Nina obrończyni świata 1

Dziś już kolejna rocznica śmierci moich rodziców. Sześć lat temu mieli wypadek samochodowy i zginęli na miejscu. A ja trafiłam do ośrodka adopcyjnego. Nie cierpię tego miejsca. Jak na złość nikt do tej pory nie chciał mnie przygarnąć.
Kilka słów o mnie. Mam na imię Nina i mam 14 lat. Jestem wysoką, szczupłą dziewczyną o czarnych włosach i bladej cerze. Oczy mam ciemno brązowe, a z daleka wyglądają na czarne. Domyślam się, że z powodu mojego wyglądu nie mogę znaleźć rodziny zastępczej. No cóż lubię o sobie mówić wampir. Lubię o nich czytać. Ale wracając do tego, że nie mogę znaleźć nowego domu to przyzwyczaiłam się do myśli, że być może to będzie mój dom do 18 urodzin. Prócz tego jestem miła, ale nieśmiała. Jestem typem samotnika, a więc nie mam przyjaciół. W szkole mam bardzo dobre oceny. Prócz czytania o wampirach interesuję się graniem na fortepianie i gitarze oraz ninjutsu. Jestem w tych rzeczach naprawdę dobra. Na zajęcia muzyczne chodzę we wtorki i w czwartki. Każde zajęcia trwają po dwie godziny. Natomiast treningi z ninjutsu odbywają się w poniedziałki, w środy i w piątki. Także trwają po dwie godziny. W przyszłym miesiącu odbędą się zawody z ninjutsu. Sensej twierdzi, że mam duże szanse na wygraną. Nie mogę się już doczekać i odliczam każdy dzień do zawodów.
W końcu nadszedł dzień upragnionych zawodów. Wraz z sensejem pojechaliśmy na miejsce, gdzie odbywały się zawody. Byliśmy trochę przed czasem. Uznałam, że pójdę do szatni i się przebiorę. W szatni znajdowało się kilka dziewczyn, ale nie zwracałam na nie uwagi. Szybko się przebrałam i wyszłam z szatni. Udałam się na salkę treningową, aby się rozgrzać. Cieszyło mnie to, że jestem sama. Kończyłam już rozgrzewkę, gdy zauważyłam, że jakiś chłopak mi się przygląda.
-Hej. Jestem Shun.
-Cześć, mów mi Nina.
-Mogę się do ciebie przyłączyć?
-Właśnie skończyłam. Muszę pogadać z moim sensejem. Do zobaczenia później.
-Na razie.
Tak naprawdę nie musiałam gadać z sensejem. Nie wiedziałam o czym z tym chłopakiem miałabym rozmawiać. A jakby rozmowa przeszła na temat rodziny, to nie wiem co bym powiedziała. Nie potrafię o tym rozmawiać. W sumie nie chcę, aby inni mi współczuli. Wolę, żeby traktowali mnie jak wszystkich innych i myśleli, że jestem zwykłą kujonkom, z którą nie warto się kumplować. Wracając do tego chłopaka, jak mu tam było, chyba Shun. No tak Shun. Nawet mu się nie przyjrzałam. Mam tylko wielką nadzieję, że go więcej nie spotkam. Idąc dalej korytarzem, zauważyłam idącego w moją stronę senseja.
-Tu jesteś. Mam nadzieję, że się strasznie nie stresujesz.
-Nie, traktuję te zawody jak dobrą zabawę. Prócz tego stres powoduje, że się popełnia głupie błędy.
-Masz całkowitą rację. Za chwilę rozpoczną się zawody. W każdym razie życzę ci powodzenia.
-Bardzo ci dziękuję za wszystko co robisz dla mnie. Mam nadzieję, że cię nie zawiodę.
-Na pewno mnie nie zawiedziesz. Lepiej już chodźmy i dołączmy do pozostałych uczestników.
-Dobrze.
W taki sposób minął mi czas do zawodach. Idąc na salę, gdzie mają rozpocząć się zawody, było słychać ludzi na widowni. Większość tych ludzi należy do rodzin osób, które biorą udział w zawodach. Zrobiło mi się trochę smutno, ponieważ nie mam rodziny, która by mi kibicowała. No cóż, w końcu trzeba pogodzić się ze swoim losem i przestać się tym przejmować. W końcu przecież biorę udział w zawodach, których nie mogłam się doczekać. Od razu humor mi się poprawił. Szczęśliwa, że nie muszę odliczać dni do zawodów, weszłam na salę.
Sala była podzielona na osiem części, gdzie każda grupa licząca po 4 osoby miała rozegrać turniej każdy z każdym. Dwie osoby z każdej grupy przechodzą dalej. Po eliminacjach uczestnik, który przegra odpada. Do finału dostają się 4 osoby. W finale na początku są dwie grupy dwuosobowe. Osoby, które wygrają w tych grupach będą walczyć i I i II miejsce, a przegrane o III i IV.  
Znalazłam się w grupie z jeszcze jedną dziewczyną i z dwoma chłopakami. Najpierw walczyłam z dziewczyną i wygrałam. Gdy przyszła kolej, abym z chłopakami walczyła, było trudniej, ale także wygrałam. Cieszyło mnie to, że w grupie znalazłam się ze słabszymi uczestnikami od siebie. Z mojej grupy przeszedł jeden z chłopaków. W następnej walce walczyłam z dość dobrą dziewczyną, ale tak czy inaczej wygrałam. Dostałam się do półfinału. Mieliśmy 30 minut przerwy i postanowiłam pogadać z sensejem i dowiedzieć się, który z pozostałych uczestników ma szansę dojść do finału. Prócz tego chciałam się dowiedzieć czy nie robię jakiś błędów w walce. Zauważyłam, że sensej pije kawę z dwoma osobami. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać i odeszłam. Wracając na salę, gdzie odbywały się zawody, zauważyłam tablicę z osobami, które przeszły do półfinału. Prócz mnie przeszła jeszcze jedna dziewczyna, z którą miałam walczyć. Przeglądając dalej listę zauważyłam, że znajduje się tam imię Shun. Nie miałam pewności czy to ten sam chłopak, którego wcześniej spotkałam, ale przeczucie mówiło mi, że to on. Zbliżał się koniec przerwy i uczestnicy, którzy są w półfinale, zajmowali miejsca, gdzie będą walczyć. Ja też do nich dołączyłam. Wiedziałam, że będzie coraz trudniej pokonać uczestników, ale nie traciłam nadziei.
Rozpoczął się półfinał. Widziałam w oczach dziewczyny zdeterminowanie, ale także stres. O mały włos mnie by pokonała, ale popełniła prosty błąd, który wykorzystałam i wygrałam z nią. Nie mogłam uwierzyć, że dostałam się do finału. Zostały mi jeszcze dwie walki, które zdecydują jakie miejsce zdobędę. Następną walkę miałam stoczyć z chłopakiem, który był od mnie dwa razy większy. Oczywiście to nie wzrost i waga decydują o zwycięstwie, ale na pewno pomagają. Miałam nadzieję, że w poprzednich walkach wykorzystywał swoje atuty, ale ja także miałam kilka asów w rękawie. Sensej nauczył mnie kilku starych, zapomnianych ciosów, które mogłabym wykorzystać, aby pokonać tego przeciwnika. Rozpoczęła się walka. Nie myliłam się. Mój przeciwnik wykorzystywał swoją przewagę, ale nie wiedział, że mogę obrócić to przeciw niemu. Był naprawdę zaskoczony, że go pokonałam. Zresztą ja też. Prócz tego nie mogłam uwierzyć, że będę walczyć o pierwsze i drugie miejsce. Jeszcze większym szokiem było to, że będę walczyć z tym chłopakiem, którego wcześniej poznałam. Widząc jego minę też się tego nie spodziewał.
-Hej.-zagadał do mnie pierwszy.
-Cześć. Widzę, że się znów spotykamy.
-Jak widać, że w tym roku szczęście mi sprzyja. Będę mógł walczyć z dziewczyną a z tego co wiem, to rzadko się zdarza.  
-Z tego co powiedziałeś wynika, że już kiedyś doszedłeś do finału?
-Tak, w zeszłym roku i zwyciężyłem. W tym roku także mam zamiar zwyciężyć.
-Nie doczekanie twoje.
-W każdym razie życzę Ci powodzenia.
-Dzięki.
Po raz pierwszy w tym turnieju zaczęłam się denerwować. Muszę się wziąć w garść i zwyciężyć. Nie mogę pozwolić sobie, aby po raz kolejny wygrał. Nie przepadam za ludźmi, którzy się przechwalają. Prócz tego chcę zedrzeć z jego twarzy ten głupkowaty uśmieszek. Nie wiedziałam czego się po nim spodziewać. Postanowiłam, że na początku będę w defensywie, a dopiero po zapoznaniu się z jego taktyką zacznę atakować. Mam nadzieję, że to dobra taktyka. Ale po rozpoczęciu walki od razu mój plan bierze w łeb, ponieważ nie atakuje. Postanowiłam zaatakować pierwsza, ale byłam prawie pewna, że mnie zablokuje. Raz kozie śmierć. Podczas ataku zauważyłam, że szykuje się do wyskoku, więc postanowiłam uniemożliwić mu to i uderzyć go podczas jego wyskoku. Udało mi się to, a on był bardzo zaskoczony. Szybko mu to minęło i nie chciał zostawać dłużny. Próbował mnie uderzyć, ale w ostatniej chwili zrobiłam unik. Coraz bardziej się denerwował. Można powiedzieć, że zaczynał kipieć złością. Pewnie po raz pierwszy walczył z tak dobrą osobą, a co dopiero z dziewczyną. Uznałam, że lepiej go bardziej nie wkurzać i nie przeciągać tej walki. Miałam bardzo prosty plan, który naprawdę poskutkował. Nie mogłam uwierzyć, że go pokonałam. On chyba też był w takim samym szoku. Zajęłam pierwsze miejsce. To naprawdę niesamowite. Dostałam puchar i medal. Sensej był ze mnie dumny.
No cóż, to co dobre szybko się kończy. Trzeba wrócić do szarej rzeczywistości czyli do bidula. Wychowawcy i podopieczni byli także ze mnie dumni, ale postanowiłam na to nie zwracać uwagi.

Wampiraczek

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1608 słów i 8856 znaków.

2 komentarze

 
  • Pan Zagadka

    Mi się podobało i dałem like :bravo:

    26 kwi 2015

  • Wampiraczek

    @Pan Zagadka Dzięki

    26 kwi 2015

  • Tomasz

    Bardzo fajne opowiadanie. Jednak zbyt często używasz słowa "prócz".

    21 kwi 2015

  • Wampiraczek

    @Tomasz Dzięki za zwrócenie uwagi

    21 kwi 2015