Wojna zombi cz 19 Tunel

Zombi zrobiły swoje i uwaga strażników skupiła się właśnie na nich. Owen biegł tak szybko jak tylko mógł. Od budynku dzieliło go około 200 metrów. Nawet nie oglądał się żeby sprawdzić czy reszta biegnie za nim. Zombi zrobiły swoje i na chwilę skutecznie odwróciły uwagę żołnierzy od nich. Jednak kilku z nich otworzyło ogień w kierunku Owena. Ten zdążył wystrzelić dwa razy do tego który stał najbliżej i wpadł do małego budynku w którym znajdowało się wejście do kanału. Owen wbiegł do środka i i obejrzał się za siebie. Niestety było ich już tylko trzech, reszta zginęła od kul żołnierzy którzy już uporał się z zombi.
- Kraty! - Krzyknął Owen i odbezpieczyl granat.  
Całą trójka padla na ziemię a chwilę później pomieszczeniem wstrząsnęła potężna eksplozja. Krat już nie było i cala trójka ruszyła do kanału. Przed zejsciem rzucili jeszcze granat aby żołnierze nie mogli za nimi ruszyć. Nastąpiła kolejna eksplozja i pomieszczenie zostało zniszczone. Schodzili teraz po drabinie, nie widząc nawet jak nisko trzeba zejść.  
- Nawet nie wiem jak macie na imię- zagadal Owen swoich towarzyszy.  
- Ja jestem Jack, a on Steven - odpowiedział mu starszy z mężczyzn. Więcej już nie rozmawiali bo i nawet nie było na to czasu. Nie wiedzieli gdzie dokładnie są i w która stronę teraz iść. Po zajściu ruszyli na zachód. Steven miał zapalniczke która starał się oswietlic kanał, jednak niewiele to pomagało. Teraz to Owen stał się nieformalnym przywódcą grupy i jego obaj towarzysze wykonywali jego polecenia. Szli bardzo powoli starając się wychwycić najdrobniejszy hałas.  
Przeszli tak około 100 metrów gdy nagle tunel się rozdzielal. Skręcił w lewo i szli dalej. Niesamowity odór praktycznie uniemożliwiał normalne oddychanie. Jednak było czuć coś jeszcze, coś co Owen czuł już kiedyś. W zapalniczek skończył się gaz więc teraz szli już całkowicie po omacku. Nagle usłyszeli dziwny hałas... Jakby wrażenie psa lub coś podobnego. Nie było wiadomo skąd dochodzi bo w tych ciemnościach stracili orientacje, ale było go coraz wyraźniej słychać. Nagle usłyszeli drugi dźwięk, jakby coś szło po wodzie. Wszyscy trzymali broń gotowa do strzału, starając się coś zobaczyć w ciemności. Chcieli ruszyć do przodu gdy nagle coś na nich skoczylo. Stało się to tak szybko ze żaden z nich nie zdążył nawet zareagować.  
- Nic wam nie jest? - Zapytał Owen podnosząc się z wody.  
- Mi nic - Odpowiedział Steven ocierajac obolala kości.  
- Gdzie jest Jack?  
- Nie wiem, stał obok mnie.  
Nagle usłyszeli przeraźliwie dźwięk. Owen już wiedział co to jest i skąd ten znajomy odór. To były stworzenia które spotkał w laboratorium i które prawie go zabiły. Teraz już nie było żartów. Obaj zaczęli strzelać w stronę z której dochodziły dźwięki, a po oproznieniu magazynku ruszyli biegiem przed siebie. Biegli jeszcze chwilę, gdy nagle tunel znowu się rozdzielił. Nie było czasu na zastanawiacie bo słyszeli że coś ich goni. Skrecili w prawo a kawałek dalej tunel skręcił w lewo. Wreszcie zobaczyli w oddali jasne światło, co oznaczało że są już blisko wyjścia. W tej chwili Owen poczuł mocne uderzenie w plecy i usłyszał przerażający krzyk swojego kolegi.  
- To koniec - pomyślał gotując się do ostatniej walki. Było już jaśniej więc po chwili zobaczył Stevena, a raczej to co zniego zostało. Miał oderwana głowę i ręce. Wszędzie było pełno krwi i kawałków jego ciała. Powoli się podniósł i wycelowal w potwora który stał obok swojej ofiary. Był tak samo paskudny jak wtedy w laboratorium...

patryk7777777777

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 690 słów i 3693 znaków.

3 komentarze

 
  • Gabi14

    Uwielbiam krew, flaki i oderwane głowy <3 <3 xD

    22 kwi 2014

  • ;)

    Nieźle żeś napisał tą część:)

    19 kwi 2014

  • Karou

    grrr... świetne, naprawdę, ale w oczy raziły mnie literówki xd

    18 kwi 2014