie zgorszonych osób trochę ostentacyjnie wyszło, tym zapewnie okazując swoją dezaprobatę. W krótce w basenie zostajemy, więc już tylko my i migdaląca się naprzeciw parka. Wykorzystując sytuację, siadam okrakiem twarzą do Tomka. Teraz kroczem i podbrzuszem wyczuwam twardość jego członka.  
Zbliżam usta do jego ucha i szepczę.
- ~NZ~ Lubisz to.-
Czuję jak nagle zesztywniał, odsunął mnie lekko od siebie, spojrzał zdziwiony w oczy pytając.
-Wiedziałaś?
-Nie, wtedy nie wiedziałam, ale teraz już wiem. I pewnie zawsze chciałam żebyś to był ty!  
- O ty diablico, małpiszonie jeden. Zejdź mi z kolan, bo mi zaraz spodenki rozerwie i nie będę mógł wyjść z basenu.- Odpowiedział ze śmiechem. Zsunęłam się z niego siadając grzecznie obok. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę starając się nawet nie dotykać. Teraz za to mogłam swobodnie obejrzeć parkę naprzeciwko. A naprawdę było, na co popatrzeć. Ona drobniutka, niewinnie wyglądająca, niebiesko oka z anielsko blond włosami, mająca, czym oddychać. Przy jej piersiach to ten mój biuścik wygląda jak dwie piąstki niemowlaka. On wysportowany mięśniak, dobrze zbudowany z potężnie umięśnionym karkiem, widać, że stały bywalec siłowni. Głowa wygolona na zero, a sądząc z lekkiego, takiego tygodniowego zarostu prawdopodobnie ciemny brunet. Pasuje mi trochę na typ takiego sterydowca.  
Teraz ten niewinny aniołeczek, klęcząc na siedzisku, obejmując rękoma jego szyję, siedzi na swoim chłopaku tak jak ja przed chwilą na Tomku. Pod wzburzoną przez bąble powietrza wodą nie widać, co prawda jego dłoni, ale domyślam się, co tam robią. Oczami wyobraźni widzę jak pieszczą jej łono. Nagle dziewczyna gwałtownie odchyla się od swojego partnera, nieznacznie unosi się na kolanach. Jedna jej ręka zanurza się pod wodą niknąc między ich ciałami. Teraz przygryzającej swoje wargi, opada na niego powoli, po czym nieruchomieje. Chwilę trwają tak w bezruchu, po czym biodra dziewczyny, w takim dziwnym zwolnionym tempie zaczynają swój zwariowany taniec, . Każdy wyrzut jej bioder w przód wywołuje na jej twarzy grymas, a ramiona mocniej obejmują szyję chłopaka. Przywierając do niego mocniej, coraz szybciej i gwałtowniej porusza biodrami, a on trzymając ją prawdopodobnie za pośladki intensywnie jej w tym pomaga. Nie mogę od nich oderwać wzroku, a facio patrzy mi przy tym w oczy i językiem oblizuje kąciki ust, bezczelnie się przy tym uśmiechając. Dziewczyna jeszcze przyspiesza a on mrużąc oczy zagryza usta. Tomasz pewnie na ten widok też nieźle się nakręcił, bo czuję jak i jego dłoń spoczęła na moim kroczu. Nagle dziewczę, odchyla się w tył na wyciągnięcie ramion a jej biodra jakby wpadły w drgawki, mięśniak zaś kilkakrotnie podrzuca swoje biodra w górę, po czym opada na siedzisko i nieruchomieje. Tego już było dla mnie za wiele. Widząc jak finiszują poczułam pulsujące skurcze pochwy zupełnie tak jak to bym ja była na jej miejscu. Tomek musiał widocznie wyczuć te skurcze, bo porywa mnie za rękę i wyciąga z jakuzzi. Zarzucamy na siebie szlafroki i prawie biegiem wpadamy do windy. Całując jak wygłodniała kotka wskakuję mu na biodra obejmując nogami. Wynosi mnie tak z windy i wprost wpadamy do pokoju, jeszcze trzaśnięcie kopniętych noga drzwi i zaparta o ścianę czuję jak w moje plecy wrzyna się wieszczący na ścianie obrazek. Tomek jest tak rozpalony, że pewnie najchętniej wprost rozerwałby ten skrawek koronki osłaniającej waginę i posiadłby mnie na tej ścianie, tu i teraz, natychmiast. Ale ja zasłaniam krocze jedną dłonią a drugą chwytając go za włosy, odciągam głowę od moich piersi.
-Tomek nie, proszę nie!- Prawie, że krzyczę.
Patrzy na mnie tylko zdziwiony, przestraszony, nierozumiejący, co się dzieje.
-Nie!- Wyrywam się z jego objęć, uciekam do drugiego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi, zostawiam go tak w pełnym osłupieniu. Z walizki wyjmuję pudełeczko, to samo, które zabrałam przed wyjazdem. Zrzucam szybko z siebie szlafrok, i jeszcze mokry strój kąpielowy. Ubieram koszulkę nocną i majteczki, tak ten sam komplecik, który kiedyś od niego dostałam z słowami, że to na nasza pierwszą prawdziwą noc, a który przez te prawie trzy lata przeleżał w szafie. Za zamkniętych drzwi dochodzą mnie głosy rozmowy. To Tomek rozmawia z kimś przy drzwiach wejściowych. Gaszę górne światło zostawiając tylko tworzące nastrojowy półmrok nocne lampki. Siadam na środku łóżka, z podkurczonymi nogami i stopami podwiniętymi pod tyłeczek, naciągając przykusą koszulkę na pośladki i uda by zasłonić wystające majteczki. Poza pewnie prawie taka, jaką w swoich snach sobie wymarzył.  
- Z kim rozmawiałeś?- Rzucam pytanie przez zamknięte drzwi. Słyszę zbliżające się kroki, lekkie pukanie i po chwili widzę Tomka stającego w uchylających się drzwiach.  
Stoi nieruchomo w drzwiach, oczy szeroko otwarte, usta rozwarte, widok wprost bezcenny.  
-Kelner przyniósł butelkę szampana, truskawki i bitą śmietanę, uparł się, że takie dostał zamówienie. A ja nic nie zamawiałem.- Wyksztusił z siebie po małej chwili.
-To ja zamówiłam głuptasie, nalej chętnie się napiję.- Po moich słowach widzę jak mu się oczy tylko zaiskrzyły. Wrócił z butelką i kieliszkami, napełnił je podając mi jeden. Patrząc w jego pełne pożądania oczy wypijam zawartość prawie duszkiem i krztusząc się bąbelkami, wyciągam rękę z pustym kieliszkiem dając mu do zrozumienia, że proszę o drugi. Ale Tomek zamiast napełnić to odbiera mój pusty kieliszek i odstawia na stoliczku. Stojąc przy łóżku wprost pożerając mnie tym swoim głodnym wzrokiem, podczas gdy jego szlafrok na wysokości krocza jakoś tak nienaturalnie odstaje. Rozwiązuję pasek szlafroka, rozchylam i wprost przed moimi oczyma sterczy, co prawda jeszcze w niepełnym wzwodzie jego przyrodzenie. Drań już się nawet pozbył spodenek. Widok tak podrygującego fallusa z tężejącymi na nim żyłami, robi na mnie pioruńskie wrażenie. Delikatnie ujmuję go dłonią, czując w niej ciepło, twardniejącą miękkość, a z fałdy napletka wynurza się ciemna główka z iskrzącą kropelką w jego dziurce. Każdy mój ruch dłoni zwiększa jego wielkość i przy każdym ruchu widzę jak Tomek wykrzywiając twarz, przygryzając wargi, coraz mocniej zaciska pięści i uda. Całuję delikatnie tą lekko świecą główkę a biodra Tomka uciekają lekko do tyłu. Puszczam w końcu ten jego organ, wstając ujmuję jego szlafrok na wysokości ramion i zsuwam z niego. Stoi teraz przede mną nagi, zdezorientowany a ja krzyżując ręce, powolnym ruchem zsuwam z swoich ramion ramiączka koszulki. Wyjmuję z nich kolejno ręce i pozwalając opaść jej na biodra. Chwytam dłonie Tomka, kładę je sobie na piersiach. Ugniata je palcami, delikatnie szczypie sutki, bierze je w usta, to ssąc, to delikatnie przygryzajac. Czuję jego wargi na brodawkach, by zaraz potem jego język drażnił się z nimi a po chwili jego zęby leciutko je przygryzały. Obejmując ramionami jego głowę mocno przyciskam do siebie. Błądzące po moim ciele dłonie Tomka powodują, że koszulka opada pomału na stopy, i teraz przychodzi kolej na majteczki. Wsuwa palce pod gumkę, chce ściągnąć je na dół, lecz ja na to nie pozwalam. Trzymając go za włosy zmuszam by obniżył głowę i daje tym do zrozumienia, że chcę by zrobił to tylko zębami. Nie bardzo mu to jednak wychodzi, więc pomagam mu w tym trochę widząc te nieporadne starania. W końcu również stoję naga, bezbronna. Zaciskając dłonie na jego głowie, przyciskam mu twarz do swojego podbrzusza by w końcu poczuć jego język wędrujący pomiędzy wargami sromowymi. Dostaje wówczas takiego drżenia ud, że gdyby mnie nie to, że podtrzymał mnie za pośladki to jak nic upadła bym na łóżko. A tak z jego pomocą, osuwam się na nie. Tomek układa mnie w jego poprzek. Z pośladkami na brzegu łóżka, stopami opartymi o podłogę. Sam staje przed łóżkiem, wpatruje się pożądliwie w taką leżącą, drżącą. Widząc moją dłonią zaciśniętą na waginie, te lubieżnie rozrzucone szeroko nogi, zagryza swoje wargi aż do białości. Trwa to już dłuższą chwilę. O wiele za długą chwilę bym mogła wytrzymać ten stan napięcia. Nie mogąc wytrzymać tego jego wzroku, tego mrowienia w podbrzuszu, łączę z sobą uda i zamykam je z całej siły na uciskającej łono dłoni. Klęka przed moimi kolanami i drażniąc językiem i zarostem moje uda, zmierza po nich ku górze starając się dotrzeć nim do mojej norki. W końcu odrywa z niej moją dłoń, a zniecierpliwiony tym, że jeszcze uda bronią mu tam dostępu, chwytając moje kolana bezceremonialnie rozrywa moje zaciśnięte nogi. Teraz już nic nie stoi na drodze do mokrej waginy, czuję jego język wciskający się pomiędzy wargi sromowe. Dotarłszy do najbardziej wrażliwego ich punktu, ssąc, pociągając wargami, drażniąc językiem, doprowadza mnie do tego, że bezwiednie jeszcze bardziej rozrzucam nogi na boki. Doprowadza mnie teraz do takiego stanu, że moje ciało wprost chce go w sobie, biodra podrygują a dłonie dociskają mocniej jego głowę do mojego krocza.  
Nie chcę już żadnej gry wstępnej, chcę go czuć w sobie, bić po jego pośladkach pietami, szczytować i krzyczeć. Chcę go teraz, już, zaraz.
A on drań, drażni się tylko ze mną., łapie moje stopy podnosi stawiając na łóżku. Trzymając dłonie na moich kolanach, pokonując silny opór rozrywa je na boki. Jego język błądzi teraz po mojej waginie i guziczku na jej zwieńczeniu, a na wewnętrznych stronach ud, i pachwinie czuje jego drapiący zarost. Doprowadza mnie to wprost do szału, łapię go za włosy starając się wciągnąć go na siebie, ale on kładzie się tylko obok i pieści piersi, podbrzusze, srom i uda różą wyjętą z flakonika. Mało nie eksplodowałam i zaciskając uda nawet nie poczułam wbijającego się w nie kolcy. Dopiero jak gwałtownie szarpnęłam się do tyłu poczułam piekący ból w pachwinie. Z bólu rozrzuciłam szeroko nogi a Tomek wystraszony pojawiającymi się kropelkami krwi na zadrapaniach zlizuje je delikatnie łakomie wpatrując się w pulsującą waginę. Klęcząc między moimi nogami, trzymanym w dłoni fallusem pociera delikatnie moją różyczkę. Rzucam biodrami w jego stronę, przyjął to widocznie na przyzwolenie, bo nagle czuję jak główka penisa napiera na moja dziurkę. Zaciskam mięśnie pochwy jak tylko mogę a on zwiększa tylko napór. Już, już ma się przebić i wślizgnąć do środka jak odbijając się piętami i odpychając jego biodra uciekam mu do tyłu. Zdziwiony ponawia próbę z podobnym skutkiem. Za każdym razem jak jego fallus ma już się zatopić we mnie, uciekałam do tyłu uniemożliwiając tym samym wniknięcie we mnie. W końcu dotarłam do końca łózka i moja głowa zwisa za jego krawędzią. Podnosząc ją widzę jak klęczy miedzy moimi udami, z swoim nabrzmiałym prąciem, zdziwiony i niewiedzący, co ma zrobić. Podrywam się gwałtownie, jednym pchnięciem wywracam go na pościel, i siadając okrakiem na jego łonie, przyciskam waginą to twarde prącie do jego podbrzusza. Poruszając biodrami masuję je pomiędzy swoimi wargami sromowymi. Czuję, że już jest już mokre, śliskie od moich soków, unoszę wysoko biodra, nakierowując nabrzmiałe prącie na wejście do pochwy i opadam, by jednym, ruchem nabić się na nie do końca. Czuję jak ten jego wał, wprost rozrywa i przedziera się przez zaciśnięte mięśnie pochwy, jest już tak głęboko, że mam takie wrażenie jakby wbijał się w moje trzewia. Aż dech mi zaparło. Zamieram tak na nim, a Tomek łapiąc moje biodra unosi je w górę i gdy już, już ma się ze mnie wyślizgnąć, raptownie naciskając je w dół i wyrzucając jednocześnie w górę swoje biodra ponownie nabija mnie na swojego fallusa. Wdziera się jeszcze głębiej. Teraz jego główka jest tam gdzieś, chyba pod żołądkiem. Odchylam się w tył z rękoma opartymi o jego uda, chcąc czuć większy napór na przednią ściankę pochwy. Nie skaczę na nim, lecz pocierając kroczem po jego podbrzuszu czuję go w sobie, jak się porusza i uderza raz po raz w sklepienie pochwy. Tomek jest wytrawnym kochankiem, zaskuje mnie czymś, czego nie zrobił jeszcze żaden facet. Jedną dłonią pieszcząc moje piersi, drażniąc prawie do bólu nabrzmiałe sutki, drugą zaś naciska silnie moje podbrzusze i wzgórek łonowy, dociskając tym przednią część pochwy do penetrującego go fallusa, zwielokrotnia i tak już nieziemskie odczucia. To mrowienie w podbrzuszu, to uczucie rozpychającego, prawie rozrywającego mnie Tomka, te jego pchnięcia i uderzenia główką w szyjkę macicy doprowadzają mnie prawie do takiego stanu, że dotychczas spokojne i powolne ruchy mojej miednicy przechodzą w szalone i gwałtowne wyrzuty w przód i w tył i dociskam jeszcze mocniej krocze do jego podbrzusza. Zresztą tak naprawdę już nie wiem czy to ja, czy to czasem nie Tomek trzymając mnie teraz za pośladki i również podrzucając biodrami, nadaje ten rytm. Ręce i uda omdlewają, wewnątrz coraz większe napięcie, to łaskotanie, mrowienie jest już niemal nie do wytrzymania a do tego czuję, że on jest już chyba też na granicy wytrzymałości. Oprócz ruchów jego penisa we mnie, czuję jeszcze takie jego jakby pulsowanie. Do tego zaciśnięte usta i powieki Tomka, dziki wyraz twarzy i coraz mocniejszy ucisk dłoni na moich biodrach. Jeszcze trochę a dojdę, -Jeszczeee, mocniejjjjj, jeszczeeee….!- Prawie że krzyczę.  
O nie, drań zamiast przytrzymać, przydusić mnie, nabić jeszcze mocniej na ten swój pal, to on na siłę podrywa mnie w górę, że wysuwa się ze mnie i dłonią przyciskając główkę strzelającego fallusa do swego podbrzusza kończy na sobie. Zła, wściekła. Zamówiona a nieodebrana, skulnęłam się z niego. Obracając się do niego plecami wcisnęłam ze złości głowę w poduszkę. Tomasz zdezorientowany, tuli mnie do siebie, całuje po karku i szyi a jego dłoń głaszcząca pośladki, stara się wcisnąć miedzy mnie a pościel by dotrzeć do podbrzusza. Łapię z nią i nie pozwalając mu na dalsze pieszczoty zrywam się z łóżka i biegnę do łazienki.  
Po powrocie nie zastaję go w łóżku. W pokoju jest ciemno i tylko przez otwarte drzwi balkonowe do pokoju wpada trochę światła i ciepłe jak na tą porę roku lekko orzeźwiające nocne powietrze. Na balkonie w szlafroku stoi Tomek i gestem przywołuje do siebie. Ubieram szlafrok wychodzę do niego i patrzę w wskazane mi okna sąsiedniego apartamentu. Budynek hotelu jest w kształcie litery L, a nasz balkon znajduję się w jego wewnętrznej stronie narożnika tej elki tak ze mamy doskonały wgląd w okna sąsiedniego apartamentu. Większy pokój tego apartamentu mocno oświetlony a jego właściciele nawet nie zaciągnęli kotar tak ze miałam doskonały widok na cały duży pokój. Apartamenty identyczne to i umeblowanie również, zabrakło mi mi w nim tylko tej dużej sofy, co u nas stoi na środku pokoju tyłem do okna. Zamiast tego środek pokoju zajmowała rozłożona na podłodze pościel pewnie z sypialni i sofy po pokrywała prawie cała wolną przestrzeń podłogi. Przy barku aneksu kuchennego popijając chyba drinki, w częściowym negliżu stała grupka ludzi. Tych czterech facetów z restauracji, i cztery dziewczyny. Te trzy też pamiętam z kolacji a tej czwartej wtedy tam nie było. Popijając drinki kręcą pusta butelką na blacie i jak mogłam się zorientować wskazana osoba musiała się pozbyć jakiejś części garderoby. Gra musiała już trwać jakiś czas sądząc po ilości części garderoby na jej uczestnikach. Oparta o balustradę by móc lepiej obserwować czuje jak przytulony do mojej pupci Tomek sięga dłońmi pod mój szlafroczek. Jego dłonie błądzą teraz po brzuszku i piersiach a za oknem panienki pozbywają się reszty bielizny. Coś tam zawzięcie dyskutują między sobą, po czym układają się na rozłożonych na podłodze kołdrach. Wygląda to tak jak by miała się zaraz zacząć zabawa w słoneczko. Ułożone w koło z głowami ku sobie stopami podciągniętymi pod siebie, pieszczą nawzajem swoje waginy rękoma. Wpatrzeni w ten widok faceci stają wokół nich i masturbując się stawiają swoje maszciki w stan gotowości. Jeden z nich musiał coś chyba powiedzieć pozostałym gdyż jak na komendę cała czwórka uklękła przy swoich partnerkach i jedną dłonią rozrzedzają nogi leżących dziewcząt a drugą naprowadzając swojego kapucyna starają się wepchnąć się z nim do środka, po czym widać już tylko jak ich lędźwie zawzięcie pracują w przód i tył nie trwało to za długo jak ten, o którym mówiłam w restauracji ze wydaje mi się najważniejszy wstaje, a po nim reszta, zmieniają się miejscami i zabawa zaczyna się od nowa. Przy takiej trzeciej zmianie poczułam motylki na dole i mokro na udach. Wyczuwszy to na swoich palcach Tomek, który zabawiał się moją muszelką przycisnął mnie swoim ciałem mocno do balustrady podniósł tył szlafroka i przywarł podbrzuszem do moich pośladków. Zaś jego w pełnym wzwodzie penisa poczułam pomiędzy swoimi udami. Poruszał nim tak parę razy a czując, że wystawiam w jego stronę tyłeczek, szepnął mi do ucha.
     -Abi, co to było, dlaczego się na mnie wściekłaś, nie chciałaś tego?-
     -Chciałam, ale pamiętaj nigdy mi tego już nie rób, nigdy nie kończ beze mnie, pamiętaj nigdy. Chce cię czuć w sobie do końca.-
     -Ale?-
     -Żadne, ale, chce czuć ciebie do końca, obiecaj.-  
Pochylił mnie mocniej i wszedł we mnie z taką siłą i tak drapieżnie zupełnie jak by mnie chciał przebić na wylot, i zupełnie się ze mną nie licząc. Postępował ze mną zupełnie tak samo jak faceci za szybą. To już nie było kochanie się, ale tak jak nie lubię tego określenia to muszę tu go użyć, bo inne zupełnie by tu nie pasowało. Po prostu wprost jak to mówią "pieprzył” mnie w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Nigdy tak dzikiego seksu nie miałam, było w tym coś jakby zwierzęcego, dzikiego. Chyba naprawdę jestem trochę zboczona, bo zaczęło mi się to podobać. Cały czas mając za oknem, zmieniające, co rusz swoich partnerów pary, sama byłam zadawalana w podobny sposób i to przez mojego faceta. I znów wraca stare porzekadło " nigdy nie mów nigdy”, nikomu na coś takiego nie pozwoliłam i w życiu nie przypuszczałam, że kiedykolwiek na to pozwolę. I tak jak zaczęły dochodzić tam te dziewczyny tak i ja szybkimi krokami zbliżałam się do finału. Gdyby nie to, że dłoń Tomka zasłaniała moje usta to pewnie zamiast tylko jakiegoś takiego bulgotania wydostającego się z nich, wydarłabym się pewnie na całe patio hotelu. Po coraz bardziej gwałtownych ruchach Tomka wiedziałam, że on też jest już prawie na finiszu, moja pochwa dostaje nagłe skurcze, a ja oczekiwałam tego cudownego pulsowania uwięzionego w niej członka wyrzucającego z siebie nasienie. I nagle jeszcze jedno mocne pchnięcie i czuje go gdzieś wysoko w sobie. Jego biodra znieruchomieją, i po chwili czuję jak po moich udach spływają nasze zmieszane soki. Zrozumiałam, że on też już doszedł. Odruchowo Spojrzałam w okno naprzeciwko, jedna para jeszcze walczyła ze sobą zawzięcie zaś pozostali panowie ciężko dysząc, z zwiędniętymi ptaszkami leżeli ciężko obok swoich masturbujących się jeszcze partnerek.
Nie mogłam ustać na nogach, upadła bym gdyby nie Tomek, który wziąwszy mnie na ręce, zaniósł do łazienki. Usadziwszy pod natryskiem, z delikatnością zupełnie nie podobną do faceta, obmył mnie całą nie ominąwszy nawet najbardziej intymnych zakamarków. Obmywszy się również zawinął mnie w ręcznik i zaniósł do sypialni. Odprężona, syta i zadowolona nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.  
Za oknem szarzało jak się przebudziłam. Z głową na torsie Tomka, nogą przerzuconą nad jego podbrzuszem, udem przyciskając przyjaciela Tomka, przyglądałam się jego spokojnej twarzy. Spał uśmiechnięty i równie zadowolony jak ja. Pod udem czułam od czasu do czasu drgające jego przyrodzenie. Spojrzałam w dół. Z pod uda wystawał tylko prawie siny żołądź prącia z błyszcząca kropelka na szczycie. Opuszkiem palca delikatnie dotknęłam jego dziurki, zebrałam tę błyszczącą opuszkiem palca kropelkę i przeniosłam na język, miała dziwny lekko słonawy smak.  
Odsunąwszy lekko nogę, uwolniony z pod niej penis zaczął lekko podrygiwać w rytm pomruków Pewnie ciągle śni, że się ze mną kocha. Na sama myśl o tym, poczułam choleryczną potrzebę poczuć go znów w sobie. Objąwszy dłonią to drgające prącie, obsunęłam w dół fałd skóry, z, pod którego wyłonił się kapelusz w swojej pełnej krasie. Wyraźnie zarysowany, podobny do łba ryby z szeroko rozchylonymi skrzelami. Coś mnie do niego ciągnęło jak magnes, zbliżywszy twarz objąwszy fallusa ustami zaraz za skrzelami, leciutko zaciskając na nim ząbki, masując językiem, na przemian to wchłaniałam go w siebie to wysuwałam. Zaciskające się na mojej głowie ręce Tomka uświadomiły mi, że już nie śpi. Teraz ruchami rąk i bioder kierował intensywnością moich ruchów. Raptem czuję jak naprężył swoje mięsnie, biodra znieruchomiały a jego penis w moich ustach wykonał parę znajomych ruchów. Dłonie Tomka zaciskają się mocniej na mojej głowie, pociąga ją w górę i oswabadza swojego członka z moich ust, po czym zaciska mocno palce u jego nasady. Leży tak dłuższą chwilę w bezruchu, zrozumiałam, chce powstrzymać wytrysk. Odsunęłam się by mu to ułatwić.
Trochę Śmieszny widok, leżący nagi facet, zagryzając wargi, ściskając palcami, podrygującego nabrzmiałego penisa. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Spojrzał na mnie zdziwiony i wyskoczył z łóżka. Z pod głowy wyrwał mi poduszkę i podłożył pod moje pośladki. Wpatrzony we mnie tym swoim lubieżnym wzrokiem, Stoi nade mną, z sterczącym w lekko w górę prąciem, . Patrząc mu w oczy, z języczkiem lekko wysuniętym w kąciku ust. przekładam ręce ponad głowę i rozchylam pomału jak tylko mogę nogi. Leżę teraz przed nim naga bezwstydna, z szeroko rozrzuconymi nogami. Chce żeby mnie teraz wziął, zniewolił. Podkurczając nogi to je znów prostując, wachlując kolanami pokazując mu to skrywając nabrzmiałe, przekrwione wargi mojej pusi, wręcz prowokuję go do tego. A on nic, stoi nade mną i masując ciągle członka, napawa się tylko tym lubieżnym widokiem. Coraz mocniej i szybciej pocieram piętami o pościel. Krocze mam już prawie całe mokre. Jeszcze trochę a pewnie zwariuję.  
W końcu Tomek wolno nachyla się na de mną, klęka pomiędzy rozrzuconymi udami i podpierając się jedną ręką a w drugiej trzymając tego nabrzmiałego potwora wolno zbliża go do mojej rudej norki. Czuje jak pościera nim o wargi sromu, drań robi to pomału, cholernie systematycznie. A ja chce się na niego nabić, czuć go w sobie. Zapierając się stopami wystawiam biodra w górę chcąc się na niego nabić. Lecz wtedy on tylko się cofa i w dalszym ciągu delikatnie drażni mnie swym członkiem. Po kilku takich moich nieudanych próbach, gdy już jestem ścierpnięta, a moje uda są obolałe od wysiłku, i gdy opadam zła i zrezygnowana na poduszkę, jeden jego gwałtowny ruch, jedno uderzenie powoduje, że mnie prawie rozrywa w środku. Leżę zaskoczona bezwolna a on z dzikim grymasem twarzy, szybkimi rzutami bioder, raz po raz wbija się we mnie do końca rozpychając się we mnie bezkarnie. Podniecenie, które już prawie ze mnie zeszło wraca w dwójnasób. Już nie jestem bezwolną powaloną kłodą. Jestem teraz jak wściekła kotka. Wyczuwając rytm i zgrywając moje wyrzuty bioder z jego uderzeniami wpadam dosłownie w szał. Szybki mocny prawie zahaczając o brutalny seks, tego właśnie mi teraz było trzeba. Dłonie szarpią pościel, Głowa rzuca się na wszystkie strony, a moje jęki i z trudem dławione krzyki pewnie słychać w sąsiednich pokojach. Obejmując jego biodra udami biję go piętami po pośladkach. Nadchodzi to rozlewające się od podbrzusza mrowienie, by przejść w uczucie rozluźnienia, błogości, niebytu. Jestem już spokojna, już nie pnę się w górę, ale jeszcze nie opadam. Ten cudowny stan, w którym on też już powinien skończyć, tyle że zamiast tego jeszcze mocniej szybciej i głębiej, dosłownie wpada we mnie. Jeszcze jedno mocne uderzenie, gdzieś głęboko pod sercem, po czym nieruchomieje zwalając się na mnie przygniata swoim ciężarem do pościeli. Nawet nie czuje tego ciężaru. Czuję tylko jak pulsujący we mnie członek wyrzuca z siebie wezbrane nasienie. Po chwili i to ustaje, fallus wiotczeje by w końcu wraz z wypływającymi sokami wyślizgnąć się ze mnie.
Zmęczeni śliscy od potu, leżymy wtuleni w siebie. Chcę teraz jego czułości, dotyku pocałunków. A co mam? Normalkę -"ja cię kocham a ty spisz”  
Budzi mnie pukanie do drzwi, za oknem jasno, słyszę rozmawiającego Tomka. Z dobiegających mnie strzępków rozmowy domyśliłam się, że to na pewno obsługa hotelowa. Po chwili w drzwiach pojawia się Tomek z zastawioną tacą.
     -Jaśnie pani pozwoli, śniadanko.- Mówi, niosąc do łózka tacę zastawioną różnościami i pachnącą kawą.  
Nie wyszliśmy już łózka aż do obiadu, seks w wszystkich możliwych konfiguracjach tylko z krótkimi przerwami na odpoczynek i drzemkę. Byłam jak wygłodniała kotka. Zresztą nic dziwnego, bo od pamiętnych wakacji z Markiem nie byłam z żadnym facetem a nasze zabawy z Magdą też były nieliczne. Koło piętnastej jak już zastanawialiśmy się, co zamówimy sobie na obiad zadzwonił telefon Tomka. Rozmowa była krótka i dość zdawkowa. Po jej zakończeniu Tomek oznajmił, że reszta naszego towarzystwa dojechała. Mamy piętnaście minut na to by się ogarnąć i zejść do restauracji na obiad z nimi. Nie bardzo miałam ochotę na to spotkanie, ale z tonu jego głosu wywnioskowałam, że mój protest na nie wiele tu się zda.  
Po jakiejś dobrej pół godzinie wchodziliśmy do restauracji. Czekali już na nas wszyscy. Magda na mój widok poderwała się z miejsca i chwytając mnie za rękę pociągnęła do toalety.  
     -Małpo jedna ukatrupię, napędziłaś nam takiego cykora, że nie wiem.- Wypaliła zaraz jak tylko drzwi się za nami zamknęły. Nie zdążyłam powiedzieć jednego słowa a ona bacznie mi się przyglądając zapytała.
     -Zrobiłaś to? Zrobiliście! Tylko mi tu gadaj, że nie. Wyglądacie oboje jak by się walec drogowy po was przejechał, a ty chodzisz szeroko jak byś miała beczkę miedzy nogami. I ten maślany wzrok, jakim wodzisz za moim braśką. Cholera, potrzebny ci był ten cały cyrk tam u Ewki? Przecież wiadomo było jak to się skończy!-
     -To wszystko przez was, gdybyście tego wszystkiego nie zmontowały to nie było by tej całej hecy-
     -O ty głupia cipko! Co ty sobie myślisz? Myślisz, że dobrze nam z tym było widząc jak się z tym wszystkim męczysz? Przecież ty nigdy nie przestałaś o nim myśleć. Tak naprawdę to te wszystkie twoje wyskoki były po to by go wygumkować z pamięci! Gdyby nie my i chłopacy to do dziś chodzilibyście wkoło siebie jak takie dwa naburmuszone tygrysy. Żadne z was nie mogło się zdobyć ani na zrobienie pierwszego kroku ani na definitywne zakończenie. Na kilometr było widać, że za sobą szalejecie. Dobra sprawa zamknięta, nie wracamy do tematu. I żeby ci czasem nie zakiełkowało mieć do kogoś udawaną pretensję. Nie wiń nikogo, to ja ich do tego namówiłam. A naprawdę nie było łatwo. Dobra już koniec gadania, po obiedzie idziemy na basen, i żadne mi tam wykręty. Żadnego tam zamykania się sami w pokoju. Już dość nawojowaliście się. Na dziś starczy.-
     -Magda, nie mogę.-
     -Żadne nie mogę! Jeszcze nie wasz dość?-
Bez słowa, podnosząc sukienkę pokazałam jej siniaki na udach i ślady pokąsania.  
-O w mordę, znając twój temperament to braciszek pewnie wygląda nie lepiej. A to, co?-Przejechała palcem po ranach od kolcy róży na udach. Opowiedziałam jej, więc pokrótce skąd to się tam wzięło, zaznaczając jednocześnie, że Tomek tu w niczym nie zawinił. To po prostu był wypadek przy pracy.
     - Do diaska! Czemu to ja nie mam nigdy takich wypadków?- Usłyszałam w odpowiedzi, po czym ciągnęła dalej.
     - Dobra, to spa to był taki nasz babski wymysł, chłopaki kręcili nosem, bo chcieli jechać do Jeleniej do jakiegoś pubu, w TV jest jakiś ważny mecz. Więc niech oni sobie jadą na mecz a my mamy babski wieczór. Tamte dwie cipki też już nie mogą wytrzymać z ciekawości. Nie odpuszczą ci dopóki się wszystkiego z ciebie nie wyciągną.  
Wróciłyśmy do stolika, Magda głosem nieznoszącym żadnego sprzeciwu oznajmiła.
     -Chłopaki macie wolne. Możecie sobie jechać na ten wasz mecz. My mamy babski wieczór. Samochód najwyżej zostawicie w mieście i jutro się go odbierze.-
Towarzystwo zaskoczone i zdezorientowane skąd taka nagła zmiana. Nasi faceci coś tam jeszcze z niedowierzanie próbowali tak dla przyzwoitości niby oponować. Sytuację rozwiała Anita, jednym krótkim zdaniem.
     -Jak będziecie marudzić to się rozmyślimy, więc wybierajcie.- Obiad minął już w wesołej atmosferze. Wspominki z wesela, kto się upił. Kto, z kim pokłócił, no i oczywiście najważniejsze, jakie zawiązały się nowe pary? Tylko jakoś wszyscy skrzętnie omijali i mnie Tomka. Zupełnie jak by nas tam nie było i nic się nie wydarzyło.

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 10255 słów i 56326 znaków. Tagi: #erotyka #miłość #orgazm #graWstępna #seks #weźMnie

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Piotr76

    Kiedy kolejna część fajnie się czyta i nie mogę doczekać się kolejnej części pozdrawiam

    23 cze 2023

  • Bogu

    Aha, czyli kolo ją praktycznie zgwałcił, tak że aż latami miała traumę i w ogóle, ale jak się pojawił i za nią pobiegł to od razu "łobuz który kocha najmocniej"... Ech, nie rozumiem kobiet, a sam je stworzyłem.  
    Chociaż tak to jest jak się na ciężkim kacu, i do "człowieko-matrona 7000" wrzuca się wszystko co popadnie byle szybko skończyć. Faceta jak robiłem, to byłem w pełni sił, i jaka prosta, elegancka konstrukcja (aczkolwiek wady tu i ówdzie się pojawiają).

    23 cze 2017

  • abigail

    @Bogu widocznie to żebro było felerne :D  a gdzie kontrola jakości ????:D a tak do rzeczy to z tym gwałtem to nie zupełnie było tak jak myślisz kłania się cześć pierwsza :)

    23 cze 2017

  • Bogu

    @abigail Nie no, żebro było dobre. Przepis też i gdyby nie ten cholerny kac, byłoby inaczej. Kontrola Jakości? Gdy w Pustce pomiędzy Czasem a Przestrzenią robiłem, to byłem tylko ja i zawsze wydawało Mi się że jest idealnie. I jest jak jest, nic tylko "łatki poprawkowe" wydawać bo poważne zmiany to wymiotłyby życie takim jakie jest. Poczekam kilkanaście milionów lat (przerwa na kawę) i zabiorę się od nowa   :jem:  :faja:  :cheers:  :telewizor:  :sleep:  
    A w sumie to źle się wyraziłem. Zamiast "praktycznie" powinienem użyć "prawie", ale reszta się nie zmienia. Trauma to trauma, nie?   :question:

    23 cze 2017

  • abigail

    @Bogu i tak trzymać :ciuch:

    26 cze 2017

  • elninio1972

    :* :cheers: Dzięki :)

    22 cze 2017