Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.17

Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.17Nie wiem jak długo staliśmy nad grobem Pawła. Nie wiem jak długo stałam wtulona w ramiona Sławka. Niczego nie wiedziałam, bo miałam wrażenie, naprawdę miałam wrażenie, że czas stanął nam w miejscu. Poczułam chłód n palcach i ponownie spojrzałam na mały grób, w którym pochowane było nasze dziecko.  
- Nie chcę Cię tu zostawiać. powinnaś pojechać ze mną - usłyszałam głos Sławka. Po raz kolejny spojrzałam na dwa groby i trzymając Sławka za rękę udałam się w stronę samochodu, by opuścić to miejsce. Po raz kolejny dzisiejszego dnia zrobiło mi się słabo, gdyby nie to, że byłam przetrzymywana przez mężczyznę, z całą pewnością zasłabłabym. Nie mogłam uwierzyć w to, że nigdy więcej nie zobaczę, nie usłyszę, nie poczuję Pawła.  
- Żałuje, że nie dałam mu szansy, żałuję, że nie miałam tyle czasu by się z nim pożegnać i żałuję - spojrzałam na mężczyznę, który patrzył na mnie niespokojnym wzrokiem i zamilkłam. Nie powinnam ranić jeszcze jednego mężczyzny.  
- Proszę cię Kaja -usłyszałam błagalny głos Sławka. Uśmiechnęłam się po raz pierwszy dzisiejszego dnia do mężczyzny i pokiwałam głową.  
- Nie. To twoje życie i twoje sprawy, a ja no cóż mam tu kilka zadań, które muszę dokończyć - wyznałam. Sławek wiedział o czym mówię, ale zamilkł. Nie powstrzymywał mnie, nie prosił bym przestała, nie potępiał. Milczał i chyba akceptował mój plan, ale nie był nim zachwycony.  
- Wiesz co chcesz zrobić? jako skazana nie wyjdziesz na wolność, tu nie będzie usprawiedliwień, nie będzie czynów łagodzących dostaniesz dożywocie. Chcesz tego? naprawdę tego chcesz Kaju? - usłyszałam. Doskonale wiedziałam, że Sławek ma rację. Doskonale liczyłam się z konsekwencjami danego czynu, ale nie miałam nic do stracenia. Bo co mogłam stracić? Owszem wahałam się, bo była Suzy, która wszystko poświęciła w imię miłości do rodziny, porzuciła plany, marzenia i robiła to co robiła by pomóc mi i rodzicom. Była też mama, która niczego nie zrozumie, a być może moje kolejne skazanie zabije ją ostatecznie. Było dziecko Suzy, które potrzebowało mojej miłości, wsparcia i opieki. Był ojciec, któremu będzie to na rękę i był Sławek, który uwierzył w moją zmianę i którego pokochałam. No właśnie, po raz kolejny uciekałam od miłości, bojąc się, że nie będę potrafiła stworzyć szczęśliwego związku, że nie będę potrafiła pokochać i być dobrą matką. Moje całe życie kręciło się wokół jednego - zemsty. I nie miałam już miejsca w życiu na cokolwiek innego. - Nawet jeśli powiem Ci, że się w tobie zakochałem? nawet jeśli będę chciał stworzyć z tobą rodzinę? mieć dzieci? - zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Ja już miałam dziecko i straciłam. Miałam rodzinę i też ją straciłam - wyznałam spokojnym tonem. Dalej jechaliśmy w ciszy. Zatrzymaliśmy się po kilkunastu minutach przed restauracją, w której rodzice zrobili stypę. Nie chciałam tam wchodzić, ale Sławek przekonał mnie, że powinniśmy tam być. Usiadłam obok Suzy i spojrzałam na rozpromienioną siostrę i uśmiechniętego Tomasza, tak bardzo im zazdrościłam.  
- Byłam przy Pawle niemal podczas całej walki z jego chorobą. Mimo takiego cierpienia, mimo bólu naprawdę był silnym mężczyzną i dobrze znosił leczenie. Był szlachetnym, dobrym i miłym chłopakiem. Był dla mnie jak syn, dla nas był jak syn i bardzo, bardzo będzie nam go brakować - odezwała się mama, patrząc na zmęczone, smutne oczy ojca.  
- Mamo masz jeszcze nas. Masz dwie córki, które bardzo Was potrzebują. Kaja Was potrzebuje - powiedziała Suzy. Mama spojrzała na mnie, a ja nie wytrzymałam. Nie wytrzymałam jej spojrzenia mówiącego jedną córkę już straciłam. Teraz zrozumiałam, że Pawła bardziej kochali niż mnie, po stracie córki, pokochali Pawła jakby był ich rodzonym synem. To bolało.  
- Kaja musisz ich zrozumieć - usłyszałam łagodny głos Tomasza.
- Staram się, ale nie potrafię. Nikt nie potrafi zrozumieć mnie. Mi też jest ciężko. Kochałam Pawła. Łączyło nas dziecko, byliśmy kiedyś parą, kochaliśmy się. Oni się z nimi pożegnali, każdy się pożegnał z wyjątkiem mnie. Mi Też jest ciężko, wierz mi - wyznałam szwagrowi i spojrzałam na niego zamykając oczy.  
- Nie martw się o Suzy. Zaopiekuję się nimi a Ty posłuchaj Sławka. On ma rację - usłyszałam. Rozumiałam Tomasza, ale nie mogłam się zgodzić, nie chciałam.  
- Nie mogę. Obiecałam. - wyznałam cicho. - Obiecałam dziecku, że go pomszczę. Nie mogę jechać - dodałam.  
- Wiem. Pomogę Ci się tym zająć. Zrobimy to po mojemu. Zrobimy to inaczej. Już nikt nie ucierpi. Już ty nikogo nie zabijesz. Nie pozwolę na to - usłyszeliśmy głos Sławka. Spojrzałam się na mężczyznę i pobiegłam do niego. Zapłakana wtuliłam się w jego ramiona i zamknęłam oczy. Może mieli rację? może nie powinno być więcej rozlewu krwi? może...

              ***
Do domu wróciliśmy późnym wieczorem. Stypa okazała się jeszcze trudniejszym wydarzeniem niż cały jego pogrzeb. Kilkanaście osób, które tak ciepło wypowiadali się o Pawle. Z każdym kolejnym miłym słowem pod jego adresem, czułam się jeszcze gorzej. Jakbym to ja zniszczyła wszystko, jakbym to ja była winna śmierci dziecka, jakbym to ja była winna jego śmierci. Byłam wykończona. Tak zmęczona, że nie miałam nawet siły odezwać się do rodziców.
- Tylko Ty nie powiedziałaś niczego na temat Pawła. Każdy powiedział chociaż jedno ciepłe słowo o nim a Ty? Ty nie powiedziałaś nic - usłyszałam pretensje z ust mamy.  
- Mamo daj spokój! Nie widzisz, że ona jest wykończona! Nie widzisz, że jest załamana? - skarciła ją Suzy. Siostra jako jedyna zawsze stawała po mojej stronie. Tom i Sławek milczeli. Nie wiedziałam po której stali stronie i szczerze miałam to w dupie. Chciałam wyjść z domu, który kiedyś był moim rodzinnym domem i już nigdy nie wracać do niego. Słowa matki uderzyły w najczulszy mój punkt.
- Suzy ma rację. Nie powinnaś jej teraz atakować. Straciła dziecko, była w więzieniu a teraz pochowała byłego faceta. Nie powinniśmy od niej tyle wymagać. To nasza córka - odezwał się ojciec. Po raz pierwszy od lat nazwał mnie swoją córką, po raz pierwszy od lat stanął po mojej stronie. Po raz pierwszy od lat mnie obronił. Byłam w szoku, nie tylko ja bo Suzy patrzyła na niego z uśmiechem, a ja widziałam, że naprawdę cieszy ją zmiana ojca, nawet jeśli miałaby być chwilowa.  
- Sławek zawieziesz mnie do domu? Zawieziesz mnie do mieszkania Suzy. Proszę ja nie chcę tu zostać, nie chcę! - zapłakałam. Wyszłam przed dom i usiadłam na starej zniszczonej ławce. Spojrzałam w niebo i zamknęłam oczy. Gdyby tylko wiedzieli co czuję. Gdyby tylko wiedzieli jak to przeżywam, jak bardzo boli mnie jego odejście, jak bardzo boli mnie jego śmierć, jak bardzo pragnę umrzeć wraz z nim.  
- Córeczko!Nie chciałam. Nie chciałam tego wszystkiego powiedzieć - odezwała się mama i usiadła obok mnie. Spojrzałam na nią, ale nie czułam absolutnie nic. Już dawno pogodziłam się, że nie mam rodziców, że nie jestem ich córką.  
- Chcesz wiedzieć co czuję? - odezwałam się do niej ze łzami w oczach. - Chcę umrzeć i być tam z nimi.Z dzieckiem i Pawłem. Nie ma dnia bym nie żałowała tego co się stało.Nie ma dnia bym umierała na wspomnienie straty dziecka. Kochałam Pawła i chyba tylko dla niego trzymałam się w więzieniu. Gdyby nie on chyba bym zwariowała. Cały czas miałam nadzieje, że po moim wyjściu wrócimy do siebie, przez wszystkie lata kochałam go, ale się bałam. Bałam się, że po tym jak zabiłam człowieka nie będę zdolna do miłości. Bałam się, że nie będę zdolna do pokochania dziecka, faceta. Nadal się boję. Dlatego nie chcę wyjechać z Sławkiem. Nie chcę zmarnować mu życia tak jak zmarnowałam tym, których kocham. Zmarnowałam wam mamo, zmarnowałam Pawłowi i sobie. Kocham Sławka dlatego nie zmarnuje również jemu. Nie dopuszczę do tego. Tak masz rację mamo, jestem nikim. Nikim, śmieciem, mordercą. To chciałaś usłyszeć mamusiu? - zwróciłam się do niej patrząc jej prosto w oczy. Oboje zaczęliśmy płakać, ale nie pozwoliłam by mnie przytuliła. Powiedziałam na głos to, co od miesięcy lub nawet lat o sobie myślałam. Powiedziałam to, co dusiłam w sobie, ale nie poczułam się lepiej. Byłam nikim. Zwykłym śmieciem, który nie miał prawa żyć na tym świecie i nie miałam zamiaru żyć. Już nie długo.

                     ***
Stałem oparty o ścianę i przesłuchiwałem się ich rozmowie. Chciałem podejść, potrząsnąć nią i powiedzieć zabraniam Ci tak o sobie mówić,ale nie zrobiłem tego. Po raz pierwszy odważyli się na szczerą rozmowę, po raz pierwszy Kaja się otworzyła, a to, co o sobie powiedziała przeraziło nawet mnie. Nie chciałem podejść do niej, bo nie wiedziałem co jej powiedzieć, najpierw sam musiałem się uspokoić. Najpierw musiałem ochłonąć. Nie poznałem osoby, która miałaby o sobie takie zdanie. Nie zgadzałem się z nią,że jest nikim,że jest beznadziejna. Dla mnie stawała się wszystkim, całym światem. Tak bardzo nie chciałem jej zostawiać ale musiałem jechać. Tu chodziło o dziecko, o wyjazd dziecka, na którego nie mogłem pozwolić.
- To nie prawda kochanie. Nie jest tak jak mówisz. Nie jesteś nikim - wyznałem. Spojrzałem na Kaję i jej mamę i podszedłem do dziewczyny. Teraz rozumiałem jej zachowanie. Rozumiałem jej odtrącenie, bała się. A ja musiałem zrobić wszystko, absolutnie wszystko, by uwierzyła w naszą szczerą miłość i uczucie, które do niej poczułem. - Kocham cię Kaju i nie pozwolę ci odejść - odezwałem się do niej i spojrzałem na poważny wyraz twarzy jej mamy.  Cdn

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1906 słów i 9926 znaków, zaktualizowała 13 wrz 2016.

4 komentarze

 
  • Misiaa14

    Piękne :3

    14 wrz 2016

  • agusia16248

    @Misiaa14 Ciesze się :3

    15 wrz 2016

  • DemonicEagle

    Bardzo dobra część

    13 wrz 2016

  • agusia16248

    @DemonicEagle A Bardzo dziękuję

    15 wrz 2016

  • volvo960t6r

    Cudowna część  :kiss:

    13 wrz 2016

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dziękuję :*

    15 wrz 2016

  • volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę bardzo  <3

    15 wrz 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko. :* :) :)

    13 wrz 2016

  • agusia16248

    @cukiereczek1 Postaram się :*

    15 wrz 2016