Niebezpieczna przygoda

Rok temu ja i moja rodzina pojechaliśmy na ferie na narty do Austrii. Zatrzymaliśmy się w małym austriackim miasteczku, w którym było niewiele więcej niż hotele i wyciągi narciarskie. Były też z nami moje dwie przyjaciółki i ich rodzice. Każdego dnia zjadaliśmy śniadanie i szliśmy jeździć na nartach przez kila godzin, aż się nie zmęczymy. Naprawdę dobrze się bawiłam. W kurorcie było kilka stoków, każdy o innym stopniu trudności dla narciarzy. Dzięki temu każdy mógł znaleźć odpowiednie dla siebie miejsce do jeżdżenia na nartach: ci, którzy uczyli się jeździć na nartach czy snowboardzie, mogli wybrać mały stok, podczas gdy doświadczeni narciarze mogli bawić się na takim naprawdę stromym.  

Ja i moje przyjaciółki miałyśmy własny stok, gdzie chodziłyśmy codziennie. Była tam także przytulna kawiarnia, gdzie odpoczywałyśmy i mogłyśmy coś zjeść czy wypić. Któregoś dnia, kiedy siedziałyśmy przy stoliku w kawiarni, każda z kubkiem gorącej czekolady, zaczęłyśmy dyskutować. Moje przyjaciółki były znudzone stokiem, który zawsze wybierałyśmy. Powiedziały, że są gotowe na coś innego. Wpadły na pomysł, żebyśmy spróbowały innej, ambitniejszej trasy. "Jesteście pewne?”, zapytałam. "Jasne”, odpowiedziały. Nie byłam pewna, czy to był taki dobry pomysł. Sądziłam, że dosyć dobrze jeżdżę, ale nie byłam pewna, czy sobie poradzę na bardziej stromym stoku. Moje przyjaciółki chyba zobaczyły moje wahanie, bo zaczęły mi opowiadać, jaka to będzie frajda i jak nasza stara trasa jest nudna. Byłam zbyt dumna, żeby przyznać, że boję się nowej trasy. W końcu zgodziłam się tam pójść.  

Trasa była trochę dłuższa od naszej starej, a ze szczytu rozciągał się piękny widok na całą dolinę. Widziałam malutkie postaci innych narciarzy i snowboardzistów pijących napoje w kawiarni, stojących w kolejkach do wyciągów i bawiących się na śniegu. Zaczęłam zjeżdżać, ciągle nie będąc pewną czy dam sobie radę. Na początku wszystko było OK. Udało mi się trochę zrelaksować i uwierzyć w siebie. Nagle wjechałam na muldę. Spanikowałam i straciłam kontrolę nad nartami. Spadłam ciężko na ziemię, a jedna z moich nart pojechała w dół stoku ignorując moje krzyki. Teraz nie tylko czułam ból w ramieniu, ale nie mogłam dalej jechać. Nie było innej możliwości niż zejście na nogach. Czułam, że inni narciarze mi się przyglądają, a ból w ramieniu nie zmniejszał się. Później okazało się, że moja ręka była złamana. Musiałam spędzić cały następny tydzień w naszym hotelu, podczas gdy wszyscy inni się świetnie bawili. Moi rodzice oczywiście mnie ochrzanili za głupotę. Moje ferie zimowe były zrujnowane, ale, kiedy teraz o tym myślę, ta przygoda mogła się skończyć dużo gorzej.

karolinka

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 535 słów i 2876 znaków.

1 komentarz

 
  • AuRoRa

    Człowiek uczy się całe życie

    26 mar 2018