Spróbuj mnie pokochać - 6 -

Musieliśmy z tym skończyć. Musieliśmy przestać to robić. Gdy obudziłam się we wtorkowy poranek, głęboki jęk był pierwszym, co z siebie wydałam. Głowę miałam ociężałą, lecz niestety wspomnienia zachowane. Głupia. Poprosiłam Ryana, żeby mnie pocałował. Tak jakbym nie mogła wymyślić czegoś innego. Oczywiście Ryan też nie był bez winy – zgodził się na to – ale co mnie w ogóle naszło, by go prosić o taką rzecz? Wiedziałam, jaka była sytuacja. Wszyscy byliśmy w trudnym położeniu, ale to mnie nie usprawiedliwiało, by wyczyniać z Ryanem takie rzeczy. To już nie był wymuszony, niewinny pocałunek, to już była zdrada. Łzy napłynęły mi do oczu. Rany, naprawdę byliśmy okropni. Choć nadal miałam żal do Melanie, nie mogłam dłużej jej tego robić. Naprawdę musiałam zająć się wreszcie swoim życiem. Podniosłam się z łóżka i ignorując zawrót głowy, podeszłam do okna i zasłoniłam je.
No, dobrze. Teraz pozostał mi tylko plan, jak odciągnąć moje myśli – i ręce – od Ryana. Byłam okropna, ale od razu wiedziałam, do kogo pójdę.
  
Wciąż było zimno, ale stęskniłam się za plażą i musiałam ją odwiedzić, jak dawno nie widzianą znajomą. Umówiłam się z Tylerem w jedynym miejscu, gdzie przy klifach była postawiona drewniana ławeczka. Zbliżał się wieczór, więc robiło mi się coraz zimniej. Pocierałam wciąż ręce o siebie i chuchałam w nie, by stały się odrobinę cieplejsze i czekałam dalej. W tym momencie przeklinałam moją cechę zawsze przychodzenia gdzieś przed czasem. Do umówionej godziny pozostawało jeszcze pięć minut, a ja już czułam, że zaraz będę musiała sobie zmienić nazwisko na „Kostka Lodu”. Hm. Rose Kostka Lodu-Williams. Całkiem pasowało.
Usłyszałam kroki i uniosłam głowę do góry. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, jak w moją stronę idzie Tyler. Starając się nie zastanawiać nad tym, czy to wymuszony gest, poderwałam się i mocno do niego przytuliłam.
- Coraz bardziej lubię, jak mnie tak witasz – usłyszałam i zaśmiałam się. Usiedliśmy z powrotem na ławce w dość niecodzienny sposób – usiadłam bokiem do Tylera, zakładając moje nogi na jego. Przyciągnął je do siebie i uśmiechnął się do mnie.
- Nie jest ci za zimno?
- Jest ok – odpowiedziałam, choć w myślach podpisywałam już zgodę na zmianę nazwiska. – Choć wolałabym, żeby już było cieplej – dodałam.
- Ja też – Tyler nieco się wzdrygnął. – Nie cierpię zimy.
Po jego słowach zapadła niezręczna cisza. Zastanawiałam się, jak mam osiągnąć to, co planowałam. Nie chciałam kłamać ani go wykorzystywać, choć chyba do tego zmierzałam. Niespodziewanie Tyler zapytał:
- Rose, muszę cię o to zapytać… - zaczął niepewnie. Przeczułam, co powie dalej i nie spodobało mi się to. – Ty wiesz, co ja czuję, natomiast ja nie mam pojęcia, co ty czujesz do mnie. Czy nadal mam dawać ci czas czy…
Przerwałam mu, przybliżając się do jego twarzy i go całując.
  
- CO zrobiłaś? – wykrzyknęła Gabi, gdy wróciłam do domu.
- Hm – bąknęłam. – No, pocałowałam Tylera.
Przyjaciółka aż złapała się za głowę.
- Dlaczego, na litość boską?
- Bo muszę wreszcie ruszyć do przodu z własnym życiem! – jęknęłam, opadając z hukiem na kanapę. Gabrielle stała nade mną jak kat z uniesionymi brwiami. – Nie mogę non stop się całować z Ryanem i ukrywać to przed Melanie, zwłaszcza że nic już między nami nie będzie.
- Więc postanowiłaś pocałować Tylera – skwitowała ironicznie Gabi. – Świetne posunięcie. Podziałało?
- Nie wiem – mruknęłam.
- To był błąd – wytknęła mi przyjaciółka, siadając obok. – Nic na siłę nie wychodzi dobrze.
- Może tym razem wyjdzie. – Wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję, że pocałowałaś go tylko raz? – przyjaciółka wbiła we mnie wzrok mordercy.
- Hm – odpowiedziałam tylko i szybko wstałam z kanapy.
- Co znaczy „hm”? – Gabi też wstała i deptała mi po piętach.
- Zależy, jak definiujesz słowo „raz” – mruknęłam, wlewając wodę do czajnika.
- Pocałowałaś go więcej niż raz?!
- Hm – powiedziałam ponownie.
- Ile?
- Może pięć…
- Pocałowałaś Tylera pięć razy?! – zapiała Gabi tak głośno, że aż musiałam się od niej odsunąć.
- Cóż, musiałam się upewnić, że to na pewno był błąd – odpowiedziałam niewinnie, choć zaczynały mnie dopadać wyrzuty sumienia. ZNOWU. No dobra, wiedziałam, że to nie było fair, ale byłam już na skraju desperacji. Musiałam wreszcie zrobić krok do przodu w kierunku, który nie przybliżałby mnie do Ryana. Ile jeszcze miałam tak to ciągnąć? Wykańczało mnie to psychicznie bardziej, niż przypuszczałam. W końcu dopuszczałam się zdrady zaufania własnej siostry, nawet z nią nie będąc, tak jak Ryan. Przyrzekłam sobie, że więcej tego nie zrobię. Choćbym wypiła w godzinę kilka butelek wina, choćbym była maksymalnie zdesperowana… nie. Nigdy więcej. Żebym mogła w miarę spokojnie przeżyć resztę życia.
  
Gdy się od siebie oderwaliśmy, nie miałam pojęcia, co powiedzieć i jak wyjaśnić mój nagły przypływ namiętności. Chcąc nie chcąc, w myślach dokonywałam właśnie porównania. Było przyjemnie. Wargi Tylera były miękkie, chętne, zachłanne, całkiem kompatybilne do moich. Ale mimo wszystko – to nie były usta Ryana. Nienawidziłam się za to, że w ogóle o tym myślałam, zamiast ratować sytuację, którą właśnie doszczętnie spieprzyłam.
- Przepraszam – szepnęłam, odsuwając się.
- Nie przepraszaj – odszepnął Tyler, łapiąc mnie za ręce i z powrotem do siebie przyciągając. – Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że to zrobiłaś.
No, w tym momencie poczułam się jak ostania idiotka.
- Nie wiem, co we mnie wstąpiło – zaczęłam się tłumaczyć, wiedząc, że właśnie ostudzam radość Tylera, ale musiałam mu to jakoś wyjaśnić, zanim narobi sobie nadziei. – Posłuchaj mnie. Potrzebuję jeszcze trochę czasu – powiedziałam szybko, przykładając mu dłoń do policzka. Jego błyszczące oczy nieco przygasły. – Muszę sobie jeszcze wiele rzeczy poukładać w głowie. Teraz trochę się zapędziłam. Choć nie ukrywam że… - zawahałam się. – Chciałam tego – dokończyłam. Tyler uśmiechnął się smutno.
- Ja też. Właściwie od dnia, gdy cię poznałem. Powiedz mi tylko… czy mam jeszcze szansę?
- Masz – zapewniłam go, choć tak naprawdę sama już nie wiedziałam, czy mówię prawdę.
  
Wróciłam do domu, sama. Nawet nie powiedziałam Ryanowi, że wyjeżdżam na weekend, bo i tak nie widziałam w tym sensu. Chciałam pobyć trochę sama lub z rodziną, bez kłopotliwego towarzystwa kłopotliwych facetów. Joe pisał, że chciałby się ze mną spotkać, bo ma dla mnie zaległy urodzinowy prezent, więc z chęcią przystałam na jego propozycję. Miałam szczęście, że to właśnie on był moim chrzestnym. Rozumiał mnie jak nikt inny.
Nie powiedział, gdzie się spotkamy, ale gdy tylko weszłam do domu zobaczyłam, jak siedzi z rodzicami przy stole i pije kawę. Zapiałam z radości i rzuciłam mu się na szyję – czy raczej na plecy, bo siedział tyłem do mnie. Zaśmiał się tylko i ścisnął moje ręce zaciśnięte na jego klatce piersiowej.
- Widać, że się postarzałaś. Już masz nawet mniej siły – odwrócił się do mnie z rozbawieniem. – O, czy to siwy włos?
- Miły jak zawsze – parsknęłam, ale naprawdę się cieszyłam, że go widzę. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, by zerknąć na rodziców. Na pozór wyglądali normalnie, ale gdy im się baczniej przyjrzałam, zobaczyłam, że uśmiechowi taty bliżej jest do sztuczności, niż do szczerości, a mama wygląda jakoś dziwnie – jakby była jednocześnie zła i zmartwiona. Kurczę, o co tu chodziło? Rodzice rzadko się kłócili, a jeśli już, to zgoda następowała zazwyczaj szybko. Nigdy dłużej nie chodzili w złych nastrojach. Obiecałam sobie wybadać sprawę, jak tylko będę miała okazję.
Zaraz potem Joe i rodzice wręczyli mi prezenty. Od Joe’go dostałam przepiękną bluzkę w róże i kolczyki – kolejna osoba, która zna mnie jak zły szeląg. Uściskałam go jeszcze mocniej.
- Przepiękne – szepnęłam mu na ucho. – Wielkie dzięki.
Chwilę później tata wyciągnął w moją stronę ozdobną torebkę.
- To od nas i od Mel – powiedział z uśmiechem. Nieco popsuło mi to humor. Czyli widocznie dla własnej siostry nie byłam na tyle ważna, żeby sama kupiła mi jakiś prezent – po prostu dołączyła się do tego, co kupili mi rodzice. Z pewnym oporem wzięłam prezent od taty i uśmiechnęłam się – nieco wymuszenie – na widok czarnej eleganckiej torby i czekolady w niej. Podziękowałam wszystkim i wtedy do środka weszła Melanie. Nieco mnie zatkało na jej widok – minęło sporo czasu odkąd ostatni raz widziałam ją z bliska. Patrzenie przez okno zupełnie się nie liczyło. Dopiero, gdy zobaczyłam ją przed sobą, zobaczyłam, że ma już widoczny brzuszek, choć to był dopiero trzeci miesiąc. Wydawało mi się jednak, że u osób mniejszych i drobniejszych brzuch widać szybciej, a Melanie właśnie taka była. Uścisnęłyśmy się sztywno. Wciąż byłam na nią odrobinę zła, że w dzień moich urodzin nie przyszła do mnie, a jedynie do Ryana i że dołączyła się do prezentu rodziców, ale musiałam zachować pozory. Natomiast nie wiedziałam, dlaczego Melanie też zachowywała do mnie dystans, ale prawie na mnie nie patrzyła. Miała podobny wzrok, jak mama. Unikała patrzenia na kogokolwiek z nas i wydawała się dziwnie niespokojna. Co tu się działo? Czy wszystkich opanowywał jakiś dziwny wirus?
Potrzebowałam uciec od wiecznych zmartwień i rozmyślań, a udało mi się to tylko przy Joe, ponieważ Mel i rodzice nie sprawiali wrażenia zbytnio rozrywkowych. Mama wciąż przesiadywała w sypialni, tata w salonie, a Melanie ciągle widziałam z telefonem. Większość weekendu spędziłam więc z Joe, co dobrze mi zrobiło. Wracałam do mieszkania z uśmiechem na twarzy, który jednak nieco przygasł, gdy sobie przypomniałam, jakie zadanie jeszcze sobie na dziś wyznaczyłam. Minęłam mój blok i powlokłam się do drugiego. Potem weszłam po schodach aż po drzwi Ryana. Zapukałam. Po chwili drzwi się otworzyły. Ryan od razu rozchylił drzwi, bym mogła wejść. W przedpokoju zdjęłam z siebie kurtkę, buty i w milczeniu poszłam do jego pokoju. Podążył za mną. Stanęłam przy oknie, właściwie pierwszy raz patrząc, jak to wszystko wygląda od strony Ryana, jednak zapomniałam, że zasłoniłam okno. Mój dobry humor gdzieś uleciał. Odwróciłam się w stronę Ryana, który stał oparty o szafę z założonymi rękoma na piersi i wpatrywał się we mnie.
- Nie wiem, czemu tu przyszłam – odezwałam się. Wzruszył lekko ramionami.
- Nie pytałem cię o to.
Chwilę kręciłam się po pokoju Ryana, zbierając się, by powiedzieć to, co ciążyło mi na duszy od kilku dni. Byłam pewna, że Ryan mnie poprze, a mimo to nie chciałam mówić tego na głos… ale musiałam. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego. Miał poważny wyraz twarzy i widziałam, że wyraźnie próbował odgadnąć, o czym myślę. Postanowiłam go wyręczyć.
- To, o co cię poprosiłam, jest niewybaczalne – powiedziałam cicho. – Nie powinnam była.
- Zgodziłem się – odpowiedział równie cichym tonem.
- I dlatego oboje jesteśmy winni. Nie możemy dłużej tego robić. – Znów przełknęłam ślinę, bo nagle zaschło mi w gardle. – To już któryś raz. Nie możemy tak żyć. Nie po tym, co się stało. Nie pójdziemy już razem dalej… więc nie możemy robić tego Mel.
- Wiem – przytaknął Ryan i głęboko westchnął. Przycisnął kciuki mocno do powiek i przetarł je. – Ale cholernie trudno mi się od tego powstrzymywać, gdy jestem z tobą.
Głęboko zaczerpnęłam powietrza, bo nie spodziewałam się usłyszeć czegoś takiego.
- Mnie też – powiedziałam zduszonym głosem. – Ale nie możemy. Po prostu nie możemy. To nie fair w stosunku do Melanie. Czuję się przez to okropnie, zwłaszcza, że to nie był pierwszy raz… że wiedzieliśmy, co robimy…
- Nie czuj się winna – przerwał mi. – To wszystko moja wina. Możesz śmiało to na mnie zwalić. Obiecuję, że z tym skończymy. – Odepchnął się od szafy i podszedł do mnie. Wyciągnął ręce i delikatnie mnie przytulił. To był jednak krótki, prawie że przyjacielski uścisk. – Będziemy grzeczni.
Parsknęłam urywanym śmiechem, podchodzącym bardziej pod szloch i odsunęłam się. Ryan chyba wyczuł, że zaraz się popłaczę, bo powiedział:
- Damy radę.
Taa.
Miałam ochotę już wyjść. Skierowałam się ku drzwiom, ale Ryan zastąpił mi drogę. Złapał mnie za nadgarstek.
- Nie idź jeszcze – powiedział cicho. – Proszę. Zostań. Chcę z tobą spędzić trochę czasu.
To mnie przekonało. Ze ściśniętym gardłem skinęłam głową i spytałam, czy w takim razie mogę iść zrobić sobie herbatę. Chciał mnie w tym wyręczyć, ale przekonałam go wzrokiem, że chciałabym być przez chwilę sama. Gdy wróciłam do pokoju, Ryan siedział wpatrzony w laptop.
- Co robisz? – spytałam, siadając obok niego.
- Od dłuższego czasu szukam jakichś ofert pracy. W końcu niedługo będzie mi potrzebna, dla Mel i dziecka… - potrząsnął głową, jakby nie chciał jeszcze o tym myśleć. – Ale większość jest do kitu – dodał, pokazując na coś palcem. – Na przykład ta. Poważne stanowisko konsultanta sprzedającego odkurzacze.
Zakrztusiłam się herbatą.
- A notatek o tym tyle, że chyba by mi to resztę życia zajęło – mamrotał dalej, wpatrując się w monitor. – Właśnie po to uczyłem się pilnie całe życie, a teraz kontynuuję naukę na studiach, żeby dodatkowo uczyć się do pracy więcej niż przez tyle lat. I to o odkurzaczu! – lamentował, a ja dusiłam się już ze śmiechu. – A jeden odkurzacz potrafi kosztować dziewięć tysięcy, rozumiesz to?
- Wow, to musi być niezły – wymamrotałam między śmiechami.
- Wielofunkcyjny. Pierze, sprząta, gotuje, czyta do snu, wyprowadza psa na spacer… pocztę odbierze, trawnik skosi… buty wypastuje, ciążę usunie – wymieniał Ryan, a ja musiałam aż odstawić herbatę na stolik, by się nią nie pochlapać. – A jak potrzeba, to i wysłucha.
- O Boże – wydusiłam, ocierając łzy śmiechu. – Przydałby mi się taki.
Ryan zerknął na mnie z podejrzliwym uśmiechem.
- To idealnie. Będziesz moją pierwszą klientką. Tak ci go przedstawię, że od razu cztery sztuki weźmiesz.
Płakałam ze śmiechu – no cóż, dobrze chociaż, że nie z rozpaczy. W sumie mogłam tak żyć. Przynajmniej od śmiechu nie dostawałam wyrzutów sumienia. Mogłam tak siedzieć z Ryanem i śmiać się do rozpuku z jego gadaniny. Tego nikt nie mógł mi odebrać.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2747 słów i 15068 znaków.

16 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Bramkareczka

    Boskie!

    22 sie 2016

  • candy

    @Bramkareczka dziękuję :*

    22 sie 2016

  • ksiezniczka69

    Jak zawsze boskie <3 Niech będą razem....

    22 sie 2016

  • candy

    @ksiezniczka69 dziękuję <3

    22 sie 2016

  • Czarodziejka

    Mega! Ona musi byc z Rayanem! Ja wierze w Twoje magiczne moce i Ty zrobisz cos i oni będą razem! <3 Kiedy next? <3

    22 sie 2016

  • candy

    @Czarodziejka ja czarodziej :D za godzinę :*

    22 sie 2016

  • Olaa

    Świetna część, czekam na następną! :)

    22 sie 2016

  • candy

    @Olaa dziękuję <3

    22 sie 2016

  • KAROLAS

    Jak zwykle super.  coś czuję że z Mel wyjdzie jeszcze jakiś numer  :)

    22 sie 2016

  • candy

    @KAROLAS i to niejeden :D dziękuję :)

    22 sie 2016

  • Malineczka2208

    Też chce taki odkurzacz :D Czesc boskaa <3

    22 sie 2016

  • candy

    @Malineczka2208 haha xd dziękuję :*

    22 sie 2016

  • Ania13477

    hej powiedz mi tylko czy Mel cos kreci z ta ciaza? :D :D <tylko to chce wiedziec bo nie daje mi to spokoju> :D <3

    22 sie 2016

  • candy

    @Ania13477 nie powiem :D ale wyjaśnienie chyba będzie w następnym rozdziale już :)

    22 sie 2016

  • Landrynka77

    Cudowny :* :D No głupia Mel ugh :/ :D

    22 sie 2016

  • candy

    @Landrynka77 oj głupia głupia. Dziękuję :*

    22 sie 2016

  • Oliwia

    Cudowne! EJ! Skąd ty masz taki odkurzacz? Ja chce taki!  :lol2:  :D Kiedy kolejna część?

    22 sie 2016

  • candy

    @Oliwia też bym chciała, ale nie posiadam niestety xd jak wrócę do domu, jakoś po 14 ;)

    22 sie 2016

  • black

    Kolejny raz jestem pozytywnie zaskoczona:-)

    22 sie 2016

  • candy

    @black cieszę się :)

    22 sie 2016

  • jaaa

    No świetna część jak reszta, jestem tylko ciekawa czemu w rodzinie Rose wszyscy zachowują sie jakos dziwnie..

    22 sie 2016

  • candy

    @jaaa wyjaśni się :) dziękuję :)

    22 sie 2016

  • Xsara94

    Super :)uwielbiam  <3

    22 sie 2016

  • candy

    @Xsara94 <3

    22 sie 2016

  • Aś

    Hmm czyżby Mel znalazła w końcu bransoletke Rose i zobaczyła tatuaż Rayana a takze była na tyle bystra bo dodać dwa do dwóch? W końcu ich tata też coś zauważył i podzielił się tym z żoną a może Mel usłyszała ich rozmowę ? Tylko czy takie wieści dla Mel będą coś znaczyc? W końcu była tak zdesperowana że wskoczyła Rayanowi do łóżka, to może fakt że on coś czuje do Rose nie jest dla niej takim problemem, byle by tylko z nim być...

    22 sie 2016

  • Kapa

    @Aś hahaha może zauważyła również ubrania Rose gdy przyszła do swojego chłopaka... taaak, to będzie urojona ciąża. Sądzę, że zdradziła go :D

    22 sie 2016

  • candy

    @Aś fajnie myślisz :)

    22 sie 2016

  • ...

    @Aś Pytania niczym z "Ukrytej prawdy", czy coś w ten deseń.

    22 sie 2016

  • Aś

    @... tak chyba za dużo wolnego czasu :D ale mimo iż mam wrażenie że koniec jest oczywisty, tj. Rose będzie z Rayanem to bardzo ciekawi mnie jak to się potoczy... a i dodam tylko że nie lubię czytać opowiadań w kawałkach, za dużo czasu do namysłu co i jak a za krótkie części by rozwiać wątpliwości :P zdecydowanie wole książki, dlatego @candy wrzucaj częściej części, nie lubię zbyt długo żyć w próżni :D

    22 sie 2016

  • Olifffka&lt;3

    @Aś Ale masz wyobraźnie ???? <3

    22 sie 2016

  • Wiktor

    @Kapa Witaj. Hmm. Urojona ciąża?. Nie jestem znawcą, ale tak ciąża to ma kobieta objawy ciąży, ale nie jest w ciąży. Nawet jak zdradzi to jest w ciąży .Pozdrawiam Wiktor

    22 sie 2016

  • okano1

    No tak cóż mam pisać jak zawsze świetnie napisane :kiss:  :D

    22 sie 2016

  • candy

    @okano1 <3 <3

    22 sie 2016

  • Wiktor

    Witaj. Ta seria opowiadania jest naprawdę dobra. Fajnie się czyta. Pozdrawiam Wiktor

    22 sie 2016

  • candy

    @Wiktor naprawdę dziękuję :) :D

    22 sie 2016

  • Kapa

    Będzie dzisiaj kolejny rozdział? :) Jesteś niesamowita dziewczyno!!! Uwielbiam to czytać :*

    22 sie 2016

  • candy

    @Kapa pewnie tak, ale jak wrócę do domu, czyli gdzieś pewnie po 14 :) dziękuję!!! <3

    22 sie 2016