Duchy - str 3/2

Dodano na Hydepark przez cicha2591, 33 postów, ostatni post 15 wrz 2022

  • cicha2591
    · 6 kwi 2019

    Wierzycie w duchy i zjawiska paranormalne, nawiedzone miejsca?

  • C10H12N2O
    · 6 wrz 2022

    MEM

    MEM:  Bo choćby ten podany przez Ciebie przykład z tą możliwością obserwowania wydarzeń z przeszłości – ile musiałoby być tych wymiarów, by zarejestrowały każdy ułamek sekundy, tak byśmy (mając taką możliwość) mogli ten wybrany przez nas fragment obejrzeć. I z każdym kolejnym ułamkiem sekundy tych wymiarów (wielkości wszechświata) musiałoby przybywać. Strasznie ciężko nawet wyobrazić sobie, że za każdą jedną milisekundą powstawałby cały nowy wszechświat tylko po to/z powodu tego, że ta milisekunda w naszym wszechświecie upłynęła.
      
    I nie sądzę, że to, co określamy, jako "duchy", to istoty wykorzystujące ten hipotetyczny wymiar pozwalający na podróże w czasie tak jak my poruszamy się w przestrzeni. Jak sama zauważasz: "my jesteśmy w stanie zaobserwować trzy wymiary przestrzenne + czas". I tu leży pies pogrzebany. Bo skoro nasza percepcja ogranicza się do "3D+czas", to w żadnych warunkach nie bylibyśmy w stanie zobaczyć zjawisk określanych przez ludzi jako np. duchy. A przecież liczne relacje – choć pewnie spora część z nich niewiarygodna, nieprawdziwa, lub myląca jakieś zwyczajne zjawisko z tym "paranormalnym" – mówią o doświadczeniu czegoś takiego. Stąd wniosek, że jeśli istnieją "duchy", to musi to być coś innego, kompletnie inne zjawisko, niż np. takie międzywymiarowe podróże.  
      
    Inną zaś rzeczą, odrębną od zjawiska "duchów", jest to, że mogłaby istnieć jakaś liczba takich wszechświatów "równoległych", które nie byłyby tym naszym wszechświatem z przeszłości/przyszłości, w którym moglibyśmy obserwować minione/przyszłe zdarzenia, tylko po prostu całkowicie odrębnie od naszego powstałym, istniejącym i w związku z tym mającym własną przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ale dlaczego forma w jakiej można by się w tych wszechświatach równoległych pojawić miałaby być tylko "duchowa"? W końcu albo da się tam pojawić materialnie, albo nie. A jeśli się da, to z definicji nie tylko jako "duch".


    Dwa akapity = dwie odrębne teorie.

    Nie muszą powstawać żadne nowe wszechświaty. Wyobraź sobie, że funkcjonują stworzenia w dwóch wymiarach i są w stanie obserwować tylko dwa wymiary. Mogą się też w tych dwóch wymiarach poruszać w czasie, co daje nam łącznie te dwa wymiary + czas. Obiekt czy też inne stworzenie trójwymiarowe jest obserwowalne dla stworzenia funkcjonującego w dwóch wymiarach, pod warunkiem, że obiekt 3D jakimś sposobem znajdzie się w płaszczyźnie, w której funkcjonuje istota 2D.

    Jeżeli narysujesz sobie na kartce linię oznaczającą upływ czasu dla stworzonka 2D, nakreślisz jakieś punkty i ponumerujesz je. To gdy wygniesz kartkę i sprawisz, że punkty na linii czasu się ze sobą zetkną, nie sprawisz, że nagle pojawi się kolejna kartka z narysowaną linią czasu. Sprawisz, że żyjątko 2D będzie miało szansę zauważyć jakiś moment ze swojej przeszłości lub przyszłości.

    Co do samej koncepcji podróży w czasie, uważam, że jest to niemożliwe, jeżeli chodzi o obiekty i istoty funkcjonujące w trzech wymiarach, ze względu na paradoks podróży w czasie. Ale można przyjąć, że jest możliwy dla istot funkcjonujących w czterech wymiarach, nawet dopuszczając, że takie istoty miałyby realny wpływ na świat trójwymiarowy i zakładając, że istoty te miały by świadomość czemu zapobiegły swoją interwencją.  

    Koncepcja światów generowanych przez podejmowane decyzje czy podróż w czasie, to bajka sprzedawana widzom przez DC czy Marvela. Jest to tani sposób aby usprawiedliwić istnienie komiksów o tych samych bohaterach, w różnych wersjach przez różnych autorów.

  • MEM
    · 7 wrz 2022

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: MEM: No dobra.  Tylko ile musiałoby być tych miejsc, w których obiekt 4D mógłby sobie pobyć.Miejsc w jakim znaczeniu?


    W znaczeniu tych innych wymiarów, w których, jak napisałeś, taki obiekt mógłby pobyć po zniknięciu, a potem wrócić z powrotem. No żeby gdzieś móc pobyć, to najpierw takie miejsce musi istnieć. Jeśli zaś to mają być miejsca, o jakich pisała Serotonina, w których można zobaczyć wybrany fragment przeszłości, to musiałaby istnieć nieskończona liczba takich wymiarów/wszechświatów/miejsc (nie wiem, jak to nazwać), po przynajmniej jednym na każdy najmniejszy fragment czasu. Trochę dziwne jest to, że z każdym ułamkiem czasu, miałby powstawać nowy wszechświat (i do tego tak bez żadnego "big bangu", czy czegoś w tym stylu) po to tylko, żeby się zachowało to, co w tym ułamku czasu istniało.

  • MEM
    · 7 wrz 2022

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Nie muszą powstawać żadne nowe wszechświaty. Wyobraź sobie, że funkcjonują stworzenia w dwóch wymiarach i są w stanie obserwować tylko dwa wymiary. Mogą się też w tych dwóch wymiarach poruszać w czasie, co daje nam łącznie te dwa wymiary + czas. Obiekt czy też inne stworzenie trójwymiarowe jest obserwowalne dla stworzenia funkcjonującego w dwóch wymiarach, pod warunkiem, że obiekt 3D jakimś sposobem znajdzie się w płaszczyźnie, w której funkcjonuje istota 2D.

      

    OK, tylko chyba nie ma sposobu na to, by obiekt 3D nagle pojawił się w dwuwymiarowym świecie – jako obiekty 3D, nie bylibyśmy w stanie w żaden sposób funkcjonować w takim świecie. Tym samym takie obiekty nie mogą być w żadnych okolicznościach zauważone przez te obiekty 2D, bo po prostu nigdy w tym ich świecie nie zaistnieją. A Ty wcześniej zakładałaś, że istoty z tego dodatkowego dla "3D + czas" wymiaru, w naszym się pojawiają przynajmniej na tyle, że w określonych warunkach da się je zaobserwować. Problem zaś w takim wypadku – o ile nic nie pokręciłam – byłby ten sam, co w przypadku światów 2D i zaistnienia w nich istoty 3D.  

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Jeżeli narysujesz sobie na kartce linię oznaczającą upływ czasu dla stworzonka 2D, nakreślisz jakieś punkty i ponumerujesz je. To gdy wygniesz kartkę i sprawisz, że punkty na linii czasu się ze sobą zetkną, nie sprawisz, że nagle pojawi się kolejna kartka z narysowaną linią czasu. Sprawisz, że żyjątko 2D będzie miało szansę zauważyć jakiś moment ze swojej przeszłości lub przyszłości.

      

    Tyle to ja łapię, że o coś takiego, jak ta zgięta kartka, Ci chodzi, :) ale nie zgadzam się z wnioskiem.

    Jeśli zegniesz kartkę w ten sposób, to sprawisz, że żyjątko 2D znajdzie się w tym samym miejscu/ zobaczy to miejsce, ale o innym czasie – nie takie, jakie było w jego przeszłości/przyszłości, a takie, jakie jest w jego teraźniejszości (dwuwymiarowy świat, to nadal świat 2D + czas). Nie zobaczy ono wtedy np. swojej przeszłości, tak jak my nie zobaczymy dnia wczorajszego, idąc po tej samej drodze, co wczoraj do osiedlowego sklepu, znajdującego się w tym samym miejscu, co wczoraj. Zobaczy najwyżej to samo miejsce, które już kiedyś widziało (i ono może być w jakiś sposób fizycznie zmienione z upływem czasu, bądź takie samo, jeśli żadne zmiany na skutek upływu czasu w nim nie nastąpiły). Zaginając kartkę, zaginasz przestrzeń, materię, nie wpływasz jednak na czas. Świat nie wróci nagle do swojej poprzedniej "formy" (w sensie dokładnego odwzorowania, co do atomu, np. dnia poprzedniego) tylko przez to "zagięcie kartki" – czas bowiem płynął non stop dalej, nie zatrzymał się w którymś punkcie tej kartki tylko z tego powodu, że była ona zgięta lub niezgięta.  

    I jeśli zastosować taką analogię do wymiarów 3D i wyższych, to w tych przypadkach będzie to samo, co w przypadku "świata kartki papieru".

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Co do samej koncepcji podróży w czasie, uważam, że jest to niemożliwe, jeżeli chodzi o obiekty i istoty funkcjonujące w trzech wymiarach, ze względu na paradoks podróży w czasie. Ale można przyjąć, że jest możliwy dla istot funkcjonujących w czterech wymiarach, nawet dopuszczając, że takie istoty miałyby realny wpływ na świat trójwymiarowy i zakładając, że istoty te miały by świadomość czemu zapobiegły swoją interwencją.


    Przyjąć to można wszystko, nawet to, że woda jest sucha. ;) Ale przecież nie chodzi o to, by sobie tworzyć to, co nam akurat pasuje – bo w ten sposób możemy wymyślić, co tylko chcemy – a spróbować znaleźć odpowiedź, którą będzie można jakoś przynajmniej spróbować logicznie udowodnić.

    I w przypadku tego, że podróże w czasie są niemożliwe, nawet nie chodzi o "paradoks dziadka", czy coś w tym stylu, tylko o zwykłą fizykę, która bodaj zakłada, że przy wysokich prędkościach, zbliżonych do prędkości światła, powstaje dylatacja czasu. Problem w tym, że dylatacja czasu, po pierwsze, następuje wyłącznie "do przodu", czyli w najlepszym wypadku zobaczymy przyszłość, bo podróż w przeszłość w ten sposób jest niemożliwa. Po drugie, dylatacja czasu, nie powoduje, że osoba poruszająca się z prędkością bliską C "podróżuje w czasie", tylko powoduje, że czas w tym jej "pojeździe" biegnie inaczej niż w innych miejscach wszechświata – czyli np. ktoś lecący tak szybko, zestarzeje się wolniej niż ktoś, kto znajduje się gdzie indziej, ale to nie będzie podróż w czasie, tylko po prostu różnica w tym, w jakim tempie w danym miejscu/obiekcie wszechświata płynie czas (a to, o ile nic nie pokręciłam, jest we wszechświecie różne, w zależności od takich fizycznych własności, jak np. grawitacja czy właśnie prędkość), osoba będąca w tym "wehikule czasu" i osoba będąca gdzie indziej, nadal będą w teraźniejszości (także i po tym, gdy ten wehikuł się zatrzyma). Tak samo, jak my, dla których np. przelot na drugi koniec świata to nie podróż w czasie, tylko np. konieczność cofnięcia zegarków o ileś godzin – wystartowałaś, tak z czapy, ;) o 12:00, 7.09.2022, lądujesz o 3 rano, 7.09.2022, ale to nie znaczy, że "żyjesz dniem wczorajszym", nadal masz teraźniejszość, choć zegar pokazuje "godzinę, którą już raz przeżyłaś".

    A w przypadku tych istot z wymiaru o jeden numerek, lub więcej, od nas rzecz powinna być taka sama ze względu na te same prawa fizyki (to, że wszechświat ma ileś tam wymiarów, nie oznacza, że w zależności od wymiaru te prawa, które wszechświatem rządzą, przestają obowiązywać).  

    Zaś co do paradoksu dziadka, to jeśli to, o czym wyżej napisałam, ma sens, to paradoks ten jest tylko takim ćwiczeniem dla umysłu, który w "realu" nie może się nigdy zdarzyć nie z powodu tego, że jeśli ktoś tam się cofnął w czasie i uniemożliwił tym swoje narodziny, to z automatu uniemożliwił też i to swoje cofnięcie się w czasie, tylko z tego powodu, że po prostu prawa fizyki uniemożliwiają taką podróż w przeszłość.  

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Koncepcja światów generowanych przez podejmowane decyzje czy podróż w czasie, to bajka sprzedawana widzom przez DC czy Marvela. Jest to tani sposób aby usprawiedliwić istnienie komiksów o tych samych bohaterach, w różnych wersjach przez różnych autorów.

      

    Tak, wiem o tym. :) Ale gdy pisałaś o tym, że istoty, umownie, "4-D" mogą poruszać się w czasie tak jak my w przestrzeni, to dopuszczałaś, że to, co w uniwersach Marvela/DC się pojawia, jest możliwe. No bo żeby móc obserwować ten świat z przeszłości lub przyszłości, to on musi cały czas istnieć. To znaczy, musi zostawać zachowane dokładnie to, co było w każdym konkretnym punkcie w czasie, a nie "znikać" wraz z jego upływem w taki sposób, jak to widzimy my. Czyli musiałaby istnieć nieskończona liczba wszechświatów przedstawiająca wszystko to, co istniało w danym ułamku sekundy i to między nimi musiałyby takie istoty "4-D" się przemieszczać.  

    I jeszcze jedno. Tak w zasadzie czas... nie istnieje. :) Czas to koncept wynaleziony przez człowieka, by odróżnić przeszłość od teraźniejszości i przyszłości, by mieć "miarkę" potrzebną przy różnych naszych działaniach. Już choćby z tej perspektywy patrząc – nie da się podróżować w czasie. Nie zobaczymy bowiem np. przeszłości, chyba że na potrzeby tego dalibyśmy radę "odbudować" z dokładnością do każdej cząstki elementarnej cały wszechświat, ani przyszłości, bo nie dość, że musielibyśmy zbudować taki wszechświat, to jeszcze nie mamy bladego pojęcia o tym, jak on powinien w tej przyszłości wyglądać. Wszechświat sobie po prostu trwa "x" czasu i "x" czasu będzie jeszcze sobie trwał, ale gdy zachodzą w nim zmiany, są już nie do powtórnego doświadczenia czy obejrzenia (ani nie są do zobaczenia z wyprzedzeniem jego przyszłe zmiany). Jest tylko teraz. Istota "4-D", "5-D", "X-D", o ile w ogóle istnieje, ma z tym najprawdopodobniej tak samo. Może widzieć dodatkowy wymiar, ale to nie jest przeszłość czy przyszłość. Tak jak my, widzący w trójwymiarze, nie zobaczymy przeszłości istoty dwuwymiarowej, możemy najwyżej zagiąć tę kartkę stanowiącą jej świat, fizycznie demolując (czyli zmieniając/niszcząc/uszkadzając jego elementy) ten dwuwymiarowy świat.

    PS. Swoją drogą, im bardziej o tym wszystkim myślę, tym bardziej kręci mi się w głowie. Teraz wiem, dlaczego kapitan Janeway od mechaniki temporalnej dostawała bólu głowy. ;)

  • MEM
    · 7 wrz 2022

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: A nie jest? ;)


    A jest? :)

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: Niezupełnie. Czas, czyli określenie, co jest przed a co potem, wynika z 2 zasady termodynamiki: entropia nie maleje. A biorąc w łapkę statystyczne zdefiniowanie entropii (stary dobry Boltzmann), jako wprawkę fizyczną można sobie łatwo policzyć prawdopodobieństwo (spontanicznego) przeniesienia porcji energii - dajmy na to 1 kWh i dla porównania 10^-20 kWh - z ciała o temperaturze niższej (o np. 1 K) do ciała o temperaturze wyższej, czyli niezgodnie z 2 zas. term., czyli wstecz w czasie. Z takiego rachunku (na poziomie szkoły średniej) wychodzi, że procesy w skali mikro (dostatecznie małe przepływy energii) są odwracalne, tj. przebieg wstecz jest prawie tak samo prawdopodobny jak przebieg zgodnie z kierunkiem strzałki czasu, a w skali makro nie są - za krótko żyjemy, żeby móc zaobserwować zjawiska zachodzące z prawdopodobieństwem granicznie bliskim zera, np. że kamień puszczony wolno zamiast w dół przez 0.1 sekundy spadać będzie do góry.


    Nadal jednak czas wynalazł człowiek, żeby określić "co jest przed a co potem". :)

    A co do tego tego dowodu na to w postaci przykładu przeniesienia energii do ciała o temperaturze wyższej, to nawet to przeniesienie nie świadczy o cofnięciu się w czasie, bo, o ile w ogóle to zrozumiałam, odwrócony proces to nadal tylko kolejny proces (czyli w tym wypadku w jednym procesie ta energia jest przeniesiona z ciała o temperaturze wyższej do ciała o temperaturze niższej, w drugim, z ciała o temperaturze niższej do ciała o temperaturze wyższej), a nie cofnięcie się w czasie. Jeśli dostanę od kogoś do ręki cegłę, a potem oddam mu tę cegłę, to przecież to nie było cofnięcie się w czasie.

  • C10H12N2O
    · 7 wrz 2022

    MEM

    MEM: OK, tylko chyba nie ma sposobu na to, by obiekt 3D nagle pojawił się w dwuwymiarowym świecie – jako obiekty 3D, nie bylibyśmy w stanie w żaden sposób funkcjonować w takim świecie. Tym samym takie obiekty nie mogą być w żadnych okolicznościach zauważone przez te obiekty 2D, bo po prostu nigdy w tym ich świecie nie zaistnieją. A Ty wcześniej zakładałaś, że istoty z tego dodatkowego dla "3D + czas" wymiaru, w naszym się pojawiają przynajmniej na tyle, że w określonych warunkach da się je zaobserwować. Problem zaś w takim wypadku – o ile nic nie pokręciłam – byłby ten sam, co w przypadku światów 2D i zaistnienia w nich istoty 3D.


    Nawet może pozostawić w nim trwały ślad. Gdy ubrudzisz w czymś piłkę (obiekt 3D) i uderzy ona w powierzchnię ściany (świat 2D) to na jej powierzchni zostanie zostanie odbity jej ślad. Nie będzie to dokładne odwzorowanie obiektu 3D, a jedynie odbicie fragmentu, który przez chwile był dostrzegalny w świecie 2D.

    MEM

    MEM: Tyle to ja łapię, że o coś takiego, jak ta zgięta kartka, Ci chodzi,  ale nie zgadzam się z wnioskiem.  
      
    Jeśli zegniesz kartkę w ten sposób, to sprawisz, że żyjątko 2D znajdzie się w tym samym miejscu/ zobaczy to miejsce, ale o innym czasie – nie takie, jakie było w jego przeszłości/przyszłości, a takie, jakie jest w jego teraźniejszości (dwuwymiarowy świat, to nadal świat 2D + czas). Nie zobaczy ono wtedy np. swojej przeszłości, tak jak my nie zobaczymy dnia wczorajszego, idąc po tej samej drodze, co wczoraj do osiedlowego sklepu, znajdującego się w tym samym miejscu, co wczoraj. Zobaczy najwyżej to samo miejsce, które już kiedyś widziało (i ono może być w jakiś sposób fizycznie zmienione z upływem czasu, bądź takie samo, jeśli żadne zmiany na skutek upływu czasu w nim nie nastąpiły). Zaginając kartkę, zaginasz przestrzeń, materię, nie wpływasz jednak na czas. Świat nie wróci nagle do swojej poprzedniej "formy" (w sensie dokładnego odwzorowania, co do atomu, np. dnia poprzedniego) tylko przez to "zagięcie kartki" – czas bowiem płynął non stop dalej, nie zatrzymał się w którymś punkcie tej kartki tylko z tego powodu, że była ona zgięta lub niezgięta.


    No to eksperyment myślowy ci nie wyszedł, bo na kartce, którą zginasz masz narysowaną linie czasu. Dodajesz czwarty wymiar do dwumiarowego świata, a nie zaginasz przestrzeń dwu-mywiarowego nadając mu trójwymiarowość.
      

    MEM

    MEM: I jeśli zastosować taką analogię do wymiarów 3D i wyższych, to w tych przypadkach będzie to samo, co w przypadku "świata kartki papieru". Przyjąć to można wszystko, nawet to, że woda jest sucha.  Ale przecież nie chodzi o to, by sobie tworzyć to, co nam akurat pasuje – bo w ten sposób możemy wymyślić, co tylko chcemy – a spróbować znaleźć odpowiedź, którą będzie można jakoś przynajmniej spróbować logicznie udowodnić.


    Wszystko fajnie, tylko mój pierwszy post, który zacytowałaś, odnosił się do postu Indragora. Mówił o tym, że zakładać można różne rzeczy, skoro i tak nie można na razie naukowo ich zweryfikować ze względu na brak odpowiednich narzędzi, czy też możliwości.

    Nie wiem czy wiesz, ale występuje coś takiego jak "sucha woda".
      

    MEM

    MEM: I w przypadku tego, że podróże w czasie są niemożliwe, nawet nie chodzi o "paradoks dziadka", czy coś w tym stylu, tylko o zwykłą fizykę, która bodaj zakłada, że przy wysokich prędkościach, zbliżonych do prędkości światła, powstaje dylatacja czasu. Problem w tym, że dylatacja czasu, po pierwsze, następuje wyłącznie "do przodu", czyli w najlepszym wypadku zobaczymy przyszłość, bo podróż w przeszłość w ten sposób jest niemożliwa. Po drugie, dylatacja czasu, nie powoduje, że osoba poruszająca się z prędkością bliską C "podróżuje w czasie", tylko powoduje, że czas w tym jej "pojeździe" biegnie inaczej niż w innych miejscach wszechświata – czyli np. ktoś lecący tak szybko, zestarzeje się wolniej niż ktoś, kto znajduje się gdzie indziej, ale to nie będzie podróż w czasie, tylko po prostu różnica w tym, w jakim tempie w danym miejscu/obiekcie wszechświata płynie czas (a to, o ile nic nie pokręciłam, jest we wszechświecie różne, w zależności od takich fizycznych własności, jak np. grawitacja czy właśnie prędkość), osoba będąca w tym "wehikule czasu" i osoba będąca gdzie indziej, nadal będą w teraźniejszości (także i po tym, gdy ten wehikuł się zatrzyma). Tak samo, jak my, dla których np. przelot na drugi koniec świata to nie podróż w czasie, tylko np. konieczność cofnięcia zegarków o ileś godzin – wystartowałaś, tak z czapy,  o 12:00, 7.09.2022, lądujesz o 3 rano, 7.09.2022, ale to nie znaczy, że "żyjesz dniem wczorajszym", nadal masz teraźniejszość, choć zegar pokazuje "godzinę, którą już raz przeżyłaś".


    Dla istot 2D, podróże w trzech wymiarach to też jakaś bajka. Dla nich z jakichś niewyjaśnionych powodów coś się czasami po prostu pojawia i nie wiedzieć czemu znika.  
      

    MEM

    MEM: A w przypadku tych istot z wymiaru o jeden numerek, lub więcej, od nas rzecz powinna być taka sama ze względu na te same prawa fizyki (to, że wszechświat ma ileś tam wymiarów, nie oznacza, że w zależności od wymiaru te prawa, które wszechświatem rządzą, przestają obowiązywać).


    Mam rozumieć, że zweryfikowałaś prawa fizyki dla świata cztero-wymiarowego, stąd taka pewność?
      

    MEM

    MEM: Zaś co do paradoksu dziadka, to jeśli to, o czym wyżej napisałam, ma sens, to paradoks ten jest tylko takim ćwiczeniem dla umysłu, który w "realu" nie może się nigdy zdarzyć nie z powodu tego, że jeśli ktoś tam się cofnął w czasie i uniemożliwił tym swoje narodziny, to z automatu uniemożliwił też i to swoje cofnięcie się w czasie, tylko z tego powodu, że po prostu prawa fizyki uniemożliwiają taką podróż w przeszłość.


    Jest dokładnie na odwrót. Trudno udowodnić niemożność podróżowania w czasie w przeszłość, dlatego wymyślono ten eksperyment myślowy, aby udowodnić, że nie można się cofnąć w czasie, bo jakimś sposobem mogłabyś zapobiec własnym narodzinom, przez co nie narodziłabyś się i nie mogła cofnąć w czasie i zapobiec własnym narodzinom. Tylko też niektórzy zakładają, że w takim przypadku tworzy się oddzielna pętla w czasoprzestrzeni, a sama pojedyncza podróż w czasie powoduje rozczepienie się czasoprzestrzeni na dwie różne linie czasowe.
      

    MEM

    MEM: Tak, wiem o tym.  Ale gdy pisałaś o tym, że istoty, umownie, "4-D" mogą poruszać się w czasie tak jak my w przestrzeni, to dopuszczałaś, że to, co w uniwersach Marvela/DC się pojawia, jest możliwe. No bo żeby móc obserwować ten świat z przeszłości lub przyszłości, to on musi cały czas istnieć. To znaczy, musi zostawać zachowane dokładnie to, co było w każdym konkretnym punkcie w czasie, a nie "znikać" wraz z jego upływem w taki sposób, jak to widzimy my. Czyli musiałaby istnieć nieskończona liczba wszechświatów przedstawiająca wszystko to, co istniało w danym ułamku sekundy i to między nimi musiałyby takie istoty "4-D" się przemieszczać.


    Zakładając, że podróże w czasie istot 4D wykraczałyby poza samą obserwację, ale wiązałyby się również z interwencjami.
    Gdy oglądasz film, dla bohaterów na ekranie czas płynie normalnie. Gdy wciśniesz pauzę i po minucie puścisz dalej nie sprawisz, że bohaterowie nagle zaczną się zastanawiać co się dziwnego przed chwilą stało. Gdy przewiniesz film do tyłu, dla bohaterów filmu czas ciągle płynie tak samo, tylko ty przeskoczyłaś do wcześniejszych wydarzeń z filmu. Co więcej, nawet jak montażysta potnie film i wytnie parę fragmentów, różnicę zobaczą tylko ludzie, którzy widzieli film przed postprodukcją. Dla bohaterzy filmu, ciągle nie będą widzieć różnicy, bo dla nich istnieje tylko jedna linia czasowa (szpula filmowa).

    MEM

    MEM: I jeszcze jedno. Tak w zasadzie czas... nie istnieje.  Czas to koncept wynaleziony przez człowieka, by odróżnić przeszłość od teraźniejszości i przyszłości, by mieć "miarkę" potrzebną przy różnych naszych działaniach. Już choćby z tej perspektywy patrząc – nie da się podróżować w czasie.


    Nie wiem jak ty, ale ja tam potrafię podróżować w czasie do przodu, W ogóle nie potrafię nie podróżować :D Nie potrafię również zatrzymać upływu czasu. Co prawda można niwelować jego skutki, albo sprawić aby czas obchodził się z nami łagodniej, ale powstrzymać się go nie da :)

  • MEM
    · 7 wrz 2022

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Nawet może pozostawić w nim trwały ślad. Gdy ubrudzisz w czymś piłkę (obiekt 3D) i uderzy ona w powierzchnię ściany (świat 2D) to na jej powierzchni zostanie zostanie odbity jej ślad. Nie będzie to dokładne odwzorowanie obiektu 3D, a jedynie odbicie fragmentu, który przez chwile był dostrzegalny w świecie 2D.

      

    Czyli zjawiska takie jak kręgi w zbożu, to nie przybysze z innych planet, tylko dzieci 4D bawią się piłką? ;)

    Może coś w tym jest, jeśli chodzi o jakąś część zjawisk tzw. paranormalnych... Ale nie wierzę, że w takich wypadkach ma miejsce przemieszczanie się w czasie (z celowo wybranym momentem czasu w docelowym miejscu takiej podróży) przez te obiekty ze świata o większej ilości wymiarów od naszego.

    C10H12N2O

    C10H12N2O: No to eksperyment myślowy ci nie wyszedł, bo na kartce, którą zginasz masz narysowaną linie czasu. Dodajesz czwarty wymiar do dwumiarowego świata, a nie zaginasz przestrzeń dwu-mywiarowego nadając mu trójwymiarowość.

      

    Czyżby? :)  

    Po pierwsze, narysowana "linia czasu" na kartce 2D nie jest kolejnym wymiarem, jaki ma stanowić rzekomo czas, bo już sam świat 2D to dwa wymiary i czas. Nie da się stworzyć ze świata 2D świata o jeden wymiar większego w ten sposób, że do istniejącego w nim czasu dołożymy kolejny czas. Świat 2D powiększony o kolejny wymiar byłby dopiero wtedy, gdyby w nim dało się umieścić obiekt trójwymiarowy. A tego się nie da zrobić (nawet jeśli założymy, że istota z wyższego numerkiem wymiaru zostawi w takim świecie ślad – np. taki jak to odbicie ubrudzonej piłki – to ten ślad nadal będzie zgodny z ilością wymiarów świata, w którym zostanie pozostawiony (ślad brudnej piłki odbity na ścianie/kartce jest nadal dwuwymiarowy).

    Po drugie, czas nie jest jakąś sztuczną linią biegnącą przez świat, tak jak to sobie wymyśliłaś, że da się go na kartce narysować. Na kartce możesz narysować najwyżej tylko jakąś linię i ona będzie po prostu dwuwymiarowym obiektem w dwuwymiarowym świecie. A zatem istota dwuwymiarowa widząc ją po raz n-ty, będzie ją traktować tak samo, jak my to samo drzewo mijane po raz n-ty na ulicy, po której chodzimy.  

    Podsumowawszy: kartkę zegniesz, punkty na niej połączysz (w ten sposób możesz zrobić wstęgę Möbiusa, po której to hipotetyczne żyjątko 2D będzie sobie chodziło w kółko, regularnie mijając te same punkty, ale pojawienie się przy nich nie będzie podróżą w czasie), ale na upływ czasu i niemożliwość przeniesienia się w nim w żaden sposób tym nie wpłyniesz.

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Wszystko fajnie, tylko mój pierwszy post, który zacytowałaś, odnosił się do postu Indragora. Mówił o tym, że zakładać można różne rzeczy, skoro i tak nie można na razie naukowo ich zweryfikować ze względu na brak odpowiednich narzędzi, czy też możliwości."


    Oczywiście, że można, przecież nikt niczego nie zabraniał. :) Tylko fajnie by było, spróbować te zakładane rzeczy uzasadnić w oparciu o te strzępki współczesnej wiedzy powiązanej z takimi tematami, jakie istnieją.  

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Nie wiem czy wiesz, ale występuje coś takiego jak "sucha woda".


    Nie wiem. :)  

    To znaczy, słyszałam, że stworzono coś, co nazwano suchą wodą, ale w praktyce to po prostu płynna woda w otoczce z krzemionki. Jak dla mnie, w tym wypadku nazwa nie odzwierciedla stanu faktycznego, bo ta otoczka krzemowa, to taka sama bariera dla wody, jak każda inna, która oddziela wodę od jej otoczenia (np. woreczek foliowy albo dowolny pojemnik). Czyli woda nadal jest mokra. ;)

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Dla istot 2D, podróże w trzech wymiarach to też jakaś bajka. Dla nich z jakichś niewyjaśnionych powodów coś się czasami po prostu pojawia i nie wiedzieć czemu znika.


    Po pierwsze, to jest założenie w ramach tego, co mówił Indragor, o zakładaniu różnych rzeczy, skoro i tak nie można na razie naukowo ich zweryfikować, a więc jest to czysta fantazja – i wolno Ci, ale nie da się z tym w żaden sposób dyskutować, bo skoro nie ma żadnego oparcia tego pomysłu we współczesnej wiedzy naukowej dającemu punkt zaczepienia, to nie można się posłużyć logiką. Tymczasem znana nam fizyka podważa możliwość takich podróży (o czym próbowałam powiedzieć we wcześniejszym komentarzu). I przy rozważaniach takich tematów powinno się ją brać pod uwagę, jeśli nie chce samoograniczać się wyłącznie do fantazji.

    Po drugie. Załóżmy, że rzeczywiście takie coś z innego wymiaru nie wiedzieć czemu się pojawia i znika w naszym świecie. Nie dowodzi to jednak podróży w czasie, a tylko tego, że coś nieznanego pojawia się i znika. Przecież taka międzywymiarowa podróż może się odbywać w teraźniejszości (w sensie: w obu wymiarach, i tym "wyższym" i tym odwiedzanym, panuje ten sam czas). W końcu 2D to dwa wymiary plus czas, 3D to trzy wymiary plus czas i, przypuszczalnie, tak dalej... Za każdym kolejnym wymiarem wyżej, czas pozostaje osobną wielkością fizyczną dodaną do reszty, a nie jest tak, że np. do 2D + czas dodajemy jakiś kolejny "wymiar czasowy".

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Mam rozumieć, że zweryfikowałaś prawa fizyki dla świata cztero-wymiarowego, stąd taka pewność?

      

    Nie zweryfikowałam. :) (czy muszę przypominać, że "Indragor powiedział"...? ;)). Po prostu staram się połączyć znaną wiedzę z domysłami na ten temat. I tak: jeśli prawa fizyki są dla całego wszechświata takie same, a ma on w swej konstrukcji ileś tam wymiarów, to logiczne jest założenie, że one działają we wszystkich tych wymiarach, nawet jeśli tych wymiarów jeszcze nie poznaliśmy. No a jeżeli działają we wszystkich wymiarach, to podróże w czasie są fizycznie niemożliwe bez względu na wymiar (nie uniemożliwia to potencjalnego przeniesienia się między wymiarami, tylko uniemożliwia same podróże w czasie).

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Jest dokładnie na odwrót. Trudno udowodnić niemożność podróżowania w czasie w przeszłość, dlatego wymyślono ten eksperyment myślowy, aby udowodnić, że nie można się cofnąć w czasie, bo jakimś sposobem mogłabyś zapobiec własnym narodzinom, przez co nie narodziłabyś się i nie mogła cofnąć w czasie i zapobiec własnym narodzinom.


    Nie sądzę. Myślę, że było tak, że człowiek najpierw sobie pomyślał o podróżach w czasie, a potem zaczął kombinować nad konsekwencjami tego i w ten sposób wyszedł na "paradoks dziadka". Czyli paradoks ten nie tyle był usprawiedliwieniem tego, że nie dało się wymyślić dowodu na możliwość/niemożliwość podróży w czasie, co wnioskiem, że w niektórych wypadkach (bo przecież nie we wszystkich zakładających cofnięcie się w czasie) taka podróż zakończy się w sposób opisywany przez ten paradoks.

    Tak jednak czy inaczej, bez względu na motywację, paradoks dziadka nadal jest tylko ćwiczeniem umysłowym, a nie prawdą objawioną ;) mającą uzasadniać niemożliwość cofnięcia się w czasie (zwróć uwagę, że żeby nawet uniemożliwić te swoje narodziny, musimy najpierw z powodzeniem tę podróż w czasie odbyć).

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Zakładając, że podróże w czasie istot 4D wykraczałyby poza samą obserwację, ale wiązałyby się również z interwencjami.
    Gdy oglądasz film, dla bohaterów na ekranie czas płynie normalnie. Gdy wciśniesz pauzę i po minucie puścisz dalej nie sprawisz, że bohaterowie nagle zaczną się zastanawiać co się dziwnego przed chwilą stało. Gdy przewiniesz film do tyłu, dla bohaterów filmu czas ciągle płynie tak samo, tylko ty przeskoczyłaś do wcześniejszych wydarzeń z filmu. Co więcej, nawet jak montażysta potnie film i wytnie parę fragmentów, różnicę zobaczą tylko ludzie, którzy widzieli film przed postprodukcją. Dla bohaterzy filmu, ciągle nie będą widzieć różnicy, bo dla nich istnieje tylko jedna linia czasowa (szpula filmowa).


    No nie do końca, a prawie czyni różnicę. ;) Ot, choćby istnieje sobie takie zjawisko jak deja vu. Czyli czysto teoretycznie, istoty żyjące w tej linii czasowej, jaką stanowi taśma, mogą coś takiego odczuć, zarejestrować różnicę. I już cała konstrukcja – twierdząca, że one nigdy nie zauważą różnicy – wywodu Ci się sypie...  

    Druga sprawa to Twoje założenie, że wszechświat i czas jest tak skonstruowany, że można sobie, jak na tej filmowej taśmie, odtworzyć dany fragment. I tu wracamy do tego, o czym pisałam wcześniej, gdy pisałam, że w takim razie dla każdego najdrobniejszego fragmentu czasu musiałby istnieć caluśki, co do jednej cząstki elementarnej, wszechświat, zachowujący to wszystko, co w tym fragmencie czasu miało miejsce (I co więcej, w miarę upływu czasu, musielibyśmy płynnie i niezauważalnie przeskakiwać z jednego takiego wszechświata do drugiego. My, a nie istoty z tego świata o wymiar większego od naszego.). Wszechświat tworzony nie przez coś w rodzaju wielkiego wybuchu a przez sam czas (który przecież jest ludzkim tworem jak metr czy mila).

    Jako fantazja, że tak funkcjonuje wszechświat, to ta "teoria szpuli filmowej" jest OK, nie jest ani lepsza, ani gorsza od innych tego rodzaju, ale tak na logikę z domieszką nauki to tej teorii się nie da wybronić.

  • MEM
    · 7 wrz 2022

    C10H12N2O

    C10H12N2O: Nie wiem jak ty, ale ja tam potrafię podróżować w czasie do przodu,


    To tylko złudzenie. :) No bo co Ci mówi o tej Twojej podróży do przodu? Wskazówki zegara i data w kalendarzu. Obie rzeczy wynalezione przez człowieka właśnie po to, by na własny użytek odróżniać teraźniejszość od przeszłości i przyszłości. Co było do udowodnienia. ;)

    Zastanówmy się, czym jest proces starzenia się... Skutkiem upływu czasu, który tak na nas działa? Nie. Jest skutkiem tego, że np. komórki organizmu tylko ograniczoną ilość razy mogą się dzielić. Sam wynalazek czasu, jako taki, nie ma z tym nic wspólnego. Oczywiście na własne potrzeby mierzymy ilość czasu, jaka np. upłynęła pomiędzy jednym podziałem komórki a kolejnym, ale sam czas nie ma wpływu na proces i na ich ilość (jedni przez to żyją krócej, inni dłużej) zachodzącą w konkretnym organizmie.

    C10H12N2O

    C10H12N2O: W ogóle nie potrafię nie podróżować :D Nie potrafię również zatrzymać upływu czasu. Co prawda można niwelować jego skutki, albo sprawić aby czas obchodził się z nami łagodniej, ale powstrzymać się go nie da :)


    A to jest poniekąd dobry przykład na dowodzenie, że podróże w czasie są niemożliwe. :)

    Parę lat temu zobiono eksperyment na myszach, powodujący ich znaczne odmłodzenie (o 30% zdaje się, ale czy dokładnie o tyle to głowy nie dam, bo nie jestem pewna, czy dobrze liczbę pamiętam). No i mysza stała się fizycznie młodsza, tak? Ale w czasie się przez to nie cofnęła. W teorii więc – zakładając rozpowszechnienie się i udoskonalenie tego osiagnięcia naukowego – możemy znów stać się nawet i dziećmi, ale nadal będzie nam panował np. AD 2022, a nie 1990. Brnąc zaś dalej w takie teorie – czas, jego upływ, może kiedyś dla nas przestać mieć znaczenie, ale nadal będzie sobie płynął bez absolutnie żadnej możliwości naszego wpływu na niego i jego na nas. No więc czy podróżujemy w czasie (nawet w tym sensie, jaki tu miałaś na myśli, pisząc: " nie potrafię nie podróżować" )? Nie. Po prostu tylko istniejemy.

  • MEM
    · 8 wrz 2022

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: "Nadal jednak czas wynalazł człowiek, żeby określić "co jest przed a co potem" "  
    Nazwy kolorów też wymyślił człowiek, i prawa mechaniki również. Ale wymyślił nie jako jakieś sci-fi, tylko żeby opisać realną rzeczywistość.


    Nieźle. :)
    Ale... ;)
    Kolory widzisz, ciepło/zimno czujesz, dźwięk słyszysz, grawitacji (tak a propos praw mechaniki) możesz doświadczyć, zapach czujesz itd. A widziałeś/słyszałeś/czułeś/wywęszyłeś kiedyś czas?

    Czas, owszem, pomaga opisać rzeczywistość, ale tak samo jak metr lub mila. Jest miarą czegoś, a nie samym zjawiskiem fizycznym. Masz np. trzy wymiary – możesz ich doświadczyć (używasz też miar do ich opisania, ale i bez tego opisania one fizycznie istnieją). Czasu w nich panującego, nie doświadczysz.

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: No, a co to znaczy, że coś jest suche? Czy nie na przykład to, że nie zwilża drugiego ciała przy zetknięciu? Otóż woda w temperaturze poniżej 270 K przy normalnym ciśnieniu nie zwilża, w temperaturze powyżej 370 K (przy normalnym ciśnieniu) też nie. Jest więc sucha. ;)


    Pudło :) (nawet podwójne, bo woda w stanie stałym i gazowym w zetknięciu z np. skórą – ale także i innymi rzeczami, np. materiałem na ubrania – ją nawilży). Woda w stanie stałym, to lód, w stanie gazowym, to para wodna. Oczywiście w każdym przypadku to jest H2O, ale najczęściej, gdy mówimy o wodzie, to mamy na myśli wodę w stanie płynnym.

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: To kombajn ;)


    I tak nam wmawiajo "mityczni Oni", tropieni przez np. Alexa, żebyśmy nie znali prawdy. ;)

  • MEM
    · 8 wrz 2022

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: Nie doczytałaś zakresów temperatur. Życzę powodzenia w przeprowadzeniu eksperymentu potwierdzającego, że woda w temp. 370 K zwilża skórę.


    No przecież to jest okolica temperatury wrzenia wody, nie? Nigdy nie stałeś nad parującym garnkiem z wodą?

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: Najczęściej to mamy na myśli roztwór wodny o bliżej nieokreślonym składzie płynący korytem Odry. ;)


    To chyba tylko ci, którzy muszą z niej skorzystać z braku usług lokalnych wodociągów. ;)

  • MEM
    · 8 wrz 2022

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: Tak, kiedy się para wodna schłodzi poniżej 273 K, na przykład na chłodnej ręce albo w chłodnym powietrzu, to osiądzie na skórze i zwilży. Powyżej temperatury wrzenia tego nie zrobi. No, chyba że, ale nie będę podpowiadać egzotycznych scenariuszy ;)


    Tak jednak czy inaczej, woda w innych stanach skupienia wcale nie jest sucha (A ręka i powietrze wcale nie muszą być chłodne, wystarczy przecież różnica temperatur. BTW, jak robisz wodę pitną z wody słonej w prymitywnych warunkach? Bierzesz dwa pojemniki, do większego wlewasz słoną wodę i wkładasz do niego mniejszy pojemnik, szczelnie to przykrywasz i wsio, nawet dodatkowo podgrzewać nie musisz, prawda?). I to, że zbyt gorąca para wodna parzy, tego przecież nie zmienia.

  • MEM
    · 8 wrz 2022

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: Nie bez powodu podałem zakresy temperatur i ciśnienie!


    No podałeś: "woda w temperaturze poniżej 270 K przy normalnym ciśnieniu nie zwilża, w temperaturze powyżej 370 K (przy normalnym ciśnieniu) też nie."

    W normalnym ciśnieniu woda poniżej 270K zamarza, powyżej 370K wrze. To w czym rzecz? Przecież powstałe w tych temperaturach lód i para wodna wcale nie są suche.

  • MEM
    · 8 wrz 2022

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: Niech będzie, że są mokre. ;)


    ;)

  • MEM
    · 15 wrz 2022

    KontoUsunięte

    KontoUsunięte: MEM: Ciekawe, czy ta woda też mokra: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Sucha_Woda_Gąsienicowa


    :lol2:  

    Jak tam znajdziesz wodę, gdy przez dłuższy czas nie będzie opadów, to się przekonamy. ;)

Zaloguj się aby dodać post. Nie masz konta? Załóż darmowe konto