Żyję cz.15

-Muszę ci coś w końcu powiedzieć - pierwszy przerwał ciszę. Czułam, że to co chciał powiedzieć miało wiele zmienić i  się nie pomyliłam... - Nie jestem dobry w przemowach, więc odpuszę to sobie. Chcę ci jedynie powiedzieć, że przy tobie moje serce bije jak szalone i czas płynie szybciej. Zakochałem się w tobie.
Łzy mi w oczach stanęły. Nie chciałam tego usłyszeć. Nie wtedy. Dla mnie było jeszcze za wcześnie. Dopiero stanęłam na nogi i rany zaczęły się zabliźniać.  
- Ty też nie jesteś mi obojętny, ale ja nie umiem. Nie potrafię ufać ludziom - powiedziałam patrząc mu w oczy. Dostrzegłam w nich ból i zawód.
- Dlaczego? Ufasz przecież Judycie i Alici.
- One są kobietami - wyszeptałam.  
- Powiesz mi dlaczego nie chcesz mi zaufać?
- Jeszcze nie teraz. Muszę się z tym przespać. Spotkajmy się jutro po zajęciach.- postanowiłam.
- Dobrze, ale teraz musimy iść. Chyba, że chcesz spóźnić się już pierwszego dnia - rzucił z błyskiem w oku, a ja się zaśmiałam.
- Idziemy - powiedziełam i niechętnie się od niego oderwałam. Otarłam łzy i spojrzałam na godzinę.
- Chyba musimy już jechać - powiedział Paweł. Niechętnie się zgodziłam. Nie miałam apetytu, więc poszłam bez śniadnia. Pożegnałam się z Alcią i pojechaliśmy do szkoły. Spodobał mi się Pawła samochód. Fotele były tak wygodne, że z ogromną niechęcią wysiadłam z pojazdu. Na parkingu było mało wolnych miejsc, ale udało nam się jedno znaleźć.  
Szkoła jak to szkoła. Była dość spora, a po za tym to zwykły budynek. Za parkingiem było widać duży stadion, a obok niego był kort. Paweł złapał mnie za rękę i się do mnie uśmiechnął.  
- Nie denerwuj się tak - szepnął mi na ucho - Wszytko będzie dobrze.  
Miałam taką nadzieję. Przemierzaliśmy szkolne korytarze trzymając się za ręce. Dziewczyny rzucały mi mordercze spojrzenia, a chłopaki się na mnie gapili. Wkurzało mnie to, ale cóż. Przecież nie mogłam im oczu wydłubać.  
Paweł zaprowadził mnie do sekretariatu i zaczekał tam ze mną na dyerktora. Ten zkolei prawie siłą wygonił go na zajęcia. Z panem Matiasem Bahena udaliśmy się do mojej klasy, ktora okazała się też klasą Pawła. Z tego się ucieszyłam. On też nie krył zdziwienia. Mama z Judytą musiały o wszystkim wiedzieć, ale nam nie powiedziały.
- Pani Pilar, to jest właśnie nasza nowa uczennica Natali Krzynosz. Jest rodowitą Polką. Liczę, że przyjmiecie ją ciepło - powiedział do dwudziesto osobowej grupy, która się mi przyglądała z zaciekawieniem. Nie lubiłam być w centrum uwagi, ale jak trzeba to trzeba.
- Dziękuję panie dyrektorze. - powiedziała nauczycielka - Natalko, usiądź prosze na woknym miejscu.
Paweł siedział sam, więc powiedział, żebym z nim usiadła. Dyrektor wyszedł, a ja starałam się skupić na lekcji. Pani Pilar wyglądała na bardzo sympatyczną. Od razu ją polubiłam. Jak na moje oko miała może z trzydzieści pięć lat. Wysoka, szczupła blondynka o niebieskich oczach. Rozglądałam się po klasie. Zauważyłam trzy plastikowe lale, które, gdyby mogły zabijać wzrokiem to byłabym już martwa. Nie lubię oceniać ludzi po wyglądzie, ale ,z nimi nie dało się inaczej. Każda miała na twarzy kila tapety. Pazury długie i wymalowane. Nie chodzi o to, że nie tolowałam makijażu i manikiuru, ale kurwa gdzie są granice? Jedna coś szepnęła do drugiej i zaczęły się śmiać. Wiedziałam już, że z nimi się nie zakumpluję. Reszta wydawała się być spoko. Jeden chłopak przyglądał się mi, a gdy na niego spojrzałam puścił mi oczko. Przewróciłam oczami. Był nawet przystojny. Wysoki brunet z piwnymi oczami. Umięśniony. Typowy podrywacz, który myślał, że może mieć wszytsko. Widziałam, że ponownie oceniam kogoś po wyglądzie, ale on bezczelnie gapił się na mój biust i nogi. Przegiął, gdy rzucił mi karteczkę z napisanymi kilkoma zdaniami ,, Hej ślicznotko. Masz zajebiste nogi. Przyjdź za szkołę na przerwie ". Zgniotłam tą karteczkę i celnie trafiłam do kosza, który stał ode mnie jakieś trzy metry. Spojrzałam na niego i pokazałam mu środkowy palec. Jego mina była bezcenna, a kilka osób widząc to parsknęło śmiechem. Nawet nauczycielka się zaśmiała, ale koniec końców zarządziła spokój i powróciła do tłumaczenia dzisiejszej lekcji. Paweł notował coś w zeszycie z uśmiechem na twarzy.  Za pewne widział całą akcje. Postanowiłam w końcu skupić się na lekcji. Pani Pilar świetnie tłumaczyła i miło sie jej słuchało. Szybko minęła mi lekcja i zanim się obejrzałam to dzwonił dzwonek na przerwę. Spakowałam zeszyt do torby i z Pawłem opuściłam klasę.
- Jeszcze żadna dziewczyna nie poniżyła tak Gaela. - powiedział zadowolony. Szliśmy korytarzem pod salę 23. Spotkaliśmy tam paczkę Pawła, czyli Pedra, Luisa i jak się później okazało też Gaela. Moja mina musiała być przekomiczna, bo wszyscy zaczęli się śmiać. Mi nie było do śmiechu. Na całe szczęście szkolny casanova okazał się być spoko.  
Reszta lekcji minęła mi bez wrażeń. Przerwy spędzałam z chłopakami. W drodze powrotnej rozmawiałam z Pawłem o przyjęciu urodzinowym dla mojej mamy.  
- Rozejrzę się za jakimś zespołem - zaproponował.
- Okej, ale jak już znajdziesz jakiś to daj mi znać. - zgodziłam się - Będę chciała ich posłuchać.
- Dobra.  
- Wejdziesz? - zapytałam, gdy Paweł zaparkował przed willą.
- Mama w pracy, więc czemu nie.  
Przywitaliśmy się z Alicią i zdjędliśmy obiad. Po posiłku poprosiłam naszą kucharkę, aby osobiście dopilnowała cateringu.
W moim pokoju oglądaliśmy filmy. Oczywiście Paweł wybrał horror. Siadłam obok niego na łóżku, a on wziął mój tablet i oparł go sobie o kolana. Film był straszny, ale ja tylko dwa razy się przestraszyłam tak, że wtuliłam się w Pawła. Było mi tak wygodnie, że zasnęłam.  
Przyśnij mi się koszmar. Niby taki sam jak poprzednie, ale inny. Tym razem słyszałam jak dziecko mówiło do mnie ,, Mamo, dlaczego mnie zabiłaś" Obudziłam się z krzykiem. Obok mnie leżał Paweł. Jego zbudził mój krzyk.
- Co się stało? - zapytał przecierając oczy.
- Mmmiałam sen - wydusiłam i zaniosłam się płaczem. Przytulił mnie.
- Spokojnie, to tylko koszmar - próbował mnie uspokoić.
- Szkoda, że prawdziwy - wyszeptałam. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Po kilku minutach uspokoiłam się.
- Fuck, ale już późno - stwierdził - Muszę już jechać, bo jutro do szkoły.
- Proszę cię, zostań - błagałam, mocno go obejmując. Na początku się spiął, ale minęła chwila i się rozluźnił.
- Dobrze, ale muszę rano wstać, żeby zdąrzyć się ogarnąć.
- Dziękuję - powiedziałam ocierając łzy. - Skoro już nie śpię to pójdę pod prysznic. Jak chcesz to też choć. Skorzystasz z łazienki w pokoju gościnnym.
- Okej.




-----_-------_-----------_------_------_-------

W końcu wróciłam! Przepraszam za błędy, które na pewno są :D
Czekam na wasze komentarze.

Lovcia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1319 słów i 7097 znaków.

4 komentarze

 
  • nasiaaa

    Cudowne jak zawsze :*

    6 wrz 2016

  • Lovcia

    @nasiaaa  :kiss:

    6 wrz 2016

  • Nataliiia

    Kiedy next??? Ogarnęłam wszystkie części kocham to opowiadanie <3  :kiss:  :jupi:  :danss:

    6 wrz 2016

  • Lovcia

    @Nataliiia Dziękuję  :kiss: Nie mam zielonego pojęcia kiedy coś dodam  :sad: Teraz piszę scenariusz na otrzęsiny i nie mam zbytnio czasu. Postaram się szybko napisać kolejną część.

    6 wrz 2016

  • Nataliiia

    @Lovcia dobrze życzę weny;)

    6 wrz 2016

  • Lovcia

    @Nataliiia Dziękuję  :kiss:

    6 wrz 2016

  • Krolewna

    <3

    5 wrz 2016

  • :D

    Suuuuper!!! <3 <3!!!

    5 wrz 2016

  • Lovcia

    @:D  <3

    5 wrz 2016