Rebelia, cz.3

Rebelia, cz.3Obudził mnie zimny prysznic, który zafundowała mi Klaudia wylewając na mnie wiadro lodowatej wody.
-Iście żołnierska pobudka- zadrwiłam.
-Wstawaj księżniczko. Zwiąż włosy i wkładaj dres- rzuciła mi szare zawiniątko.- Za dziesięć minut śniadanie, później czeka cię trening.
-A co podadzą?
-Owsiankę.
Zdębiałam, nie cierpiałam owsianki, już wolałam zjeść mięso gotowane w szkolnej stołówce. Skrzywiłam się na samą myśl o tym, że w ogóle miałabym dotknąć tej białej papki nawet łyżką. Wyszłam z mokrego łóżka i razem ze spodniami i bluzą poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i umyłam zęby. Na koniec związałam włosy w kucyk i ubrałam szare ubranie. Miałam już wychodzić z pokoju gdy na szafce nocnej obok łóżka zauważyłam białą kopertę. Podeszłam do białej szafeczki i sięgałam już ręką po papier, ale ktoś zapukał do drzwi i mi przeszkodził.
-Później to sprawdzę.- mruknęłam.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, za nimi stał Piotr. Zmierzyłam go wzrokiem i zauważyłam, że ma ten sam dres co ja. Zastanowiło mnie dlaczego Klaudia takiego nie miała, ale domyśliłam się, że skończyła już szkolenie i ma przydzielone zadania, które wykonuje. Ruszyłam przodem, ale gdy dotarliśmy do schodów zawahałam się, nie wiedziałam w która stronę mam iść.
-W górę, tam jest stołówka, a później mamy szkolenie- spojrzałam na niego pytająco.- w północnej części akademii.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Tak, dziękuje. A ty, też będziesz miał to samo szkolenie co ja?
-Myślę, że tak. Mieli mnie awansować na wyższy poziom, ale to będzie miła odmiana pilnować siostrzenicy szefa.- uśmiechnął się do mnie wesoło, a ja tylko przewróciłam oczami. Z jednej strony cieszyłam się, że to on będzie mnie oprowadzać i jak to powiedział pilnować, ale z drugiej strony nie podobało mi się to, ponieważ pierwsze wrażenie jakie na mnie wywarł nie było zbyt dobre.
-No dobra, ale mam nadzieję, że nie będę ciężarem dla ciebie.  
Dalszą drogę przebyliśmy w milczeniu. Po kilku minutach weszliśmy na ostatnie piętro i skierowaliśmy się w stronę białych, rozsuwanych drzwi na końcu korytarza. Przeszliśmy przez nie i znaleźliśmy się w ogromnym pomieszczeniu z szarymi i białymi ścianami. Na prawo od nas była kuchnia i rząd dużych okien rozświetlających całą jadalnie. Wszystkie głowy obróciły się w naszą stronę, czulam jak na moje policzki wstępuje rumieniec.  
-Gdzie siadamy?- zapytałam speszona.
-Chodź za mną, zaprowadzę cię do mojego stolika, ale najpierw weźmiemy coś do jedzenia.
popchnął mnie lekko w stronę stołu z potrawami, podeszłam do niego i zdziwiona zauważyłam, że nie ma tam żadnej owsianki. Wzięłam za to naleśniki z dżemem i czekałam na Piotra, aż coś wybierze. W końcu na jego talerzu pojawiły się tosty z czekoladą, jakaś sałatka i kawałek mięsa. Wzięliśmy jeszcze kubki z herbatą i ruszyliśmy w stronę stołu przy którym siedzieli przyjaciele Piotra. Przechodząc między stolikami czułam się nieswojo, miałam wrażenie, że każdy tutaj patrzy się na mnie jak na jakiegoś intruza. W końcu dotarliśmy na miejsce, usiadłam obok Piotra i zajęłam się swoimi naleśnikami. Powoli skubałam je widelcem popijając przy tym gorzką herbatą. Chłopacy byli zajęci rozmową, ja natomiast myślałam nad tym jak będzie teraz wyglądać moje życie. Z zamyślenia wyrwał mnie głos jednego z chłopaków.
-A ty Laura jak sądzisz?
-Co? Na temat czego?
Chłopak zaśmiał się przyjaźnie.
-Na temat ataku na premiera, który jest planowany.- nachylił się nad stołem.- Podobno ma odbyć się w przyszły tydzień, musimy się postarać na ćwiczeniach, żeby nas przyjęli.
Ożywiłam się, taki atak to była moja szansa na normalne życie dla mnie i mojej rodziny, a jedyne co muszę zrobić to wytrwale ćwiczyć.
Ćwiczenia zaczęły się od małej rozgrzewki- według naszego trenera- do przebiegnięcia mieliśmy kilka kilometrów. Po godzinie biegu byłam już zmęczona. Stanęłam i próbowałam nabrać do płuc świeżego powietrza, lecz to także nie przyszło mi z łatwością.
-Boże, on nas zamęczy- żaliłam się Piotrkowi.- Ja tu chyba za chwilę padnę.
-Nie jest tak źle.- spojrzałam na niego pytająco.- Gorzej jest jak ma zły humor.
Wyprostowałam się i spojrzałam na naszego trenera. Był on dość wysokim i potężnie zbudowanym mężczyzną o kwadratowej szczęce. Zastanawiałam się co robi jak ma zły humor, skoro to ile biegamy jest dla mnie dużym wysiłkiem to co dopiero wtedy gry trener wstanie lewą nogą.
-Tak? A co takiego robi?
-No nie wiem, na przykład około sto pompek lub… podciąganie się, a najgorsze jest wspinanie się na czas.
Spojrzałam z przerażeniem na Piotra.
-Ż… że co?
-Wspinamy się na drzewa- wskazał palcem na wielkie rośliny rosnące wokół nas.- a później z nich schodzimy. I to wszystko jest na czas.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam z powątpiewaniem na chłopaka, a następnie na trenera. Przez chwilę nam się przyglądał, a później zagonił do ćwiczeń.
-Co tak stoicie panienki?! Ruchy, już!  
Razem z Piotrem ruszyłam wolnym truchtem i zaczęłam kolejne okrążenie wokół akademii. Biegliśmy godzinę, a na koniec trener dał nam za karę następne okrążenie i służbę w kuchni. Musieliśmy sprzątać po obiedzie i kolacji więc na sam koniec dnia byliśmy zmęczeni. Z trudem wstaliśmy od stołu w jadalni i szurając nogami ruszyliśmy w stronę schodów. Gdy dotarliśmy do mojego pokoju pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do środka. Zdjęłam z siebie brudne rzeczy i rzuciłam je obok łóżka sama się na nie rzucając i otulając się ciepłą, puchową kołdrą. Kilka następnych dni wyglądało tak samo: pobudka, śniadanie, ćwiczenia, obiad, nauka składania i obsługi broni, a na sam koniec kolacja. Po dwóch tygodniach przyzwyczaiłam się do tego trybu życia i z łatwością przychodziło mi obiegnięcie kilka razy akademii, a nawet wspinaczka na drzewa. Jednak w którymś dniu z samego rana zaprowadzono mnie do gabinetu wujka. Ubrana w niebieską, sięgającą kolan tunikę i wąskie białe spodnie spokojnie na niego czekałam. W końcu po kilku minutach siedzenia przy biurku starszy mężczyzna wszedł lekkim krokiem do pomieszczenia. Ubrany był w szary garnitur i niebieską koszulę, a jego szyję zdobił czerwony krawat w czarne pasy. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i usiadł naprzeciwko mnie po drugiej stronie biurka.
-Lauro. Mam dla ciebie propozycję.
-Słucham.
-Za tydzień planujemy odbicie twoich rodziców i zniszczenie miasta, bądź przejęcie władzy.
-Ale przecież tam są cywile. Nie możemy pozwolić na to aby zginęli.
-Spodziewałem się, że tak zareagujesz, więc już teraz opracowujemy plan ich ewakuacji. Jednak będziemy musieli przedłużyć treningi. Będą one o wiele cięższe i dłuższe. Co ty na to?
-Zgadzam się. Czy mogę już iść? Jestem głodna.
Wujek jedynie się uśmiechnął i skinieniem głowy pozwolił mi wyjść z gabinetu. Odetchnęłam z ulgą i skierowałam się w stronę drzwi. Gdy tylko byłam już za nimi pędem puściłam się w kierunku schodów i wbiegłam po nich na górę do stołówki. Byłam już mocno spóźniona, a musiałam się jeszcze przebrać w dres, więc nie chciałam tracić czasu na zbyt długie śniadanie. Do jadalni prawie wleciałam, uspokoiłam oddech i pchnęłam drzwi. Weszłam do środka i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nikogo tam nie ma. Spojrzałam na zegar w rogu stołówki. Dochodziła już godzina siódma, więc wszyscy powinni teraz tu siedzieć i jeść. Odwróciłam się w stronę schodów i zeszłam dwa piętra w dół, przeszłam przez korytarz i wybrałam drzwi po prawej stronie prowadzące do wschodniego skrzydła akademii, gdzie mieściły się kwatery dla męskiej części uczniów. Już kilka razy byłam u Piotra, więc wiedziałam do których drzwi należy zapukać. Przeszłam przez długi hol i wybrałam ostatnie drzwi po lewej. Po cichu w nie zapukałam i cierpliwie czekałam, aż Piotr mi otworzy. Po kilku minutach stania zapukałam jeszcze raz, tym razem mocniej. Po chwili otworzył mi niewyspany chłopak z potarganymi włosami, które przez miesiąc trochę urosły.  
-O Laura. Co tu robisz?
-Wpuścisz mnie?
Zanim odpowiedział przeszłam po jego ramieniem i weszłam do środka. Podeszłam do łóżka i zgrabnie usiadłam na nim usiadłam.  
-O co chodzi?- zapytał zaspanym głosem i ciężko opadł na miękką pościel obok mnie.
-Czemu nikogo nie było na stołówce?
-Dzisiaj pierwszy dzień miesiąca.  
Spojrzałam na niego pytająco, a on jedynie westchnął.
-Dwa pierwsze dni miesiąca to dla nas czas wolny. Nie mamy ćwiczeń, możemy później wstać, a wieczorem mamy potańcówkę.
-Ach. A więc to tak.- mruknęłam i opadłam na poduszki obok niego.- A jak one wyglądają?
-Normalnie. Puszczają nam muzykę, a my tańczymy, jemy i pijemy.
-Aha.
Przez chwilę leżeliśmy obok siebie i rozmyślaliśmy. Później ja wyszłam, żeby Piotr mógł przebrać się w normalne rzeczy. Czekałam na niego na holu co jakiś czas rozmawiając z przechodzącymi chłopakami. Przez te kilka tygodni zdobyłam wiele przyjaciół, ale też wielu wrogów z których większość to dziewczyny. Po kilku minutach w drzwiach pojawił się Piotr. Rozmawiając i żartując poszliśmy na spacer. Przechadzaliśmy się po terenie wokół uczelni. W pewnym momencie weszliśmy na plac jakiejś budowy. W hałasie usłyszałam jak ktoś woła znajome mi imię, ale stwierdziłam, że każdy może tak się nazywać, w końcu to imię było popularne. Jednak moje wątpliwości rozwiał widok znajomej sylwetki. Choć widziałam ją tylko przez chwilę wiedziałam kto to. Przyspieszyłam kroku i prawie biegłam w jego stronę. Chłopak odwrócił się na chwilę i spojrzał na mnie szarymi oczami w których widziałam zdziwienie. Jednak nie zdążył nic zrobić, ponieważ rzuciłam się na niego z pięściami. Biłam go bez opamiętania nie patrząc gdzie uderzam. Po chwili zostałam od niego odciągnięta przez Piotra, jednak z zadowoleniem stwierdziłam, że chłopak ma złamany nos i podbite oko.
-Co on ci takiego zrobił?
-Był przy pojmaniu moich rodziców.- rzuciłam Adamowi zawistne spojrzenie.
-Ale czy sam ich skuł?
-Tego nie wiem.- mruknęłam.
Piotr obrócił mnie w swoją stronę, patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami a których widziałam sam lód i zawód.
-Więc dlaczego?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ chłopak odwrócił się na pięcie i odszedł szybkim krokiem zostawiając mnie z poczuciem winy. Czułam jak do moich oczu napływają łzy, a później powoli spływają po policzkach. Zrozumiałam, że zależy mi na chłopaku, a teraz go straciłam.

Karou

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 2032 słów i 10905 znaków.

3 komentarze

 
  • Gabi14

    Hahaha (nie wiem dlaczego xD)

    22 kwi 2014

  • czytelnik

    ja też...

    19 kwi 2014

  • patryk7777777777

    Super :D myślałem że się nie doczekam xd

    19 kwi 2014