Zacząć wszystko od początku cz.16

Z każdym kolejnym słowem jej oczy gasły. Strach niemal panował w całym domu. Na dworze tylko Kamil biegał beztrosko, wchłaniając upalne lato. Zapadła cisza. Jej wzrok stał się niczym pusta otchłań, nie zdradzał niczego. Emocji, jej uczuć. Był wręcz pusty. Spojrzała na mnie ponownie, jednak teraz całkiem wyraźnie zobaczyłem w jej oczach żal. Wszystkie jeszcze chwilę temu ukryte emocję, ujawniły się, przedstawiając wyraz zagubionego szczeniaka. - Ty chyba nie mówisz poważnie - powiedziała to tak cicho, że ledwo usłyszałem jej słowa. - Przykro mi Beth - przyznałem spuszczając wzrok. Wyglądała na przestraszoną. Znała mnie i wiedziała, że nie należę do osób które, składają puste obietnicę. - Chcesz mi powiedzieć, że to wszystko tak na serio? - zapytała oburzonym głosem. Ujrzałem rysy jej twarzy. Policzki nabrały rumieńców a ja balem się spojrzeć jej w oczy. - Nie dajesz mi wyboru - powiedziałem ciepłym głosem. Gwałtownie wstała z fotela i wyprostowała się, patrząc prosto za okno. Jej wzrok zatrzymał się na Kamilu. Z oczu zaczęły powoli płynąć łzy. Było mi przykro, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie mogę się poddać. Walczyłem o nią. O nas. - Gdyby nie Ty, nigdy do tego by nie doszło! nie napiłabym się, gdybyś mnie nie oszukał! - rzuciła na mnie gniewne spojrzenie. Zabolało. Cholernie zabolało. Chciałem coś powiedzieć, ale nie odezwałem się słowem. Chociaż nie przypuszczałem, że zostanę zaatakowany, brałem to pod uwagę. Nie myśli tak. Wcale nie chciała tak powiedzieć. łudziło się moje serce. - Robercie - jej głos złagodniał. - Nie chciałam tego powiedzieć. Nie chciałam - rozpłakała się. - Chciałaś - przerwałem patrząc na nią z bólem w oczach. - Naprawdę niczego nie rozumiesz? kocham Cię. Beth kiedy Ty to zrozumiesz? - zapytałem, czując jak ogarnia mnie bezsilność. - I dlatego próbujesz mi go odebrać? - zapytała, a jej wyraz twarzy mówił więcej niż słowa. - Nie chcę Ci nikogo odbierać. Chcę tylko byś poddała się terapii - powiedziałem to tak delikatnie jak potrafiłem. - Nie ma takiej potrzeby. Przecież nic mi do cholery nie jest! - krzyknęła, rzucając we mnie oskarżycielskim spojrzeniem. -To była tylko jedna cholerna słabość! Gdybyś nie zranił mnie, tak jak zrobiłeś to wczoraj, nic takiego nie miało by miejsca - wycedziła przez zęby. - Ach tak, to teraz będzie to moja wina? to ja popchnąłem Cię w stronę butelki i ja kazałem Ci się napić? - powiedziałem, czując jak ogarnia mnie złość. Nie odpowiedziała, a ja nie dałem jej czasu na kolejne słowa. Trzasnąłem drzwiami mieszkania i wybiegłem z domu. Napotkałem wzrok Kamila, a w jego oczach znów ujrzałem łzy. Nie zareagowałem. Nie zatrzymałem się nawet wtedy, gdy biegł prosto w moją stronę. Nie zatrzymałem, gdy krzyczał na mnie tato. Wsiadłem w samochód i odjechałem. Chciałem ochłonąć. Pomyśleć nad wszystkim co działo się między nami. Potrzebowałem przerwy. Powietrza, bo zaczynałem się dusić. Miałem dwa wyjścia. Zatrzymać się pod jakimś motelem, znaleźć bar i upić się, lub pojechać nad wodę. Wybrałem drugą, chyba gorszą opcję. Pojechałem w znajome miejsce. Pół godziny później znajdowałem się nad wodą i postanowiłem przejść się plażą. Wspomnienia wracały, a ja widziałem śmiech Beth. To wszystko wydawało się tak odległe. Ostatnim razem byliśmy tu całą trójką. Ja, Beth i Kamil. Chłopczyk biegał beztrosko, zbierając kamienie. My z Beth spacerowaliśmy, , snując nasza dalszą przyszłość. Teraz natomiast wszystko wydawało się tak kruche, jak porcelanowe szkło. Bez znaczenia. Nic nie miało znaczenia. Obawiałem wracać się do domu, obawiałem się, spojrzeć na Beth i znów zobaczyć w jej oczach ból. Ten cholerny ból, który ranił moje serce. Jednak, czy ja miałem inne wyjście? nie! Bałem się, że jeżeli nie zareagujemy sytuacja się powtórzy. Tym razem nic złego się nie stało. Tym razem nie wsiadła do samochodu, ale co by było, gdyby jechała z Kamilem po pijanemu? co by było, gdyby spowodowała jakiś wypadek? co by było, gdyby ich zabiła? umarłbym. Z całą pewnością moje życie bez tej dwójki nie miało by sensu. Wpadłem. Zakochałem się w nich bez pamięci i to przerażało mnie co raz bardziej. Wpadłem i dlatego nie mogłem odpuścić. Kucnąłem i podniosłem kamyk. Uśmiechnąłem się, bo doskonale wiedziałem, że gdyby Kamil zobaczył jak zbieram kamienie zaśmiał by się, a ja tak uwielbiałem jego śmiech. No i Beth. Piękna, krucha, nieśmiała. Najlepsze co mogło mnie w życiu spotkać. Czułem się jak tchórz, zdawałem sobie sprawę, że powinienem wrócić do domu i jeszcze raz nie co spokojniej z nią porozmawiać. Jednak nie potrafiłem. Jej oskarżenie zabolało. Jej łzy zabolały. Czy ja naprawdę postępowałem właściwie?

Strach jaki czułam był nie do opisania. Całe moje ciało drżało, a ja nie potrafiłam się poruszyć. Siedziałam skulona na fotelu, a mój wzrok utkwił na ścianie pokoju. Nawet nie zauważyłam tego, że Kamil siedział obok mnie, a jego wzrok był zapłakany. - Czy tata wróci? - zapytał ze strachem w oczach. Dopiero po chwili zareagowałam. Ocierając łzy, zmuszając się do uśmiechu, zapłakanym wzrokiem spojrzałam na mokre policzki synka. I co ja miałam mu powiedzieć? - Nie wiem - odpowiedziałam, czując jak rozrywa mi serce. Wzrok syna stał się jeszcze bardziej zagubiony. Wstał gwałtownie i popatrzył na mnie, a w jego oczach, zobaczyłam złość.  
- To twoja wina! Twoja mamo! - krzyknął i wybiegł z mieszkania. Wstałam i pognałam za nim, ale Kamil był szybszy. - Kamil! Kochanie! - krzyknęłam bezradnie upadając na ziemię. Po chwili powoli docierało do mnie to, co się stało. Mój synek uciekł. Po prostu uciekł. Wsiadłam w auto i zaczęłam go szukać. Pojechałam do mamy, mając nadzieje, że może pobiegł do babci. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Wbiegłam do mieszkania mamy i przeszukałam mieszkanie. Nie było go tam. - Mamo widziałaś Kamila? - zapytałam, czując pod polikami kolejne porcję łez. - Przecież był z Wami. Gdzie Robert? - zapytała mama, jakby przeczuwała całą sytuację. - Pokłóciliśmy się. - szepnęłam, opowiadając jej o wszystkim, co wydarzyło się od rana. - I chcesz mi powiedzieć, że Kamil uciekł? - zapytała a w jej oczach zapanował strach. Nie odpowiedziałam. Przez chwile nawet zastanowiłam się, czy nie zawiadomić Roberta, ale postanowiłam, że to nie jest jego problem. - Na Boga co wy wyprawiacie? przecież kłótnie przy dziecku, nigdy do niczego dobrego nie prowadzą - powiedziała przerażona mama - On chcę bym oddała się terapii - poinformowałam. Mama nie odpowiedziała. Spojrzała tylko na mnie, ale z jej wyrazu twarzy zorientowałam się, że była tego samego zdania co on. - Zadzwonię do jego kumpli, może pobiegł do któregoś z nich - powiedziałam nieco rozsądniej. - A ja zadzwonię do Roberta. Ma prawo wiedzieć - zaprotestowała mama. Nie podobało mi się to, ale machnęłam ręką. Może to i rozsądne? razem z całą pewnością szybciej go znajdziemy. Boże błagam, niech mu nic nie będzie. Błagam - modliłam się w duchu.  

Nie kocha mnie, tatuś mnie nie  kocha. Spacerowałem zagubiony wśród setek ludzi i nie wiedziałem dokąd iść. Mama krzyczała za mną, ale nie mogłem się wrócić. Nie wiedziałem o co im poszło, ale płakała. Ostatnio wciągu kilkunastu godzin płakała na okrągło, udając przede mną, że wszystko gra. W mojej głowie panował chaos. Zastanawiałem się, co takiego zrobiłem, że tak od razu przestał mnie kochać. Nie zatrzymał się nawet na mój krzyk. Nie zareagował. A przecież jeszcze wczoraj graliśmy razem na komputerze i wydawało mi się, że akurat on nigdy mnie nie zostawi. Chociaż nie wspominałem nic mamię, nadal tęskniłem za moim prawdziwym ojcem. On też znikł. Gdyby nie pojechał wtedy na wojnę, gdyby został z nami teraz by żył. Tęskniłem też za wujkiem Markiem, który ostatnio, prawie wcale nie przychodził. Był jedyną osobą, której bezgranicznie ufałem, nie licząc mojej rodziny. No i miałem dziś zaprosić do siebie kumpla, Zastanawiałem się, jak mam mu powiedzieć, że odwołuje zaproszenie. Jak mam go przeprosić. Teraz natomiast miałem ważniejszy problem. Nie chciałem stracić tatusia. Nie chciałem by odszedł. Ludzie patrzyli na mnie zaciekawieni, jednak ja nie zwracałem na nich uwagi. Pobiegłem jeszcze szybciej i zatrzymałem się tuż przed pasami. Jeszcze jedna ulica i byłem na miejscu. Tylko, czy wuja jest w domu? czy przyjmie mnie i przygarnie? czy zawiadomi mamę? nie chciałem by się niepokoiła. Jednak jeszcze bardziej nie chciałem jej widzieć. Jej znowu pijanej. Znowu zapłakanej. Tamtego dnia też płakała, ale nic nie powiedziała. Starła łzy, ale doskonale wiedziałem, że płakała. Poznawałem twarz mamusi, jej czerwone oczy i ból na twarzy. Czy mamusia nadal mnie kochała? zadzwoniłem domofonem i czułem strach. A co jeżeli nie będzie go w domu? co jeżeli mi nie otworzy? mamusiu przepraszam - szepnąłem tak bardzo tęskniąc za jej ciepłymi, bezpiecznymi ramionami. Kochałem ją, ale nie byłem pewny, czy rodzice  też mnie kochają. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1753 słów i 9408 znaków, zaktualizowała 21 sie 2015.

4 komentarze

 
  • W.

    Mnie się bardzo podoba to opowiadanie, czekam z niecierpliwością na cd :))

    24 sie 2015

  • mysza

    Jak dla mnie to Robert sam zachował się jak kretyn i zje*bał, więc niech nie udaje świętego i nie pieprzy, że ją kocha. Uciekła do alkoholu żeby złagodzić swój ból. To ją musi strasznie boleć. Szkoda mi też Kamila, bo wątpi w miłość rodziców, a to już naprawdę zły sygnał. Traktuje Roberta jak ojca, więc to już coś oznacza.

    21 sie 2015

  • DemonicEagle

    Brakuje tu tylko jednego, a mianowicie opisu jak to wszystko widzi Kamil, bo to on najbardziej w tym wszystkim cierpi a nie Beth  czy też Robert :)

    21 sie 2015

  • agusia16248

    @DemonicEagle  Bardzo mądra sugestia :) W następnej części będzie się bardzo dużo działo w życiu Kamila :) I będzie gorąco :)

    21 sie 2015

  • DemonicEagle

    @agusia16248 Mam nadzieje ,że małemu nic się nie stanie

    21 sie 2015

  • agusia16248

    @DemonicEagle O to  możesz być spokojny :) Mały będzie cały i zdrowy, ale.... Zobaczycie sami :D

    21 sie 2015

  • DemonicEagle

    @agusia16248 to troszkę mnie uspokoiłaś :)

    21 sie 2015

  • Misiaa14

    Lubie  go  ....ale  to że  chce  odebrać  jej kamilka  to  przesada !!!Zrób  tak żeby ona  nie  cierpiała  licze  na cb ...cudo *-*

    21 sie 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Robert nie chcę jej nikogo odbierać. To ma być motywacja do leczenia :)

    21 sie 2015

  • Misiaa14

    @agusia16248 ....ale  on a gdzieś  wyjedzie  ? Czy co

    21 sie 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Zobaczysz w kolejnych częściach

    21 sie 2015

  • Misiaa14

    @agusia16248 .....;-;

    21 sie 2015