Koszmar.

Budzisz się w środku nocy. Czoło pokryte jest zimnym potem. Ocierasz je wierzchem dłoni. Przyzwyczajasz oczy do panujących ciemności. Odrzucasz kołdrę na bok i ostrożnie, koniuszkami palców dotykasz podłogi. Wyczuwasz szorstki dywan. Decydujesz się postawić całe stopy i nieśmiało podchodzisz do włącznika światła. Dłoń stanowczo wciska przełącznik. W pokoju robi się jaśniej, mrugający blask słabej żarówki razi oczy. Krzywisz twarz. Wytężasz wzrok i dostrzegasz ciemne smugi na ścianach. Nie było ich kiedy kładłeś się spać. Przesuwasz po nich ręką - są zimne i nieprzyjemne w dotyku. Zaczynasz histeryzować. Chcesz wyjść z pokoju, ale drzwi nie chcą ustąpić. Szarpiesz za klamkę - ani drgnie. Klniesz szpetnie pod nosem i drapiesz czarne smugi niewiadomego pochodzenia. Pod paznokciami zbiera się krew - właśnie boleśnie połamałeś kilka z nich. Bierzesz je do ust i ślinisz. To na chwilę pomaga zapomnieć Ci o bólu. Coś kapie Ci na głowę. Cholera! Przyglądasz się sufitowi, ale nic nie widzisz. Odtwarzacz muzyki włącza się sam. Senna i leniwa muzyka wypełnia pomieszczenie. Masz w ogóle taką płytę? O ironio! Na pozór spokojne dźwięki tworzą koszmarny kontrast z otoczeniem. Decydujesz się wrócić do łóżka. Swąd spalenizny odciąga Cię na chwilę od tego pomysłu. Lokalizujesz zapach. Tak, Twoje łóżko jest teraz doszczętnie spalone. Z podłogi zniknął dywan. Ponownie próbujesz wydostać się, otwierając drzwi. Nie pójdzie Ci tak łatwo - właśnie pojawił się rygiel. Wyjesz jak zwierzę. Ściany są już całe czarne, smugi nałożyły się na siebie. Jest Ci bardzo zimno. W drewnianej podłodze pojawiają się dziury, jedna przy drugiej... Tak jakby ktoś rytmicznie uderzał w nią siekierą. Koszmar przenosi się poziom niżej. Na Twoje nieszczęście, pod podłogą jest druga rzeczywistość. Spadasz w dół, przebierając rękoma i nogami. Lądujesz. Błoto zamortyzowało nieco upadek. Wstajesz i biegniesz przed siebie. Breja zwiększa swój poziom. Gubisz po drodze kapcie. W oddali dostrzegasz chatkę. Biegniesz jeszcze szybciej, myślisz, że tam otrzymasz pomoc. Drogo zapłacisz za swoją naiwność. Pukasz do drzwi. Kultura na poziomie, nawet w takich chwilach. Godne pochwały, ale to już bez znaczenia. Wrota otwierają się na oścież, wchodzisz do środka. Z hukiem zatrzaskują się za Tobą. Coś słyszysz... Chwila. Poznajesz pierwsze nuty i akordy. Utwór z pokoju... Żałujesz, że tu wszedłeś. Odwrotu nie ma. Przed Tobą pojawia się telewizor, a w Twojej ręce pilot. Zmieniasz kanały. Na każdym szary, pikselowy śnieg. Wbiegasz schodami na górę. Dziwne, domek sprawiał wrażenie małego. Następne piętro. Scenariusz się powtarza. Telewizor, pilot, śnieg. Wizualizują się kolejne schody. Wbiegasz. Telewizor, pilot, śnieg. Krzyczysz. Teraz masz przed sobą windę. Co jak co, ale dbamy o wygodę. Twój palec spoczął na strzałce. Kierunek - góra. Winda ospale ruszyła. Ściany, podobnie jak w pokoju zaatakowane są przez smugi. Temperatura niebezpiecznie spadła. Dotarłeś, na właściwe piętro. Siadasz na sofie. Na przegubie Twojej ręki pojawia się zegarek. Strzałki w nienaturalnym tempie suną po tarczy. Mrugasz. Zniknął. Oddychasz z ulgą. Szkoda, że taki z Ciebie niedowiarek... Gigantyczny zegar stoi teraz przed Tobą. Strzałki przesuwają się tak, że nie widzisz ich konturu. Dostrzegasz sporych rozmiarów drzwiczki, z których powinna wysunąć się kukułka. Otwierają się. Z wnętrza wyfrunął kruk. Piszczysz z przerażenia jak dziecko. Zegar znika, a Ty zastanawiasz się dlaczego tu jesteś. Nieszczęsny telewizor znowu przed Tobą stoi. Tym razem nie dostaniesz pilota. Włącza się sam. Odkrywasz, że na ekranie widzisz siebie. Przez chwilę są jakieś zaburzenia, wizję przecinają pojedyncze paski. Po chwili problem sam ustąpił. Wyciągasz przed siebie dłoń. Teraz masz pewność, że w telewizji oglądasz siebie. Nie uważasz, że byłoby nudno i publika byłaby niezadowolona, jeśli nie urozmaicilibyśmy odrobinę programu? W tej chwili na Twoim ramieniu siada kruk - uciekinier.Po kilku sekundach odfruwa i trąca spiczastym dziobem linkę przy suficie, na której wisi metalowy kolec. Wiesz co Cię czeka. Chcesz wstać, ale nie możesz. Czy Twoje mięśnie, właśnie odmawiają Ci posłuszeństwa? Szpikulec, z potężną siłą wbija się w Twoją głowę. Rozbrzmiewają oklaski. Dobry z Ciebie aktor, znałeś już wcześniej scenariusz?  


--------------------

A Ty? Włączysz dziś światło?

retrezed

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 766 słów i 4613 znaków.

2 komentarze

 
  • moonky

    a co do poprzedniego opowiadania Twojego autorstwa to podziwiam  jakie masz pomysły, bardzo oryginalne i interesujące, nie miałem na myśli nic złego

    19 sie 2013

  • moonky

    bardzo fajnie, nieprzewidywalne i zakrecone opowiadanie, ma specyficzny klimat, jakby sen Tima Burtona :)

    18 sie 2013