Wybieram jeszcze raz [36]

Następne dwa dni były jak z raju. Nareszcie poczułam, co to znaczy mieć wakacje. Dopiero na miejscu dowiedziałam się o rozkładzie pokoi - Kate oczywiście miała z Ianem, a ja z Lucasem. Szczerze mówiąc, wcześniej nawet nie myślałam nad tą kwestią, ale cieszyłam się, że wyszło jak wyszło. Nasz pokój bardzo przypadł mi do gustu - miał niebieską wykładzinę, białe meble i białe ściany. Granatowe zasłony skrywały za sobą białe okiennice, którymi wychodziło się na balkon. Był na nim umieszczony mały stolik i fotele, na których lubiłam siadać i patrzeć na grecki krajobraz.
Po przyjeździe połowicznie się rozpakowaliśmy, po czym całą czwórką zeszliśmy na obiad. Wszyscy byliśmy zmęczeni podróżą, dlatego nawet nie chciało nam się biegać po plażach czy basenach. Po obiedzie po prostu obeszliśmy hotel, żeby zobaczyć wszystko, co nam oferował. Odkryliśmy mini teatr, który był bardziej przeznaczony dla młodszych gości hotelu, ale to nie przeszkodziło Lucasowi i Ianowi we wtargnięciu na jego scenę, podczas gdy animatorki pokazywały dzieciom elementy tańca. Prawie pękłam ze śmiechu obserwując dwóch wysokich, szerokich w barach facetów tańczących wśród dzieci najwyżej dwunastoletnich. Gdy wrócili, byli z siebie dumni jak pawie.
- Widziałyście nasz performens? – zapytał Lucas, pusząc się, tak jakby co najmniej wygrał olimpiadę międzynarodową.
- Rozwaliliśmy te dzieciaki – dodał Ian ponownym tonem. – Nie miały z nami szans.
- No, ale umysłowo to wpasowaliście się tam idealnie – skwitowała Kate, a ja roześmiałam się na widok min Lucasa i Iana; jakby uszło z nich powietrze.
Na kolacji zabawiliśmy trochę dłużej. Po wchłonięciu maksymalnej ilości jedzenia, którą nam podano, po prostu poprosiliśmy o wino i rozmawialiśmy. Ja byłam zmuszona pić wodę i soki, ale na szczęście nikt nie zwrócił na to zbytniej uwagi. Różni ludzie przechodzili obok nas, ciągle się zmieniali, a my dalej siedzieliśmy, pochłonięci rozmową i wybuchami śmiechu. Obsługa pewnie już miała nas dość, bo blokowaliśmy stolik, ale nikt nic nam nie mówił, a my nie mieliśmy ochoty na powrót do pokoju. Po kolacji wyszliśmy jeszcze na chwilę na taras i aż zaparło mi dech. Było już dawno po zachodzie słońca, ale Grecja nocą wyglądała równie niesamowicie. Wszystko wokół było oświetlone - światłami z okien, ale także lampionami, które znajdowały się na kawałku stołówki wysuniętym na zewnątrz. W basenie również były umieszczone światełka - emanowały jasnością spod wody, która przyjemnie chlupotała o brzegi, poruszana lekkim wieczornym wiatrem.
- Czy możemy nie wracać do domu? – spytałam, wpatrzona w to wszystko, a wtedy Lucas lekko ścisnął mnie za rękę. Moje serce poderwało się do szaleńczego galopu i wiedziałam, że on czuje to samo, co ja.
Do pokoju wróciliśmy windą, bo nie mieliśmy siły chodzić po schodach po takiej kolacji, jaką nam zafundowano. Trochę dziwnie czułam się z Lucasem w jednym pokoju, bo nie miałam pojęcia, jak właściwie mamy się traktować. W połowie byliśmy przyjaciółmi, w połowie ludźmi z przeszłością, która wciąż dawała o sobie znać. Czułam między nami przyciąganie i byłam pewna, że on również je odczuwał, tylko nie chcieliśmy niczego popsuć i pewnie dlatego każde z nas powstrzymywało się przed tym, czego naprawdę chcieliśmy. Miałam tylko nadzieję, że nie potrwa to długo. Chciałam mieć z tego miejsca piękne wspomnienia i chciałam mieć je właśnie z Lucasem.
- Kto pierwszy idzie się myć? – spytałam, podchodząc do białych okiennic i otwierając je, by wpuścić do naszego pokoju trochę tego cudownego greckiego powietrza.
- Nie jesteśmy na kolonii – Lucas rzucił mi rozbawione spojrzenie.
- Ale to podstawowe pytanie. Ja, na przykład, jestem zbyt obżarta, żeby się ruszyć – odparłam z westchnieniem, opadając na łóżko.
- Ja też, a więc chyba żadne z nas się nie umyje – odpowiedział Lucas, kładąc się obok mnie z takim impetem, że podskoczyłam razem z materacem.
- To nie trampolina – zwróciłam mu uwagę. – Jak nam rozwalisz łóżko, to będziesz musiał spać na podłodze.
- Razem z tobą – rzucił mi chytre spojrzenie. – Siedzimy w tym razem.
- Ech, tak jakby Kate nie mogła zamieszkać ze mną, a ciebie wygonić do Iana – westchnęłam.
- Chyba boi się zostawić go ze mną sam na sam. To ten niezaprzeczalny urok – Lucas potrząsnął włosami.
Parsknęłam śmiechem.
- Dobra – podniosłam się z łóżka, choć było to ciężkie. – Pójdę się umyć pierwsza, bo widzę, że ty się do tego nie garniesz.
- O nie! – Lucas błyskawicznie podniósł się z materaca, który aż jęknął, a ja zamarłam w pół kroku. – Jak ty tam pójdziesz, to będziesz siedziała godzinę. Ja idę pierwszy.
Co za człowiek. Pokręciłam tylko głową, podczas gdy on zgarnął swoje rzeczy i zamknął się w łazience. Miałam tylko nadzieję, że tutaj już nie groziło mu zaczadzenie. Ale jakby co, to tym razem byłam obok.
Położyłam się z powrotem na łóżku i ziewnęłam. Po chwili pogłaskałam się po brzuchu, zastanawiając się, jak szybko rozwinie się sytuacja i kiedy będę mogła szczerze porozmawiać z Lucasem o ciąży. Szczerze mówiąc, chciałam zrobić to tutaj, bo to było jak inny wymiar rzeczywistości. Byliśmy na wyjeździe w raju - czy można sobie wyobrazić bardziej idealną scenerię do wyjawienia ukochanemu prawdy? Niestety, mieliśmy tu tylko tydzień, a to jednak zbyt mało, by wyhaczyć naprawdę dobry moment na rozmowę.
Gdy Lucas wyszedł z łazienki, na moment zaparło mi dech. Miał na sobie tylko krótkie dresowe spodnie, sięgające mu do kolan… i był bez koszulki. Miał lekko wilgotne włosy, które właśnie pocierał ręcznikiem. Spojrzał na mnie z szelmowskim uśmiechem. Uświadomiłam sobie, że zrobił to specjalnie - przewidział moją reakcję, a mianowicie gapienie się na niego jak cielę na malowane wrota. Czym prędzej odwróciłam wzrok, a on powiedział:
- Łazienka wolna.
- Ok – rzuciłam tylko. Wstając i starając się na niego nie patrzeć, zabrałam swoją kosmetyczkę i piżamę. A to cwaniak. Zamierzał spać bez koszulki przez cały nasz pobyt tutaj? Wiadomo było, że na plaży czy basenie nie będzie chodził ubrany w kostium astronauty, ale tutaj było inaczej - był wieczór, my byliśmy w pokoju sami, miałam tyle możliwości… no dobrze. Chciał wojny na brak ubrań? Ja też mogłam coś dodać w tej sprawie od siebie. Po umyciu się i dokładnym rozczesaniu włosów, by rano nie wyglądały jak siano, trochę zmodyfikowałam moją piżamę. Zabrałam ze sobą kilka kompletów, bo nie mogłam się zdecydować, ale teraz już wiedziałam, co chcę założyć. Wciągnęłam na siebie kusy czarny top na ramiączkach i krótkie, różowe spodenki. Podciągnęłam je trochę do góry, aby jeszcze więcej odsłaniały moje nogi. Wyszłam z łazienki, starając się zrobić to tak, jakbym całe życie chodziła spać w takim stroju.
Lucas leżał na łóżku i oglądał coś w telewizorze. Gdy mnie zobaczył, uniósł brew do góry.
- Zamierzasz w tym spać?
- Tak – zaświergotałam, idąc do komody, by nalać sobie wody do szklanki. – Coś nie tak?
- Nie… nic – odpowiedział, bacznie mnie obserwując. Schyliłam się po wodę, w pełni świadoma tego, że właśnie się w jego stronę - no cóż, nazwijmy rzecz po imieniu - wypinam, a on dalej na mnie patrzy. Usłyszałam, jak wciągnął głośno powietrze, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. A jednak to działało. Wróciłam do łóżka i okryłam nogi kołdrą, bo zaczynało być mi lekko chłodno. Po jakimś czasie oboje już czuliśmy piasek pod powiekami, dlatego zgasiliśmy światło i położyliśmy się. Starałam się nie dotykać sobą Lucasa, choć miałam ogromną ochotę cała się do niego przycisnąć.
- Dobranoc – szepnęłam, odwracając głowę w jego stronę.
- Dobranoc – odszepnął mi, a ja zastanawiałam się, czy wytrwam całą noc obok niego.
  
Następnego dnia już pełną parą ruszyliśmy z korzystaniem z pobytu tutaj. Po śniadaniu od razu umówiliśmy się na basen. Ubrałam się w mój nowy kostium kąpielowy - na poprzedni nie mogłam patrzeć przez wzgląd na sylwestrowe wspomnienia - w kolorze ciemnego bordo, który bardzo mi się podobał. Związałam włosy w wysokiego kucyka, by mi nie przeszkadzały, po czym wzięłam do ręki krem do opalania i podeszłam do Lucasa, który pakował nam torbę.
- Wysmarujesz mnie? – poprosiłam go z niewinnym uśmiechem, a on natychmiast się odwrócił i zlustrował mnie wzrokiem. Widziałam w jego oczach pożądanie, co dawało mi niemałą satysfakcję. Powoli wziął ode mnie krem, a ja odwróciłam się do niego tyłem. Przymknęłam powieki, czując, jak jego palce delikatnie i powoli rozcierają krem na moich plecach i zjeżdżają coraz niżej. Ach, w tym momencie pożałowałam, że nie wystawiałam na słońce wszystkich części mojego ciała.
Kate i Ian już czekali na nas przy tarasie. Zdecydowaliśmy się pójść najpierw nad basen tylko do pływania, a potem odnaleźć ten, który Kate wynalazła w opisie hotelu - ze zjeżdżalniami. Zdjęłam z siebie turkusową tunikę, którą założyłam, by nie paradować po całym hotelu w samym kostiumie kąpielowym i położyłam się na białym leżaku. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i obserwowałam Lucasa, który ściągnął z siebie koszulkę i właśnie wchodził do basenu. Patrzyłam, jak przepływa całą jego długość, po czym odbija się od kafelków i zawraca. Jego naznaczona kropelkami wody skóra lśniła w słońcu, a ja tak się zapatrzyłam, że dopiero po chwili usłyszałam, że Kate coś do mnie mówi.
- Powtórz – zwróciłam się do przyjaciółki leżącej na leżaku obok, a ona wywróciła oczami.
- Doszło do czegoś między wami dzisiejszej nocy?
- Nie – odpowiedziałam. – Ale jesteśmy na dobrej drodze.
- Kiedy mu powiesz?
- Oj, Kate, a już było tak przyjemnie – skrzywiłam się.
- Ma prawo wiedzieć.
- Przecież mu powiem. Tylko jeszcze nie teraz.
Lucas wrócił i gdy sięgał po ręcznik, niby przypadkowo mnie ochlapał wodą ze swojego ciała.
- Lucas! – odsunęłam się gwałtownie i prawie spadłam z leżaka.
- Chodź do wody, ty marudo, a nie tylko leżysz.
- Chyba wakacje są po to, by odpoczywać – zauważyłam.
- A nikt nie mówił, że nie można wypoczywać aktywnie – powiedział, marszcząc groźnie brwi. – Do wody!
Przestraszyłam się, że mnie wrzuci, a to nie byłoby za dobre w moim obecnym stanie, dlatego posłusznie wstałam i poszłam za nim do basenu. Machałam energicznie nogami, starając się jakoś utrzymać na powierzchni.
- Mogłabyś zasilić mały silnik, tak wirujesz tymi nóżkami – zaśmiał się Lucas.
- Ha, ha, ha – odpowiedziałam obrażona. – Nie chcę utonąć.
- Przecież tutaj nie utoniesz.
- A kto to wie? Może się zanurzę, a ty jeszcze mnie podtopisz? – zasugerowałam i ochlapałam go lekko wodą.
- A niech to, przejrzałaś mnie – powiedział ze zrezygnowanym uśmiechem, podpływając do mnie i łapiąc mnie w pasie, czym kompletnie mnie zaskoczył. Co z tego, że wokół nas był tłum ludzi - nie pozostałam mu dłużna i ostrożnie objęłam go za szyję.
- No, teraz znacznie łatwiej się utrzymać na powierzchni – zauważyłam, rozkoszując się ciepłem jego ciała przy moim.
- Więc chyba musisz zacząć praktykować takie pływanie – uśmiechnął się, a ja przybliżyłam się odrobinę, rozpaczliwie pragnąc go pocałować. Dopiero po chwili się opanowałam. Nie, jeszcze nie teraz. Musiałam jeszcze trochę polepszyć sytuację.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2208 słów i 11879 znaków.

7 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Olifffka

    Extra

    12 sie 2016

  • kaay~

    Suuuper!! <3<3:D

    11 sie 2016

  • candy

    @kaay~ <3

    11 sie 2016

  • Lovcia

    Ach ty moja ukochana autorko <3 O ktorej dodasz kolejną część? :D

    11 sie 2016

  • candy

    @Lovcia kochana komentatorko <3 nie wiem, może godzinka :)

    11 sie 2016

  • Lovcia

    @candy Uwielbiam Cię :kiss:

    11 sie 2016

  • candy

    @Lovcia och <3 <3

    11 sie 2016

  • Czarodziejka

    Super  :kiss:

    11 sie 2016

  • candy

    @Czarodziejka <3

    11 sie 2016

  • Hutqoi

    Cudne!!

    11 sie 2016

  • candy

    @Hutqoi <3 <3

    11 sie 2016

  • Oliwia

    Genialne! Kiedy następne? <3

    11 sie 2016

  • candy

    @Oliwia a nie wiem nie wiem, ale dzis na pewno :) dziękuję :*

    11 sie 2016

  • Krolewna

    <3  :bravo:  :kiss:  :D SUPER

    11 sie 2016

  • candy

    @Krolewna <3 <3

    11 sie 2016