Wybieram jeszcze raz [1]

CZĘŚĆ DRUGA :)

Nagle cały mój świat wyleciał w powietrze. Patrzyłam, patrzyłam i nie mogłam uwierzyć, że oto teraz stoi tu przede mną… o mało co nie podbiegłam do niego i nie przytuliłam go z całej siły.
Ale nie mogłam tego zrobić, więc po prostu tak stałam i patrzyłam na niego, a on patrzył na mnie. Na jego twarzy malowało się niedowierzanie, a po chwili w jego oczach zagościło coś, czego nie potrafiłam zdefiniować.
Pewnie stałabym tak do końca świata, gdyby nie to, że kawałek dalej otworzyły się drzwi, z których wyszła Kate. Nie zauważyła Lucasa, więc podeszła do mnie żwawym krokiem.
- Już zadzwoniłam po pizzę, daj tę torbę, to pomogę ci… - urwała, kiedy zobaczyła, na kogo patrzę. Zmarszczyła brwi.
- Co ty tu robisz? – spytała ostro. Lucas przeniósł na nią wzrok.
- Mieszkam – stwierdził chłodno.
- No po prostu świetnie! – Kate teatralnie wyrzuciła ręce w powietrze. – Nie dość, że złamałeś obietnicę, to jeszcze masz czelność pokazywać się jej na oczy?
- Hej, ja tu jestem – wtrąciłam głosem bez wyrazu, bo w głowie odbijały mi się echem słowa Kate. Obietnicę? O czym ona mówiła?
- Idziemy. – Kate jednym ruchem podniosła torbę i złapała mnie za ramię, bo nie byłam w stanie się ruszać. Bezceremonialnie zaciągnęła mnie do naszego pokoju. Nawet nie zdążyłam się odwrócić.
- Po prostu super. Ten dupek tu mieszka. Ale nam mieszkanie wybrałam – narzekała Kate, chodząc po naszej nowej kuchni w tę i z powrotem.
- Przeżywasz to bardziej niż ja. – Opadłam ciężko na krzesło.
- Bo czuję się winna. Miałyśmy zacząć od nowa, a ja znalazłam akurat ten blok, gdzie i jemu zachciało się mieszkać.
- Przecież o tym nie wiedziałaś – pocieszyłam ją. Wciąż miałam w głowie obraz stojącego przede mną Lucasa. – O jakiej obietnicy mówiłaś, że ją złamał?
Kate usiadła obok mnie na drugim krześle.
- To było wtedy, gdy wróciłaś po weekendzie u rodziców, kiedy Lucas był w naszym pokoju. Przyszedł ze mną pogadać. Powiedział, że zaczyna mu na tobie bardzo zależeć i chciał wiedzieć, co powinien zrobić, żebyś się do niego przekonała – uśmiechnęła się smutno.
No, teraz to dopiero narobiła mi mętliku w głowie.
- I co mu powiedziałaś? – wyjąkałam.
- Że skoro mu na tobie zależy, powinien sam to wiedzieć.
Parsknęłam śmiechem. Typowa Kate.
- I kazałam mu obiecać, że co by nie było, nie skrzywdzi cię – westchnęła. – Ale jak widać facetom słabo idzie dotrzymywanie obietnic.
Przełknęłam gulę w gardle i przytuliłam przyjaciółkę.
- Nie twoja wina. Dziękuję ci za to. I, no wiesz, za wszystko.
Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Kate wstała i poszła otworzyć. Po chwili wróciła z parującym pudełkiem, rozsiewającym wokół siebie cudowny zapach.
- Pizza. – Uśmiechnęła się i podniosła pudełko do góry. – Jedyne dobro na tym świecie.
  
Nie mogłam spać, a było już po pierwszej. Kate spała od ponad godziny, ale do mnie sen uparcie nie przychodził. Kręciłam się po naszym mieszkaniu, próbując się rozeznać w nowej sytuacji.
No cóż, podsumujmy to.
Lucas powiedział, że mnie nie chce, czego skutkiem był mój pseudozwiązek z Jaredem. Jared mnie zdradził, Dorian maksymalnie wkurzył, czym tylko zmotywowali mnie do przeprowadzki. Potraktowałam to jako metaforyczny krok naprzód w moim życiu. Byłam gotowa zapomnieć o Lucasie, lecz nagle okazało się, że jest moim sąsiadem i mieszka praktycznie naprzeciwko moich drzwi. Czy to nie wręcz iście diabelska ironia losu?
Kusiło mnie, żeby tam pójść, zapukać do niego i rzucić mu się w ramiona, ale to byłoby idiotyczne, dlatego kurczowo trzymałam się kanapy w salonie, tak jakby to miało mnie uchronić przed wtargnięciem do mieszkania Lucasa o pierwszej w nocy. Co niby miałam teraz zrobić? Wszystkie plany legły w gruzach. Już go nie widywałam i było mi odrobinę łatwiej. Zamierzałam o nim zapomnieć. Czemu mój anioł stróż znowu wziął sobie wolne? Czemu musiałam go znowu spotkać? Czemu, do cholery, musiał być moim sąsiadem? Jak miałam teraz o nim nie myśleć, kiedy oddech przyspieszał mi na samą myśl, że Lucas jest jedynie parę metrów dalej?
Potrzebowałam nowego planu i już nawet wiedziałam, jak on będzie wyglądał.
  
- Cieszę się, że zadzwoniłaś. – Eric otulił się mocniej płaszczem. W ręku ściskał kurczowo kawę ze Starbucksa. – Ostatnio mało rozmawialiśmy, a już niedługo święta i nie będziemy się widzieć.
Przytaknęłam, chociaż zupełnie zapomniałam o świętach.
- Przepraszam, że było ze mną tak mało kontaktu. Popełniłam dość spory, trzytygodniowy błąd. – Pociągnęłam łyk swojej szybko studzącej się kawy.
- To znaczy? – zaciekawił się Eric.
- No, wiesz. Jared.
Spochmurniał.
- A, ten. To już z nim nie jesteś?
- Nie – odparłam pogodnie. – Zdradził mnie.
Eric otworzył szeroko oczy i prawie upuścił kawę.
- Że co?!
Opowiedziałam mu całą historię i roześmiałam się.
- Ale wiesz, to było nawet zabawne. Nie rób takiej miny. Nic dla mnie nie znaczył.
Na jego twarz z powrotem zagościł uśmiech.
- Opowiedz, co ostatnio porabiałeś – poprosiłam, a Eric z zapałem zaczął mówić, jak ogromne postępy zrobili jego uczniowie. Nawet nie pamiętałam, czego ich uczył. Słuchałam go jednym uchem i przypomniałam sobie minę Lucasa, kiedy weszliśmy z Erikiem do Starbucksa zamówić dwie kawy na wynos. Spojrzał na mnie z takim bólem w oczach, że aż poczułam wyrzuty sumienia, za co potem się wkurzyłam sama na siebie. To on powinien mieć wyrzuty sumienia! To on pozwolił mi odejść!
Jego samochodu nadal nie było pod Starbucksem. Pod naszym blokiem też go nie widziałam. Nie miałam pojęcia, jak się teraz przemieszczał, ale nie zamierzałam go o to pytać. Nie rozmawiałam z nim od naszego spotkania na korytarzu. Nie żeby mnie to nie kusiło, ale co miałabym mu powiedzieć? Zresztą Kate rozszarpałaby mnie, gdyby się dowiedziała. Była teraz strasznie wściekła na Lucasa za to, jak mnie potraktował i za to, że pechowo był teraz naszym sąsiadem. Nic nie mówiłam, ale byłam jej troską jednocześnie wzruszona i zirytowana. Broniła mnie jak lwica, dbała o to, żeby Lucas nie mógł na mnie nawet spojrzeć, ale… to była w końcu moja sprawa. Miałam dwadzieścia jeden lat, na litość boską.
Eric odprowadził mnie pod blok. Kiedy weszłam do mieszkania, Kate jeszcze nie było. Przebrałam się w dres i koszulkę, do tego puchate skarpety, w których mogłam się ślizgać po podłodze i włączyłam telewizor. Zmieniałam kanały co najmniej z dziesięć razy, ale nie leciało nic ciekawego. Zniechęcona, wyłączyłam go. Po chwili postanowiłam, że może upiekę ciasto. Miałam ogromną ochotę na szarlotkę. Szybko znalazłam w Internecie jakiś polecany przepis, włączyłam muzykę i zaczęłam wyjmować składniki. Brakowało mi mąki.
Typowe. Westchnęłam głęboko. Teraz miałam trzy opcje: pochować wszystko, co zdążyłam wyjąć i zapomnieć o robieniu ciasta, iść do sklepu i kupić mąkę albo… iść do Lucasa i spytać go, czy on ją ma i czy mógłby mi pożyczyć.
Przeraziłam się trzecią opcją, ale ona najbardziej mnie kusiła. Miałam ochotę na to ciasto, ale nie chciało mi się przebierać i wychodzić na mróz, by iść do sklepu po jeden składnik. A Lucas był tuż za parą drzwi… tak blisko…
Odwlekałam podjęcie decyzji, ale przecież wiedziałam, że i tak to zrobię. Przeszłam jak burza do drzwi, otworzyłam je i pokonałam te dwa metry dzielące mnie od drzwi Lucasa. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam.
Usłyszałam przytłumione kroki, szczęknięcie zamka i drzwi się otworzyły.
- Cześć – uśmiechnęłam się lekko drżącymi wargami.
- Cześć… - odpowiedział Lucas niepewnie, otwierając szerzej drzwi. – Co ty tu robisz?
- Chciałam spytać, czy… hm… - nagle zapomniałam, po co tu przyszłam. – Czy masz może pożyczyć mąkę? – wykrztusiłam.
W jego oczach zamigotało rozbawienie połączone ze smutkiem.
- Tak. Wejdź. – Przepuścił mnie w drzwiach, a ja z mocno bijącym sercem wślizgnęłam się do środka. Przeszłam za Lucasem do jego kuchni, przy okazji lustrując mieszkanie. Było ładne, podobne do mojego, tylko tutaj dominowały zimne, szare kolory.
Potem spojrzałam na idącego przede mną Lucasa. Też miał na sobie dresowe spodnie i czarną koszulkę odsłaniającą ramiona. Poczułam przemożną ochotę, by go dotknąć, pomacać jego mięśnie, po czym wdrapać się na niego i…
- Proszę. – Lucas wyciągnął z szuflady pełne opakowanie mąki pszennej.
- Dziękuję – odpowiedziałam automatycznie, biorąc je od niego. – Oddam ci, jak tylko będę miała. Zamierzam upiec ciasto i brakowało mi tylko mąki.
- Więc dobrze, że byłem pod ręką – uśmiechnął się smutno.
Przyjrzałam mu się. Miał podkrążone oczy i włosy w nieładzie, ale i tak wyglądał tak cholernie uroczo i pociągająco. Przypomniały mi się słowa Kate - „Zac Efron, tylko tysiąc razy przystojniejszy”. Wtedy ją wyśmiałam, ale teraz w duchu przyznałam jej rację. Bolały mnie tylko te niebieskie oczy. Straciły swój dawny blask.
- Jeszcze raz dziękuję – powiedziałam, przestępując z nogi na nogę ze skrępowania. Lucas spojrzał na moje stopy i uśmiechnął się, a ja z dziką radością wyłapałam w nim coś z tego dawnego, łobuzerskiego Lucasa.
- Ładne skarpetki. No i w ogóle, Carly… ładnie wyglądasz – dokończył kulawo.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję – po czym, kierowana sama nie wiem czym, spytałam: - Wpadniesz na ciasto, jak już się upiecze?
- Chyba nie powinienem… - zaczął, ale przerwałam mu:
- Mam nadzieję, że jesteś głodny. Napiszę ci smsa, jak będzie gotowe.
Uch, to zdecydowanie nie było trzymanie się od niego z daleka.
No i trudno.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1839 słów i 10025 znaków.

9 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Happiness

    Kiedy kolejna część?;3

    3 sie 2016

  • candy

    @Happiness zaraz wstawiam :)

    3 sie 2016

  • Aga1922

    Tak wgl myślałam że wywali się w tych ślizgających skarpetkach i bd akcja ratunkowa by Lucas

    3 sie 2016

  • candy

    @Aga1922 haha, no o tym nie pomyślałam ;)

    3 sie 2016

  • Aga1922

    Dodaj coś bo umieram <3

    3 sie 2016

  • candy

    @Aga1922 zaraz dodaję :*

    3 sie 2016

  • Lovcia

    Piękne <3 Świetne <3 Cudowne <3

    2 sie 2016

  • candy

    @Lovcia dziękuję :*

    2 sie 2016

  • Lovcia

    @candy  <3  <3  <3

    2 sie 2016

  • Oliwia

    L O V E

    2 sie 2016

  • candy

    @Oliwia <3

    2 sie 2016

  • ☆míšíâ☆

    ♡♡♡ zakochałam się w twoich opowiadaniach♡♡♡ kiedy następna?♡♡♡

    2 sie 2016

  • candy

    @☆míšíâ☆ dziękuję ogromnie <3 jutro :)

    2 sie 2016

  • &gt;&gt;&gt;

    Kiedy kolejna ? :)

    2 sie 2016

  • candy

    @&gt;&gt;&gt; jutro :)

    2 sie 2016

  • Dream

    Ja sie chyba od twojego opowiadania UZALEŻNIŁAM! Jak kończe czytac jedną cześć, to już mam ochote przeczytac kolejną, kolejną i kolejną... <3 <3 Część cudownie genialna i czekam na cd :*

    2 sie 2016

  • candy

    @Dream woooow dziękuję <3

    2 sie 2016

  • cukiereczek1

    No no rewelacyjna część nie mogę doczekać się ich kolejnych losów. :) :*

    2 sie 2016

  • candy

    @cukiereczek1 <3

    2 sie 2016

  • cukiereczek1

    @candy <3

    2 sie 2016