Walka z śmiercią

Wszystko zaczęło się około dwa lata temu, zaraz po skończeniu szkoły przeprowadziłam się do miasta. Szybko znalazłam mieszkanie, właściciel poinformował mnie, że będę mieszkać z innym studentem ale on przyjedzie później. Było mi obojętne z kim zamieszkam, ponieważ większość dnia miałam spędzać na uczelni w bibliotece lub po prostu robić to z czego chce żyć i czym żyje czyli malować. Pamiętam dzień gdy wyjeżdżałam z mojego rodzinnego miasteczka, czułam niepokój a nawet strach. Czekała mnie wielka przygoda- tak myślałam. Wsiadłam do pociągu, zajęłam miejsce obok starszej pani, na wprost siedział mężczyzna w podeszłym wieku, czytał książkę i czasem na jego twarzy pojawiał się uśmiech co świadczyło, że czyta coś zabawnego. Gdy pociąg ruszył przyszła mi myśl a może wysiąść na następnej stacji, zrezygnować, wrócić do domu i cieszyć się sielanką. Cóż wsiadłam wiec jadę już nie ma odwrotu. Kilka stacji dalej zostałam sama usiadłam koło okna. Obserwowałam jak krajobraz się zmienia. Najpierw były łąki, lasy aż wjechaliśmy do Krakowa. To miasto nadwiślańskie było wtedy ciekawe, pełne nowych ludzi i doświadczeń. Wysiadłam na dworcu, niestety gdy wysiadałam walizka popchnęła mnie do przodu i upadłam, pociąg ruszył i umarłam. Pamiętam jak się potknęłam, ale dlaczego żyje obudziłam się sama w toalecie na stacji z walizką oczywiście cała i zdrowa. Siedziałam na podłodze, wstałam i spojrzałam w lustro. Nic się nie zmieniło te same oczy, nos, włosy, usta. Wybiegłam z łazienki. Trochę się pogubiłam ale dotarłam do miejsca postoju taksówek. Wsiadłam do jednej z nich, podałam taksówkarzowi karteczkę z adresem. Odgoniłam od siebie myśli o tym co się wydarzyło. Był wtedy upał, popijałam wodę. Wmawiałam sobie, że nic się nie stało, że mam urojenie od upału. Gdy byliśmy u celu, taksówkarz odwrócił się do mnie, trudno opisać jego twarz, ponieważ miał tylko jej połowę, wyglądał jak żywa ofiara wypadku. Poprosił o pieniądze, byłam zdezorientowana. To żart, głupi koszmar pomyślałam. Podałam mu pieniądze, czekałam aż mi je wyda. Odwrócił się kolejny raz był znów normalnym mężczyzną bez żadnych obrażeń. Wysiadłam z samochodu wzięłam swoją torbę i wybiegłam. Szłam po schodach, wręcz przeskakiwałam schody byle by dostać się do mieszkania jak najszybciej. Właściciel przesłał mi wcześniej klucze wiec otwarłam drzwi, położyłam torbę. Przy wejściu po prawej stronie stała szafa na ubrania i buty. Po lewej były drzwi do łazienki. Trochę dalej drzwi do kuchni, na wprost był salon a po prawej pierwsze drzwi prowadziły do mojego pokoju. Na wprost drzwi łazienki były drzwi do pokoju mojego współlokatora. Wydawało mi się, że ktoś jest w domu i był. Z kuchni wyszedł chłopak miał czarne włosy, zielone oczy choć czasem wydawały się zmieniać na ciemne niczym węgielki. Bastian bo tak miał na imię, był szczupły i dość wysoki. Gdy go zobaczyłam pomyślałam przystojny chłopaka, ale jaki tajemniczy. Podszedł przywitał i przedstawił się. – Jestem Bastian, śmierć. Uśmiechnął się. Poczym dodał. – Podobało Ci się na stacji i w taksówce. Nie wiedziałam co powiedzieć, wolałam nic nie mówić. Pierwsza myśl to, że ja śnie. Zbliżył się do mnie i mnie uszczypnął –Znam twoje myśli, nie śnisz. Odsunął się i poszedł do kuchni. Stałam jak wryta, nie wiedziałam jak mam postąpić, serce mi waliło, ale nie czułam strachu. Wiedziałm, że musze z nim być. Zrobiła krok, później drugi i kolejny. Zatrzymałam się przed wejściem do kuchni. Zrobiłam ostatni krok i weszłam, spojrzałam przed siebie. Stał dzieliły nas centymetry. Poczułam silny ból w brzuchu spuściłam głowę, wbił mi nóż. Upadłam, leżałam i prosiłam żeby to był koniec. Wtedy nagle przestało boleć, rany nie było. On siedział i patrzył. Działał jak narkotyk nie chciałam zrobić mu krzywdy, krzyczeć, uciekać. Znów wstałam i stanęłam przed nim. –Dlaczego mi to robisz? Zapytałam. –Wiesz byłem normalnym studentem. Trochę balowałem. Pewnego wieczoru jakiś idiota dał mi kluczyki od samochodu. Ścigaliśmy się ulicami Krakowa, pełnymi ludzi wracających z imprez. Potraciłem kogoś sam uderzyłem w drzewo, obok siedział kolega on żył ja też, ale byłem na wykończeniu. Nikt mi nie chciał pomóc, dusiłem się krwią. Szkoda prawda. Wtedy przyszedł on nazwał się Bastian był śmiercią, powiedział że już nigdy nikogo nie zabije, będę mógł rządzić śmiercią osób innych ale nie swoją. Wyciągnął mnie z samochodu i kazał uciekać tutaj. Pamiętam te słowa bo każde jego słowo było tak pełne smutku boleści ludzi. – Ale dlaczego mi to robisz? Odpowiedz!. Krzyczałam – Bo on ma listę osób na które przychodzi czas kiedy mają umrzeć. Czasem musze zabijać za niego. Bezboleśnie w śnie, ludzie odchodzą i są szczęśliwi. Niestety są przypadki kiedy ktoś sam naraża się umiera boleśnie bo jechał zbyt szybko. Z tobą mam taki problem, że Ciebie nawet śmierć nie chce zabić bo jesteś jakaś inna. Powinnaś zginąć na peronie był tam wtedy z Tobą mój przyjaciel. Ale kazałaś mu się uratować i przeżyłaś. Kazałaś nie zabijać taksówkarza mimo, że miał za godzinę umrzeć pod kołami tira, zmieniłaś jego datę śmierci czego nawet ja nie umiem. Musze Cię zabić bo niszczysz porządek od tysięcy lat. Znów mi odpowiedział ale przez to miałam więcej pytań. Bałam się zadawać pytania bo to było niezrozumiałe, przecież ja nic nie robiłam, nikogo nie uratowałam. Jedno chciałam wiedzieć. –Skoro ty jesteś Bastian i tamten jest Bastian to ilu was jest tak naprawdę. Kim ty jesteś? -Jest jedna śmierć, Bastian to przekształcenie z bestii. Bo mówi się "to coś strasznego, to śmierć”. Dla niektórych tak, ale on pomaga przejść na druga stronę. Ja jestem takim przypadkiem jak ty po prostu jesteśmy inni. Mam zabić Cię żebym umarł i przeszedł na drugą stronę, ty masz umrzeć po to abyś nie burzała porządku, abyś nie zmieniała dat śmierci które każdy człowiek żyjąc w jakiś sposób sam sobie ustala lub narzuca mu świat przez powodzie, huragany. Jestem człowiekiem uwięzionym na tym świecie. Wyszedł z mieszkania i wtedy zostałam sama. Wyjrzałam przez okno szedł przed siebie, ubrany na czarno z kapturem na głowie. Odwrócił się raz. Wiedziałam, że mimo, że go nie ma to on jest. Cóż mi pozotało siąść i płakać, nie. Żyć póki mogę, wzięłam ubrania usiadłam w swoim pokoju. Stwierdziłam, że skoro mam umrzeć to nie będę się rozpakowywać. Robiło się coraz ciemniej nie chciałam na niego czekać, wzięłam ręcznik i kosmetyczkę. Poszłam do łazienki, rozebrałam się, weszłam do wanny chwile siedziała, zsunęłam się i wypuściłam powietrze. Sama nie umiałam się topić, odruchowo zaczęłam się ratować i podnosić. Wtedy do łazienki wszedł on złapał rękami mnie za szyje i trzymał pod wodą aż umrę. Nie wiem jak długo tam leżałam ale gdy się obudziłam woda była lodowata. Wyszłam z wanny i szłam do pokoju on stał w korytarzu. –Można Cię udusić a ty po godzinie wstaniesz jak gdyby nigdy nic. Masz ręcznik Widać, że był smutny. Myślał, że to koniec niestety ja nadal żyje. Ubrałam się i usiadłam na łóżku. Przyszedł do mnie, usiadł i powiedział. –To Ciebie potrąciłem. Przyjechałaś tu miesiąc temu, jechaliśmy razem pociągiem z wakacji. Spodobałaś mi się wiec zaprosiłem Cię na imprezę. Poszliśmy razem, byłaś taka niewinna, grzeczna. Ja no cóż przeciwieństwo. Dałaś mi kosza bo zbyt po pijaku się do Ciebie lepiłem. –Jak to możliwe ja dziś przyjechałam do Krakowa. Przecież wiem co robiłam, nie rozumiałam. –Nine bo tak masz na imię, po ostatniej próbie zabicia Cię straciłaś pamięć, manipulowałem Tobą wmówiłem Ci, że dopiero dziś jedziesz pierwszy raz od dawna do Krakowa. Tak naprawdę wychowałaś się w Krakowie twoja mama była francuską, malowała obrazy ty też masz dar do malowania, ale po jej śmierci nie miałaś pędzla w rękach. Tej nocy kiedy był wypadek, wściekłem się byłem zły bo wyszłaś z klubu i zostawiłaś mnie samego. Kumple mnie wyśmiali bo zazwyczaj to ja dawałem kosza dziewczynom. Wsiadłem do samochodu z moim przyjacielem. Jechaliśmy szukać Cię, no i resztę znasz. Bastian kazał mi wziąć Cię tu. Mam na imię Igor. Rozpłakałam się bo nie wiedziałam co jest prawdą a co nie. Igor przytulił mnie, przypomniało mi się wszystko ale inaczej niż mówił wydawało mi się, że znam go dłużej niż miesiąc czy dwa. – Igor kłamiesz znamy się dłużej. Spojrzałam mu w oczy, nie odwracał wzroku oczy raz były ciemne jak węgielki a raz zielone aż w końcu stały się zupełnie zielone takie ludzkie.–Skąd wiesz, że kłamie przecież nie pamiętasz wszystkiego. Przytulił mnie mocno bałam się znów będzie chciał mnie zabić. Wtedy całkiem odzyskałam pamięć.- Igor wracaliśmy razem z tych wakacji, byliśmy parą od trzech lat w klubie dałam Ci kosza bo się oświadczyłeś a po godzinie byłeś tak pijany, że tańczyłeś obcymi panienkami. –Przepraszam Nine, już nigdy nie zrobię Ci krzywdy. Obudziłam się w nocy- Igo spał obok mnie. Wstałam z łóżka bo wydawało mi się, że ktoś dzwoni do drzwi. Otwarłam je i bardzo się zdziwiłam bo stał mężczyzna ten sam, który siedział w pociągu i czytał książkę. Był zadowolony wszedł bez słowa i poszedł do salonu po drodze zapalił wszystkie możliwe światła. Usiadł w salonie. Obudziłam Igora i razem poszliśmy do Pana Bastiana bo Igor zdążył mi powiedzieć, że to właśnie jest Pan śmierć. –Witajcie moi drodzy jak idzie zabijanie się nawzajem? Uśmiechnął się do nas. –Ja mam dość, nie mogę wciąż robić jej krzywdy. –Rozumiem to znaczy, że chcecie umrzeć. Mam cofnąć czas i wrzucić Nine pod koła twojego samochodu a Ciebie zostawić aż się udusisz krwią. Zrozumieć dałem wam szansę, Igor miałeś zdecydować ty albo ona. Zabijesz ją ona żyje sobie spokojnie i czeka aż jako staruszka umrze albo na odwrót. Starszy Pan zasygnalizował nam, że mieliśmy wybór i musimy go podjąć.–Ale jest problem Bastian chcemy być razem. Złapałam dłoń Igora. –A wiec oboje przejdziecie na drugą stronę, ale nie gwarantuje, że będziecie razem bo tam nie ja decyduje. - Nie możemy zostać na ziemi. Bastian zmień daty, chcemy jako staruszkowie zasnąć i się nie obudzić. –Nie oszukam listy, oboje na niej widniejecie choć powinniście być skreśleni. Cofnąć was mogę do trzech lat przed wypadkiem. Spędzicie razem trzy lata. Potem musicie odejść. Spojrzeliśmy na siebie, czy tego chcemy, nie. –No dobrze dostaniecie czas, ale jak już przyjdzie na was czas jako staruszków wierzcie, ze nie odpuszczę. Macie tupet żeby kłócić się z śmiercią gdybym chciał to by was już nie był. Żegnajcie widzimy się za 60 lat może więcej, może mniej. Śmierci nie można oszukać, negocjować z nią, śmierć nie jest zła.

Kaja123

opublikowała opowiadanie w kategorii sen, użyła 2058 słów i 11294 znaków.

Dodaj komentarz