Zostań ze mną cz.1

Kochani, rezygnuje z bloga! Za bardzo brakowałoby mi tej strony. Tam, musiałabym budować wszystko od nowa a tu mam was! Moich oddanych czytelników! <3 Niektórzy są ze mną od początku mojej przygody za co bardzo dziękuje! (JEST WAS 142 OSOBY!!!) Po za tym wiem, żę wygodniej Wam czytać opowiadania właśnie na LOLu. Oddaje wam nowe opowiadanie, które mam nadzieję porwie wasze serca, tak jak moje poprzednie opowiadania. Druga część już w "budowie" ;) Co do opowiadania "Uwikłany w romans"! Wiem, że nie możecie się doczekać następnej części ALE ZAPEWNIAM, że na dniach się pojawi. Miłego czytania kochani. ;)



*IGOR*
- Jeżeli nie przyłożysz się do nauki, możesz pożegnać się z maturą, Wilczyński. – powiedziała przy całej klasie nauczycielka matematyki, profesor Ostrowska.
- W zasadzie to.. moja sprawa, no nie? – Odpyskowałem. Słynąłem z ciętego języka. Jestem znany na całą szkołę, każdy chłopak chce się ze mną za kumplować a każda dziewczyna chce ze mną być, no albo przynajmniej się ze mną przespać.
- Tak Ci się wydaje. Chcę by moje statystyki były jak najlepsze, więc mój drogi zostaniesz dziś na zajęciach dodatkowych.
Co? Chyba coś mnie zaraz trafi. Przecież mam dwadzieścia lat i nikt nie będzie za mnie decydował więc szybko protestuje.
- Nie mogę.
- Jeśli nie poprawisz ostatniej niedostatecznej, nie dopuszczę Cię do egzaminu dojrzałości. Mam takie prawo. – zripostowała co ze strony klasy zostało skwitowane głośnym buczeniem i śmiechami kolegów. Kurwa. Widocznie będę musiał na to przystać i odwołać spotkanie z seksowną Niną.
- Stary, współczuję. – śmiał się Krzysiek, gdy wychodziliśmy z sali.
- Zamknij się, Nowakowski. – Uciszyłem go. Byłem wkurwiony.
- Swoją drogą, może poznasz tam jakąś fajną dupeczkę. – rzucił Kamil.
- Dajcie mi spokój. Tam będą same kujony a ja nie mogę się wykręcić.
- Dasz radę, to tylko półtorej godziny. – nabijali się a ja wyjąłem z kieszeni telefon by napisać dwa szybkie SMS-y.
” Nie mogę dziś wpaść na siłkę. Baba z matmy mnie uziemiła. ” Wytłumaczyłem mojemu trenerowi. Odpisał po chwili szybkie OK i na tym nasza rozmowa się zakończyła. Następna raczej nie będzie taka łatwa.
” Cześć laleczko. Nic dziś z tego nie wyjdzie, sorki. ”
Odpowiedź przyszła błyskawicznie. Czasem miałem wrażenie, że wisi nad tym telefonem godzinami i czeka aż się odezwę.
” Jak to? ”
” Muszę zostać dłużej w szkole. ”
Odpisałem i westchnąłem. Koledzy poszli do domu a ja musiałem dalej tu tkwić. Zadzwonił dzwonek i w tym samym momencie usłyszałem dźwięk SMSa. Nie wyciszałem telefonu bo przecież nie jesteśmy w podstawówce.
” Szkoda, miałam dla Ciebie niespodziankę. ”
” Jaką? ”
Odpisałem szybko, wyobrażając sobie ją nagą. W zasadzie to częściej widuję ją nagą niż ubraną, więc to chyba normalne. I pomyśleć, że spotykam się z dwudziestoczteroletnią dziewczyną. W sumie to nic dziwnego. Moi kumple dobrze wiedzą, że żadna mi się nie oprze. To, że mam wysportowane ciało to jedno ale to, że jestem dobry w nawijaniu makaronu na uszy laskom – to drugie.
” Dowiesz się następnym razem. ”
Cholera. Wredna Ostrowska. Pozbawiła mnie dziś dobrego seksu. Chowam telefon do kieszeni swoich jeansów i wraz z jakimiś obcymi dla mnie ludźmi, wchodzę do sali w której przed chwilą miałem ostatnią lekcję. Jak zawsze idę do ostatniej ławki ale ubiega mnie jakaś dziewczyna. Ma średniej długości brązowe włosy i ciemną karnację.
- Sorry ale to moje miejsce. – mówię, poprawiając plecak. Cholera. Ona udaje, że mnie nie słyszy. Normalnie bym odpuścił to miejsce ale nienawidzę jak ktoś mnie ignoruje.
- Jesteś głucha?
- Słuchaj koleś to, że siedzisz w tym miejscu na lekcji nie znaczy, że masz do niego prawo.
Że jak?
- Okej. – westchnąłem i usiadłem obok niej na wolnym jeszcze miejscu. Ludzi zbierało się coraz więcej, nawet donosili krzesła z inny klas.
- Co Ty robisz? Te miejsce jest zajęte.
- Jednak jesteś głucha. – rzuciłem swój plecak na ławkę i rozsiadłem się wygodnie na krześle, spoglądając na nią.
- Nie wydaje mi się. – nie spojrzała na mnie.
- Nawet nie słyszysz, że sama sobie zaprzeczasz.
- Wiesz, jak tak Ciebie słucham to jednak żałuję, że nie jestem głucha. – odpyskowała. Zdałem sobie sprawę, że żadna laska mi do tej pory nie odpyskowała. Zajebiście mnie to pod jarało.
- Wiesz, nie ładnie tak pyskować. – rzuciłem i spojrzałem na nią swoim najbardziej uwodzicielskim spojrzeniem. Nie patrzyła na mnie. Zdałem sobie sprawę, że nigdy wcześniej jej nie widziałem. To dziwne bo była ładna. Miała brązowe oczy i włosy a karnacją przypominała Latynoskę. Była szczupła ale wszystko miała na swoim miejscu. Ciekawe czy jest dobra w łóżku? Na pewno jest skoro ma tak nie wyparzoną buźkę.
- I nie jestem koleś. – szepnąłem jej do ucha po dłuższej chwili zamyślenia. Chyba się tego nie spodziewała bo dostała ciarek.
- Wybacz. – spojrzała na mnie, mrużąc oczy a ja zdałem sobie sprawę, że to nie były przeprosiny. Ta dziewczyna była sarkastyczna. Już miałem jej coś powiedzieć, gdy Ostrowska zaczęła zajęcia. Czekało mnie półtorej godziny męki.

* SARA *
Jestem wykończona. Dzisiejsze zajęcia były naprawdę ciężkie. Trzy matmy w jednym dniu? Kto to wymyślił? Najważniejsze, że jestem już w mieszkaniu, gdzie jest cisza i spokój. Moja współlokatorka nocuje u swojego chłopaka, więc nie muszę się niczym martwić. Przygotowała mi obiad, kochana. Jem i przeglądam Facebooka. Nic ciekawego się nie dzieje więc włączam ulubioną muzykę. Przebiegam myślami po dzisiejszym dniu i zatrzymuje się na wydarzeniu, gdzie dosiadł się do mnie jakiś koleś, który uważał się chyba za Boga. I jeszcze ten tekst: „Jesteś głucha?”. Bezczelny typ. Dużo o nim słyszałam, jest najbardziej znanym chłopakiem w szkole więc nie sposób było tego nie zrobić. Gra w szkolnej drużynie piłkarskiej i jest w niej kapitanem. Jednak mi to nie imponuje. Ja mam swojego Dawida, który także gra w tej drużynie… To znaczy… Nie jest mój ale wierzę, że kiedyś będzie… Jest wysokim blondynem o pięknym uśmiechu. Ile ja bym dała by na mnie spojrzał. Odrywam się szybko od tych myśli, kolejny raz postanawiając sobie, że zrobię krok w jego kierunku. Idę wziąć prysznic , może on pozwoli mi ułożyć sobie jakiś plan.

* IGOR *
- Wróciłem. – rzuciłem na wejściu do swoich współlokatorów i wszedłem dalej.
- Jak było? – spytał Kamil, wpatrując się w telewizor.
- Ok. – rzuciłem, wyjmując piwo z lodówki. Usiadłem na kanapie i wziąłem łyk zimnego napoju.
- Ok? – zapytał Krzysiek.
- Jesteś głuchy? – spytałem go, nie patrząc w jego stronę i złapałem się na tym, że o to samo zapytałem tą dziewczynę z którą dziś siedziałem na zajęciach. Mogło to zabrzmieć głupio, w końcu nie była moim kumplem. Zresztą, co mnie to.
- Były jakieś fajne panny? – Zapytał, nie zwracając uwagi na moją wcześniejszą ripostę. I właśnie dlatego byliśmy najlepszymi kumplami.
- Jedna. – wyrzuciłem bez zastanowienia. Naprawdę pomyślałem, że jest fajna? W sumie jest.
- I co?
- Nic, a co ma być?
- No nie zdobyłeś jej numeru?
- Nie. – wstałem i poszedłem pod prysznic a zaraz po tym zasnąłem.

O kurwa. 7.20! Zaspałem? Pora wstawać do budy. Nie chcę ale muszę. Ogarniam się i jem. Po czterdziestu minutach idę przez szkolny korytarz. Czuję na sobie wzrok połowy osób znajdujących się w tym samym pomieszczeniu co ja ale olewam to, ponieważ zdążyłem się już przyzwyczaić. Zaczynamy lekcje polskiego, która jak zawsze mija bardzo szybko ze względu na wspaniałą soreczkę, która jest nauczycielem z powołania. Nie to co Ostrowska. Lekcje mijają jedna po drugiej a tuż przed ostatnią lekcję zaczepia mnie moje utrapienie. Ostrowska. Mówi, że dziś muszę na zajęciach dodatkowych poprawić kartkówkę bo inaczej będzie źle. Jakiekolwiek próby zaprzeczenia kończą się tą samą śpiewką „NIE DOPUSZCZĘ CIĘ DO MATURY”. Jak niby mam poprawić klasówkę skoro nawet się nie uczyłem? Po tej rozmowie jestem pewny, że się uwzięła.
- Stary, zaczynam Ci współczuć. – klepie mnie po ramieniu Kamil, który wszystkiemu się przysłuchiwał.
- Ja sobie też. – wzdycham i znów wyciągam telefon by odwołać dzisiejsze spotkania. Po kilkudziesięciu minutach jako pierwszy wchodzę do klasy, gdzie mam pisać tę cholerną kartkówkę. Ludzie schodzą się ale nigdzie nie widzę dziewczyny, która wczoraj ze mną siedziała. Zaczyna brakować miejsc lecz nikt ze mną nie siada. Dlaczego? Odpowiedz jest prosta, boją się a właściwie czują szacunek. To zwykle kujony ale w obrębie moje wzroku pojawia się ona i chyba niechętnie kieruje się w moją stronę ponieważ nigdzie indziej nie ma wolnych miejsc.
- Hej. – uśmiecham się, kiedy się dosiada. Widzę, że się zarumieniła. To działa na każdą. – Zająłem Ci miejsce. – kłamie.
- Mam Ci dziękować? – jest zadziorna.
- Wypadałoby. Mama nie nauczyła? – pytam i widzę raptownie bardzo smutną twarz.
- Nie zdążyła…
Cholera. Palnąłem głupotę? To znaczy, że jej mama… Kurwa, jest mi głupio. Już mam przepraszać, gdy ona zaczyna się śmiać i zdaje sobie sprawę, że zrobiła sobie ze mnie jaja.
Na początku jestem zły ale zaraz potem śmieje się z nią.
- Jestem Igor. – wyciągam dłoń, patrzy na nią i ją ściska.
- Sara.
Patrzymy sobie przez kilka sekund w oczy ale te chwile przerywa Pani Ostrowska, która karze nam wyciągnąć karteczki. Podaje nam test i zaczyna się walka. W moim przypadku z samym sobą. Po dziesięciu minutach widzę, że moja koleżanka z ławki chce go oddać i ma zamiar wstawać.
- Hej, już kończysz? – pytam szeptem. Kiwa głową.
- Co chcesz za napisanie testu?
- Na maturze mnie nie będzie.
- To nie matura. To co chcesz? – pytam ponownie.
- Pokoju na świecie. – uśmiecham się delikatnie i wymieniamy się kartkami.
Idzie jej dobrze, więc ja pisze pod ławką SMSa do Marty, która chce się ze mną umówić.
Słyszę nade mną głośne chrząknięcie co oznacza tylko jedno – Ostrowska.
- A Państwo co tutaj robią? Po Tobie Wilczyński spodziewałam się wszystkiego ale Ty Sara? Moja najlepsza uczennica. – kreci głową. Patrzę na Sarę, jest nieźle wkurzona. – Zabieram te klasówki i ich nie zaliczam. Sara, Twoja czwórka zostaje w dzienniku
Jak to? Laska poprawiała czwórkę?
- Jesteście wolni. – uśmiechnęła się szyderczo Wielka Pani nauczyciel. Spoglądam na Sarę, pakuje wszystko do torby i wychodzi. Jest zła.
- Jakim idiotą trzeba być żeby wpaść w takiej łatwej sytuacji? – Nie. Jest poważnie wkurwiona. Od wyjścia z klasy nie spojrzała na mnie ani razu. Nawet się nie zatrzymała.
- Jaka ja byłam głupia. Co mnie podkusiło żeby Ci pomagać? – pyta samą siebie
- Może mój wyjątkowy urok osobisty? – miałem ją przeprosić ale moje ego wygrało walkę z samym mną.
- Cham. – zatrzymała się i spojrzała mi w oczy.
- No chyba przyznasz mi rację. – uśmiechnąłem się.
- Znam chłopaka, któremu nie dorastasz do pięt. – docinam mi, na co ja mrużę oczy.
- Tak? Więc kto to taki? – zakładam ręce na klatce piersiowej.
- Nieważne. – oddala się jak gdyby nigdy nic.
- Okej. Nie musisz mówić ale mam prośbę. Zostań moja korepetytorką.
- Rozumiem, że mam Ci nauczyć jak się obchodzić z kobietami?
Uśmiecham się, zdając sobie sprawę, że mam przed sobą godnego przeciwnika. Jej riposty są zabawne i szybkie. Jest zabawna i szybka. No prawie tak jak ja.
- Chodzi o matmę, maleńka.
- Nigdy w życiu. – rzuca i rusza przed siebie.
- Jesteś z matmy dobra. Nie pomożesz koledze? – próbuje innego sposobu, choć nie jest on do mnie podobny. Nie lubię prosić.
- Po pierwsze. Nie jesteś moim kolegą. Po drugie. Mnie uganiania się za laskami a więcej nauki i będzie dobrze. – uśmiechnęła się sarkastycznie.
- Skąd niby przypuszczenie, że uganiam się za laskami?
- Nie jestem ślepa. – odpowiada. – Zresztą o tym jakim jesteś Casanovą wiedzą chyba nawet nauczyciele.
- No moja droga. Żądam przeprosin.
- Przeprosin? Niby za co? – Pyta oburzona.
- Najpierw nazwałaś mnie idiotą a teraz oceniasz mnie nawet mnie nie znając. A tak na marginesie – to laski uganiają się za mną.
Upominam ją lecz orientuje się, że nie patrzy na mnie tylko na to co znajduje się za moimi plecami. A raczej na kogo. Obracam się i widzę. Dawid Michalski, największy wróg i przeciwnik. Gramy w jednej drużynie na tej samej pozycji. Walczymy o miejsce w pierwszym składzie. Właściwie to jestem górą bo ten palant grzeje ławę ale muszę się pilnować.
- To on tak Ci się podoba? – pytam i widzę nieco zawstydzoną Sarę.
- Daj mi spokój. – odwraca się i znów gdzieś pędzi.
Podbiegam za nią i łapie ją za dłoń.
- Pomóż mi z matmy a ja powiem Ci jak go wyrwać.
- Myślisz, że nie potrafię wyrwać faceta? – wydaje się być urażona.
- Tego nie powiedziałem ale gram z nim w jednej drużynie i orientuje się jakie laski mu się podobają. – patrzy na mnie i wiem, że rozmyśla nad tym układem.
- Muszę iść. Spieszę się. – odwraca się a ja już nie próbuje jej zatrzymać bo wiem, że teraz wszystko zależy od niej

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2431 słów i 13601 znaków, zaktualizowała 21 mar 2019.

8 komentarzy

 
  • Aga1922

    Cudowne <3 Ale co z Uwikłanym Romansem :/ <3

    3 sie 2016

  • Nataalusiaa

    Kocham jestem 1raz na tej srt ale zostaje ????❤????❤????❤

    3 sie 2016

  • Wiktor

    Witaj. Podoba mi się to opowiadanie. Zobaczymy jak je rozwiniesz. Pozdrawiam Wiktor

    2 sie 2016

  • kamila12535

    Genialne  <3

    30 lip 2016

  • nacpanapowietrzem

    Rewelacja <3

    29 lip 2016

  • niezgodna

    Chce więcej!

    29 lip 2016

  • wiktoriaosem

    Boskie!!! ♥️♥️♥️ wiecej!!!

    29 lip 2016

  • Julka000666

    Super
    Jak zawsze!:)<3

    29 lip 2016