Uwierzyć w Marzenia tom.5: Rodzinna tajemnica cz.3

Uwierzyć w Marzenia tom.5: Rodzinna tajemnica cz.3Patrzyłam wyczekującym wzrokiem na Kasię, która nie spuszczała ze mnie wzroku. Dziś wreszcie miała przyjść odpowiedź z laboratorium i widząc zatroskane spojrzenie córki już przyszła. Spojrzałam na moją ukochaną córkę, nie mogąc uwierzyć w to, że aż tak wyrosła. Teraz była matką, pracowała w szpitalu, a ja nie mogłam uwierzyć, że czas tak szybko i nie ubłagalnie nam ucieka.Przecież jeszcze nie tak dawno, a może dawno, tylko zwyczajnie  
bardzo dobrze pamiętałam, stałam w kościele i traciłam miłość swojego życia. To wszystko co działo się później w moim życiu, nasze podchody, związek z Markiem, mój wypadek, ślub z Markiem i śmierć Weroniki, były tylko po to, byśmy się na starość odnaleźli. Tak z całą pewnością wierzyłam w nasze przeznaczenie. No bo jak inaczej to wszystko racjonalnie wytłumaczyć? po tylu latach tęsknoty, bólu, marzeń miałam go na wyciągnięcie ręki i zamiast się cieszyć, przejmowałam się tym, że coś ukrywał. Cała ja. Nigdy nie umiałam odpuścić. Zawsze robiłam wszystko by skomplikować nam życie. Teraz po upływie tych wszystkich lat, miałam wrażenie, jakbym popełniła gdzieś błąd. No bo przecież jakbym z nas nie zrezygnowała, nie stracilibyśmy tych wszystkich lat. Zaraz a czy to ja z nas zrezygnowałam? czy to czasami nie on został z Weroniką? nie porzucił mnie, gdy nie mogłam chodzić? może i tak, ale rozumiałam go. Przecież musiał zostać przy dziecku.  
- Mamo skąd masz te tabletki? - zapytała przerażona Kasia - Mamo to nie są witaminy. Skąd je do licha masz? przecież nie można kupić ich w kraju - powiedziała zaskoczona  
- Córeczko co to jest? - spytałam  
- Silne leki przeciwbólowe. Coś w rodzaju narkotyku i tak samo uzależniają - powiedziała a w jej oczach pojawił się strach - Mamo one chyba nie są twoje? - zapytała  
- Nie córeczko Patryka - przyznałam  
Westchnęła i biorąc mnie pod ramię, poszliśmy do mojego mieszkania. Podejrzewałam, że chcę z nim porozmawiać i chociaż nie podobał mi się ten pomysł, miałam nadzieje, że jej uda się przemówić mu do rozumu. Przecież mnie z całą pewnością by nie posłuchał.  
- Mamo pozwolisz bym porozmawiała z nim na osobności? - zapytała  
Kiwnęłam głową i ruszyłam do kuchni. Chciałam zostawić ich samych.  

- Od jak dawna je bierzesz? - usłyszałem przerażony głos kobiety  
Spojrzałem na małe pudełeczko z lekami, które zostawiła na stole i zesztywniałem. Skąd do licha Kasia miała moje leki? czyżby Gosia sprawdziła na co one są? czyżby już wiedziała?  
- Nie ważne - odpowiedziałem zabierając lekarstwo - Powiedziałaś matce? - zapytałem  
Kobieta pokręciła głową, a ja poczułem wdzięczność. Chociaż miałem przed sobą bardzo trudne zadanie, bo przecież musiałem przygotować ją na tę wiadomość, chciałem zrobić to jak najdelikatniej umiem. Póki co robiłem wszystko, by się nie domyśliła. Chociaż pozostało mi jeszcze trochę czasu, wiedziałem, ze umrę. Kochałem Gosię, naprawdę cholernie ją kochałem i dlatego chciałem oszczędzić jej bólu. Tylko, czy było to możliwe? chyba raczej nie. Spojrzałem blado na Kaśkę a ta uśmiechnęła się do mnie ciepło i złapała mnie za rękę.  
- Które to stadium? - zapytała  
- Ostatnie. Pozostał może miesiąc, dwa - przyznałem
Chociaż nie docierały do mnie moje słowa, bo wciąż nie potrafiłem pogodzić się z tym, że umieram, nic nie mogłem już poradzić. Kasia podeszła i ciepło mnie przytuliła, a ja poczułem jak po policzkach dziewczyny płynął zły.  
- Mój mąż wie? - zapytała  
- Jeszcze nie - przyznałem - Kasiu nie mów mu. Sam chcę to zrobić - powiedziałem  
Kobieta kiwnęła głową i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Nie chciałem by Kasia płakała, ale chyba nie mogłem na to nic poradzić.  
- To takie niesprawiedliwe! Dopiero co się odnaleźliście! dopiero co do siebie wróciliście! - zawołała  
- Kasiu nie martw się. Może jakoś się wszystko ułoży - szeptałem, chociaż nie wierzyłem sam w to co mówię  
Porozmawialiśmy jeszcze z pół godziny i dziewczyna wyszła, zostawiając mnie sam na sam z bijącymi się myślami. Miałem mętlik w głowie, chociaż z jednej strony cieszyłem się, bo tam w niebie spotkam się z Weroniką, to z drugiej bałem się o Gosię. Doskonale wiedziałem, że ból jaki poczuje będzie nie do zniesienia bo przecież sam przeżywałem śmierć ukochanej osoby. Z jednej strony czułem wdzięczność, że znów mogłem cieszyć się miłością swojego życia, bo mimo tego, że związałem się z Weroniką i pokochałem ją, to nawet na chwile nie przestałem kochać Gosi. Mojej Gosi, do której czułem taki pociąg, mojej Gosi, której od zawsze pragnąłem i chciałem z nią być. Mojej Gosi, którą musiałem porzucić, dla dobra mojego syna. Wciąż rozmyślałem o słowach lekarza, który zapewniał, że z tym da się żyć. Mimo jego zapewnień choroba postępowała i tak wyniszczyła mój organizm, że nie miał siły bronić się, przed czekającą go walką. Miałem nadzieje, że jednak lekarze się mylą. Chciałem wierzyć, że pozostało mi trochę więcej czasu. To chyba dlatego odwlekałem tą informację, dlatego nadal nie powiedziałem Gosi, że jestem zarażony. Po chwili usłyszałem jak Gosia wchodzi do sypialni i spojrzałem na jej załzawione oczy. Płakała. Kobieta płakała.  

Od dłuższego czasu nie potrafiłem przestać o niej myśleć. Chociaż rozstaliśmy się z mojej winy, chyba tak naprawdę nadal ją kochałem. Mieliśmy razem dziecko a tego nie da się tak nagle zapomnieć, nie da się przekreślić. Z Justyną też miałem dziecko, które potrzebowało rodziny bardziej niż ktokolwiek, ale po powrocie z więzienia nie potrafiłem z nią rozmawiać. Coś się miedzy nami nie odwracalnie zmieniło. Wypaliło się całe uczucie, umarła cała wiara i zginęło gdzieś pomiędzy nami pożądanie. Patrząc na kobietę, dla której zaryzykowałem absolutnie wszystko, tracąc tą którą pokochałem i nie widziałem w niej nikogo z wyjątkiem matki mojego dziecka. Nie miałem pojęcia gdzie zapodziało się te uczucie, które w nas było. Co stało się z żarem, które w sobie mieliśmy. Gdzie zagubiła się kobieta, której tak kiedyś pożądałem. Za stan, który zapanował między nami, obwiniałem ją. Chociaż podświadomie wiedziałem, że jest to tylko i wyłącznie moją winą, przecież tak trudno było mi się do tego przyznać, dlatego wolałem zgonić to na nią. Czy tak nigdy nie było łatwiej? czy nie łatwiej jest zgonić każdą winą na kogoś innego, byle tylko samemu pozostać czystym? tym razem zawiniła ona, swoim więzieniem. Mimo iż doskonale wiedziałem, że potrzebowała mojego wsparcia, że potrzebowała mnie, nie potrafiłem się przełamać. Nawet nie chciałem myśleć o tym, co ona teraz czuła. Czasami wydawało mi się, że jestem zimnym, nieczułym draniem, który myśli tylko o sobie i tak w pewnym stopniu było. Byłem nieczuły i zimny. Stopniowo przestałem odwiedzać ją w więzieniu, doskonale widząc jak błysk, ten szaleńczy błysk w jej oczach gaśnie. Z daleka było widać, że coś jest tam nie tak, a ja zamiast z nią porozmawiać, wspierać, być przy niej, po prostu zachowywałem się tak, jakbym niczego się nie domyślał.Jednak nie to było moim najgorszym błędem. Przestałem opowiadać córce o matce, rozpalając w niej negatywne uczucia do matki. Czy zimne i nieczułe zachowanie dziecka, było moją winą? obawiałem się, ze tak. To ja nauczyłem dziecko co to oznacza ból, złość i nienawiść. Pochłonięty swoim bólem, zostawiłem nasze dziecko same sobie i nie powiedziałem jej prawdy. Czy tak postępuje ojciec? najpierw pozwoliłem bym stracił kontakt z Krzyśkiem a później zostawiłem nasze dziecko bez pomocy. W imię czego? nie wiedziałem. Teraz natomiast pozwoliłem jej odejść. Już od kilku dni nie było z nami Justyny. Chociaż córka pytała o matkę raz, czy dwa razy nie tęskniła za nią, co przerażało mnie jeszcze bardziej.Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć, w drzwiach stał Krzysiek.  
- Cześć tato mogę wejść? - zapytał  
Wpuściłem syna do środka i zamknąłem za nim drzwi. Bardzo zaskoczyła mnie jego wizyta, szczególnie dlatego, że ostatnio nie mieliśmy prawie kontaktu.  
- Justyna jest u mnie - powiedział  
Spojrzałem na niego zaskoczony i nie wiedziałem jak mam zareagować. Jak to u niego? co ona tam robi? postanowiłem się tego dowiedzieć. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1638 słów i 8597 znaków.

5 komentarzy

 
  • Fanka

    Czesc ;) Dodasz nastepna czesc? Chcialabym zebys skonczyla to opowiadanie ;) Pozdrawiam;)

    26 lip 2017

  • Palolcia17

    Świetne opowiadanie cudownie piszesz. <3 Kiedy dodasz następna cześć ?? :)

    29 maj 2015

  • Em

    Świetne! Pisz dalej <3 oby Patryk przeżył... Czekam na kolejną część :D i życzę weny ;*

    2 lut 2015

  • Kiniiaa

    Cieszę się, że dodałaś, czekam na ciąg dalszy ;) Niech Patryk nie umiera..:/

    30 sty 2015

  • volvo960t6r

    Szkoda że Patryk jest chory a miało być pięknie i miło...

    30 sty 2015