Zaawansowany stopień miłości. (cz.5)

Zaawansowany stopień miłości.  (cz.5)Tosia zeszła na dół. Zauważyła że Ksawery siedzi nieruchomo na sofie a więc podeszła bliżej i usiadła obok niego. Spojrzała na chłopaka, był spokojny, a nawet bardzo spokojny, jak nigdy. To on zawsze tętniał życiem, zawsze wszędzie było go pełno, buzia mu się nie zamykała, zawsze miał coś do powiedzenia. A teraz? Teraz siedział i nic nie mówił, nic a nic. Przyglądała mu się uważnie i położyła swoją dłoń na jego kolanie.  
- Wszystko okey?  
I to był właściwie koniec tej ciszy. Chłopak nerwowym ruchem odepchnął ją od siebie i wstał z sofy.
- Nie! Nic nie jest okey! Blanka tu była... zerwała ze mną, a ja nawet za nią nie pobiegłem, nic, dałem jej odejść, tak po prostu. A wiesz dlaczego?  
Dziewczyna pokręciła przecząco głową i spojrzała na przyjaciela.
- Bo Cię kocham. Jestem w Tobie zakochany, Blanka tak właśnie ona mi to uświadomiła. Kocham Cię i jesteś dla mnie najważniejsza!  
Ale Ty nigdy mnie tak nie pokochasz...
Tośka była w szoku, odjęło jej mowę w tym momencie. Jak mogła tego nie zauważyć. Odkąd zna Ksawerego zawsze czuła do niego "coś" więcej niż tylko przyjaźń, ale zawsze broniła się od tego. Kurde. Zaskoczył ją tym wyznaniem, nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć a więc uciekła na górę. Uciekła jak małe dziecko i gdyby mogła to pewnie schowałaby się do szafy albo pod łóżko. Usiadła na łóżku opierając się o ścianę i rozmyślała o tym co przed chwilą usłyszała.  
A Ksawery?
A Ksawery nadal siedział nieruchomo na kanapie i załamany myślał o tym wszystkim. O tym, że stracił osobę którą niby kochał, a jednak nie. O tym, że właśnie wyznał miłość najważniejszej osobie w jego życiu, a ona... uciekła. Odepchnęła go. To było dla niego straszne. Ale Ksawery nie jest typem, który odpuszcza od tak coś co jest dla niego ważne. Wziął głęboki wdech i pobiegł do niej na górę. Wszedł do pokoju i położył się obok zamyślonej przyjaciółki i spoglądał w sufit.
- Powiedz coś. Nie wiem, cokolwiek. Nakrzycz na mnie, zhejtuj mnie. Błagam cokolwiek.  
- Ale co ja mam Ci powiedzieć? - spytała i położyła się obok niego - Co, mam ci powiedzieć, że też szaleję za Tobą? Że nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie? Że chcę spędzać z Tobą każdą chwilę? Że chce być z Tobą już na zawsze? Że.... Cię kocham? To chcesz usłyszeć? To wszystko jest prawdą. Ale ja nie chcę niszczyć tej przyjaźni, która jest między nami, bo to jest jedyne co mi się w życiu udało.. Kocham Cię, ale nie chcę Cię stracić. Przepraszam.
UPS! " Kocham Cię, ale..." To był cios dla Ksawerego. Zmiażdzyło go to. Wysłuchał uważnie przyjaciółki i niepewnym tonem głosu powiedział:
- Okej, rozumiem. Nawet nie liczyłem na nic więcej z Twojej strony. Yyaa, dobra ja to będe już leciał. Jak coś to dzwoń..
Musiał od niej uciec bo inaczej zalałyby go strumienie łez. Wstał, ubrał się i wyszedł na dwór. Pojechał do najbliższego baru. Musiał się napić, jakoś odreagować.

- Boże, dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? - Tosia mówiła sama do siebie. - Daj mi siłę.
Tośka siedziała w kuchni popijając herbatę z cytryną, miodem i imbirem. Była tak zajęta rozmyślaniem nad tą całą sytuacją, że nie zauważyła jak ktoś wszedł do domu. Ktoś, czyli KUBA. Stanął w przedpokoju i przyglądał jej się uważnie, gdy dziewczyna go zobaczyła wstała jak poparzona i podeszła nieco bliżej.
- Czego chcesz? - spytała zdenerwowana.  
- Pogadać. Chcę Ci to wszystko wyjaśnić.
- Kuba, ale tu nie ma co wyjaśniać. Wszystko jest jasne. Zdradziłeś mnie. Po raz kolejny mnie skrzywdziłeś. I o czym ty chcesz rozmawiać?
- O nas.
- Boże, w jakim Ty świecie żyjesz? Nie ma nas. I najwyraźniej nigdy nie było, skoro to zrobiłeś.  
Już wszystko? To teraz wyjdź. Nie mam ochoty na to by patrzeć na Twoją fałszywą mordę.
Skierowała go do wyjścia, po chwili zatrzymała się, zdjęła pierścionek zaręczynowy i rzuciła nim w niego.
- Uff, i teraz jestem już wolna. Już nic a nic, nie będzie mi o Tobie przypominać.
- Mamy razem syna. - przypomniał jej Kuba, a ona myślała jakby mu się odgryźć.
- A kto powiedział, że to Ty jesteś ojcem? - powiedziała i zamknęła mu drzwi przed nosem.  
Po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi.
- Powiedziałam że nie chcę Cię widzieć. Idź stąd.
- Ale to ja, Ksawery. - powiedział rozbawiony, a gdy Tośka otworzyła mu drzwi, wszedł i rzucił się na nią i zaczął całować namiętnie jej usta. Było czuć od niego alkohol, był po prostu najzwyczajniej w świecie pijany. Dziewczyna odepchnęła go od siebie i odsunęła się kawałek lecz on energicznym ruchem przyciągnął ją do siebie i musnął jej usta i tym razem został spoliczkowany.
- Zostaw mnie, jesteś pijany!
- Wiem, że tego chcesz. No chodź.
- Nawet jeśli, to chciałabym żebyś cokolwiek z tego pamiętał... A teraz daj mi spokój. Mam wszystkich dosyć..
Usiadła na podłodze obok kominka a obok niej usiadł Ksawery. Przyciągnął ją do siebie ale tym razem po to by ją przytulić a ona nie protestowała wtuliła się w jego męskie ciało a po jej policzkach spływały łzy. Nie miała już siły na nic. Poddała się.

koniuu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1028 słów i 5311 znaków, zaktualizowała 3 maj 2016.

3 komentarze

 
  • ????

    A myślałam że wybaczy Kubie... :)

    3 maj 2016

  • koniuu

    @???? Nie ma tak dobrze :D Takich rzeczy nie wybacza się tak szybko :P

    3 maj 2016

  • Jolcia223

    Po prostu piękne <3

    3 maj 2016

  • ayio5

    Świetne! <3

    3 maj 2016