Grupa elfów powoli zbliżała się do celu swojej wędrówki. Zgodnie z tym co usłyszeli od karczmarza wejście do lochów, których poszukiwali powinno znajdować się gdzieś tutaj. Zefir, przywódca grupy rozkazał trzem swoim ludziom udać się do pobliskiej rzeki i uzupełnić zapasy wody. Natomiast pozostała czwórka zaczęła przeczesywać okolicę w poszukiwaniu groty, która miała zaprowadzić ich do podziemi. On i jego najlepszy wojownik – Gordon, trzymali się z tyłu i dyskutowali o tym co było celem ich podróży.
- Jesteś pewien, że w tych lochach znajdziemy to czego szukamy? Karczmarz mówił, że ostatnie elfy, które postanowiły udać się w te strony nigdy nie wróciły – odezwał się Gordon, jeden z niewielu elfów o ciemnych włosach i brązowych oczach. Był on nie tylko świetnym łucznikiem, ale również świetnie walczył wręcz i przy użyciu sztyletów.
- Bez obaw, jestem pewien, że nasi poprzednicy po prostu nie znaleźli tego czego szukali i wstyd im było wrócić do miasteczka – odparł blondyn o niesamowicie jasnych włosach, które sięgały mu do pasa.
- Obyś miał rację - uśmiechnął się lekko jego towarzysz – mogło być też tak, że znaleźli oni Niderlandzki Łuk i postanowili wynieść się gdzie indziej.
- Nie bądź śmieszny, gdyby znaleźli ten łuk, na pewno byśmy o tym wiedzieli – Zefir nie chciał dopuścić do swojej głowy myśli, że ktoś inny mógłby zdobyć łuk, który należał do jego ojca.
- Panie, znaleźliśmy wejście do lochów – usłyszał nagle jednego ze swoich ludzi.
- Świetnie – spojrzał na Gordona i zaniemówił na widok jego twarzy. Jego towarzysz miał szeroko otwarte usta i spoglądał gdzieś w dal. Zefir również odwrócił wzrok w tamtą stronę i zrozumiał co tak przestraszyło jego sprzymierzeńca. W ich stronę zmierzały trzy konie ciągnąc za sobą ludzi, których posłał nad rzekę. Kiedy konie zbliżyły się jeszcze bardziej, Zefir zauważył, że każdy z nich ma wbity topór w plecy. Wiedział doskonale co to oznacza:
- Krasnoludy – jęknął cicho i spojrzał na Gordona, który doszedł już do siebie.
- Szybko, musimy skryć się w tym lochu, nie mamy szans jeśli zostaniemy tutaj – krzyknął do pozostałych jego najlepszy wojownik.
Nikt nie zamierzał się z nim spierać i w ciągu kilku sekund wszyscy znaleźli się w jaskini, która miała zaprowadzić ich do rozległych lochów.
*****
Serdecznie zapraszam do przeczytania pierwszej części mojego nowego opowiadania mam nadzieję, że się Wam spodoba, czekam na Wasze komentarze i opinie
2 komentarze
ono
Supcio
Ramol
Nazwijmy to "Zwiastunem" cyklu/opowiadania... Napisane niezłym językiem, co do uroku pomysłu nie będę się wypowiadał, gdyż nie jestem miłośnikiem wszelakich bajek, legend i czarów.