Wakacje cz.15

Obudziłam się. Przed moimi oczyma, ukazała się otwarta i chrapiąca buzia Sonii. Była dopiero 8, ale zeszłam na dół, żeby zrobić śniadanie. Razem z tatą i babcią zjedliśmy, a Sonii postanowiłam zrobić " romantyczne " śniadanie do łóżka. Nakroiłam pełno kanapek, bo wiem, że rano potrafi zjeść dużo. Posmarowałam masłem, nałożyłam sałatę, ser, szynkę, pomidorki...palce lizać.  
Zaniosłam do góry, a ona nadal spała. Musiałam ją obudzić. Rzecz jasna, szklanką zimnej wody.
- Ejjjjjj!!! - krzyknęła przerażona.
- No hej. - uśmiechnęłam się i puściłam oczko. Przyniosłam Ci śniadanie. - dodałam.
- Serio? - popatrzyła. Kochana jesteś.  
- Wiem. Wyspałaś się?  
- Tak, świetne łóżko. - śmiała się. Zostawiłam ją by zjadła, a sama poszłam do łazienki ogarnąć się. Potem czekałam na Sonie i wyszłyśmy na spacer. Zauważyłyśmy zabójczo przystojnego chłopaka w okularach słonecznych.
- Ale mega. - powiedziała Sonia.
- Bardzo możliwe, ale lepiej zobacz go z bliska. - odpowiedziałam.  
- To chodź! - pociągnęła mnie. Wtedy już wiedziałam, że go znam. To był Michał. Odwrócił się.
- Cześć piękne! - uśmiechnął się szarmancko.  
- To Michał. - powiedziałam do Sonii.
- O w mordę, racja. - wymamrotała.
- Dalej tu jesteś? - zapytał, ten wstrętny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Postanowiłam się nie przejmować i odpowiedziałam:
- No jasne stary, ale za niedługo spadam. - uśmiechnęłam się ironicznie. Patrzył na mnie na początku dziwnie, ale potem mu przeszło.
- No to fajnie. Idziesz dzisiaj na festyn do sąsiedniej wsi? - zapytał poważnie. Sonia wybuchła śmiechem.
- Ziom, po tym wszystkim co zrobiłeś? - krzyknęła Sonia.  
- Ej wyluzuj się laska. Pytam Lenę.  
- Raczej nie idę. - odpowiedziałam.  
- Mogę Cię zabrać...Was zabrać. - wymamrotał.
- Dzięki, ale nie skorzystamy. - wtrąciła się Sonia.
- A może niech Lena podejmie decyzje? - patrzył na mnie.  
- Nie, nie mamy zamiaru nigdzie z Tobą jechać. - warknęłam, ale potem się uśmiechnęłam, żeby nie myślał, że wyprowadza mnie z równowagi.
- Przepraszam za wszystko. Może trochę głupio wyszło z Piotrkiem, ale nie lubię gościa. Skoro nie chcecie to nie. Narka. - wziął rower i pojechał.  
- Ej czekaj! - zawołałam do niego.
- Co Ty wyprawiasz? - spytała Sonia.  
- No chodź jeszcze! - krzyknęłam do niego. No czemu nie mamy skorzystać? Jesteśmy we dwie, nic nam się nie stanie. - dodałam po cichu do Sonii.
- Rozmyśliłaś się? - przyjechał i zapytał.
- Tak, zabieramy się z Tobą. Przyjedź po nas. - uśmiechnęłam się. On patrzył na mnie dalej jak na idiotkę.
- Nie jadę autem maleńka, mam zamiar się napić. Jedziemy autobusem. - powiedział.
- No okej, więc do zobaczenia. - odpowiedziałam.
- Cześć! - zawołała Sonia z kwaśną miną. Odjechał, a ona ciągle truła mi o tym, co ja zrobiłam, dlaczego się zgodziłam itd. Jak wróciłyśmy do domu, dostałam smsa od Michała o której, na jakim przystanku i, że jedzie jeszcze paru znajomych. Popołudniu oglądałyśmy Prawo Agaty, obydwie byłyśmy podekscytowane, to nasz ulubiony serial. Ten dzień strasznie się ciągnął. Wyszłyśmy jeszcze o 14 na dwór i spotkałyśmy kolegę z klasy. Okazało się, że znalazł sobie tu pracę na wakacje na gospodarstwie. Co za zbieg okoliczności. Pracę kończył o 18, więc zaproponowałam, żeby poszedł z nami na festyn. Zgodził się. Spacerowaliśmy wszyscy razem i gadaliśmy. Marcel- bo tak miał na imię, cały czas zerkał na Sonię. Zauważyłam już to nawet w szkole, ale wiem, że ona ani trochę nie była nim zainteresowana. Odprowadził nas do domu i umówiliśmy się na wyznaczoną godzinę. Przyjdzie po nas.  
- Na ile w ogóle zostajesz? - zapytałam Sonie.
- Jutro popołudniu jadę. - odpowiedziała.
- Okej, a niedługo po tym, ja tez już wrócę. - uśmiechnęłam się sama do siebie, cieszyłam się.
Gdy weszłyśmy babcia czekała już zniecierpliwiona obiadem. Tata i Piotrek w salonie oglądali mecz i szczerze powiem, że nawet się tym nie przejęłam. Zjadłam po ludzku obiad wraz z Sonią i także przyłączyłyśmy się do oglądania meczu. Wiedziałam, że on co chwilę spogląda w moją stronę, ale co miałam zrobić... Gdy mecz się skończył, Piotrek wyszedł i nie odezwał się ani słowem, a to dziwne, bo w końcu się kolegowaliśmy...ale jemu trudno to było przyjąć do wiadomości. Dostawałam co chwilę smsy od Michała typu " już za kilka godzin się widzimy maleńka, ubierz się seksownie, zapamiętasz ten wieczór na długo ".
Ignorowałam to, bo wiem jaki on jest, przekonałam już się o tym najlepiej jak umiem. Wiem, że nic mi się nie stanie z Sonią i Marcelem. Co do Marcela...był zabójczo przystojny, umięśniony, miał ciemne włosy i niebieskie oczka. Michałowi szczena opadnie jak go zobaczy.  
Wieczór się zbliżał i musiałyśmy z Sonią przygotować się. Jak zwykle postawiłyśmy na wygodę. Ja ubrałam krótką bluzkę ( bo było strasznie gorąco ) i krótkie, potargane spodenki oraz trampki. Rozpuściłam włosy, lekko podkręciłam i pomalowałam się, można powiedzieć, że dosyć mocno. Sonia natomiast ubrała zwiewną, krótką sukienkę, muszę przyznać, że bardzo kuszącą, zwłaszcza, że będzie tam Marcel, więc... Pomalowała się ładnie, ale sportowych butów nie przepuściła, tak samo jak ja, ubrała trampki. Na pamiątkę porobiłyśmy sobie parę zdjęć.  
Przyszedł po nas Marcel i wciąż wgapiał swoje piękne gałki w Sonię.
- Trochę niezręcznie mi o to pytać Marcel... - zaczęłam mówić.
- O kurde, no dajesz, nie krępuj się. - mówił.
- Byłabym Ci wdzięczna, gdybyś był moim chłopakiem. - powiedziałam. On patrzył na początku trochę dziwnie, Sonia zwijała się już ze śmiechu patrząc na mnie i na niego, a ja tez już potem nie umiałam.
- Wiesz... - poczuł się niezręcznie.
- W sensie udawać. - wyjaśniłam. I nagle on wybuchł śmiechem.  
- Hahahahaha, nie wierzę. Jasne, że tak, trzeba było tak od razu. - przybił mi piątkę.
- Dziękuje Ci. Będzie tam Michał i jego koledzy i po prostu chciałabym żeby wiedział, że mam kogoś.
- No pewnie. - odpowiedział i razem z Sonią ciągle się z tego śmiali. Doszliśmy w końcu na przystanek. Tam był Michał, parę jego koleżanek i paęe znajomych kolegów z tego festynu, kiedy go poznałam. Wszyscy się przywitaliśmy.
- To jest Marcel, mój chłopak. - powiedziałam do wszystkich. Wszyscy serdecznie go przywitali, a mina Michała była bezcenna.
- Ty..Ty masz, tego..chłopaka masz? - zapytał zdziwiony.
- No tak, mam jak widać. - i ruszyłam w stronę autobusu, bo jechał.  
Dojechaliśmy na miejsce. Była 20 i było już strasznie dużo ludzi. Przyszło jeszcze paru znajomych do naszego stolika, wypiłam parę piw i była super zabawa...w objęciach Marcela. Sonia także nie była samotna, poznała tam jakieś faceta. Ciągle do naszego stolika dochodziły nowe osoby i wszyscy się witali i świetnie bawili. Poszłam też, a za mną Marcel.
- Kochanie, przynieść Ci drinka? - spytał i mrugnął porozumiewawczo.  
- Jasne kotek, wódka z colą. - pocałowałam go w policzek. Odwróciłam go i ujrzałam....GO!
- Cześć Lena. - uśmiechnął się zażenowany Piotrek.
- Eee..no cześć. - uśmiechnęłam się lekko zawstydzona. Michał wybuchnął śmiechem i podszedł do nas.
- Tamten to Marcel! Fajny chłopak! - klepnął Piotrka w ramię. Musisz go poznać. - dodał.
- Jasne, dzięki, stary. - odpowiedział. Myślałam w tamtej chwili, że zapadnę się pod ziemię.
- Co Ty tutaj w ogóle robisz? Przecież nie lubisz się z Michałem. - zapytałam.
- Ale trochę się pozmieniało, zaprosił mnie, a mam tu więcej znajomych, a nie tylko jego. - odpowiedział i odszedł do innych. Ja usiadłam i po chwili przyszła Sonia ze tym swoim i Marcel z moim drinkiem.  
- Najlepszy drink, dla mojej księżniczki. - powiedział.
- Dzięki wielkie. - uśmiechnęłam się, ale on zauważył, że coś nie tak i szepnął: Coś się stało kochanie?
- Nie, nie, wszystko dobrze. - odpowiedziałam i mrugnęłam. Opowiedziałam wszystko Sonii.
- A co Ty się przejmujesz? Przecież powiedziałaś mu, że nic z tego nie będzie, więc nie powinno go to obchodzić. Za niedługo wracasz i już nic nie będzie wiedział.. Lena przecież to tylko przelotna, wakacyjna miłostka. - pocieszała mnie.
- Pewnie masz racje, ale takie wakacyjne są bardzo silne.  
- Domyślałam się. Już wiele razy przez to przechodziłam, ale nie warto się angażować. Sonia w jakimś stopniu mówiła mądrze, ale ja czułam co innego, czułam to właśnie ten jedyny, takie rzeczy się wie. Uważałam, że to prawdziwa miłość i miałam nadzieję, że kiedyś, za kilka lat będę właśnie z nim. Marcelowi nic nie powiedziałam, chciałam żeby dalej udawał mojego chłopaka, bo wtedy Michał nie kręci się wokół, a tak to wiem, że byłoby inaczej.  
Festyn był naprawdę mega. Jeździłam na wielu karuzelach, a po takiej ilości alkoholu to nie był najlepszy pomysł, ale po chwili mi przechodziło i znowu wszyscy wkraczali do akcji. Tańczyliśmy bez przerwy. Później szliśmy do stolika, napić się, trochę pogadać.  
- Skarbie, przyniosę Ci bluzę hm? - zapytał, już " lekko " wstawiony Marcel.
- Nie, nie misiu, jest mi strasznie gorąco.  
- Dobrze, jak coś to mów, nie chce żebyś przemarzła. - pocałował mnie w czoło. I znów ta sama sytuacja, miałam przed oczyma twarz Piotrka, obserwował nas cały czas. Miał strasznie zamglone oczy od alkoholu, powoli już nie kontaktował, więc nie wyjaśniałam mu nic, bo by i tak zapomniał.
Nagle wstał, wziął swoje rzeczy i kluczyki od swojego samochodu.  
- Ej co Ty robisz? Chyba nie będziesz prowadził po takiej ilości alkoholu? - spytał go Michał.
- Stary, czuję się dobrze. - odpowiedział, skakał na prawo i lewo.
- Weź nie rób głupot. - popchnął go Michał.
- Spierd*laj. - krzyknął Piotrek. Wszyscy prosili go, żeby jechał, ale wszyscy oni byli wstawieni i szybko zapomnieli. Piotrek poszedł, ruszyłam za nim, nie umiałam iść, ledwo utrzymywałam się na nogach i go wołałam, nie odwrócił się. Biegłam za nim, krzyczałam na Sonię, żeby mi pomogła i wzięła kluczyki z auta Damiana ( jeden z znajomych ). Piotrek odpalił samochód i ruszył.
- Sonia prowadź! Jesteś trzeżwa!- krzyczałam z całej siły.
- Lena! Ale ja nie mam prawka! - ona także się martwiła, obie ryczałyśmy. W końcu wsiadła za kierownicę, a ja na miejscu pasażera i ruszyłyśmy za nim. Dzwoniłam do niego cały czas, nie odbierał. Jechał jak szalony, bałam się.
- Kur*wa, ch*j jeb*any, niech odbiera, japier*ole. - krzyczałam. Było strasznie ciemno, Sonia za kierownicą, osoba, która pierwszy raz to robiła, do tego bez prawka, ale jakoś musiałyśmy dojechać. Jechałyśmy co raz szybciej, on przyspieszał jeszcze bardziej, jechał 200 km/h, w dodatku na dwóch pasach.
- Sonia, ja nie wytrzymam! - krzyczałam, darłam się najmocniej jak umiem.
- On się zabije!!!- powtarzałam.  
Z ciemnej drogi, wjechałyśmy na ruchliwą jezdnię. Przed moimi oczami pojawiła się jasność, ktoś nas oślepił. Słyszałyśmy tylko hałas opon i krzyki. Rozwalił się. Wjechał w tira. Włączyły się alarmy i zbiegli się gapie.  
- Lena...- Sonia przytrzymała mnie za rękę. Odpięłam pasy i wybiegłam z samochodu. Krzyczałam! Ktoś zadzwonił po pogotowie i policję. Przyjechali naprawdę błyskawicznie. Wynieśli Piotrka z auta, nie było widać jego twarzy, bo była cała z krwi. Pobiegłam tam, podenerwowana.
- On żyje? Proszę mi powiedzieć! - wołałam.
- Musimy natychmiast jechać z nim do szpitala, proszę się odsunąć, utrudnia Pani współpracę. - powiedział jeden z ratowników medycznych. Zabrali go do szpitala. Mężczyzna z tira, także zginął, stwierdzili zgon już na miejscu. Nie umiałam się uspokoić. Sonia w sumie też, płakała, obydwie byłyśmy strasznie zdenerwowane. Po pół godzinie wszystko się uspokoiło. Ludzie się rozeszli. Ulica została pusta. Jedna z kobiet- żona kierowcy tira, zabrała nas do szpitala.  
Siedziałyśmy na korytarzu i czekałyśmy na jakąkolwiek wiadomość. W końcu wyszedł lekarz. Zapłakane pobiegłyśmy do niego.  
- Panie doktorze, co z nim? - zapytałam.
- Jest pani kimś z rodziny?  
- Jestem jego dziewczyną. - odpowiedziałam bez wahania.
- Przykro mi...Pani chłopak nie żyje. - powiedział lekarz.  


Co myślicie? :)

mercis

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2353 słów i 12597 znaków.

16 komentarzy

 
  • TajemniczyNieznajomy

    Smutne  :sad:

    6 wrz 2015

  • mysza

    Bez niego to chyba nikt już nie chce, a szkoda. Ale rozumiem innych bo teraz to już nie ma sensu.

    21 sie 2015

  • mercis

    @mysza Rozumiem :P Nie to nie.

    22 sie 2015

  • mercis

    Kiedy dodać następną część? Dodać wgl? Chcecie jeszcze czytać? :D

    18 sie 2015

  • Mowa

    Prosze błagam niech to sen albo pomyłka on nie może umrzeć błagam.

    11 sie 2015

  • mercis

    @Mowa Spokojnie :)

    11 sie 2015

  • nnznzn

    ku*wa nieeeee

    7 sie 2015

  • mercis

    @nnznzn :(

    7 sie 2015

  • vans

    @mercis będzie ciąg dalszy ? ?

    12 sie 2015

  • mercis

    @vans Tak :)

    12 sie 2015

  • ala1123

    Proszę Cię! Powiedz że to nie koniec, a szczególnie nie taki!

    6 sie 2015

  • mercis

    @ala1123 Niestety.

    7 sie 2015

  • Natall

    To nie Piotrek miał wypadek! Proszę! :((

    6 sie 2015

  • mercis

    @Natall Tak, to właśnie Piotrek miał wypadek. Pozdrawiam ;)

    6 sie 2015

  • hiave

    To nie on mial wypadek, co nie?

    6 sie 2015

  • mercis

    @hiave On.

    6 sie 2015

  • hiave

    @mercis  WHY!?  :sad:

    7 sie 2015

  • mysza

    Jak dla mnie to teraz już straciło sens bez Piotrusia.

    5 sie 2015

  • mercis

    @mysza Dzięki za wyrażenie opinii.

    6 sie 2015

  • paulaaxdxd

    Niech to tylko będzie sen prosze :(

    5 sie 2015

  • mercis

    @paulaaxdxd Niestety muszę Cię zmartwić, to nie sen.

    5 sie 2015

  • lifeisbrutal

    O matko! Niee, dlaczego akurat Piotruś... :'( Część świetna, na końcu odjęło mi mowę... Zaskakujące zakończenie, tak na prawde to myślałam, że on tylko doznał jakchiś obrażeń, chociażby wewnętrznych, ale żeby od razu uśmiercać mojego kochanego Piotrusia :( Pozdrawiam bardzo serdecznie :* Dziękuję, że dodałaś kolejną częsć :D

    5 sie 2015

  • mercis

    @lifeisbrutal Moim celem było, żeby zaskoczyć :) Dziękuję i również pozdrawiam! :)

    5 sie 2015

  • Nata208

    On nie może umrzeć niech to bedzie sen proszeeee i dodasz szybko kolejna

    4 sie 2015

  • mercis

    @Nata208 To nie sen.

    5 sie 2015

  • ala12345

    Dlaczego ?

    4 sie 2015

  • nacpanapowietrzem

    Właśnie dlaczego musiał umrzeć? :(

    4 sie 2015

  • ewe

    Ale jak to!? :( oby to był sen :(

    4 sie 2015

  • paulaaxdxd

    Boże czemu on musiał umrzeć

    4 sie 2015