Zamiana braci - 2

Późnym rankiem kończyła jeść śniadanie w towarzystwie Darka oraz jego przyjaciół. Właściwie to jakoś nie miała apetytu. Miała do przeprowadzenia rozmowę, ale nie chciała jej zaczynać przy znajomych. Jednak tym razem uprzedził ją Darek:
–     Znudziło nam się tutaj i wybieramy się do Mielna, pakuj się. – Kończąc śniadanie, powiedział do swojej dziewczyny
–     Możemy porozmawiać? - spokojnie odpowiedziała.
–     Po drodze, teraz szkoda czasu. Zosiu – zwrócił się do gospodyni - nie rób obiadu, bo nas nie będzie, a ty, kochanie, skikaj na górę i szybko zbieraj się.
–     Nie jadę z wami, ale chciałabym porozmawiać z tobą na osobności – nie dała się zbić z tropu - jeśli oczywiście koleżanki nie będą miały nic przeciwko.- Dodała sarkastycznie.
–     Dareczku, załatw to szybko, bo szkoda pięknego dnia.- wtrąciła się Gośka opuszczając jadalnię.
Zostali sami. Darek podszedł do stojącej przy oknie dziewczyny i próbował ją objąć.
–     Nie, Darek, to już na nic. – Odeszła kilka kroków w bok.
–     Słucham?, o co ci chodzi? – Spytał zdezorientowany.
–     Po prostu nie widzę nas razem. Nie nadaję się do twego towarzystwa, przykro mi. – Powiedziała jednym tchem.
–     Dobrze to przemyślałaś? Źle ci było ze mną?
–     Darek, my inaczej widzimy pewne sprawy i nigdy nie dojdziemy do porozumienia. – Cicho powiedziała.
–     Chodzi ci o wczorajszą noc? Gosia widziała cię na tarasie. Przecież to tylko seks. Gdybyś bardziej się otworzyła, to byłabyś z nami.
–     No właśnie, dla mnie seks nie jest tylko seksem. Nie potrafię tego robić ot tak sobie, zresztą dobrze o tym wiesz. Nie męczmy siebie i skończmy to nasze chodzenie. To nie ma przyszłości.
–     Przecież zdawałaś chyba sobie sprawę z tego, że na żeniaczkę to jeszcze mam czas. Chcę poużywać życia...
–     To używaj, ale beze mnie. – Dodała dobitnie.
–     Jak chcesz. – Pogodził się decyzją dziewczyny- Wrócić do miasta będziesz musiała na własną rękę, bo nam szkoda czasu.  
–     Bez obawy, dam sobie radę.
–     Wiesz co, Dagmara? Idź ty lepiej do zakonu, bo nie nadajesz się do życia w dzisiejszym świecie. Na pewno nie znajdziesz faceta i zostaniesz starą panną, ale to twój wybór. – powiedział na zakończenie i wyszedł z jadalni a dziewczynie jakby kamień spadł z serca. Była wolna! Po odbytej rozmowie była przekonana, że był to bardzo dobry krok. Przecież Darkowi na niej nie zależało, inaczej starałby się przekonać ją, aby zmieniła zdanie. Z drugiej strony otrzymała dowód, że bycie z Darkiem było błędem. Przecież on słowa nie powiedział o uczuciu. Zapewne go nie było. Była tylko zabawką. Pewnie postawił sobie za cel zdobycie kolejnej laski. Spojrzała w okno. Towarzystwo pakowało się do samochodów. Wesołe śmiechy towarzyszyły jakimś słowom wypowiadanym przez jej byłego. Do jej uszu doszły słowa Gośki:
–     Przecież mówiłam ci już dawno, kochanie, że tylko ze mną będzie ci dobrze. Ta małolata musi jeszcze dużo w życiu się nauczyć.
–     Jeszcze przyjdzie w łaski.- pewnym siebie głosem powiedział adorowany przez dziewczynę mężczyzna.- Nie mogę jej całkiem stracić, bo jest dobra w tym co robi.
–     Fakt, abyśmy my mogli się bawić ktoś musi pracować. Wybaczę ci nawet sypianie z nią.- zgodziła się tamta.
Dagmara nie mogła tego dłużej słuchać. Powoli puszczały jej nerwy. Zatykając uszy wybiegła z jadalni. W drzwiach minęła się z panią Zosią.
–     Dziecko, zaczekaj...
Nie chciała teraz z nikim rozmawiać. Bo co miała powiedzieć? Że dała się wykorzystywać tylko dlatego, że była tytanem pracy? Że dała się skusić przystojnemu mężczyźnie? Przecież nie było wytłumaczenia dla niej. W pokoju rzuciła się z płaczem na łóżko. Jednakże po kilku minutach poczuła na ramieniu dłoń i jednocześnie usłyszała głos pani Zosi:
–     Może to nie moja sprawa, ale nie mogę przejść obok kogoś, kto został skrzywdzony.- Powiedziała matczynym głosem.- Dagmaro, pozwolisz, że będę ci mówić po imieniu?
–     Ależ oczywiście, będzie mi bardzo miło... Proszę mi wybaczyć moje zachowanie się...
–     Może potrzebujesz komuś wygadać się?
–     Nie, już wszystko dobrze...- starała się uspokoić.
–     Na pewno? Przecież ja widziałam, jak byłaś traktowana przez Darka. Dzisiaj to przegiął na całej linii. Kiedy o tym dowie się Dominik, to nie wiem, czym to się skończy.- Kobieta nie kryła oburzenia.
–     Pani Zosiu, proszę nie mówić nic Dominikowi. Nie chciałabym poróżnić braci. Ja zniknę na horyzoncie, a oni będą braćmi do śmierci.
–     Dziecino, ty nie znikniesz. Jak znam Dominika, to nie pozwoli ci na to. Muszę coś powiedzieć, ale niech to zostanie tylko między nami. Dominik często zwierza mi się z różnych spraw. Byłam jego nianią, zresztą Darka także, ale to z Dominikiem pozostałam w bliskiej więzi do dzisiaj. Jak tu przyjechałaś tydzień temu to pomyślałam sobie, że szkoda Cię Darkowi. Że z Dominikiem to byłoby ci dobrze, a jemu z tobą. Zaczęłam go podgadywać. W końcu zwierzył mi się, że ma plan wobec ciebie.
–     Wiem o tym, pani Zosiu.- Przyznała się - Dominik mi powiedział, ale... no właśnie, jest ale. Przecież to nie można tak zerwać z jedną osobą, a z drugą zacząć...
–     Dlaczego nie? – zdziwiła się- Macie już swoje lata, nie jesteście dziećmi. A wiem, że Dominik nie zadrwi z ciebie.
–     Widzę, że Dominik ma w pani super adwokata. – Uśmiechnęła się - Zobaczymy co z tego wyjdzie. Może nam się uda... Dominik jest naprawdę wspaniałym facetem, ale czy ja mu wystarczę? Przecież jestem nikim....
–     Nie wolno Ci tak mówić! – Szybko przerwała Zofia - Powiem więcej – nie wolno ci tak myśleć!. Obserwowałam cię kilka dni, gdybym nie była przekonana, że będziesz dobrą partią dla naszego chłopca – nie byłoby mnie teraz tutaj. Przemyśl sobie wszystko, Dominik prosił o obiad na 14, 30. Zdążę jeszcze posprzątać pokoje...
–     Pani Zosiu, mogę pani pomóc? Muszę mieć teraz zajęcie. Proszę!
–     Nie wiem co powie na to Dominik, ale zgoda.
Uściskała starszą panią i udała się z nią do pokoi opuszczonych przez gości. Słuchając opowiadań z dzieciństwa i młodzieńczych lat obu chłopców Dagmara pomagała pani Zosi sprzątać, a następnie razem przygotowały obiad. Nie zauważyły przyjazdu Dominika, który teraz stał w drzwiach kuchni i obserwował obie panie. Pierwsza spostrzegła go pani Zosia:
–     Jesteś już? Jeszcze nigdy nie wracałeś przed czasem, chłopcze.
–     Bo teraz mam po co wracać, a raczej do kogo.- Szeroko uśmiechnął się przybyły. - Zosiu, widzę, że masz pomoc.
–     Nie mogłam siedzieć bezczynnie, potrzebowałam zajęcia. Nie gniewasz się na panią Zosię?
–     Na kochaną Zosię nigdy nie mógłbym się gniewać. – Podszedł do Dagmary i pocałował ją w usta.
–     A więc, drogie dzieci, idźcie się przebrać, zaraz podam obiad. Muszę ci Dominik powiedzieć, że przy Dagmarze nie umrzesz z głodu. Ona ma talent do kuchni!
–     Nie tylko do kuchni, Zosiu, nie tylko!
–     Przestańcie oboje, głupio mi. Idę na górę, bo kiszki marsza mi grają, a mamy z panią Zosią takie smakołyki, że hej!!!
Przepuścił w drzwiach dziewczynę, ale na schodach objął ją w pół i przyciągnął do siebie.
–     Tęskniłem za Tobą, Dagusiu, bardzo!  
–     Dominik, ja jeszcze nie wiem... – szepnęła - to wszystko dzieje się za szybko...
–     Nie, nie za szybko, przecież my nie mamy czasu do stracenia. Widzę, że czeka mnie ciężka praca przez ten weekend, a myślałem, że odpocznę. A więc pomału: wezmę prysznic, przebiorę się i za 10 minut spotkamy się przy obiedzie, zgoda?
–     Nie mam argumentów na NIE. – dostała jeszcze jednego buziaka i weszła do swego pokoju, aby się odświeżyć.
Kiedy wróciła na dół Dominik rozmawiał z panią Zosia w kuchni. Szeroki uśmiech zagościł się na jego twarzy na widok dziewczyny w bluzeczce na ramiączkach oraz mini spódniczce. Szybko jeszcze nałożyła lekki makijaż, tak że widok był powalający:
–     Zosiu, przyznaj mi rację, że Dagmara jest cudem natury!
–     Pani Zosiu, proszę tego nie robić. Dominik, zjedzmy w kuchni z panią Zosią, będzie nam weselej.
–     Z największą przyjemnością.- Zgodził się -Jak jesteśmy sami, to zawsze jadamy razem. Zosia jest jakby moją drugą mamą, a że z mamusią są przyjaciółkami, więc zawsze mamy rodzinna atmosferę. Cieszę się, że jesteś tego samego zdania co ja w tej sprawie.
–     Dzieci, a co byście powiedzieli, gdybym wzięła sobie wolne na weekend? – zapytała się gospodyni.-Myślę, że dacie sobie radę sami. Dagmara pomogła mi posprzątać pokoje, tak że w razie jakichś gości wszystko jest gotowe. W razie czego możecie dzwonić.
–     Oczywiście, Zosiu, masz wolne. A goście nie są nam potrzebni. Rodzice dzwonili, że wrócą we wtorek, to do tego czasu masz wolne. Poradzimy sobie, prawda, Dagmarko?
–     Jeśli wytrzymasz ze mną tyle czasu.
Prowadząc wesołą rozmowę zjedli obiad, po którym pani Zosia wygoniła młodych do ogrodu, posprzątała i udała się do domu. Kiedy zostali sami Dagmara straciła pewność siebie. Czuła się wspaniale w towarzystwie Dominika, ale zdawała sobie sprawę, że mężczyzna będzie dążył dalej, że nie przestanie na obecnym stanie. Zatopiła się we własne myśli, nie zauważyła, że jest bacznie obserwowana. Siedzieli na tarasie zajadając deser. Właściwie to Dagmara memłała w pucharku z lodami. Dominik odstawił swój, wstał, podszedł do niej, przykucnął, wyjął pucharek z jej dłoni i wziął je w swoje. Podniosła głowę i jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Dominika. Nic nie mówiąc Dominik całował dłonie dziewczyny.
–     Nie, Dominik, nie rób tego...- próbowała przerwać.
–     Daguś, nie uciekaj mi – poprosił.
–     Przecież tu jestem. Wciąż jestem, chociaż może nie powinno mnie tu być... – przerwała, ale po chwili ciągnęła dalej - ty jesteś tak wspaniałym mężczyzną... na pewno nie potrafię uczynić cię szczęśliwym... Fakt, coś mnie ciągnie do ciebie, ale jest to chyba tylko pożądanie... W końcu i ty powiesz, że jestem dobra tylko w pracy... – wbrew sobie wyrzuciła co ją bolało od rana - Czy jak ktoś ma ładną twarz to nadaje się tylko do łóżka? Przecież ja też mam uczucia...
–     On mi za to zapłaci! Nie daruję mu tego!!! – oburzył się mężczyzna i chciał wstać, ale tym razem zatrzymała go.
–     Proszę, nie chciałabym was poróżnić.- starała się uspokoić zdenerwowanego chłopaka.- Jesteście braćmi i pozostaniecie nimi na zawsze – ja niekoniecznie. Być może Darek taki już jest. Bierze życie od najłatwiejszej strony, a że nieraz kogoś przy tym skrzywdzi? Kiedyś to zrozumie. I to byłby następny argument na to, abyśmy nie byli razem: będąc ze mną siłą rzeczy pomyślisz nieraz o tym, że byłam z twoim bratem w różnych sytuacjach intymnych. Przecież to w końcu tobie też by przeszkadzało.
–     A tobie będzie przeszkadzać fakt, że kiedyś byłem z kimś związany? Że byliśmy po zaręczynach? Że mieszkaliśmy razem? – przerwał dziewczynie.
–     Mi na pewno nie. Przecież to było dawno, zanim zwróciłeś uwagę na mnie.
–     Tak samo i ja nie pomyślę o twoim byłym. Nie jesteśmy przecież dziećmi, kochanie. Zamykamy tamten etap i zaczynamy życie na nowo.
–     Ale Darek jest twoim bratem! Spotykalibyśmy się często. A co jeśli rzuci kiedyś uwagę na temat naszego związku?
–     Jeśli to zrobi to przestanie być moim bratem, ale myślę, że twoje obawy są bezpodstawne. – powiedział zdecydowanie - Wykorzystał ciebie, to fakt. I na tym zakończmy tamten etap w twoim życiu. Myślę, że pracę także powinnaś zmienić. Już ci mówiłem, że masz u mnie etat asystentki. Aby całkowicie zamknąć temat to proponuję, abyśmy szczerze i prosto w oczy oznajmili Darkowi o zaistniałej sytuacji. W końcu resztę życia będziesz jego bratową.
–     Ty jednak nie do końca mnie słuchasz... – broniła swego stanowiska.
–     Słucham cię, skarbie, ale pewne decyzje już zapadły. Widzę, że nadal walczysz ze sobą. Mam propozycję: otóż powiedz mi, jakie masz za i przeciw. Postaramy się wspólnie to rozwiązać. Chciałbym, aby nasz związek był partnerskim związkiem.
–     Mówisz tak, a robisz inaczej. Decydujesz za mnie...
–     Tylko w sytuacji, kiedy jest to bardzo konieczne.- Przyznał się.- Dagusiu, przecież chcemy być ze sobą, prawda? Odpowiedz szczerze!
–     Puść mnie, w tej chwili to przerzucasz chyba myśli do mojej głowy. Może przejdziemy się na spacer?
Dominik wstał nie puszczając dłoni dziewczyny pociągając ją za sobą. Ujął jej twarz w dłonie. Spojrzała mu w oczy.
–     Kochanie, zdaję sobie sprawę, że niektóre rzeczy dzieją się za szybko, ale to tylko dlatego, że skoro już udało mi się do ciebie dotrzeć, to nie mogę spasować. Daj buziaczka i chodźmy na ten spacer. - Pochylił się do ust dziewczyny i delikatnie pocałował je. Nie kontynuował, bo zapewne nie mógłby oderwać się od nich na dłużej. - A teraz chodźmy. Postarajmy się, abyśmy zdołali rozwiązać tę plątaninę naszych uczuć.
–     Dominik, w twoich ustach wszystko jest takie proste. – Przyznała rację dziewczyna.- Pani Zosia też w niczym nie widziała problemu. Może to ja jestem naprawdę dziwna? Może Darek miał rację mówiąc, że powinnam zaszyć się w zakonie? To fakt, coś nas do siebie przyciąga, ale nie możemy oprzeć naszego związku tylko na pożądaniu. Dla mnie ważne jest także uczucie. Może powinniśmy odpocząć od siebie, aby się przekonać, że coś zrodziło się innego?
–     Daguś, może jeszcze ci tego nie mówiłem, ale kocham cię! – Prawie że krzyknął. - Zdawało mi się, że to jest tak oczywiste, że nie potrzeba o tym mówić.
–     Może dla ciebie oczywiste, ja nie jestem taka szybka... – Wciąż broniła się. - Przecież nie można kogoś pokochać tak z dnia na dzień. Sam zresztą powiedziałeś, że od jakiegoś czasu miałeś plany względem mnie. Jesteś fantastycznym facetem, ale nie mogę ci w tej chwili powiedzieć, że cię kocham. Dla mnie te słowa znaczą bardzo dużo. Jak byłam z Darkiem zdawało mi się z początku, że on jest tym, którego sobie wymarzyłam. Było inaczej – takie jest życie. Tak widocznie miało być. Może miałam znaleźć się tutaj, abyśmy my mogli się spotkać? Dlatego chciałabym spróbować, może faktycznie nam wyjdzie... Ale na pewne sprawy nie jestem gotowa. To prawda, kiedy jesteś blisko mnie, coś się ze mną dzieje takiego... Jednak nie może nami kierować tylko pożądanie. Może żądam od życia za dużo, ale nie chciałabym, abyś za jakiś czas powiedział: No słuchaj, dobrze nam było razem, jesteś świetna w łóżku, dużo cię nauczyłem, ale to nie jest to, czego pragnę...
–     Przestań! – gwałtownie przerwał. - Chciałem pozwolić ci wygadać się, ale to co mówisz, przechodzi wszelkie granice.
–     Dominik, pozwól mi dokończyć, proszę!... – wywinęła się z objęcia. - Wiem, w tej chwili nie dopuszczasz takiego rozwiązania, ale tak może się stać! Jeśli tylko będziemy opierać się na pożądaniu, to tak będzie. Widzisz, trudno mi nadal uwierzyć, że ktoś taki jak ty zwrócił na mnie swoją uwagę. I czy ja, jeśli będziemy razem, zdołam pokochać cię tak, jak na to zasługujesz? Pokochać nie tylko twoje pieszczoty i pocałunki, ale pokochać cię w każdej chwili twojego życia. Może wybiegam za daleko, ale tak po prostu myślę. Nie potrafię bawić się uczuciami ani też, wbrew temu co twierdził Darek, uprawianie seksu nie jest dla mnie zabawą. Skończyłam. Na razie.
–     Utwierdziłaś mnie, kochanie, w pewności, że na kogoś takiego jak ty czekałem do trzydziestki. – Ponownie objął ukochaną. - Kocham cię i nic ani nikt tego nie zmieni. Zrobię Daguś wszystko, abyś i ty mnie pokochała. Musi nam się udać! Obiecałem ci i jeszcze raz obiecuję, że poczekam, aż i u ciebie obudzą się uczucia. Musimy tylko poczekać, a zobaczysz, że wtedy wszystko ułoży się po naszej myśli. A co do drugiej części, to nie widzę nic złego w tym, że kieruje nami pożądanie. Jeśli idzie ono w parze z uczuciem, to jest to coś pięknego. Ot, chociażby teraz: idziemy razem, trzymam cię w objęciach, jest nam cudownie, prawda? Tylko odpowiedz!
–     Masz rację – zgodziła się rozmyślając nad wypowiedzianymi tezami.
–     Miałbym ochotę porwać cię na ręce, zaszyć się w tamtej wysokiej trawie, zatopić się w słodyczy twoich ust, obsypać pocałunkami twoje ciało i sprawić, abyś zapomniała o całym świecie... – snuł marzenia.  
Dagmara zasłuchała się w głos Dominika do tego stopnia, że zapomniała się i szeptem powiedziała:
–     To zrób to...
Mężczyzna zatrzymał się a wtedy ona jakby przebudziła się.
–     Przepraszam, nie powinnam tego mówić... – zaczerwieniła się.
–     Daguś, jesteś szczera teraz czy wtedy? Zdaje mi się, że wtedy były to słowa prosto z serca?
–     Może masz rację, ale nie powinno ich być. Przecież przeczę sama sobie... - plątała się.
–     Podobno serce nie sługa, idzie własnymi drogami. Już wczoraj obiecałem, że nie skrzywdzę cię. Nie stanie się nic, czego oboje nie będziemy chcieli. Widzę, skarbuś, że pomału budzi się w tobie uczucie. Może naprawdę wszystko przyspieszam za bardzo? Ale to w dobrej wierze! Nie puszczaj, kochanie, mojej dłoni, a wkrótce wyjdziemy z tunelu.
–     Ładnie to powiedziałeś. Ok, poddaję się. – Zrezygnowała z walki słownej. - Faktycznie jesteś twardym negocjatorem. Jednak zdaje mi się, że dopóki nie uporządkuję się wewnętrznie, to będziesz musiał znosić moje humory.
–     Nareszcie sensowne słowa! A więc do dzieła! – Ucieszył się Dominik.
Mówiąc ostatnie słowa schwycił dziewczynę na ręce i skierował się w stronę jeziora, nieopodal którego rosło olbrzymie drzewo. Wokół niego nie było wysokiej trawy, więc tam położył Dagmarę sam pochylając się nad nią. Z początku delikatne pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. W pierwszym momencie Dagmara asekurowała się, ale w pocałunkach Dominika było tyle uczucia, że szybko zapomniała się. Objęła mężczyznę i oddawała mu pocałunki nie mniej żarliwie. Dłonie Dominika znalazły się pod bluzeczką dążąc ku piersiom nie skrępowanym żadnym stanikiem. Z każdą chwilą ciało Dagmary rozpalał coraz większy ogień, palce Dominika trafiły na stwardniałe z pożądania brodawki. Bluzeczka, chociaż bardzo skromna, stała się przeszkodą, Dominik pragnął pozbyć się jej, jednak pamiętając o targających dziewczyną wątpliwościach, spojrzał pytająco w jej oczy. Po chwili twarz jego pokrył uśmiech, bo w jej wzroku odczytał zawierzenie i zgodę na wszystko. Pociągnął bluzeczkę w górę, oczom jego ukazały się piersi oczekujące pieszczot. Zaczął je obsypywać delikatnymi pocałunkami. Dagmara drżała z podniecenia. Zapłonęło ognisko, które nie chciało zgasnąć. Usta Dominika znalazły się z powrotem na usteczkach dziewczyny. Nie wiedziała, jak on to robił, ale czuła naraz pocałunki i delikatne pieszczoty na całym ciele. W tej chwili była gotowa na wszystko. Gdyby tylko Dominik chciał doprowadzić do stosunku – nie miałaby nic przeciwko temu. I on dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Ale jednocześnie domyślał się, że jeszcze jest za wcześnie. Że ostatecznie Dagmara nie jest gotowa. Długo trwały ich pieszczoty, w końcu jednak dziewczyna wtuliła się w przyjaciela. Obejmując go leżała z głowa wtuloną na jego piersi. Dominik obejmował ja mocno ramieniem. Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi ubrali się i skierowali w drogę powrotną do domu.

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3514 słów i 20012 znaków, zaktualizowała 24 lis 2015.

11 komentarze

 
  • Kika

    Super. Tylko powinno być że Ucieszył się Dominik  nie Darek :)

    24 lis 2015

  • Minka227

    @Kika Dzięki za zwrócenie uwagi, poprawiłam

    24 lis 2015

  • czarnyrafal

    Minka proszę,dopracuj szybko i wstaw bo my" popadamy "z niecierpliwości :kiss:  <3  :rolleyes:

    20 lis 2015

  • Minka227

    @czarnyrafal Postaram się zrobić to dzisiaj

    20 lis 2015

  • czarnyrafal

    @Minka227  Będę bardzo zobowiązany i szczęśliwy. :kiss:  <3

    20 lis 2015

  • :):)

    To jest cudowne! Kiedy nowy rozdział?

    19 lis 2015

  • Minka227

    @:):) Już jest, ale muszę dopracować.

    20 lis 2015

  • Bramkareczka

    Mega!!!

    19 lis 2015

  • pola199925

    Gennialne  :dancing:

    19 lis 2015

  • Szpareczka

    Super, czekam na ciąg dalszy

    19 lis 2015

  • grafoman

    Wspaniale budujesz związek. Mega opowiadanie.

    19 lis 2015

  • Minka227

    @grafoman Dziękuje.

    19 lis 2015

  • Micra21

    Widzę, że bardzo, ale to bardzo gruntownie przemyślałaś to opowiadanie. Jest naprawdę świetne. No i emocje w dialogach - jest narracja oddająca to. Jedno może napisałbym inaczej "...zatopiła się w SWOICH MYŚLACH..." Pozdrawiam serdecznie

    18 lis 2015

  • Minka227

    @Micra21 Opowiadanie jest sprzed dwóch chyba lat, ale teraz pod wpływem Twoich wskazówek opracowuję je na nowo. Dziękuję ;)

    18 lis 2015

  • Micra21

    @Minka227 czyli pomysł był dobry, tyko trzeba było "dopieścić"

    18 lis 2015

  • Minka227

    @Micra21 I to mocno!

    18 lis 2015

  • Misiaa14

    Pięknee !!!

    18 lis 2015

  • czarnyrafal

    Mi strzyni romantycznej frazy-tak czuję i po prostu piszę.Dawno czegoś tak wspaniałego nie czytałem.To nie maślenie lecz prawda,tylko prawda,sama prawda.Tak o uczuciach napisać potrafi tylko kobieta i to zakochana kobieta.to czuć w kazdym wersie.Czekam na ciąg dalszy Autorko i zacieram ręce nań. :kiss:  <3

    18 lis 2015

  • Minka227

    @czarnyrafal Miło mi i dziękuję.

    18 lis 2015

  • czarnyrafal

    @Minka227 to ja Tobie dziękuję za coś tak wspaniałego :kiss:  <3

    18 lis 2015

  • Milenka:)

    Boskie boskie boskie boskie :) czekam na następna część z nie cierpliwością :) twoja fanka Milenka:)

    18 lis 2015

  • Minka227

    @Milenka:) Już jest następna, ale muszę nad nią popracować  ;)

    18 lis 2015