Tajemniczy drugoklasista //cz.5

Miłej lektury :)  

Co on powiedział?! Czy ja się przesłyszałam?! Nie ważne Olka, nie ważne. Muszę iść na lekcję. Co ja teraz mam? Jaki przedmiot? Ola skup się! Nie, nie potrafię. Momentalnie zrobiło mi się duszno. Usiadłam na podłodze, licząc, że zawroty głowy za chwilę miną.
- Czy wszystko w porządku? - usłyszałam głos nauczycielki.
- Tak, za chwilę mi przejdzie. - zapewniłam ją, choć zdawałam sobie sprawę z tego, że mogę okłamywać samą siebie.
Wokoło mnie zebrał się spory tłumek osób, które tuż obok miały mieć lekcję. Nauczycielka kazała im się rozejść, choć na nic się to nie zdało. Przez ciasnotę, która mnie opanowała czułam, że za chwile zemdleje. Powieki zamykały mi się, a ja czułam się coraz bardziej słaba.
Czy to on tak na mnie działa? To co powiedział, wywołało u mnie nie małe emocję. Dlaczego? Kajetan i Nikola mówili tak do mnie codziennie.  
W ostatnim momencie zdążyłam jeszcze ujrzeć mojego brata, który przepychał się przez tłumek. Najwyraźniej ktoś już poinformował go o całym zajściu.  
Słyszałam jeszcze jakąś wzmiankę o wezwaniu karetki. Nie chciałam jechać do szpitala, ale byłam za słaba, aby zaprzeczyć.  
- Olka. Olka wszystko okay? Spójrz na mnie. - potrząsał mną brat, a ja odpłynęłam.


Obudziłam się w otoczeniu białych ścian. Nade mną stały dwie osoby, kiedy odzyskałam ostrość w oczach uświadomiłam sobie, że to moja mama i lekarz.
- Jak się czujesz? – zapytał doktor.
- W porządku. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Słabość, którą odczuwałam wcześniej zniknęła.  
- Możliwe, że to z emocji. – stwierdził. – Zdarzyło się coś takiego co mogło wprowadzić Cię w taki stan?  
Oczywiście, że tak. – pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos.
- Kartkówka? Sprawdzian? – dopytał, a kiedy stwierdził, że i tak mu nic nie powiem przeniósł swoją uwagę na inny tor. – Zdarzała się to już kiedyś, że tak bardzo się czymś przejęłaś?
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Zatrzymamy ją na jednodniowej obserwacji, jeśli nic nie wykryjemy wypuścimy Pani córkę do domu. – poinformował moją mamę po czym wyszedł.  
- Na korytarzu czeka na Ciebie kolega. – poinformowała mnie.  
- Kto niby? – zaskoczona informacją w ogóle nie zauważyłam, że do mojej Sali wszedł nie kto inny jak…
- Przepraszam.  
- Nathan… - wypaliłam na co on pokiwał głowa.  
- Jak się czujesz? - zapytał, ale podejrzewałam, że to tylko z grzeczności, bo tak wypadało.
Uśmiechnęliśmy się oboje.  
,,Ten chłopak naprawdę tak na mnie działa.” – pomyślałam.
- Od kiedy się tak czymś przejmujesz, że aż zerwałeś się z lekcji? - sprowokowałam uśmiechnięta. Moja mama nie odzywała się tak jakby jej tam w ogóle nie było.  
- Nie uciekłem z lekcji. Nawet dla ciebie bym tego nie zrobił.
Ostatnie zdanie strasznie ruszyło mnie za serce. Nie chodzi o to, że dla mnie nie uciekłby z lekcji, chodzi o ,,nawet". Poczułam się w jednym momencie o wiele ważniejsza od innych. Lecz na szczęście jego lekkość mówienia i obojętność w głosie pozostały. Podobało mi się to. Lubiłam jego głos.
- Coś się tak zamyśliła? - zapytał. Otrząsnęłam się i spojrzałam na mamę.
- Mamo to jest Nathan.  


Dzięki za pozytywne oceny :)

niezapominajkaxy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 625 słów i 3337 znaków.

1 komentarz

 
  • Kosperek16

    Mega ???? ale staraj się pisać dłuższe

    2 gru 2016

  • niezapominajkaxy

    @Kosperek16 Niestety nie mam za dużo czasu ;) szpital i szkoła robią swoje, ale dziękuje za opinie :)

    2 gru 2016

  • Kosperek16

    @niezapominajkaxy  Rozumiem ;) życzę weny

    2 gru 2016

  • zuzka1

    @niezapominajkaxy  piszesz to sama na prawdę  to jest ?

    13 sty 2017

  • niezapominajkaxy

    @zuzka1 owszem piszę to sama, ale nie zdarza się to w realu :) po prostu znam szpitale od podszewki i lubię dodawać je w swoich opowiadaniach :D

    14 sty 2017