In the darkness 03 cz.6

- Ale ja nie wiem jak! To niebezpieczne! Chcesz się zabić?! - krzyczę na niego.
- To był jedyny sposób, aby Cię uratować, Eve - kładzie dłoń na moim ramieniu. - Mieli rozstrzelać i Ciebie i mnie, a wtedy ja zaproponowałem, że wyruszę z tobą zabić tego naukowca. Odkryto jego tożsamość, a nawet rok, w którym żył! Wykorzystamy to, Eve i zabijemy go, zanim zniszczy przyszłość. Uratujemy miliony ludzi! To co teraz naprawiamy będzie takie jak wcześniej!
W głowie mi huczy od tych wszystkich informacji.
- Ile mamy czasu? - pytam z rozpaczą w głosie.
- Równo dwa tygodnie. Od dzisiaj. jeśli nam się nie uda, to nas rozstrzelają - zaczął mówić ściszonym głosem.
Dopiero teraz zauważyłam jak blisko siebie jesteśmy. Zauważyłam również, jak wyciąga rękę i dotyka moich włosów powoli przybliżając moją twarz do niego. Emocje, które prawie znikły po przemianie na powrót powróciły. Dzielą nas milimetry. Czuję jego ciepły oddech na mojej skórze. Nie mam żadnych oporów. Jakaś cząstka mnie pragnie tego od bardzo dawna. A może on nie był tylko moim przyjacielem? Nie mam czasu na zastanowienie, bo rozprasza mnie jego bliskość. Niecałą sekundę później czuję dotyk jego warg. Bardzo delikatny. Tylko mnie przelotnie muska. Następnie patrzy się głęboko w moje oczy, a ja w tym czasie odruchowo przygryzam wargi. Pewnie uznał to za zachętę, bowiem zaczął całować moją szyję. Czułam się przy nim taka bezpieczna i kochana jak nigdy dotąd. Z moich ust dobył się cichutki jęk. Wreszcie mnie pocałował. Nie przypominało to tego leciutkiego muśnięcia. Tym razem chciał brać jak najwięcej, jakby zaraz miał mnie stracić.
Wtem przed oczami stanęła mi kolejna wizja.

"...zrobiłby wszystko, aby mnie uratować. Sam rzuciłby się w paszczę potwora, a ja pozostawałam zimna, nieczuła i obojętna na wszystkie sygnały krzyczące mi prosto w twarz '' On Cię kocha!''.
On mnie kocha.
On mnie kocha.
On mnie kocha.
Ja też Go kocham.
- Callum - szepnęłam trzymając w żelaznym ucisku jego dłoń. Czułam gulę w gardle, serce szalejące w klatce piersiowej i ból brzucha. Dlaczego potrzebowałam tak dużo czasu, żeby przyjąć to wreszcie do świadomości? - Kocham Cię.
Nie potrzebował dużo czasu, aby zareagować. Natychmiast przyciągnął mnie rękoma do siebie i zamknął nasze usta w żelaznym uścisku. Czas dla mnie stanął. Poczułam iskrzenie. Myślałam, że to z powodu tej nadzwyczajnej chwili, ale nie. Niekontrolowanym ruchem dłoni wyrzuciłam z palców snop iskier topiących właśnie moje łóżko...''

Odzyskałam przytomność. Tym razem podczas wizji byłam tylko niematerialnym obserwatorem, jednak słyszałam swoje myśli.
No, no, no.... dziewczyno! Jednak nie byliście ''tylko przyjaciółmi''.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam tych samych strażników stojących przy łóżku.
- Obudziła się! - Zawołał jeden z nich.
- Wyjdźcie - ochrypniętym głosem nakazała nowa osoba. Wszędzie bym go poznała. Black.
Chwilę później trzasnęły drzwi, a łóżko, na którym leżałam ugięło się jeszcze bardziej pod wpływem jego ciężaru ciała.
- A więc.... Mam nadzieję, że pani już się ocknęła. Moi ludzie donieśli mi, że miała pani kolejną wizję. Niech mi pani opowie o czym ona była...
Otworzyłam oczy i spojrzałam się na niego tępym wzrokiem.
- Odkryłam swoje umiejętności - odpowiedziałam monotonnym głosem.
- Tylko tyle?
- A czego pan więcej oczekiwał?
- No nie wiem... Po tym co chwilę wcześniej tutaj zaszło mogłem się spodziewać czegoś większego.
- Na przykład? - nie zdradzałam emocji. Musieli mieć drugą kamerę.
Miałam nadzieję, że rumieniec nie wkradł się na moją twarz.
- Na przykład.... całkowitego odzyskania pamięci.
Nie odezwałam się ani słowem. Po co tu do mnie przyszedł?
Wstał z łóżka i zaczął chodzić po pokoju oglądając meble.
- Nawet nie zdaje sobie pani sprawy z tego, że mnóstwo ludzi mieszka jeszcze pod powierzchnią. A Ci na górze muszą mieścić się dwójkami lub trójkami na cały taki pokój. Za taki przywilej jak samotność.... mam nadzieję, że wypełni pani swój obowiązek. Każdy chciałby żyć tak jak było przedtem.
Ciągle siedziałam cicho z grobową miną.
- Przyszedłem tu udzielić pani kilku podstawowych informacji. A mianowicie: naukowiec jest w pani teraźniejszości zwykłym dzieciakiem - o rok lub dwa młodszym od pani. To samo miasto. A co najlepsze - to samo liceum - spojrzał się na mnie krzywo. - Jest pani chyba już trochę za stara na taką szkołę i uczniowie zobaczą różnicę - nawet mimo to, że czas płynie tam wolniej.
- A może mi pan podać jak on się nazywa?
- Oczywiście. Tylko wpierw kilka informacji, dzięki którym będzie mogła się pani z nim ''zakolegować''. Jego matka zmarła przy porodzie, a ojciec popełnił samobójstwo z rozpaczy. Chłopak wychowuje się u ciotki. - Przełknęłam gulę w gardle błagając, by to jednak nie był on. Błagam, błagam, błagam.... - Nazywa się Matt Croft. Życzę pani powodzenia w misji - odwrócił się i wyszedł, a ja zaczęłam szlochać w poduszkę gotowa prędzej zabić siebie niż swojego najlepszego przyjaciela.

___________________________________________
Notka informacyjna: Matta poznaliście w pierwszej części pierwszej serii.
Aby rozwiać podejrzenia co do zaników pamięci Eve: ona pamięta życie w ''teraźniejszości'', Luka, życie w podziemnym mieście i pewne kawałki wspomnień z ''wizji''. Nie pamięta: służenia dla COPIN, prawie wszystkich wspomnień związanych z Callum'em.
Mam nadzieję, że się spodoba :)

iza0199

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1029 słów i 5797 znaków.

2 komentarze

 
  • Gabi14

    Ona będzie z Callumem ^^

    20 wrz 2014

  • Karou

    boskie <3

    20 wrz 2014