The Crew 11

Dom's POV
Myślałem o słowach Justina. Roscoe zawsze przy mnie był. Był moim jedynym przyjacielem. Z nim spędzałem czas po szkole, w weekendy. Miałem tylko jego. Jako jedyny znał moją historie, ale nie pytał o to. Obaj wiedzieliśmy że to co było nie ma znaczenia. Trzeba iść do przodu nawet jeśli wiele razy dostało sie po dupie.
Wiedziałem że jak Travis ma kaca należy dać mu spokój. Ale nigdy nie przewidziałem ze będe go potrzebował tak bardzo, podczas kiedy on dogorywa w łóżku i ma na mnie wyjebane.
Co jeśli Justin ma racje?

Justin's POV
Wyszedłem z pokoju, chcąc pogadać z chłopakami. Po wypadku sprzed chwili uważam że powinienem przestać go urywać.
Zszedłem na dół, kiedy drzwi wejściowe sie otworzyły i wparował przez nie Malik.
- Co tam, tchórzu? Czy to nie twoja dupa wlaśnie wyszła wkurwiona? - wycedził, odwieszając kurtkę.
- Dosyć wkurwiania na dziś - usłyszałem cienki głosik w mojej głowie. Odszedłem w stronę salonu.
Normalnie, zacząłbym okładać go pięściami. Ale teraz musiałem sie skupić na przekazaniu chłopakom nie/fajnej wiadomości. Będą mieli nowego przyjaciela. A co  najlepsze, to właśnie ten chłopak którego mieli w planach zabić.
Zamierzałem dokładnie tak im to powiedzieć.
- Mam nadzieje że pozbyłeś sie problemu? - usłyszałem za sobą Zayna.
- Nie, jeszcze żyjesz - powiedziałem pod nosem, pakując sie na kanape w salonie. Nikogo oprócz mnie i Zayna tam nie było.
- Nie pogrywaj ze mną. Kiedyś moge stracić cierpliwość - odpowiedział chłopak.

Ja tak samo

- Zawołaj chłopaków, musimy pogadać - powiedziałem mu. Może przestanie sie ze mną pierdolić i zrobi coś pożytecznego.
- Rusz swój pieprzony tyłek, mam to w dupie - powiedział oddalając sie.
-  Kurwa, Malik! Mamy problem! - wydarłem sie na co chłopak odwrócił głowę.
- Ty masz problem - odparsknął, niezamierzając brać udziału w naradzie.
Zniknął na schodach. Jednak, nasze krzyki sprawiły że reszta gangu za chwilę zjawiła sie na dole.
- Znowu kłótnia? - zapytał Harry, siadając koło mnie. Zamierzał włączyć telewizor ale powstrzymałem go mówiąc po prostu "Musimy pogadać".
- Co jest? - Liam usiadł na oparciu kanapy ze szklanką w ręce.
- Ktoś do nas dołączy - powiedziałem spokonie. Czułem gorąc w środku i denerwowałem sie. Jednak nie dałem po sobie poznać. Tak samo denerwowałem sie żeby dom znowu nie narobił czegoś w moim pokoju.
Nikt nic nie powiedział. Jedynie Harry sie wyrwał " Jak ktoś dołączy?"
- Normalnie, będziemy mieli nowego członka gangu - Niby owijałem w bawełne ale troche bałem sie im mówić. Co jak go zabiją?
- Kogo? - zapytał Niall. Stał przede mną i był zaskoczony tak jak wszyscy.

Dobra, zrób to JB

- Dzieciaka z piwnicy - wykrztusiłem, zaciskając pięści. Byłem gotowy na fale sprzeciwu.


Dom's POV
Justin powiedział że czeka go najtrudniejsza rozmowa z chłopakami w życiu. Położyłem sie na jego łóżku, dawno nie spałem na tak wygodnym łóżku. O wiele lepsze niż mój materac.
Zastanawiałem sie kiedy tam wróce. Do swojego dawnego, spokojnego życia. Było chujowe, ale lubiłem je.
Leżałem, żeby choć troche odpocząć. Ostatnie godziny były chyba jednymi z najgorszych w moim życiu.
Kiedy Justin gwałtownie wszedł, drygnąłem.
- Chodź na dół - powiedział zadowolony. Na jego twarzy gościł uśmieszek. Wyglądał jak 5 letnie dziecko któremu kupiono nową zabawke. Słodkie... nie, to słowo do niego nie pasuje.
- Stało sie coś? - Jakoś nie miałem ochoty opuszczać tego zajebiście wygodnego łóżka.
- Poznasz swoich nowych kumpli, chodź - zachęcał mnie ręką. Poczułem że kłopoty chyba sie kończą.
- Nie zajebią mnie? - zapytałem, wstając.
- Nie powinni - Zaśmiał sie po czym poprowadził mnie na dół.
Doszedłem do wniosku że mają ładny i duży dom. Podobał mi sie.
W salonie siedziało 4 chłopaków. Jeden miał burze loków na głowie, drugi pił coś ze szklanki, blondyn bawił sie telefonem a jeden brunet z dłuższymi włosami jakby nas wyczekiwał.
"Są kumplami JB, nic mi nie zrobią" myślałem choć serce mi biło dość mocno.
- Chłopaki... to jest Dom - powiedział Justin do reszty.
Wszyscy patrzyli na nas, żaden sie nie odezwał. Nagle poczułem sie tu niemile widziany.
- To sie nie uda - wyszeptałem.
- Luzik - odparł Justin tak samo cicho.
Jeden z nich wstał i podszedł do mnie.
- Cóż... Cześć. Jestem Harry - Chłopak z długimi włosami podał mi ręke z szczerym uśmiechem. Wydawał sie miły.
- To są Niall, Liam i Louis - przedstawił kolegów. Wymieniliśmy uśmiechy.
- No... Napijesz sie czegoś? - zapytał Harry.
- Nie  wiem czy moge - zaśmiałem sie i spojrzałem na  Justina.
- Nie krępuj sie, to twój dom - odpowiedział.
- Jak to mój dom? - zapytałem.
- Normalnie, zostajesz z nami.
Odszedłem z Harrym w strone kuchni, Justin krzyczał coś o whisky ale moje myśli biegły w zupełnie innym kierunku. Czy to znaczy że nie wracam do domu?

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 963 słów i 5083 znaków.

Dodaj komentarz