Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.17

Daniel:
Siedziałem niespokojnie przy kuchennym stole i niepewnie zerkałem w okno. Na dworze zaczęło robić się jaśniej, a my nadal nie podjęliśmy żadnej sensownej decyzji. Miałem w głowie mętlik. Pierwszy raz zobaczyłem u syna takie zachowanie i niemal się przeraziłem. Atak, który nie potrafiliśmy opanować niemal przez całą noc był nie do przyjęcia. Owszem wiedziałem, że moje odejście będzie dla wszystkich trudne. Wiedziałem też, że zranię dzieciaki i zranię żonę, ale nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.  
- Co mam teraz zrobić? jak wytłumaczyć mu, że odchodzisz? widziałeś co się stało?- usłyszałem roztrzęsiony, załamany głos Dari. Nie odpowiedziałem. Sam do końca nie wiedziałem co zrobić w danej sytuacji, jak postąpić, by najmniej na naszym rozstaniu ucierpiały dzieci, by je ochronić.
- Nie wiem Dario. Ja już niczego nie wiem - wyznałem chowając twarz w dłoniach. Moja żona stała odwrócona do mnie plecami i obserwowała świt za oknem. Miałem ochotę walnąć w stół z rozpaczy, miałem ochotę krzyknąć, płakać, ale nie mogłem. Musiałem być silny, by nie zwariować z bólu. - A będziesz potrafiła mi to wybaczyć? będziesz potrafiła być ze mną ze świadomością, że czuje coś do innej kobiety? - zapytałem ochrypniętym głosem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że rozpłakałem się z bezsilności. Ta sytuacja uświadomiła mi, że nie mogę odejść od żony, nie mogę odejść od dzieci, nie potrafię ich tak zranić.  
- Nie wiem - rzekła patrząc ponuro za krajobraz za oknem - Postaram się dla dzieci - dodała, patrząc w stronę schodów, gdy jeszcze nie tak dawno nas syn przeszedł poważny atak histerii. Nie chcę myśleć co by było, gdyby nie znajomy lekarz, który przyjechał i dał mu zastrzyk, po którym się uspokoił. Łzy w oczach dzieci, bezradność kobiety, która była i nadal jest twoją żoną to chyba najgorsze co może spotkać mężczyznę. I strach. Ten strach przed dzisiejszą rozmową z Patrycją. Jak miałem jej powiedzieć, że to koniec? jak miałem jej powiedzieć, że odchodzę, że nie mogę zostawić rodziny? czy gdyby nie wywierała na mnie presji, czy gdyby nie nalegała tak na to wszystko, nasze życie nie byłoby normalne? Dlaczego do licha chciała czegoś więcej, psując przy tym to, co było między nami. Kochaliśmy się, wracałem do niej i zależało mi na nas. W domu z kolei miałem zadowoloną żonę, spokojne i szczęśliwe dzieci. Ja byłem spokojniejszy. Teraz nie mam nic. Zmuszony dla dobra dzieci miałem tkwić w farsie, udawać kochającego, zatroskanego męża i ojca bez kobiety, którą naprawdę pokochałem. Jednak jako ojciec miałem inne wyjście? nie mogłem odejść, nie po tym czego byłem świadkiem.  
- Ja już nie wiem co robić Dario. Chyba powinienem spotkać się z Pati i zakończyć ten romans. Powinienem być z wami. Dzieci mnie potrzebują - wyznałem szczerze. Daria spojrzała na mnie przerażonymi, ale i zagubionymi oczami i uśmiechnęła się. Jednak ten uśmiech był inny niż poprzednie. Nie było w niej tej nadziei co dotychczas, tej wiary, że wszystko się ułoży.
- Wiesz co powiedział lekarz? Te napady nie są normalne - powiedziała ściszonym głosem. W jej oczach zobaczyłem strach, strach o dzieci, strach o nasza rodzinę, strach przed samotnością.- To tylko nerwy. Nie martw się. Pójdziemy z nim do lekarza. Wszystko będzie dobrze - wyznałem pocieszając żonę. Podszedłem do niej i delikatnie przytuliłem ją. - Będzie dobrze - dodałem słysząc jej cichy szloch. Zaprowadziłem ją do naszej sypialni i pomogłem się rozebrać. Dałem jej środki uspokajające i położyłem spać. Chciałem by chociaż przespała się kilka godzin, chciałem by chociaż przez chwile odpoczęła od tego wszystkiego. Chciałem, ja musiałem się nią zaopiekować. Dopiero teraz dostrzegłem ile cała ta sytuacja ją kosztowała. Schudła, zmizerniała a błysk w jej oczach zgasł. Byłem tak wpatrzony w Patrycję, byłem tak przejęty tym wszystkim, że nie dostrzegłem zmian, które dokonywały się u mojej żony. Jej podkrążonych od płaczu oczu, jej chudej sylwetki. I nie dostrzegłem jeszcze czegoś, czegoś bardzo istotnego.
- Zerwiesz z nim? - spytałem po długim namyślę.  
- Już to uczyniłam. Chciałbym ratować nasze małżeństwo - wyznała wtulając głowę w poduszkę. Pogłaskałem jej policzek i uśmiechnąłem się do kobiety. Wiedziałem, że dla dobra jej i dzieci, muszę postąpić jak należy.  
- I uratujemy - wyznałem całując ją w czoło. Posiedziałem chwilę przy niej i poczekałem aż uśnie. Gdy zasnęła, cichutko wyszedłem z sypialni i udałem się do pokoju dzieci. Syn spał w najlepsze, a córka poruszała się niespokojnie, jakby miała jakieś koszmary. Kiedy poczuła moją dłoń na policzku otworzyła zaspane oczy.  
- Tata - wyszeptała zaspanym głosem, a ja uśmiechnąłem się do dziecka. - Tato nie zostawisz nas prawda? nie odejdziesz od mamy? - zapytała, a ja spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Nie kochanie. Obiecuję, że nie. Śpij - wyznałem. Dziecko zamknęło zmęczone oczy a po chwili twardo już spało. Chwyciłem telefon, ale zdałem sobie sprawę, że jest jeszcze za wcześnie by dzwonić. Tak bardzo chciałem usłyszeć jej głos, potrzebowałem jej. Zapaliłem papierosa i zaciągnąłem się dymem tytoniowym. Cholera! Co ja teraz miałem zrobić? no kurwa co! Wyszedłem z mieszkania by powdychać świeże powietrze. Zamknąłem oczy, przypominając sobie nasze wspólne spacery i poczułem jak po moich oczach płynął łzy. Nim się zorientowałem, płakałem jak małe, zranione dziecko. Usiadłem na ławce przed blokiem i schowałem twarz w dłoniach, chociaż walczyłem z tym emocję były silniejsze, rozpłakałem się jeszcze bardziej. Nie wiem dlaczego, ale musiałem to zrobić. Pognałem pod wskazany adres i po chwili stałem już przed jej mieszkaniem. Przypomniałem sobie wydarzenia ostatnich dni i jej słowa. Porwałem ją doprowadzając do straty naszego dziecka. Wziąłem głęboki wdech, czując jakbym nagle dostał olśnienia. Moje ciało poczuło dziwny spokój i już byłem przekonany, że wiem co muszę zrobić. Postanowiłem zostać przy rodzinie. I już nawet nie chodziło o dzieci, moją żonę, ale też o Patrycję. Zadałem jej tyle cierpienia, tak bardzo ją zraniłem, że moje odejście, moje zniknięcie z jej życia było najlepszą rzeczą jaką mogłem zrobić, dla ukochanej kobiety. Postanowiłem po dzisiejszej rozmowie z nią wyjechać. Zabrać gdzieś rodzinę i ulotnić się stąd na kilka dni. Pobyć z rodziną z dala od niej. Ostatni raz spojrzałem na ciemne okna jej mieszkania i pomału wracałem do domu. Chciałem być już przy zonie i dzieciach, chciałem zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, która tak gwałtownie im odebrałem.

***
Patrycja:
Zaspana otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Chociaż nie chciało mi się wstawać, czynności związane z łazienką były silniejsze niż mój dobry sen. Zaskoczona spojrzałam na puste miejsce obok mnie i wyszłam z pokoju. W korytarzu było ciemno, wiec zaciekawiona udałam się do salonu a po chwili wybuchłam śmiechem. Michał spał wraz z naszym gościem na kanapie, a na stole ujrzałam dwie puste butelki. Nie byłam na nich zła, ponieważ rozumiałam, że facet czasem po prostu musi się spotkać z kumplami i spędzić z nimi czas. Chciałam schować te butelki, by jakoś posprzątać zostawiony przez nich bałagan, gdy nagle poczułam męski, silny dotyk.  
- Pati zostaw to - wyszeptał dawny znajomy i zabrał mi puste butelki. Wzięłam głęboki wdech, czując jak po moim ciele przeszywa przyjemny dreszcz i spojrzałam na jego uśmiech, dopiero po chwili zdałam sobie sprawę jak jestem ubrana. O śnie mogłam już pomarzyć, ponieważ moje oczy całkowicie się rozbudziły i wiedziałam, że mimo mojego ogromnego starania, po prostu nie uda mi się więcej już zasnąć. Postanowiłam nie zmuszać się do snu, dlatego poszłam do toalety, by zrobić to, co tak naprawdę mnie zbudziło, wzięłam szybki prysznic i skąpo ubrana poszłam do pokoju po swoje rzeczy. Po dwudziestu minutach, gdy już wróciłam do salonu, w salonie nie było co sprzątać. Na stole nie było śladu po nocnej balandze a ja uśmiechnęłam się do towarzysza, który chcąc czy nie podtrzymywał mi towarzystwo.  
- Ładnie zabalowaliście - zaśmiałam się patrząc na kompletnie nieprzytomnego jeszcze Michała i uśmiechnęła się do Jarka.  
- No trochę. Sorki za wczoraj. Chyba już pójdę - usłyszałam męski głos. Poczułam nieprzyjemny ucisk w sercu, gdy powiedział mi te słowa. Chwyciłam go za dłoń, a nasze spojrzenie się spotkało.  
- Daj spokój. Jest jeszcze wcześnie. Zostań na śniadanie. Pogadasz jeszcze z Michałem jeśli się obudzi, zjemy razem i wtedy pójdziesz - wyznałam. Jarek jakby tylko czekał na te słowa, poszedł odświeżyć się do łazienki, a gdy już wrócił kompletnie poukładany i ogarnięty, rozgościł się wygodnie w mojej kuchni i zamierzał przyrządzić nam śniadanie. nie podobało mi się to, że ktoś przegania mnie z mojego królestwa, ale nie dałam się długo prosić i odstąpiłam mu miejsce. Sama usiadłam na kanapie i delektowałam się cisza i pokojem, jaka panowała w tym domu. Zamknęłam i otworzyłam oczy rozmyślając o Danielu i czekającej nas rozmowie. Chociaż w mojej kuchni znajdowała się moja pierwsza miłość, chociaż na kanapie spał mężczyzna, który całkowicie stracił dla mnie głowę, nie wiem dlaczego, ale wciąż rozmyślałam o facecie, który kiedyś skradł moje serce i który jest całkowicie nie dostępny. Jak będzie wyglądało nasze spotkanie? co mu powiem, co on powie mi? czy do siebie wrócimy? czy rozstanie się z żoną? miałam tyle planów i nadziei wiążących się z tym mężczyzną. W mojej głowie panował mętlik, a serce niemal szalało. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, co takiego stało się w moim życiu, że nie poznawałam samej siebie. Nie wiem jak długo siedziałam tak smętna i rozmyślałam o swoich dokonanych wyborach, swoich błędach i marzeniach. Od pewnego czasu czułam na sobie czyjeś uważne spojrzenie, ale nie reagowałam.Dopiero, gdy czułam na ramieniu dłoń Jarka, odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego twarz. Za wiele się nie zmienił. Nadal miał te swoje przyzwyczajenia, te swoje nawyki, a ja właśnie takiego go zapamiętałam. Uśmiechniętego, życzliwego gotowego zawsze nieść pomocną dłoń.  
- Mała co jest? - spytał z uśmiechem na ustach. Przypomniałam sobie słowo mała, które uwielbiał wręcz na mnie mówić i zamknęłam oczy. Nie chciałam by rozpoznał to, że płakałam.  
- Nic nie jest a co ma być - odpowiedziałam siląc się na nieszczery uśmiech, który każdy głupi by rozpoznał, a już na pewno ktoś, kto tak dobrze mnie znał.  
- Przecież widzę. Jesteś szczęśliwa? - zapytał, a mi ugięły się kolana. Długo patrzyłam w milczeniu na jego twarz, przypominając sobie ostatnie wydarzenia i wybuchłam niepohamowanym płaczem. Jak można być szczęśliwym, skoro straciło się dziecko? Jarek podszedł i przytulił mnie do siebie, a ja nie protestowałam. Czułam się jak tamta nastolatka, która przytulała chłopaka, prosząc go nigdy jej nie zranił. Jednak chłopak zranił ją, wyrywając jej przy tym serce. Teraz tak bardzo przypominałam tamtą młodą, naiwną dziewczynę, która zakochała się bez pamięci w chłopaku, który teraz siedział w moim mieszkaniu i kołysał mnie w ramionach. Jakże wiele wydarzyło się od tamtych młodzieńczych zdarzeń. Jakże zmieniliśmy się gdzieś po drodze. Ja się zmieniłam. Może i przypominałam trochę tą naiwną i młodą dziewczynę, ale pogubiłam się gdzieś po drodze i zagubiłam swoją tożsamość. Nie wiedziałam już kim jestem i czego tak naprawdę chce od życia. Nie wiedziałam kogo kocham, a pojawienie się Jarka, mojej pierwszej prawdziwej miłości, wcale nie ułatwiła mi tego wszystkiego. Przeciwnie, jeszcze bardziej skomplikowała mi w życiu. Dopóki był daleko był niespełnioną miłością, był marzeniem, nierealnym osiągnięciem. Owszem myślałam o nim, ale po chwili zapominałam. Teraz natomiast siedział w moim domu, w moim salonie i trzymał mnie w objęciach a moje myśli i serce szalało. Pogubiłam się i nie wiedziałam, czy będę potrafiła podjąć właściwą decyzję.
- Wiesz byłem głupcem, że nie potrafiłem Cię docenić - wyznał mi do ucha, a ja spojrzałam mu zakłopotana w oczy.Co miał na myśli mówiąc mi te słowa.
- Byliśmy młodzi, nie wracajmy do tego - szepnęłam zabierając od niego rękę.  
- Do czego? - zapytał Michał, stając tuż za nami. - Do czego macie nie wracać kochanie? - zwrócił się do mnie, a ja byłam w szoku, bo nie spodziewałam się, że tak szybko się obudzi.

      ***
Daniel:
Czas biegł nie ubłagalnie. Południe spędzone z dziećmi i z żoną zleciało zdecydowanie za szybko, a ja ta bardzo chciałem zatrzymać czas. Bałem się spotkania z Patrycją i tego, co zamierzałem jej powiedzieć. Bałem się jej reakcji, bałem się zranienia ukochanej kobiety, ale nie miałem innego wyjścia. - Tatusiu my naprawdę wyjedziemy? - spytała uradowana córka, a razem z żoną spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo. Tylko nasz syn nie przyjął tej wiadomości tak entuzjastycznie, zupełnie jakby wcale nam nie wierzył.  
- Jasne. Po to byście powiedzieli nam tam, że się rozwodzicie i będziemy musieli zdecydować?! - krzyknął zapłakanym głosem, a ja spojrzałem na córkę.  
- Nie słuchaj go moja królewno. Obiecałem Ci coś w nocy, pamiętasz? - zwróciłem się do córki, która spojrzała na mnie spanikowana, zupełnie nie wiedząc komu ma wierzyć jemu, czy mnie. Daria spojrzała na mnie zaskoczona, zupełnie nie wiedząc o co chodzi, a my z córką spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem, zadowoleni, że mamy swoją małą tajemnicę.  
- Pójdę do niego - rzekłem do Dari i udałem się do pokoju syna. Dziecko leżało na łóżku i płakało, a ja nie wiedziałem jak mam zapewnić go, co zrobić by uwierzył mi w to, że nie nigdy go nie zawiodę. - Nie odejdę. Nie chcę odejść od Was, nie mógłbym - rzekłem biorąc syna na kolana. Mimo początkowych protestów i szarpaniny w końcu poddał się, ale wcale nie patrzył w moją stronę. - Spójrz na mnie - poprosiłem. Dziecko spojrzało na mnie zapłakanym wzrokiem, a dopiero po chwili dotarło do mnie jak wielką krzywdę chciałem im wyrządzić. - Owszem mieliśmy z mamą spore problemy, jak każdy w małżeństwie, ale wczorajsza sytuacja uzmysłowiła mi, że to przy Was jest moje miejsce kochanie. Jeśli pozwolisz to zostanę - rzekłem.  
- Obiecujesz tato? Obiecujesz, że nigdy nas nie zostawisz? obiecujesz, że nie zranisz i nie skrzywdzisz mamy ani nas? - zapytał chłopiec, a ja spojrzałem na żonę, która właśnie weszła z naszą córką do pokoju i uśmiechnąłem się do nich.
- Obiecuje Wam. Obiecuje, że nigdy celowo Was nie zranię, że nie zawiodę. Tylko musicie dać mi jeszcze jedną szansę - rzekłem. Dzieci spojrzały na siebie, a po chwili oboje mnie przytulili. Poczułem ciepłą dłoń żony na swojej szyi. Wiedziałem, że mimo tego co zrobię, że mimo tego jak bardzo będzie to trudne, postąpiłem właściwie.  
- No kochani musimy się spakować! Jeszcze dziś wyjeżdżamy! - zawołała entuzjastycznie Daria, zabierając ze sobą rozpromienione dzieci, a ja zostałem sam. Zamknąłem oczy i poczułem wielki ciężar na sercu. - Kochanie nie musisz już jechać? Nie pozwól by kobieta za Ciebie czekała - powiedziała ciepłym głosem i spojrzała na mnie czule. Skasowałem wiadomość, którą miałem zamiar jej wysłać, o odwołaniu spotkania i spojrzałem ostrożnie na Darię. Chciałem ocenić, czy naprawdę myśli tak jak mówi, czy tylko znów postanowiła grać. - Daniel - zawołała w progu, niespokojnie patrząc na moją twarz. - Wrócisz? - spytała niespokojnym, zatroskanym głosem, co chwilę zerkając w stronę schodów, gdzie jeszcze przed chwilą były rozpromienione dzieci.
- Wrócę. Obiecuje, że wrócę - rzekłem i już po chwili opuściłem nasze mieszkanie. Zamierzałem wrócić, nie tam gdzie miałem być. Nie tam, gdzie chciało bym był moje serce, ale zamierzałem wrócić tam, gdzie powinienem być, tam, gdzie był mój obowiązek. Wsiadłem do samochodu i pojechałem przed siebie, by spotkać się z nieuniknionym i zadać ostateczny cios kobiecie, która tyle lat temu skradła moje serce.

          ***
Patrycja:
Tak bardzo cieszyłam się, że tak dobrze udało się Jarkowi wybrnąć z tej sytuacji. Czekałam w ulubionym parku, w naszym ulubionym miejscu już kilka minut, niespokojna o to, że jeszcze go nie było. Nie miałam łatwo wyrwać się z domu, ale w końcu, z pomocą Majki udało mi się wyrwać i być w tym miejscu i czasie. Bałam się tego spotkania, ale też nie mogłam wiecznie czekać i chciałam wiedzieć na czym stoję. Miało to być nasze być albo nie być i szczerze to liczyłam na być i chciałam właśnie dziś powiedzieć mu okej spróbujmy. Siedziałam na czerwonej ławce i przypominałam sobie wszystkie nasze schadzki, wszystkie spędzone tu chwile. Zerknęłam na telefon, ale nie było żadnego połączenia, żadnej wiadomości typu nie przyjdę. A jeśli znów coś mu się stało? jeśli ktoś, kto zaczął swoje dzieło, postanowił dziś je skończyć i znów coś się stało Danielowi, znów miał wypadek? Nadal pamiętałam słowa policjanta i nie potrafiłam o nich zapomnieć. Co się stało? dlaczego mieliśmy ten wypadek? czy ktoś miał z tym coś wspólnego? Zadzwoniła moja komórka, a ja w pośpiechu odebrałam, przekonana, że dzwoni Daniel. Jednak już po chwili usłyszałam damski głos i rozpoznałam w słuchawce głos mojej przyjaciółki Majki.  
- I jak? pojawił się? - dopytywała kolejny raz. Znów powiedziałam słowo nie, ale gdy miałam się rozłączyć, zobaczyłam znajomą twarz.
- Jest - rzuciłam w słuchawkę i rozłączyłam się. Daniel szedł niespokojnie, a jego wyraz twarzy zdradzał więcej niż tysiąc słów.
- Nic nie mów - poprosiłam patrząc mu głęboko w oczy. Nie chciałam słyszeć żadnych słów, żadnych deklaracji, niczego. Nie potrzebowałam tego. Wystarczyło, że spojrzałam na niego, wystarczyło, że spojrzałam mu głęboko w oczy, spojrzałam na jego twarz i już wiedziałam. Wiedziałam, że za chwilę mnie zrani, wiedziałam, że za chwilę złamie mi serce. Staliśmy na przeciwko siebie a słowa nie chciały przejść nam przez gardło. Rozstanie zbliżało się wielkimi krokami, a my jeszcze jak ostatni naiwni próbowaliśmy je powstrzymać, chcieliśmy naprawdę chcieliśmy temu zapobiec.  
- Proszę zrozum mnie - jego głos brzmiał tak żałośnie, że poczułam coś dziwnego. Naprawdę, poczułam tak, jakby w tym momencie pękło mi serce na pół. Chciałam odejść, chciałam oddalić się jak najszybciej, zostawić go tam samego, albo sama tam zostać, byle tylko być jak najdalej stąd. Jednak nie pozwolił mi. Chwycił mnie w ramionach i nie chciał wypuścić. - Porozmawiajmy błagam Cię - usłyszałam.  
- O czym. O tym jak bardzo kochasz żonę, jak bardzo kochasz dzieci i o tym, że nie możemy razem być? - spytałam wybuchając płaczem.  
- Dlaczego niczego nie rozumiesz? - usłyszałam.  
- A Ty? dlaczego Ty niczego nie możesz zrozumieć? - spytałam patrząc na jego zapłakaną twarz. Płakał. Stał na przeciwko mnie i płakał a w jego oczach zobaczyłam tak ogromy ból, że niemal rozrywało mi serce. - Jeśli teraz odejdziesz, już nigdy się nie zobaczymy! - usłyszałam.

                  ***
Daniel:
Nie wiem dlaczego to powiedziałem, ale musiałem. Miałem nadzieje, że to sprawi, że ją zatrzymam, że chociaż pożegnamy się jak należy. Stałem na przeciwko niej i patrzyłem na jej twarz. Obserwowałem ją bardzo uważnie, jakbym chciał w ten sposób zapamiętać jej każde ryzy twarzy, zapamiętać ukochaną osobę.  
- Pati - wyznałem łamiącym się głosem. - To było straszne. Patrzyliśmy na nasze dziecko i nie potrafiliśmy mu pomóc. On, nawet nie wiem jak to nazwać, wpadł w istny szał. Daria powiedziała dzieciom o moim odejściu, to było - zawiesiłem głos i spojrzałem na jej zagubioną twarz. - Obiecałem im. Obiecałem dzieciom, że nie rozbije ich rodziny, że nie odejdę od nich - wyznałem. Zobaczyłem ból na jej twarzy, ale też ulgę. Nie mogłem w to uwierzyć, ale mimo tego co jej powiedziałem, mimo tego jak ogromny ból jej zadałem w jej oczach zobaczyłem troskę i współczucie.  
- Daniel nie wiedziałam, że tak to wszystko będzie wyglądać, przepraszam - usłyszałem skruchę w jej glosie. Spojrzałem na nią oszołomiony i zdezorientowany jej zachowaniem. Nie wiedziałem co to wszystko oznacza i za co mnie przeprasza. Zadawałem jej ból, łamałem jej serce a ona mnie za wszystko przepraszała. Chciałem podbiec do niej, chciałem błagać by tego nie robiła, chciałem zatkać jej usta, ale nie potrafiłem. - Nie Pati to ja zawiniłem. Już dawno powinienem pozwolić Ci odejść. Nie powinienem nigdy pozwolić na to byś została moją kochanką. Jezu tyle razy Cię zraniłem! Tyle razy zadałem Ci ból kochanie - wyznałem łapiąc ją za ramie. Staliśmy na przeciwko siebie i patrzeliśmy sobie w oczy. Tyle chciałem jej powiedzieć, ale nie wiedziałem co.  
- Kocham Cię i zaczekam - wyznała. Długo wahałem się, czy powinienem, ale nie mogłem się powstrzymać, Dotknąłem jej policzka i przejechałem dłonią po jej twarzy. Chciałem zapamiętać ją w każdy z możliwy sposób.  
- Nie Patrycjo. Nie będziesz czekać, bo nigdy, słyszysz? nigdy nie będzie dla nas szansy. Zdecydowałem zostaję przy rodzinie - powiedziałem opanowanym głosem. Chciałem celowo zadać jej ból, by ułatwić jej to, że mnie znienawidzi. Chciałem dla niej jak najlepiej. Chciałem jej szczęścia i pragnąłem by ułożyła sobie życie na nowo. Michał kochał ją naprawdę, może nie tak mocno jak ja, ale był przy niej. Wspierał i byłby idealnym kandydatem na jej męża. - Kochasz mnie? - zapytałem nie wypuszczając jej z ramiona. Płakała, a ja nie chciałem w ten sposób pozwolić jej odejść. - Jeśli tak to obiecaj mi, że ułożysz sobie życie, że będziesz miała dziecko. Obiecaj, że ułożysz sobie życie, błagam Cię - poprosiłem. Musiałem to zrobić. Musiałem mieć pewność, że sobie poradzi, że będzie szczęśliwa.  
- Nie, proszę Cię - powiedziała zapłakana.  
- Wyjeżdżam z rodziną, chcę zabrać stąd dzieci i żonę, bo Daria jest w ciąży - wypaliłem. Nie wiem dlaczego jej to powiedziałem, ale musiałem. Po prostu musiałem. Chciałem by mnie znienawidziła, chciałem by jak najszybciej o mnie zapomniała.  
- Ale jak to? przecież mówiłeś - wyznała.
- Wiem co mówiłem. Kłamałem Patrycjo. Daria jest ze mną w ciąży. Musze skupić się na rodzinie. To nasze pożegnanie, przepraszam - rzekłem. Patrzeliśmy sobie w oczy, a ja już nie mogłem znieść jej łez. Chciałem zatrzymać ją, chciałem zabrać od niej ból, ale nie potrafiłem.  
- Kochałam Cię i nadal kocham - wyznała zapłakana. Podszedłem do niej i przywarłem ustami do jej ust. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale musiałem. Pocałunek różnił się od wszystkich pozostałych. Oznaczał moje przeprosiny i nasze pożegnanie.
- Ja Ciebie też kocham, ale nie mamy wyjścia. Zrozum. Przepraszam! Daria wcale nie jest w ciąży. Skłamałem, bo chciałem nam to ułatwić, ale nie potrafię. Pati ja nie wiem co mam zrobić, naprawdę nie wiem - rozpłakałem się. Dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno przywierając ciałem do mojej klatki piersiowej.
- Cokolwiek postanowisz uszanuje to - wyznała zapłakanym głosem. - Wracaj do żony i dzieci. I pamiętaj Kocham Cię - wypaliła nagle i bez słowa odeszła. Chciałem ją zatrzymać, ale miała rację. Powinienem wrócić do domu, przecież obiecałem im to.  
- Patrycjo! - zawołałem, a kobieta odwróciła się w moją stronę.  - Musisz wiedzieć, że CDN

Jej nie było łatwo, ale w końcu udało mi się coś napisać. Ostatnio cierpię na kompletną niemoc twórczą i chociaż się staram nic a nic nie przychodzi mi do głowy. Chcialam jeszcze przed urlopem coś Wam wstawic, bo laptopa odzyskam dopiero w sierpniu :( Co sądziecie o zachowaniu Daniela i Patrycji? a co o tajemniczym Jarku, który jeszcze przypomni o sobie naszej bohaterce i trochę namiesza jej w głowie. Ale o tym potem, w innych częściach. Miłego dnia i udanego weekendu, bo nie gwarantuje, czy jeszcze coś do sierpnia powstanie. Może jutro, ale niczego nie obiecuje. Zależy tylko do Was :** Kocham Was kochani

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4697 słów i 24942 znaków, zaktualizowała 21 lip 2016.

6 komentarzy

 
  • Kadiśka:*

    Nie wiem czemu,  ale chciałabym aby Daniel rozstał się z żoną i związał z Patrycją.  A tak poza tym to opowiadanie świetne  :kiss:

    25 lip 2016

  • Misiaa14

    Część jak zawsze świetna <3

    24 lip 2016

  • Asertywna52

    Przepiękne opowiadanie przeczeczytalam wszystkie części na jednym wdechu ☺. Potrafisz tak to napisać, że czytelnik wczuwa się w rolę bohaterów ☺. Dla mnie to jest jedno z najlepszych opowiadań na tym portalu.Czytając to po prostu się wzrusza potrafisz wydobyć z czytelnika wrażliwość ☺. Na koniec zostaje mi napisać, że niecierpliwością czekam na kolejną część ☺. Powodzenia.

    21 lip 2016

  • agusia16248

    @Asertywna52 bardzo bardzo dziękuje za miłe słowa :* cieszy mnie każdy nowy czytelnik :* jesteście kochani

    21 lip 2016

  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    21 lip 2016

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dziękuje

    21 lip 2016

  • volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę bardzo :)

    21 lip 2016

  • NataliaO

    <3

    21 lip 2016

  • agusia16248

    @NataliaO <3

    21 lip 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną niecierpliwie. :) może Daniel postąpił dobrze zobaczymy jak się potoczy dalej. :)

    21 lip 2016

  • agusia16248

    @cukiereczek1 Może :) Szkoda mi go trochę, bo naprawdę pokochał naszą bohaterkę, ale jeszcze bardziej szkoda mi dzieci Daniela

    21 lip 2016

  • cukiereczek1

    @agusia16248 noo za bardzo przeżywają to . Mam nadzieje że wszystko się ułoży im. :)

    21 lip 2016