Mroczny zakątek świata

Mroczny zakątek świata-Ach…, to znowu ten przeklęty budzik – pomyślał zaspany Igor. Leniwie zszedł z łóżka wziął wcześniej już naszykowane ubrania i poszedł do łazienki. Wyszedł z niej ubrany i odświeżony. Poranny prysznic dobrze mu zrobił. Powolnym krokiem skierował się do kuchni zrobić sobie coś na śniadanie. W kuchni na limonowej ścianie wisiał duży, szary zegar. Akurat wybijał czwartą, gdy chłopak otwierał lodówkę w poszukiwaniu masła i wędliny na kanapki. Usiadł na jasnozielonym krzesełku przy stole. Zamyślił się. Zamierzał posmarować chleb ale przypomniał sobie, że nie wziął go z chlebaka. Niechętnie wstał i otworzył chlebak. Wyjął chleb. Nie był on zbytnio świeży, ponieważ zawsze chleb kupował jak wracał ze szkoły. Naszykowane kanapki włożył do czerwonego plecaka. Zjadł jeszcze kilka kromek i poszedł umyć zęby. Czyścił je ponad trzy minuty, bo zawsze uważał, że o higienę trzeba dbać. Ostatni raz poprawił sobie grzywkę i wyszedł z łazienki. Nie chciał budzić swoich rodziców, więc po cichu się ubrał, wytargał walizkę z domu i zarzucił plecak na ramię. Zaraz podbiegł do niego pies rasy Jack Russell terrier. Psiak wesoło merdał ogonem i ocierał się jak kot o nogawki od spodni. Chłopiec pogłaskał pieska i zamknął za sobą drzwi od domu. Do przystanku autobusowego doszedł w mniej więcej pięć minut. Po krótkim oczekiwani nadjechał autobus linii 8. Chłopiec z lekkim problemem wszedł do pojazdu, kupił i skasował bilet. Podróż do szkoły zajęła mu około piętnaście minut. Jadąc podziwiał ranne krajobrazy wsi przez które przejeżdżał autobus.  

W końcu chłopiec wysiadł na jednym z przystanków nie daleko szkoły. Wolnym, lecz pewnym krokiem szedł w stronę jego szkoły. Gdy chłopiec otwierał drzwi dostał sms-a od swojego przyjaciela. Treść wiadomości popsuła humor Igora. A mianowicie dowiedział się, że Artur, jego jedyny przyjaciel źle się czuje i nie pojedzie z nim na wycieczkę. Smutny chłopak stanął z boku korytarza i rozmyślał, czy powianiem jechać na ten wyjazd. Pół godziny później już wszyscy stali na korytarzu ze swoimi bagażami i czekali na panią.  
Od pokoju nauczycielskiego uchyliły się drzwi. Po chwili wyszła z nich wychowawczyni klasy – pani Beata. Podeszła do grupki dzieci i zaczęła czytać listę obecności.    
- Igor Bażyński – krzyknęła nauczycielka na głos, aż po pustym korytarzu rozniosło się echo.
- Jestem – odpowiedział szybko chłopak podnosząc rękę do góry.
Nauczycielka nadal czytała listę obecności. W pewnym czasie nauczycielka zawołała Artura Malarza. Igor szybko powiedział nauczycielce, że Artur jest chory i nie jedzie. Pani Beata uwierzyła chłopakowi na słowo, bo wiedziała, że się przyjaźniom. Pani wyczytała ostatnią osobę z listy i wszyscy udali się do autokaru. Igor usiadł w jednym z pierwszych miejsc. Gdy już wszyscy siedzieli spokojnie w autobusie na miejscach pani Beata powiedziała na głos:
- Dzieci, cisza ! czekamy jeszcze na dwie panie. Za pięć minutek powinny być. Musimy cierpliwie poczekać.
Igor przyglądał się krajobrazowi okolic szkoły. Rzeczywiście po pięciu minutach przybyły dwie nauczycielki. Autokar ruszył. Chłopiec wyciągnął swój odtwarzacz mp3, rozplątał splątane jak makaron na spaghetti słuchawki i włączy piosenki. Oddał się rytmom. Zamknął oczy i starał się o niczym nie myśleć.  

Nagle ktoś go szturchnął w ramię. Otworzył szeroko oczy.
- Oj, sorki – powiedział Michał, który przez przypadek go tracił ręką, gdy szedł do pani.  
- Spoko – odparł serdecznie Igor.
Michał porozmawiał z panią Beatą i wrócił na swoje miejsce. Po chwili pani zażądała przerwę. Kierowca pojazdu zjechał na stacje CPN-u. Dzieci szybko ruszyły do wyjścia. Zrobiła się długa kolejka. Igor postanowił skorzystać z toalety. Wszedł do małego sklepiku i skierował się w stronę męskich ubikacji. Chłopak zrobił to, co miał zrobić i wyszedł. Wszyscy powoli wchodzili już do autobusu. Igor jako ostatni usiadł na swoim miejscu. Autobus ruszył. Chłopak postanowił coś zjeść. Wyciągnął z plecaka kanapkę i zaczął konsumować. Po zjedzeniu kanapki wyciągnął też wodę mineralną o smaku truskawek i zrobił kilka łyków. Reszta podróży minęła szybko.  

Gdy dojechali na miejsce było po osiemnastej. Wszyscy wyszli z autobusu i poodbierali swoje walizki z namiotami. Igorowi nie spieszyło się. Chłopcy z jego klasy pomagali w stawieniu namiotów dziewczynom. Po dwudziestej pierwszej panie zorganizowała ognisko. Każdy miał coś do roboty. Dziewczyny szykowały kiełbaski, a chłopcy znosili drewno. Przy ognisku cała grupa poza Igorem się świetnie bawiła. Igor słuchał piosenek z najnowszego albumu Mroza. Nikt na niego nie zwracał uwagi. Nie miał z kim rozmawiać. Gdyby Artur tu był na pewno byłoby inaczej – rozmyślał Igor. Dzieci bawiły się w ganianego przy ognisku. Marcin podszedł do Igora i powiedział:
- Siemka Igor, co tak sam siedzisz?! – spytał wesoło – Chcesz się z nami pobawić w ganianego ? – ponownie spytał z nutką nadziei w głosie.
- Nie, nie chcę mi się – uciął szybko Igor.
Postanowił zagrać w Reed For Speed’a: Most Wanted’a. Wyciągnął swoje czarne PSP i odpalił. Przechodził kolejno misje. Nic co działo się dookoła go nie interesowało. Teraz liczył się tylko on, PSP i odtwarzacz mp3.  

- Co to jest ? – spytała przestraszona Ewa swojego chłopaka Jarka.
- Nie mam pojęcia – powiedział i przytulił ją.

Na skraju lasu stała zjawa, a dokładnie jej cień. Czarny jak smoła i dobrze widzialny w świetle księżyca. Był nieruchom. Przyglądał się grupce dzieci przy ognisku. Szczególną uwagę przykuło go zachowanie chłopca, który siedział sam jak palec z dala od reszty dzieci. Przyglądał mu się z uwagą. Nagle jakaś dziewczyna gdy zobaczyła zjawę zaczęła piszczeć. Wszyscy się odwrócili w stronę skraju lasku. Dych zniknął w otchłani mrocznego lasu. Dzieci się uspokoiły. Dych kierował się w głąb lasu. Nagle się zatrzymał i wskoczył w lisią norę pod drzewem. Zniknął z powierzchni ziemi. Udał się do swojego świata…

Dzieci poszły spać. Tylko Igor jeszcze siedział przy tlącym się jeszcze ognisku. Zamknął oczy i oddał się w objęcia Morfeusza. Rano obudziło go poszturchiwanie w ramię. Powoli uniósł powieki i zobaczył panią Beatę.
- Czemu nie spałeś w namiocie ? – Westchnęła nauczycielka.
- Yyy… no, bo nie rozłożyłem go i usnąłem w słuchawkach – stwierdził Igor.
- Oh. Dziecko. Mogło ci się coś stać.
- Ale jak widać jestem cały i nic mi nie jest – powiedział i ruszył ramionami.
- To od razu rozłóż sobie namiot, żebyś dzisiaj chociaż w nim spał.
- Dobrze – zdążył tylko tyle powiedzieć, bo jego rozmowę z panią Beatą przerwał dzwonek jego telefonu.
Igor szybko przeszukiwał plecak w celu wyciągnięcia z niego jego komórki.
- Tak ? – odebrał telefon
- No cześć synek, co u ciebie? Wszystko okej? – odezwał się miły i ciepły głos mamy Igora.
- Tak – potwierdził od razu – Ale było by lepiej, gdyby Artur tu był, bo nudzę się.
- A co nie ma go ? – spytała mama.
- Nie ma. Rozchorował się.
- No trudno. Musisz sobie jakoś poradzić. Muszę kończyć, bo Amelka już wstała. Pa.
- Pa mamo – odpowiedział Igor i się rozłączył.

Po posiłku panie zorganizowały spacer po okolicy. Wszystkie dzieci bardzo się cieszyły. Igorowi też spodobał się ten pomysł. Cała grupa już się szykowała. Igor wziął ze sobą swój aparat fotograficzny. Nie rozstawał się z nim nigdy. Kochał robić zdjęcia. To była jego jedna z największych pasji. Spacerem prowadziła pani Dorota. Igor szedł zaraz za nią. Robił dużo zdjęć. Sfotografował nawet wiewiórkę, która akurat wspinała się po drzewie. Miała długi, puszysty rudy ogon i zakręcone frędzelki na końcach uszu. Zapach lasu dobrze działał na Igora. Był w dobrym humorze. Niestety wycieczka szybko się skończyła i do chłopaka szybko wrócił zły humor. Postanowił pooglądać zdjęcia z dzisiejszego spaceru. Wyciągnął lustrzankę Canon’a i włączył ją.  
- Piękne zdjęcia zrobiłeś – usłyszał za sobą głos Dominiki.
- Dzięki – odparł chłodno.
- Zrobisz mi kilka zdjęć ? – spytała się go Dominika
- Jasne, teraz ?
- No.
Poszli pod lasek. Igor robił zdjęcia jak opętany. Blond włosy dziewczyny ładnie wyglądały z bukietem żółtych kwiatów. Koło szesnastej Igor skończył z robieniem zdjęć. Dominika ładnie mu podziękowała i poprosiła o to, aby pokazał jej te zdjęcia. Siedzieli, oglądali zdjęcia i śmiali się. Niespodziewanie Igor poczuł wibrację telefonu w prawej kieszeni jego spodni.  
- Sorki, to Artur – oznajmił Igor.
- Dobrze, odbierz. Jak skończysz rozmawiać to zawołaj mnie – Odezwała się Dominika odchodząc od Igora.
- Siema Artur, co u ciebie słychać?
- Nic ciekawego… Leżę w łóżku z gorączką i nudzę się.
- Jurto jak przyjadę, to odwiedzę cię, ziom – stwierdził Igor i roześmiał się.
- Dobra. A o której mniej więcej przyjedziesz, bo muszę się ogarnąć ? – zaśmiał się Artur.
- Nie mam pojęcia. Dzisiaj o dwudziestej trzeciej mamy wyjazd, więc z siedem, osiem godzin jazdy. Hmmm… - zamyślił się chłopak – O czternastej będzie okej ?.
- Spoko. To mi opowiesz wszystko.
- Dobra. Kończę. To do jutra. Cześć!
- Cześć !

Po dziewiętnastej dzieci zorganizowały ognisk na zakończenie biwaku. Były kiełbaski i ziemniaki z popiołu. Tym razem Igor zachowywał się normalnie. Bawił się z wszystkimi. Zatańczył nawet z Dominiką. O dwudziestej pierwszej wszyscy zaczęli się zbierać. Namioty były już poskładane, ognisko zgaszone, a śmieci po chipsach pozbierane. Do odjazdu zostało jeszcze pół godziny. Marcin postanowił opowiedzieć historyjkę o duchach. ‘’Nie tak dawno temu w lesie takim jak ten też biwakowała grupka dzieci. Przyjaciół. Pierwszej nocy do namiotu chłopców wpełzło widmo. Cień. Straszny, duży i czarny jak smoła. Przemówiło do nich: ‘’Uciekajcie stąd, nie jesteście tu mile widziani’’. Chłopcy myśleli, że śniło im się to. Za dnia panował straszny odór rozpadającego się zwierzęcia. W nocy znowu nawiedził ich duch. Tym razem nic nie powiedział. Patrzył na nich. Po chwili zniknęli. Zjawa odwiedziła tej samej nocy dziewczyny. Powiedziała im, żeby uciekały. Dziewczyny roześmiały się. Duch popatrzył na nie. Zniknęły. Kolejnego dnia przez pole biwakowe przechodził leśniczy. Zastał tylko puste namioty. Po chwili zniknął.’’  
- To miejsce jest przeklęte – powiedział Marcin – każdy, kto tam przyjdzie zniknie. Nie wiadomo gdzie…
- No dobrze dzieci. Na nas już czas – oznajmiła pani Dorota – parami proszę się ustawić.
Wszyscy w mgnieniu oka stali w parach. Igor stał z Dominiką. Szybo doszli na parking, na którym stał autobus. Wsiedli i odjechali.

- Już dojeżdżamy – oznajmiła pani Beata na głos.
Autobus zatrzymał się przed szkołą. Wszyscy z niego wyszli. Igor zadzwonił po swojego tatę, żeby przyjechał po niego. Po piętnastu minutach czekania przyjechał. Wpakował walizkę z namiotem do bagażnika i usiadł z przodu. Pierwsze co zrobił jak przyjechał do domu to pobawił się ze swoim pieskiem. Zjadł śniadanie i poszedł spać. Obudził go budzik. Zszedł do kuchni i usiadł przy stole. Mama właśnie nalewała rosołu do talerzy.  
- Mamo, mi nie lej. Jadłem śniadanie, jak wróciłem i nie jestem głodny.
- Na pewno ?  
- Tak, a tak w ogóle to która godzina ?  
- Za kwadrans czternasta.
- To ja się zbieram bo obiecałem, że odwiedzę Artura jak przyjadę.
- Dobrze.

Igor zapukał do drzwi mieszkania Artura. Otworzyła jego mama. Uśmiechnięta wpuściła chłopca do domu. Igor zdjął buty i wszedł do pokoju Artura. Długo rozmawiali. Igor pokazał Arturowi zdjęcia jakie zrobił na biwaku. Rozmawiali do wieczora. Do Igora zadzwonił tata, żeby już wracał. Chłopak niechętnie pożegnał przyjaciela i wyszedł z jego pokoju. Na nogi wsunął buty i wyszedł. Szybko doszedł do domu. Tam czekała już na niego Amelka. Mała dziewczynka rzuciła się bratu na szyję. W domu Igor musiał znowu opowiadać wszystko z biwaku. Zmęczony długą rozmową rodzicami i siostrą poszedł wziąć zimny prysznic. Wszedł do swojego pokoju, pościelił łóżko i położył się na nim. Szybko zasnął.

Rano obudził go znowu ten znienawidzony przez niego budzik. Wstał, ogarnął się i zszedł schodami na dół do kuchni. Zrobił sobie śniadanie. Szybko zjadł i poszedł umyć zęby. W międzyczasie ułożył swoje włosy. Ubrał buty, wziął plecak i wyszedł z domu. Piesek nawet do niego nie podszedł. Pewnie śpi – pomyślał Igor zamykając dom na klucz. Na przystanek musiał biec, bo by się spóźnił na autobus.  

- Siema ! – przywitał Igora Michał.
- Cześć.
- Znowu poniedziałek… Mamy zajefajne lekcje. – stwierdził Michał.
-Nom.
Igor poszedł pod salę od biologii. Zatrzymał go Marcin, który chciał spisać od niego lekcje. Igor dał mu zeszyt, ale powiedział mu, że nie ma pracy domowej. Biologia zleciała szybko. Fizyki jego klasa nie miała, bo nauczyciela nie było. Lekcje zleciały szybko. Ostatnią lekcją poniedziałek było godzina wychowawcza. Pani otworzyła drzwi i klasa weszła do środka. Tematem numer jeden był biwak. Pani Beata pytała się jak wrażenia po biwaku. Cała klasa miała jedno zdanie na ten temat. A mianowicie, że trzeba to jeszcze kiedyś powtórzyć. Dzieci szeptały między sobą o duchu. Koło Igora usiadła Dominika. Za lekcji zaczęli rozmawiać i cicho śmiać się.
- Dominiko i Igorze, nie przeszkadzam wam ? – spytała zirytowana nauczycielka
- No może troszeczkę – odpowiedziała Dominika i zaczęła się śmiać…

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  *  * *  *  *
Siemka :D Oto moje kolejne opowiadanko :))) Nie wiem czy się wam spodobało... ponieważ było napisane na ocenę do szkoły, więc jest trochę ''dziecinne'' :D Jak będę miał trochę czasu i weny to może ukarze się kontynuacja :p Pozdrawiam ;333

PseudoPisarz

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 2418 słów i 14330 znaków.

10 komentarze

 
  • Lils

    nie jest złe. Aczkolweik wiem coś o tym, bo jedno z moich opwoiadań też takowe było i niezbyt przypadło mi do gustu z tego powodu :D. Jednak jest jeszcze ogromny plus- długość :D.. jest to kolejna rzecz, do której ja np nie umiem sie przystowsowac, więc podziwiam Cię za chęć pisania tak długich  opowiadań. To tyle! Jeszcze raz weny ;3

    8 lip 2014

  • Lils

    Ekhem :D. Tak myślałam, że coś z tym opowiadaniem jest! :D te następstwa czasu, literówki, brak kilku przecinków- to nie to! :D poprostu opowiadanie troche inaczej napisane xd. :D Twoje końcowe tłumaczenie ([...]napisane na ocene do szkoły) nie zdziwiło mnie wgl xd hah! :D Mam nadzieje, że przeczytam coś jeszcze w Twoim wydaniu xd. Powodzenia w dalszym tworzeniu, będę czekała na kolejne coś i być może zabiore się za Twoje poprzednie opowiadanie :D. Te po mimo, że było pisane do szkoły,

    8 lip 2014

  • Ciafu

    No dodaj cuś :D

    2 maj 2014

  • PseudoPisarz

    Miało być 'Need for speed' xd Do 'Dlaczego ?!' planowana jest kontynuacja, lecz jak na razie nie mam zbytnio chęci : Do tego opowiadania next też jest przewidziany :D Ahrii, mam dla Ciebie pocieszenie: Kolejne części będą chyba (niestety) krótsze :( Pozdroowioonka dla Was :)))

    26 kwi 2014

  • Ciafu

    Pierwsze co zauważyłam to literówki. Drugie to.. Reed For Speed?! A nie Need For Speed :o? No chyba, że grał w podróbkę xD Pojawiło się również parę błędów ortograficznych, ale fabuła sama w sobie jest Ok :) A takie pytanko - napiszesz dalszą część ,,Dlaczego?!"  ? Bo czekam niecierpliwie :D

    26 kwi 2014

  • Ahrii

    I Like It ;3. ****a za długie to piszesz xD. Nie to co ja ;P.

    26 kwi 2014

  • ;)

    Jest troche błędów ale tak to fajne.

    24 kwi 2014

  • Gabi14

    Powtórzenia, literówki i... chyba wszystko. Nie jest źle, ale trzeba nad tym popracować :)

    24 kwi 2014

  • PseudoPisarz

    Czas... tak ! Musze nad tym popracować =/ Tak, po prostu biwak, ale tylko w TEJ części. Mam już pomysł na ciąg dalszy XD :D

    24 kwi 2014

  • Mattunel

    Strasznie duże następstwa czasowe i nie wiem po co pisanie co się działo na CPN'ie.. :)   Ale ogólnie dobry pomysł na wkręt czytelników. Tak naprawdę nie wiem o co chodzi w opowiadaniu o.O Na początku myślałem, że o przyjaźń Artura i Igora. No ale to nie było pierwszym tematem.. Potem, żę Dominika no ale z nią też nic nie było takiego. Po prostu biwak?  :lol2:

    24 kwi 2014