Zdrajca, cz.1

Laura

Otwieram kolejne drzwi i zaglądam do środka. Sprawdzam, czy nowo przybyli rekruci śpią. Dziś rano jak co miesiąc przywieziono do nas kilku do kilkunastu, a czasem kilkudziesięciu nastolatków. Zabrano ich z obrzeży miasta i sektoru A. Zamykam drzwi i idę dalej sterylnie białym korytarzem oświetlonym jarzeniówkami.  
Życie w akademii nie jest łatwe. Jeśli nie jest się adeptem trzeba ciężko pracować by mieć co jeść i gdzie mieszkać. Od rana do wieczora pracuje. Między śniadaniem, a obiadem szkolę rekrutów, a po południu adeptów.
Status adepta otrzymuje się po roku nauki w akademii, przed upłynięciem tego czasu są po prostu rekrutami. Niestety traktuje się ich jak gorszych. Są popychadłami, zdarzają się pobicia i zastraszanie. Większość z nich nie dożywa końca szkolenia, a jeśli komuś się uda staje się taki sam jak jego oprawcy. Na szczęście wśród adeptów są osoby które pomagają nowym wejść w świat który jest im nieznany. Pamiętają, kim byli i kim są. Wtedy jednak są obiektem drwin.
Instruktorzy nie zwracają uwagi na pewne wydarzenie związane z adeptami i rekrutami. Pozwalają na takie zachowanie, mimo tego, że powinni utrzymać dyscyplinę. Tylko nieliczni przerywają bójki.
Popycham ciężkie metalowe drzwi i wchodzę do ciemnego pokoju. Na trzech ścianach wiszą duże i małe ekrany, a przed nimi stoją konsole. Dwie podświetlone na niebiesko, a jedna – środkowa – na czerwono. To moje miejsce. Podchodzę do niej i siadam na twardym krześle.
Zakładam kosmyk jasnych włosów za ucho.
W milczeniu wpatruje się w monitory i co kilka minut przerzucam obraz na większy ekran.
Dziś, wraz z innymi osobami pełnie straż. Kontrolujemy ulice miasta i pilnujemy porządku, a co jakiś czas któreś z nas robi obchód piętra na którym znajdują się kwatery adeptów i rekrutów.
Wyciągam rękę i chwytam drążek sterujący kamerą numer 1 w sektorze A. Powoli przesuwam urządzenie. Po kolei sprawdzam cztery ulice będące w zasięgu monitoringu. W trzech pierwszych panuje względny spokój, jednak w ostatniej widzę dwie postacie w ciemnych ubraniach. Wzbudza to we mnie niepokój, więc postanawiam poinformować jednostkę odpowiedzialną za ten sektor.
Zakładam na ucho małą słuchawkę z mikrofonem. Naciskam żółty przycisk. Z głośników wydobywa się mój głos.
– Jednostka "Halo” w waszym sektorze są dwie podejrzanie wyglądające osoby.  
– Przyjąłem. Za pięć minut tam będziemy – słyszę głos w słuchawce.
Naciskam na niej przycisk.
– Pospieszcie się. Nie wygląda to zbyt dobrze.
– Jasne.
Przerywam połączenie i wracam do pracy. Po kolei sprawdzam każdą ulicę w sektorze A, jednak we wszystkich jest spokój. Przerzucam obraz z kamery numer 1 na większy ekran i czekam na rozwój wydarzeń. Po kilku, może kilkunastu sekundach pojawia się na nim grupa składająca się z pięciu osób.
Dotykam przycisku na słuchawce i automatycznie łącze się z dowódcą grupy.
– Foster. Nie za mało was tam?
– Laura spokojnie. Ich jest dwójka, a nas piątka. Do tego to moi najlepsi ludzie.
– Foster… obyś miał rację. Powodzenia.
Rozłączam się.
Patrzę na ekran. Po mojej lewej i prawej stronie słyszę szuranie. Po chwili siedzę między Karoliną i chłopakiem, który niedawno zakończył szkolenie.
– Nie powinniście pilnować sektora C i B? – pytam.
– To zajmie tylko pięć minut. – odzywa się Karolina. – Foster zawsze szybko kończy wszelkie akcje. – dodaje.
Chłopak parska śmiechem, a ja jedynie uśmiecham się pod nosem. Karolina i Foster są parą od prawie trzech lat.  
Dante Foster jest wysokim i umięśnionym blondynem z ciemnymi oczami, a Karolina drobną brunetką o uważnym, szmaragdowym spojrzeniu.
– Myślałam, że uważasz go za ideał.
– Bo uważam… ale niektóre rzeczy szybko kończy.
Nie odpowiadam. Spoglądam na ekran.  
Widzę, że wszystko mają pod kontrolą, jednak coś każe mi zostać i obserwować wydarzenia. Foster daje znak jednemu z żołnierzy, a ten idąc w cieniu podchodzi pod okno ciemnego mieszkania. To samo robi drugi. Dowódca wraz z dwoma pozostałymi osobami wchodzą w cień. Znów naciskam przycisk na słuchawce. Czekam, aż sygnał się skończy i będę mogła porozmawiać z Fosterem.
– Tak? – w jego głosie słyszę irytacje.
– Co robicie?
– Czekamy, aż wyjdą.
– Po co? – pytam, ale po chwili rozumiem o co chodzi. – Ach… dobrze. Poczekaj chwilę.
– Byle krótką.
Puszczam tę uwagę mimo uszu i wciskam odpowiednie przyciski na konsoli. Obraz na ekranie zatrzymuje się i po chwili przesuwa do tyłu. Naciskam czerwony przycisk. Obraz zatrzymuje się na momencie, gdy dwie podejrzane postacie wchodzą do budynku na którym jest kamera.
– Dobra mam – odzywam się. – Środkowe drzwi.
– Dzięki… I nie zawracaj mi już tyłka. Chłopaki zaczynamy…
Foster daje znak jednemu z żołnierzy. Ten idąc w cieniu przechodzi pod okno ciemnego mieszkania, drugi robi to samo. Dante razem z jednym z nich podchodzi do drzwi. Ostatni z nich zostaje na końcu uliczki. Wojskowy spod okna podchodzi do drzwi i kuca. Pracuje czymś przy zamku. Po chwili ustępuje i brama uchyla się. czterech mężczyzn wchodzi do środka.
Patrzę na zegar, jest druga w nocy, koniec mojej zmiany.
- Idę po Piotra. Za chwilę tu będzie.
- Dobra. Resztę akcji opowiemy ci przy śniadaniu – mówi Karola.
- Na razie – rzuca chłopak.
Wstaję i odsuwam krzesło. Po omacku idę do drzwi. Popycham je i wychodzę na jasno oświetlony korytarz. Blask żarówek oślepia mnie. zasłaniam ręką oczy i przez chwilę idę patrząc zza palców. Po kilku krokach mój wzrok przyzwyczaja się i mogę już normalnie patrzeć.
Mijam kilka drzwi i wchodzę do ciemnej klatki schodowej. Idę po schodach dwa pięta w górę. Zatrzymuję się zaraz przed ciemnymi drzwiami. Biorę kilka wdechów. Widok osoby która czeka w środku zawsze napawa mnie nieznanym mi uczuciem. Coś jakby pomiędzy szacunkiem, a miłością. Popycham jedno ze skrzydeł i wchodzę do środka. Po jego zamknięciu zostaje otoczona przez czerwone i mahoniowe kolory ścian i desek. Biały sufit z którego zwisają jasne lampy znajduje się jakieś trzy, może cztery metry nad podłogą.
Znajduję się na ostatnim piętrze. Jestem w apartamencie dowódcy. Mieszkam tu.
Idę w głąb pokoju. Mijam dwie sofy, stolik i kominek. W kilku miejscach stoją rośliny. Niestety już zwiędłe, nie do odratowania.
Podchodzę do ciemnych drzwi, komponujących się z wnętrzem pomieszczenia i mocno w nie pukam. Ze środka dochodzi stłumiony glos. Uznaję to za zaproszenie, więc wchodzę.
Za dużym biurkiem siedzi ciemnowłosy mężczyzna.
- Wiesz co mnie dziwi?
Podnosi głowę.
- To, że to ty jesteś dowódcą, a nie ja. Przecież w misji, cztery lata temu, to ja byłam najważniejszym ogniwem. Innymi słowy, zakończyłam wojnę toczącą się od lat… A mój wujek był dowódcą… więc?
Czarnowłosy wstaje i obchodzi biurko. Z poważnym wyrazem twarzy podchodzi do mnie. chwyta moje dłonie.
- Lauro…
- Ej, spokojnie. Żartowałam – uśmiecham się. – wiem dlaczego. Byłam zbyt słaba na taki ciężar. I dobrze wiemy dlaczego, śmierć tych osób.. twojego brata – w jego oczach dostrzegam ból. Przytulam się do niego. – Przepraszam. Należało ci się. Masz wszystkie cechy, które powinien mieć dowódca.
Delikatnie muskam usta Piotra i się odsuwam.
- Przed chwilą zaczęła się twoja warta. Leć na dół.
Tym razem to on mnie całuje. Gdy wybiega czuje jeszcze smak jego ust. Uśmiecham się.
Wychodzę z gabinetu i zamykam drzwi. Kręte schody po drugiej stronie pokoju prowadzą na podest. Wchodzę po nich. Dwa duże materace ułożone jeden na drugi tworzą łóżko. Zabieram z niego ubranie w którym śpię i idę się przebrać. Przerywa mi jednak dźwięk syreny. Zrywam się do biegu. Zbiegam po schodach na piętro, na którym znajduje się pokój kontrolny.  
Przepycham się między rekrutami i adeptami. W końcu udaje mi się dotrzeć do pomieszczenia. Otwieram drzwi. W środku świeci się światło. Rozglądam się. Nigdzie nie widzę chłopaka, który miał tu wartę, ani Karoliny.  
Ale w końcu zauważam. Karolina leży na ziemi w kałuży krwi, a obok niej klęczy Piotr.
Szybko do nich podchodzę. Z boku dziewczyny wystaje nóż, a biała bluzka jest cała czerwona. Przykładam rękę do jej szyi i sprawdzam puls. Nadzieja, którą choć przez chwilę mogłam się żywic znika w mgnieniu oka. Kręcę głową. Wyszarpuje broń z jej ciała i odrzucam ją. Ciężko siadam na ziemi.
- Lauro…
Przerywam mu.
- Nic nie mów. Nie chce słuchać tego co chcesz powiedzieć. To po prostu kolejna ważna osoba, która w ciągu kilku sekund zniknęła z mojego życia. Można się przyzwyczaić.  
Patrzę na niego. Głowę ma zwieszoną. Boi mi się spojrzeć w oczy.  
- Wezwij medyków niech opatrzą jej ranę – mówię. – Postaraj się o zorganizowanie pogrzebu. Potem zaczniemy szukać sprawcy.
Podnoszę się i wychodzę.  
Korytarz jest pełen spanikowanych i przerażonych nastolatków.
- Cisza! – krzyczę.
Wszyscy zamilkli. W korytarzu słychać tylko brzęczenie lamp. Wszystkie przestraszone twarze są zwrócone w moją stronę. W wielu oczach widzę panikę i chęć ucieczki. Marszczę brwi.
- Odpowiedzi na wasze pytania otrzymacie na apelu. A teraz rozejść się!
Na korytarzu nastaje chaos i szum. Młodzi ludzie pchają się do drzwi prowadzących do pokoi w których są zakwaterowani.  
- W ciszy!
Szum cichnie i słychać tylko kroki. Gdzieś zapiszczał but, a drugiej strony ktoś się potknął. Po chwili za drzwiami znika ostatni rekrut. Nastaje cisza.
Z pokoju kontrolnego wychodzi czterech ludzi niosących Karolinę na noszach.  
Opieram się o ścianę i pocieram skronie. Moje policzki robią się mokre od łez. Zsuwam się po niej. Siadam na zimnych kafelkach i obejmuje kolana.  
W takiej pozycji znajduje mnie Piotr. Bez słowa bierze mnie na ręce i zanosi do pokoju. Kładzie mnie na materac i przykrywa kołdrą. Mimo tego, że jest późno nie mogę zasnąć. W mojej głowie cały czas kołata się jedna myśl: "jak ja to powiem Fosterowi?”.

Karou

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1773 słów i 10260 znaków.

1 komentarz

 
  • Gabi14

    Witam witam Karou. Oto ja! I nie byłabym sobą gdybym pod czyimiś wypocinami nie napisała stosownej adnotacji. A więc... Zapowiada się ciekawie, ale już tak szybko zabijać kogoś miłego a potem przejmować się zdaniem kogoś innego przez bohaterkę? Phi ;)

    6 lip 2015