Wybieram jeszcze raz [12]

Na czternastego lutego plany układaliśmy wyjątkowo starannie - a przynajmniej ja, bo Eric nie przejawiał przesadnego zainteresowania tym dniem.
- Nie możemy po prostu zostać w domu? – zasugerował raz, ale ucichł pod moim spojrzeniem.
- Ostatnio ciągle zostajemy w domu – mruknęłam, przewijając repertuar kina. – Moglibyśmy chociaż raz gdzieś wyjść. W kinie grają całkiem fajny film, zobacz – wskazałam mu palcem. Przeczytał opis i spojrzał na mnie.
- No, jeśli chcesz… o której się zaczyna?
- O dziewiętnastej trzydzieści.
- To spotkajmy się od razu w kinie, dobrze? Mam coś wcześniej do załatwienia.
Poczułam ssącą mnie od środka złość, ale nawet nie chciało mi się pytać, co takiego musi załatwić, więc po prostu odpowiedziałam:
- Ok.
Kupiłam na tę okazję czerwoną sukienkę. Skromną, subtelną, ale mnie bardzo przypadła do gustu. Kino było trochę daleko od naszego mieszkania, więc ubłagałam Kate, żeby mnie tam podwiozła. Oczywiście nie za darmo… kazała mi obiecać, że przez tydzień będę myć wszystkie naczynia.
- Co to za facet, który nawet nie zawiezie swojej dziewczyny w walentynki do kina? – burknęła, zapalając silnik.
Nie odpowiedziałam jej, więc gadała dalej. Wolałabym, żeby tego nie robiła, bo tylko ujawniała wszystkie niedociągnięcia w moim związku, co trochę mnie dobijało. Wiem, że chciała dobrze, ale czasem marzyłam o tym, żeby po prostu się zamknęła.
- Dzięki za podwiezienie – powiedziałam kilkanaście minut później, wysiadając z samochodu.
- Czy twój fagas odwiezie cię do domu? – zawołała za mną zgryźliwie. – Czy mam tu zostać i uruchomić taksometr?
Nawet parsknęłam śmiechem, ale nie odwróciłam się, tylko szłam dalej. Po wejściu do kina otrząsnęłam buty ze śniegu i przejrzałam się w jednej z szyb. Zniekształcone odbicie pozwalało mi sądzić, że wyglądam całkiem ładnie. Poprawiłam włosy i poszłam, by potwierdzić rezerwację. Załatwiając formalności, zerknęłam na zegarek. Była już dziewiętnasta pięć.
Zadzwoniłam do Erica, ale nie odbierał. Zaczekałam do dziewiętnastej piętnaście i zadzwoniłam ponownie. Przepuściłam tyle sygnałów, aż w końcu usłyszałam głos sekretarki. Wściekła, rozłączyłam się. Dotarło do mnie, że albo znowu zapomniał o spotkaniu albo mnie wystawił, czy cokolwiek innego, co mu chodziło po głowie… ale postanowiłam, że chrzanię to. Weszłam do sali kinowej, kupiwszy wcześniej małą paczkę popcornu.
Siedząc w środku zorientowałam się jednak, że nie był to dobry pomysł. Wszędzie wokół były zakochane pary, a nawet jeśli ktoś siedział sam, jak ja, to na pewno nie był odstrojony w czarne botki na obcasie i czerwoną sukienkę. Miałam ochotę całkiem zakryć się płaszczem. Zjadłam trochę popcornu i w połowie filmu dotarło do mnie, że czuję się okropnie. Okazało się, że bycie samotną w walentynki nie jest takie złe - o wiele gorsze było bycie porzuconą.
Miałam dość. Ku ogólnemu zdziwieniu wstałam i zaczęłam schodzić po ciemnych schodkach w dół sali. Po drodze wyrzuciłam niezjedzony popcorn do kosza. Walcząc ze łzami, wyszłam z kina. Nie mogłam zadzwonić po Kate, bo była na kolacji z Ianem. Czekała mnie długa, piesza wędrówka na obcasach.
Przeklinając Erica, siebie i cały świat, prułam przed siebie. Padał śnieg, więc po chwili moje włosy były już całkiem mokre. Naciągnęłam kaptur na głowę tak, że prawie nic nie widziałam. Mijały mnie roześmiane pary, dziewczyny z kwiatami, a ja czułam się jak najżałośniejsza osoba na świecie.
Kiedy dotarłam do mieszkania, miałam wrażenie, że minęły całe godziny. Trzęsąc się, wchodziłam po schodach, ale wydawało mi się, że straciłam czucie we wszystkich kończynach. Idąc ciemnym korytarzem, szukałam jednocześnie kluczy w torebce i nagle zachybotałam się na moich obcasach. Runęłam całym ciałem w dół, w ostatniej chwili zasłaniając twarz rękoma, żeby nie wybić sobie całej szczęki. Jezu. Co za okropny dzień. Leżałam tak przez kilka sekund, zbierając siły, żeby się podnieść, ale obawiałam się, że połamałam sobie kręgosłup. Matko, to by się idealnie nadawało do ulubionego folderu opowieści mojego taty pod tytułem „Przypały Carly”.
Zbierając się z podłogi odnotowałam, że drzwi przede mną się otworzyły i stał w nich Lucas, patrząc na mnie z niebotycznym zdumieniem. Po chwili najzwyczajniej w świecie… wybuchnął śmiechem.
- Z czego się tak cieszysz, co? – zirytowałam się, pocierając sobie głowę. – To wcale nie było zabawne.
- Gdyby cię jeszcze przełączyć na zwolniony tryb, zrobiłabyś furorę w kinie. Gwarantuję ci to – dalej się śmiał.
Miałam serdecznie dosyć. Znalazłam wreszcie klucze i trzęsącą się ręką próbowałam je wcisnąć do zamka.
- A może wpadniesz do mnie? – usłyszałam nagle za sobą. Odwróciłam się i zlustrowałam wzrokiem Lucasa, który nadal miał na twarzy banana od ucha do ucha.
- Żebyś nadal mógł się ze mnie ponabijać? – burknęłam. – Dzięki, ale nie.
- Nie będę się nabijał – przyrzekł z uśmiechem.
Naprawdę nie chciałam być teraz sama, więc z powrotem wcisnęłam klucze do torebki i przeszłam przez próg jego drzwi. Zdjęłam te przeklęte buty, odnotowując jednocześnie, że w mieszkaniu było cicho.
- Nie świętujesz walentynek ze swoją dziewczyną? – zapytałam całkiem niezłośliwie, patrząc na niego poważnym wzrokiem.
- Rozchorowała się – powiedział krótko. Poczułam palące uczucie gdzieś w klatce piersiowej, kiedy nie zaprzeczył moich słów „ze swoją dziewczyną”. Miałam ochotę stamtąd uciec.
- Aha.
W milczeniu zsunęłam z siebie płaszcz, a on tylko mi się przyglądał. Wskazał mi ręką, dokąd mam pójść, a sam odszedł w stronę kuchni. Poszłam, gdzie mi wskazał, bo właściwie było mi już wszystko jedno.
Po otwarciu drzwi przekonałam się, że jestem w jego pokoju. Panował tu względny porządek, ale co mnie najbardziej zadziwiło, to zdjęcie stojące na szafce nocnej przy łóżku. Aż podeszłam i wzięłam je do ręki, żeby się upewnić, że wzrok mnie nie myli. W srebrnej ramce znajdowało się pionowe zdjęcie, przedstawiające mnie… zdmuchującą świeczkę w kawałku ciastka z wielkim uśmiechem na twarzy. McDonald, moje urodziny… aż zakręciło mi się w głowie.
Luca wrócił z wielkim kubkiem herbaty, a ja nie byłam w stanie wykrztusić słowa, więc milcząco wskazałam na fotografię.
- Byłaś tak zaaferowana tą świeczką, że nawet nie zauważyłaś, jak zrobiłem ci zdjęcie – uśmiechnął się, wspominając to. – Dlatego kazałem ci się uspokoić, żebyś nie wyglądała na nim jak zabrana z wariatkowa.
Parsknęłam śmiechem, ale oczywiście musiałam spytać:
- Ale dlaczego masz tu to zdjęcie?
- Tęskniłem za tobą. – Wzruszył ramionami, stawiając kubek na blacie.
Powiedział to takim zwyczajnym tonem, jakby tęsknota za mną nie była ewenementem, tylko czymś normalnym. Jakby cały czas za mną tęsknił.
- A co na to twoja dziewczyna? – zapytałam, biorąc kubek i ogrzewając sobie ręce.
- Nie przychodzi do mojego pokoju. – Wzruszył ramionami. – Więc nie bardzo ma sposobność coś na to mówić.
W milczeniu upiłam łyk herbaty i usiadłam na łóżku. Lucas umościł się obok mnie i wbił we mnie wzrok sokoła.
- A teraz mów.
- Niby co? – Wzruszyłam ramionami.
- Daj spokój – żachnął się. – Dobrze widzę, że coś nie gra.
A wtedy po prostu wybuchnęłam płaczem. Chlipałam i szlochałam, a Lucas czekał cierpliwie, aż się uspokoję. Po paru minutach wykrztusiłam z siebie:
- To takie żałosne. Właśnie zostałam porzucona w walentynki. Umówiłam się z Erikiem w kinie… a on po prostu nie przyszedł.
- Dlaczego?
- Nie mam pojęcia. – Wzruszyłam ramionami. – Mówił, że musi coś wcześniej załatwić, ale to nie pierwszy raz. Już wcześniej nie przychodził na spotkania. Zazwyczaj też nie odbiera wtedy telefonu. Zazwyczaj nie przeszkadza mi to aż tak, ale… dziś odczułam to wyjątkowo mocno – przyznałam, ocierając łzę.
- Myślisz, że cię zdradza? – zapytał ostrożnie.
Wzruszyłam ponownie ramionami.
- Nawet jeśli, to przywykłam.
- Co masz na myśli? – zapytał ostro.
Przez chwilę byłam zaskoczona, że nie wie o co chodzi, ale przypomniałam sobie, że nie mówiłam mu nic o Jaredzie. Cichym głosem opowiedziałam mu całą historię z kamerami w sklepie. Gdy skończyłam, Lucas miał zaciśnięte szczęki i mord w oczach.
- A to sukinsyn… - wycedził, biorąc głęboki oddech.
- Spokojnie – powiedziałam, dopijając herbatę. – Właściwie mi po tym ulżyło.
- Nie obchodzi mnie to. Ten dupek za to zapłaci. Nikt nie powinien okazywać ci takiego braku szacunku - warknął Lucas, aż zaczęłam się go bać.
Nagle jednak wziął głęboki oddech, zacisnął na chwilę oczy, a gdy je z powrotem otworzył, był już spokojny.
- No dobrze. Teraz zrobimy coś, żeby poprawić jakość twoich walentynek.
Jeszcze nigdy w życiu się tak dobrze nie bawiłam, mimo że to wszystko było zwyczajne. Na samym początku oczywiście Lucas wyciągnął alkohol, a ja łączyłam go z sokami i w efekcie wypiliśmy sporo drinków. Po nich wstąpiła we mnie jakaś dzika energia, więc włączyliśmy muzykę i tańczyliśmy tak, że pewnie wszyscy w bloku nas słyszeli. Darłam się jak szalona do wszystkich piosenek, nawet jeśli nie znałam tekstu. Potem opadłam na kanapę, nie będąc już w stanie poruszyć żadnym mięśniem, więc Lucas włączył jakiś film. Była to tania komedia romantyczna, zapewne z gatunku „dla singli”, ale wyłam ze śmiechu jak głupia. Po wszystkim zachciało mi się spać i zwinęłam się na kanapie jak kot, gniotąc jeszcze bardziej moją nadającą się już tylko do porządnego prasowania sukienkę. Trochę szumiało mi w głowie, ale myślenie miałam trzeźwe. Lucas pochylił się nade mną i szepnął:
- Śpisz?
- Tak – mruknęłam.
- Czyli zostajesz u mnie na noc? – wyczułam, że się uśmiechnął.
- Taaaak – ziewnęłam. – A nie, nie mogę… twoja dziewczyna…
- Spokojnie, powiem jej, że jesteś przybłędą, a ja mam zbyt dobre i dżentelmeńskie serce, żeby cię nie przenocować.
Zachichotałam.
- Ale tu będzie ci niewygodnie. Przeniosę cię. – Po tych słowach poczułam, że unoszę się w powietrze i już po chwili Lucas położył mnie na łóżku.
- Połóż się ze mną – poprosiłam go, zanim zdążył się wyprostować.
Zawahał się, ale po sekundzie ułożył się obok mnie. Wtuliłam się w niego, wdychając jego perfumy, a on objął mnie ramieniem. Przez parę minut tak trwaliśmy.
- Lucas – wymamrotałam sennie.
- Tak?
- Nie myśl sobie, że ci wybaczyłam. Wciąż jestem zła. Bardzo zła. A ty jesteś okropnym draniem i dupkiem.
Zaśmiał się pod nosem.
- Powinienem zacząć liczyć, ile razy już to od ciebie słyszałem.
- Dupek – wymamrotałam ponownie, ale nawet ja nie potrafiłam nie usłyszeć czułości w moim głosie.
- Telefon ci wibruje – powiedział nagle. Wytężyłam słuch i rzeczywiście, usłyszałam przytłumione wibracje. Lucas sięgnął po moją torebkę i wyciągnął komórkę. – To Eric… - zerknął na mnie.
- Wycisz telefon – powiedziałam stanowczo, otwierając oczy. – A najlepiej wyłącz.
Zrobił, jak mu powiedziałam. Wrócił do poprzedniej pozycji, dalej mnie przytulając, a ja nie zamknęłam oczu, tylko wpatrywałam się w jego twarz oświetloną blaskiem księżyca wpadającego przez okno. I nagle stwierdziłam, że nie obchodzi mnie to, że Lucas kogoś ma. Równie mocno nie obchodziło mnie to, że ja mam Erica. W głowie dźwięczały mi słowa Kate, więc właśnie postanowiłam, że zrobię to, co chcę. Wychyliłam się lekko i pocałowałam Lucasa, desperacko starając się tym przekazać to wszystko, czego nie byłam w stanie mu powiedzieć.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2196 słów i 12100 znaków.

7 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Rob Burley

    Moja prawdziwa historia życia:
    Witam wszystkich, mam na imię Robt Burley, 14 lutego 2020 r. Moja żona miała ze mną umowę i zerwała ze mną, szukam pomocy, żeby ją odzyskać, nikt nie mógł mi pomóc, kilka dni temu miałem na myśli dane kontaktowe Dr Ogundele w gazecie, pomagając ludziom odzyskać utraconego kochanka, i skontaktowałem się z nim po pomoc, po rzuceniu zaklęcia moja żona zadzwoniła do mnie i prosiła o wybaczenie, co za cud. Wszystko dzięki dr Ogundele, jest potężnym człowiekiem, a jego zaklęcie jest nieszkodliwe, w ciągu 24 godzin sprowadził moją żonę swoimi mocami, nigdy nie wierzyłem w magię, ale dr Ogundele przywrócił mi szczęście, zgodziłem się z nim dzielić jego imię w Internecie po tym, jak mi pomógł, dlatego teraz to robię. Jeśli potrzebujesz pomocy, możesz skontaktować się z nim za pomocą czatu WhatsApp lub Viber: +27638836445.  Jest w 100% prawdziwy i potężny.

    13 maj 2020

  • Lilly Norman

    Nazywam się Lilly Norman jestem z Niemiec, nigdy nie myślałam, że znów się uśmiechnę, mój mąż zostawił mnie z 3 dziećmi na 7 lat. Cały wysiłek, aby go przywrócić, nie powiódł się, myślałem, że już go nie zobaczę. W zeszłym tygodniu mój przyjaciel powiedział mi o rzucającym zaklęcia o imieniu DR.OGUNDELE, Dała mi swoje kontakty, a ja skontaktowałem się z nim, a dr Ogundele zapewnił mnie, że w ciągu 24 godzin mój mąż wróci do mnie, po tym, jak zrobiłem wszystko, o co prosił aby to zrobić, w ciągu 24 godzin mój mąż zadzwonił do mnie i zaczął błagać o wybaczenie, a on wrócił z wielką miłością i troską, więc do tej pory jestem zaskoczony tym cudem, zgodziłem się z dr Ogundedem, aby podzielić się dobrymi wiadomościami na ten temat forum, jeśli potrzebujesz pomocy od niego, możesz skontaktować się z nim za pomocą WhatsApp lub Viber: +27638836445. Ten człowiek jest bardzo potężny, a czar jest nieszkodliwy.

    5 maj 2020

  • Nika....

    <3 kiedy kolejna?

    5 sie 2016

  • candy

    @Nika.... juz jest ;)

    5 sie 2016

  • Lolisss

    TAK TAK TAK!!! CARLAS 4EVER!!! p.s. Smiesznie bu bylo gdyby dzoewczyna Lucasa zdradzala go z ericiem, albo w ogole on sobie zartowal z nia bo to by byla no jego kuzynka, albo sis, a wroc serio ja zdradzal XD

    5 sie 2016

  • candy

    @Lolisss no nie, tak nie będzie xd

    5 sie 2016

  • Lolisss

    @candy ale jak? :(  XDD

    5 sie 2016

  • candy

    @Lolisss będzie w 15 rozdziale ;)

    5 sie 2016

  • candy

    wróć, źle. trochę wcześniej. pomyliłam rozdziały i komentarze xd

    5 sie 2016

  • Ania13477

    SWIETNE!!!! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    5 sie 2016

  • candy

    @Ania13477 <3

    5 sie 2016

  • ☆mîšîâ☆

    Suuuper<3 <3 kiedy nastepna część?? <3 <3 <3 <3

    5 sie 2016

  • candy

    @☆mîšîâ☆ niedługo :)

    5 sie 2016

  • cukiereczek1

    Czekam na next dodaj coś szybko. :* :) bo nie mogę się doczekać reakcji Lukasa :)

    5 sie 2016