Zostań ze mną i nie opuszczaj mnie więcej. - Część.15

Patrycja:
Zerkałam niepewnie raz na mamę, raz na ojca, trzymając mocno Michała za rękę. Było tyle rzeczy, które chciałam mu powiedzieć, ale za każdym razem brakowało mi odwagi. Miałam wrażenie, że nie widziałam ojca od lat. Trudno było uwierzyć, że nasze od lat, to tylko dwa lata życia. Miałam czasem wrażenie, że chciałby coś powiedzieć, chciałby się odezwać, ale wystarczyło jedno moje spojrzenie, a ojciec się peszył. Czy naprawdę tak wiele poświęciłam dla Daniela? czy nie poświęciłam dla niego aż za wiele? bo przecież utraciłam kontakt z najbliższymi.  
- Jak to wszystko możliwe? - zapytał blady tata, wsłuchując się w słowa mamy. Teraz to on co chwilę zerkał w moją stronę, a ja miałam wrażenie, jakby cala ich rozmowa odbywała się poza moim udziałem. Jakbym stała z boku i przysłuchiwała się temu, co postanowią moi rodzice. Chciałam mieć prawo decydować o swoim życiu, chciałam umieć powiedzieć im stanowcze nie i trwać w swoim postanowieniu, chciałam mieć siłę by nie zgodzić się na ich absurdalny pomysł, ale nie czułam się jeszcze gotowa. Znów poczułam się jak mała, bezbronna dziewczynka, która utraciła prawo głosu. Czułam się jak nastolatka, ukarana za jakieś przewinienie, chociaż wypadek nie był w żadnym stopniu moją winą, bo przecież niczego nie zrobiłam celowo. No dobrze, może trochę był, bo przecież zakochałam się w Danielu. Przysłuchiwałam się ich dyskusji, jakby mnie nie obowiązywała. Nie wtrąciłam się ani słowa, biernie zgadzając się na wszystko, co postanowią wraz z Michałem. Zastanawiałam się, czy mam jeszcze prawo o sobie decydować, czy utraciłam je z chwilą, gdy mój ojciec wszedł do mieszkania. - Nie ma mowy! Nie może zostać tu sama - sprzeciwił się ojciec słowom matki, która chyba jako jedyna stanęła po mojej stronię i próbowała jeszcze coś wskórać. Michał już dawno przeszedł na stronę ojca, a ja czułam do niego żal. Jak mógł mnie tak traktować, jak mógł mówić mi o miłości, skoro wiedział co o tym sądzę, a i tak miał gdzieś moje uczucie. Liczyło się dla nich przede wszystkim moje bezpieczeństwo. Może i mieli trochę racji, może i trochę ich rozumiałam, ale nie potrafiłam tego uszanować.
- Czy ktoś jeszcze liczy się z moim zdaniem? - spytałam ostrym tonem, gwałtownie wstając z fotela. Ojciec zmierzył mnie surowym wzrokiem, a ja czekałam tylko na moment, kiedy znów wybuchnie. Michał mocniej złapał mnie za rękę, próbując uspokoić, ale nie dałam się teraz tak łatwo. Wiedziałam, że jeśli teraz ustąpię to wyląduje w rodzinnym domu z dala od najbliższych i znów będę wskazana na łaskę rodziców. Znów będą śledzić każdy mój krok, będą zabraniać mi tego, tamtego. Już dawno przestałam być małą dziewczynką i nie zamierzałam wracać do tego okresu.  
- Jesteś niesprawiedliwa! Chodzi nam tylko o twoje bezpieczeństwo - wtrąciła się matka, próbując załagodzić sytuację.  
- To zostań u mnie. To niech Michał tu zamieszka, ale ja nigdzie nie wyjeżdżam. Mam pracę. Mam przyjaciół. Nie zrezygnuje z tego wszystkiego, bo wam się tak podoba - rzuciłam jeszcze ostrzej i spojrzałam na ojca, który był zdumiony moją postawą.
- Córeczko - rzekł łagodniej, a mi zmiękły kolana. Przez chwilę straciłam pewność siebie i czujność, ale po chwili znów przybrałam ostrzejszy ton. - Nam chodzi tylko o twoje bezpieczeństwo. Nie wiadomo kto to był. Nie wiadomo, czy chodziło o Ciebie, czy o Daniela. Nie chcę Cię stracić - rzekł ojciec i podszedł do mnie. - Już raz przez niego Cię straciłem. Byłem głupcem, że nie wspierałem Cię, nie akceptowałem tego, że się po prostu pogubiłaś - wyznał - Teraz poszłaś po rozum do głosy. Zerwałaś z nim, masz porządnego faceta. Chcę Cię odzyskać - dodał. Spojrzał na Michała, który uważnie przyglądał się naszej rozmowie, a właściwie monologowi, bo nie potrafiłam powiedzieć słowa, zaskoczona tym co usłyszałam. Czułam złość, ale nie chciałam ponownie wybuchać. Wiedziałam ile to wszystko znaczy dla mamy, a jej naprawdę nie chciałam dodawać zmartwień. Ojciec zaakceptował mnie tylko dlatego, że spodobał mu się Michał. Gdyby tylko znał prawdę, gdyby tylko o wszystkim wiedział.  
- Pati ma rację. Ona ma tu bliskich, ma przyjaciół, pracę. Zamieszkam z nią i będę miał ją na oku - wtrącił się Michał, jakby ratował dość niezręczną sytuację. Próbowałam hamować łzy, wdzięczna Michałowi za wszystko co dla mnie zrobił. Ojciec jakby usłyszał święte słowa Michała posłusznie pokiwał głową, obiecując, że przyjadą w weekend i powoli zbierał się do wyjścia.
- Tylko pilnuj jej by nie zbliżała się do Daniela - upomniał Michała ojciec, a ja spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem. Już chciałam powiedzieć co o nim myślę, już chciałam mu wszystko wygarnąć, gdy poczułam kojący dotyk Michała i ucichłam.  
- Do widzenia mamo - rzekłam chłodnym tonem i na pięcie odwróciłam się, by schować się w mieszkaniu. Przez okno zobaczyłam jak moi kochani rodzice odjeżdżają, a po chwili usłyszałam kroki Michała. Chłopak podszedł do mnie i bez słowa objął mnie tak, jakby chciał ukoić moje zranione serce. Był w szoku po tym, co się tu działo, a ja nawet nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Spodziewałam się podobnego zachowania ojca, ale tym razem przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nawet ja nie spodziewałam się czegoś takiego.  
- Mała nie przejmuj się tak - rzekł, ale nie potrafiłam słuchać tego, co do mnie mówił.

   ***
Michał:
Patrycja leżała już drugą godzinę, zupełnie wykończona rozmową z rodzicami. Ja sam byłem w niezłym szoku, nie spodziewając się takiego obrotu spraw. Gdy opowiadała mi o swoim ojcu, przyznam szczerze, że sądziłem, że troszkę przesadza zapewne urażona tym, że nie zaakceptował jej wyborów miłosnych. Teraz natomiast widzę, że każde jej słowo było prawdziwe, a jej ojciec jest takim człowiekiem, który wszystko wie i zawsze musi mieć ostatnie słowo. Nie zamierzałem wdawać się z nim w żadne dyskusję, dlatego grałem w jego grę. Postanowiłem trzymać jego stronę, by odjechał spokojniejszy o córkę i chociaż na chwilę dał Patrycji spokój. Obawiałem się, że zbyt częstych wizyt mogłaby nie przeżyć, skoro każda kończyłaby się tak jak ta. Zauważyłem jak wiele to ją kosztowało. Chciałem odszukać jakiegoś sposobu, by ulżyć jej w cierpieniu, chociaż na chwilę przywrócić uśmiech na jej twarzy. Posprzątałem w mieszkaniu upewniając się, że śpi. Nie spała, tylko leżała z zamkniętymi oczami i rozmyślała, a ja tak bardzo chciałbym wiedzieć o czym. Z jednym jej ojciec miał rację. Nie mogłem dopuścić do tego, by zbliżyła się do daniela, nie chciałem pozwolić na ich powrót. Zadzwoniłem do kumpla, upewniając się, że Oli i dziecku nic nie zagraża. Obiecałem wpaść do nich wieczorem i wróciłem do sypialni Patrycji, by pokazać jej, że jestem i zawsze może na mnie liczyć. Chciałem okazać jej trochę wsparcia, chciałem pokazać jej, że zawsze przy niej będę.
- Ty też uważasz jak on? - zapytała Patrycja leżąc do mnie plecami. Położyłem rękę na jej plecach i zamknąłem oczy. Delektowałem się chwilą, gdy byliśmy tak blisko siebie i chciałem zatrzymać ją na zawsze. Tęskniłem za ta kobietą, brakowało mi jej. Mimo iż mieszkaliśmy razem, widywaliśmy się codziennie, z dnia na dzień byliśmy bardziej od siebie oddaleni.Jakby utworzył się między nami jakiś nie widzialny mur, jakby jakaś siła kierowała nas w przeciwne strony. Było tak wiele spraw, które mnie przetłaczały. Cała ta historia z Olą, kosztowała mnie więcej niż sądziłem. Mimo tego co mi zrobiła ta kobieta, chciałem, życzyłem jej wiele szczęścia i pragnąłem by ułożyła sobie życie z kimś, kto był jej wart. Bałem się obecności Daniela w jej życiu i nie wiedziałem jak zniosę świadomość, że w naszym życiu ktoś jeszcze jest. Nie byłem głupi. Naprawdę nie byłem głupi i wiedziałem, że nadal go kochała. Ja też coś czułem jeszcze do Aleksandry.
- Nie, nie uważam tak. Oni się o Ciebie martwią - powiedziałem cicho. Patrycja spojrzała na mnie, ale nic nie odpowiedziała. Podniosła się z łózka i usiadła po turecku, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.  
- Powinniśmy porozmawiać - rzekła łamiącym się głosem. Chciałem powiedzieć powinniśmy, ale nie odezwałem się. Milczałem, czekając kiedy zbierze w sobie dość odwagi i powie mi to, co jak bardzo zaczęło ją męczyć. Znałem ją i widziałem, że od wczorajszej nocy coś mocno ją gryzło. Byłem pewny, że chodziło o to co pisała mi w wiadomości, o Olę i nasze dziecko. Jednak jej wyraz twarzy od kilku minut się nie zmieniał, a ja zwątpiłem by chodziło o to. - On już wie - powiedziała cicho, niepewnie zerkając w moją stronę. Spuściła wzrok, jakby zrobiła coś naprawdę złego i bała się mojej reakcji. Jakby bała się tego, że mogę coś jej zrobić. Teraz, gdy w milczeniu patrzyła na mnie co chwila spuszczając wzrok, wyglądała naprawdę na przerażoną, a ja zastanawiałem się co tak naprawdę Daniel z nią zrobił. Jak mógł zniszczyć ukochanej tak życie. Powoli docierały do mnie znaczenia jej słów. Domyślałem się co wie i kto. Nie rozumiałem tylko jak to wszystko było możliwe i zastanawiałem się, czy spotykała się z nim za moimi plecami? czy chce do niego wrócić? - Zadzwonił od lekarki. Nie wiedziałam, że to był on. I wygadałam się - zawiesia głos, wciąż uporczywie przyglądając się mojej twarzy. Nie wiem, czy oczekiwała mojej reakcji, czy badała grunt, ale wyglądała na taką przerażoną, że odebrało mi mowę. - Powiedz coś. Błagam odezwij się - prosiła. Co miałem jej powiedzieć?
- Chcesz do niego wrócić? dasz mu szansę? - spytałem prosto z mostu. Chciałem wiedzieć na czym stoję, chciałem dowiedzieć się o jej zamiarach, by móc się na nie przygotować. Nienawidziłem niespodzianek, nienawidziłem być zaskoczony, nie przygotowany.
- Nie wiem. Chyba nie. Za dużo się ostatnio wydarzyło między nami. Za bardzo mnie zranił - rzekła. Wstała z łózka i podeszła do oka. Oparła się o parapet i spojrzała w dal. Nie wiedziałem, czy coś obserwowała, czy po prostu patrzyła przed siebie. Nie wiedziałem o czym myślała.
- Jednak go kochasz - stwierdziłem, ale nie zareagowała na moje słowa. Milczeliśmy. - Kochasz - powtórzyłem, czując jak ogarnia mnie złość.Miałem ochotę zdemolować mieszkanie, miałem ochotę potrząsnąć nią, ale nie potrafiłbym zrobić jej krzywdy. Usiadłem na łóżku, chowając w dłoniach twarz. Czułem się pokonany, zmęczony ciągłą rywalizacją o kobietę, która tak naprawdę sama nie wiedziała czego chcę. Miałem ochotę wyjść, trzasnąć drzwiami, iść do niego i wpierdolić mu za to, co zrobił. Nie dość, że doprowadził do wypadku, w którym zabił ich dziecko, odebrał jej rodzinę to jeszcze zabierał mi jej miłość. Jednak nie potrafiłem zrobić czegokolwiek co mogłoby ją zranić. Kochałem ją, dlatego jeśli będzie chciała, zamierzałem pozwolić jej odejść.
- Boję się. Jestem zagubiona Michale. Nie chcę być tą drugą. Jest Ola, twoje dziecko - rzekła drżącym głosem. Przytuliłem ją mocno do siebie i schowałem w ramionach. - Nie jesteś tą drugą, Jesteś pierwszą, pierwszą i jedyną kochanie - zapewniłem trzymając ją mocno w ramionach.

     ***
Daniel:
- Nie wiem od czego zacząć. Długo z tym walczyłem, ale - zawahałem się i spojrzałem w jej oczy. Cały czas trzymałem w dłoniach jej dłoń i patrzyłem na jej twarz, Chciała wyrwać swa dłoń, ale mocniej ją ścisnąłem. Jej wzrok zdradzał, że domyśla się co chce jej powiedzieć. Patrzyła na mnie błagalnie, jakby chciała prosić mnie bym zamilkł, jakby chciała błagać mnie, bym nie kończył tego, co chciałem jej powiedzieć, ale nie mogłem. Nie miałem prawa dłużej jej okłamywać, nie chciałem. - Nie zostawię dzieci. One zawsze będą dla mnie najważniejsze. Chcę zostawić tylko Ciebie - powiedziałem cicho, mocno przyciągając ją do siebie. Objąłem ją mocno, czując jak się szarpie, jak wyrywa.Chciałem przeczekać jak opadną pierwsze emocję, jak minie pierwszy szok
. - Odchodzisz dla niej - łkała w moje ramiona, a ja milczałem. Co miałem jej powiedzieć? tak odchodzę dla niej? to ona zawsze była miłością mojego życia? - Przemyśl to. Zrób to dla dzieci. Nie przeżyją twojej wyprowadzki - błagała Daria, ale wiedziałem, że muszę być nieugięty. Inaczej nigdy nie uda mi się od niej odejść, a wiecznie nie mogłem trwać w takim układzie. Nie było to normalnie, nie było zdrowe ani dla mnie, ani dla mojej żony. Kochałem Darię i nie mogłem powiedzieć, że nie. Kochałem, ale bardziej jak siostrę, przyjaciółkę, kuzynkę niż kobietę, z którą miałbym spędzić resztę życia. Miałem dość ciągłych awantur, albo ciszy. Miałem dość tego, że mnie osaczała.
- Nie. Właśnie dla nich nie mogę. Zrozum, że uczucie się do Ciebie wypaliło. Chyba tak naprawdę nigdy nie kochałem Cię tak jak powinien kochać mąż żonę. Kocham Cię jak siostrę, jak przyjaciółkę a w ten sposób nigdy nie uda nam się stworzyć trwałego związku. W końcu dzieciaki by się zorientowały - wyznałem. Wiedziałem, że ranię moją żonę, ale musiałem kiedyś powiedzieć jej prawdę. Naprawdę starałem się zapomnieć o Pati, starałem się być z Darią i dla dobra dzieci tworzyć rodzinę, ale już dłużej nie potrafiłem. Przerażało mnie to, dusiłem się. - Lepiej dusić się i udawać, że jest okey? grać? - spytałem nie spuszczając z niej twarzy.  
- Nie. Pokochaj mnie. Po prostu pokochaj - błagała.
- Dario to tak nie działa. Wiesz o tym. Miłość jest, albo jej nie ma. My związaliśmy się ze względu na dzieci. Już wtedy kochałem Patrycję, ale zrezygnowałem z miłości do niej, ale już dłużej nie potrafię. Nie chcę znów pozwolić jej odejść - dodałem. Daria siedziała zaskoczona, zszokowana i załamana moimi słowami, a ja mijałem ją co chwilę pakując swoje rzeczy. Długo myślałem o tym wszystkim i po konsultacji z lekarzem postanowiłem wyjść ze szpitala na własną rękę. Mój stan nie był już taki poważny a najgorsze minęło. Nie chciałem szaleć, ale po upewnieniu się, że nic mi nie zagraża zamierzałem opuścić to miłe miejsce i pojechać do niej bo chciałem z nią porozmawiać, musiałem.  
- Porwałeś ją? powiedz zrobiłeś to? - zapytała patrząc mi głęboko w oczy. Chciałem powiedzieć jej, że to nie jest jej sprawa, chciałem przerwać tą dyskusję, przerażony tym, co się wydarzyło, ale pokiwałem tylko głową, przyznając się sam przed sobą, że byłem do tego zdolny. Do tej pory nie wiedziałem co mnie opętało i dlaczego to zrobiłem. Było tak wiele sytuacji, tak wiele wydarzeń, których tak cholernie żałowałem.  
- Tak. Chciałem ją porwać. Chciałem zabrać ją daleko stąd by nikt nas nie znalazł - wyznałem. Widziałem szok i przerażenie na jej twarzy. Bez słowa odwróciła się i odeszła. - Daria! - krzyknąłem, ale nie zatrzymywałem jej.

         ***
Patrycja:
- Mówisz poważnie? - usłyszałam głos Majki. Spojrzałam na przyjaciółkę i zamilkłam. Co miałam jej więcej powiedzieć? tak powiedziałam mu? tak Daniel o wszystkim wie? - Odzyskał pamięć? co teraz chcesz zrobić? - usłyszałam kolejne pytania przyjaciółki i widziałam ciekawość w jej oczach.  
- Nic -wzruszyłam ramionami i upiłam łyk kawy. Majka obrzuciła mnie oburzonym spojrzeniem, ale udałam, że tego nie widzę. - A wiesz co jest najgorsze? - spytałam Majkę. Dziewczyna nie spuszczała ze mnie wzroku, a ja upiłam kolejny łyk. - Powiedziałam dziś o wszystkim Michałowi. Chłopak wie prawdę - dodałam. Majka wstała gwałtownie z kanapy, a ja zrozumiałam, że teraz dopiero uruchomiłam moją przyjaciółkę.  
- Oszalałaś? Pojebało Cię? Dlaczego? - zapytała Majka zaskoczonym głosem. Zapaliła papierosa, a ja wzięłam od niej fajkę i pociągnęłam kilka dmuchów.
- Nie wiem, Musiałam. Po prostu musiałam być z nim szczera - wyznałam przyjaciółce. Majka przez kilka minut nie odezwała się słowem, a ja miałam wrażenie, że coś ją gryzie, Obawiałam się, że miała jakieś kłopoty, o których nie chciała mi powiedzieć.
- Jak z ojcem? - zapytała nagle, jakby chciała zmienić temat. Machnęłam tylko ręką, powstrzymując łzy. Wciąż nie mogłam dojść po słowach ojca, zupełnie jakbym to ja była wszystkiemu winna.- Nic się nie zmieniło? - zapytała oszołomiona i zaskoczona dziewczyna.  
- Zmieniło na gorszę - rzekłam. - Chciałbym pojechała z nimi do domu. Jakby te całe dwa lata nic nie zmieniły. Jakby nie zrobił nic złego, jakby nic się nie stało. A chciał tylko dlatego by mieć córeczkę pod kontrolą, czy nadal nie spotykam się z Danielem. Ba nawet ostrzegł Michała, by mnie do niego nie dopuszczała. Czaisz? - dodałam. Majka milczała. Wyraz jej twarzy zdradzał więcej niż chciałaby powiedzieć, a ja nie chciałam wracać do tematu ojca. Dla mnie nasze spotkanie było jedną wielką pomyłką. Przyglądałam się zamyślonej, nieobecnej kumpeli i teraz wiedziałam niemal na pewno.że coś jest nie tak.  
- Nie potrafię mu zaufać - rzekła nagle, a ja spojrzałam na nią. Wiedziałam o czym mówi, ale nie chciałam ciągnąć jej za język. Czekałam kiedy sama mi wszystko powie.- Nie ufam mu. Boje się, że mnie zdradza - wyznała nagle. Spojrzałam na nią i chciałam już coś powiedzieć, odezwać się, że zapewne przesadza, bo naprawdę Robert był ostatnim facetem, którego podejrzewałabym o zdradę, bo był wpatrzony w nią jak w obrazem, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i..  
- Co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona, czując na ramieniu dłoń przyjaciółki. CDN

No i mamy kochani obiecaną część opowiadania. Nie było łatwo, ale coś powstało. Jak wrażenia? co sądzicie o tej części?

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3464 słów i 18323 znaków, zaktualizowała 7 lip 2016.

5 komentarzy

 
  • Justys20

    świetnie to rozegrałaś już jestem ciekawa co się dalej wydarzy :) <3

    8 lip 2016

  • DemonicEagle

    Idealny prezent na urodzinki, bardzo fajna część  :kiss:

    7 lip 2016

  • agusia16248

    @DemonicEagle No to Wszystkiego Najlepszego :*

    7 lip 2016

  • DemonicEagle

    @agusia16248 Dziękuje  <3

    7 lip 2016

  • agusia16248

    @DemonicEagle A nie ma za co <3

    8 lip 2016

  • volvo960t6r

    Całe opowiadanie jest cudowne  :kiss:

    7 lip 2016

  • Misiaa14

    O boże cudoo ♡♡♡

    7 lip 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część kochana czekam na kolejną już z niecierpliwością. :*

    7 lip 2016

  • agusia16248

    @cukiereczek1 Ciesze się :)

    7 lip 2016