Siłownia

Był piękny majowy ranek. Wstałam rano około godziny 6.30, wzięłam prysznic, pomalowałam się, wyprostowałam swoje długie czarne włosy i nałożyłam na siebie czarne legginsy i czarna bluzkę na ramiączkach. Lubiłam ten kolor a zreszta wyglądałam w nim bardzo wyraziście. Dziś był pierwszy dzień w mojej nowej pracy. Strój byłby nie odpowiedni do innej ale miałam być recepcjonistką na siłowni i tak właśnie kazał mi się ubierać Pan z którym rozmawiałam na rozmowie kwalifikacyjnej.
Dochodziła 7.30 więc postanowiłam, że wyjdę wcześniej by nie spóźnić się już pierwszego dnia. Miałam zaledwie 15minut piechotą do klubu. Po kilku chwilach byłam już przed budynkiem w którym miałam pracować. Wzięłam jeden głęboki wdech i chwyciłam za drzwi, wchodząc do środka.
- Dzień dobry. - powiedziałam do umięśnionego faceta, który stał przy recepcji.
- Witam. Ty zapewne jesteś Laura? - Powiedział wyciągając do mnie rękę. - Ja jestem Szymon. Jestem tu jednym z czterech instruktorów. Bardzo mi miło Cię poznać.
- Mnie również. - powiedziałam kiwając głową i podając mu rękę.
- Zostałem wyznaczony do wytłumaczenia Ci na czym ma polegać Twoja praca. Jak dla mnie to nie ma co tu tłumaczyć. - uśmiechnął się.  

Tłumaczenie faktycznie nie zajęło mu dużo czasu..  
- To jak, zrozumiałaś? - zapytał. - Wyglądasz na mądrą dziewczynę więc na pewno będzie Ci dobrze szlo. Jeśli jednak będziesz potrzebowała pomocy, to wiesz gdzie mnie szukać. - Powiedział puszczając oczko.
- Dziękuję! - krzyknęłam a on odchodząc uśmiechnął się do mnie.

Dochodziła ósma. W drzwiach pojawili się klienci bylo to dwóch mężczyzn którzy mieli wykupione karnety i tylko mi je pokazali.
- Dziękuje i życzę miłego treningu - powiedziałam uśmiechając się.
- Na pewno będzie miły po ujrzeniu tak pięknej kobiety. - powiedział ten przystojniejszy a ja uśmiechnęłam się zalotnie.
- Muszę już iść ćwiczyć ale na pewno jeszcze tu wrócę. - powiedział odchodząc.

Odprowadziłam ich wzrokiem i wróciłam do swoich obowiązków, w pewnym momencie drzwi klubu otworzyły się i moim oczom ukazał się postawny mężczyzna, miał ciemną karnacje, ciemne włosy i brązowe oczy. Było widać, że dużo pracuje nad swoim ciałem bo wyglądał jak milion dolarów. Miał na sobie, sportowe spodnie i dość obcisłą koszulkę oraz torbe sportową.
- Dzień dobry. - przywitał się posyłając mi uśmiech, który mnie onieśmielił.I skierował się w stronę siłowni.
- Dzień dobry, przepraszam co Pan robi? - zapytałam.
- Nie rozumiem - zapytał, pochodząc do mnie a z twarzy nie schodził mi uśmiech.
- Ma Pan karnet, ze wchodzi Pan od tak sobie? - zapytałam. - Jeśli tak to prosze mi go okazać a jeśli nie to polecam karnet na pół roku, za naprawde bardzo niską...
- Niestety nie mam żadnego karnetu i nic nie będę wykupywać. - powiedział przerywając mi a jednocześnie śmiejąc się w glos.
- W takim razie nie wejdzie Pan na salę. - powiedziałam stanowczo.
- Chce się Pani założyć? - powiedziała pewny siebie, posyłając mi uśmiech, który wyrywał mnie z butów.
- W takim razie bede musiała zawołać Pana Szymona. Chyba, że opuści Pan nasz klub. - powiedziałam lecz przystojniak nie zwrócił na to uwagi i ruszył w stronę pokoju w ktorym siedział Szymon a ja za nim. Zatrzymał sie.  
- No witam, Panie wybawco - zaśmiał się, podając rękę Szymonowi na powitanie obracając przy tym się w moja stronę a jego wzrok mówił WYGRAŁEM.
- Wybawco? Dlaczego wybawco? - spytał patrząc w moją stronę lecz nie uzyskał żadnej odpowiedzi więc mówił dalej. - Widzę, że Lauro poznałaś już drugiego instruktora i naszego szefa, Michała?  
Co? Szefa? Boże, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zorientowałam się, że stoję z nimi jak jakaś idiotka z otwartymi ustami ze zdziwienia.
- T..tak. - wydukałam. - to ja już Panom nie przeszkadzam. - powiedziałam i wyszłam.

Usiadłam w recepcji i czułam się kompletnie jak idiotka. Byłam pewną, że jestem na straconej pozycji i szef wywali mnie z pracy, którą już zdążyłam polubić. Bo kto normalny strzela takie gafy i to pierwszego dnia.
Moj pierwszy dzień w pracy dobiegał końca. Dziś koło mojego stanowiska pracy przewinęło się sporo osób. Od tej sytuacji z szefem nie widziałam go. Zbierałam się już do wyjścia gdy moim oczom ukazał się właśnie on. Michał. Stał tyłem do mnie niedaleko recepcji i rozmawiał z jakimś gościem lecz nie byli na tyle blisko bym słyszała o czym.  
- Do widzenia. - powiedziałam i usłyszałam taka sama odpowiedz. Wyszłam na dwór i odetchnęłam. Założyłam okulary przeciwsłoneczne pomimo tego, że zbliżał się zachód słońca. Odeszłam jakieś 200 m od klubu i usłyszałam:
- Więc teraz tam pracujesz tak? Myślisz, ze jak będziesz otaczała się jakimiś mięśniakami to będziesz bezpieczna?! - Kamil krzyknął, szturchając mnie w ramie. Kamil to byl mój były. Zdradzał mnie więc od niego odeszłam ale do niego to nie docierało.
- Zostaw mnie bo zadzwonię na policje! - wrzasnęłam.
- Myślisz ze się ich boję? Nikogo się nie boje. A Ty jesteś moja i zapamiętaj to sobie - powiedział, podchodząc do mnie a ja odsuwałam sie.  
- Zostaw ją! - usłyszałam zza pleców...

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1027 słów i 5376 znaków, zaktualizowała 5 lut 2020.

3 komentarze

 
  • Coori

    Przeczytała, o ile prześledzenie tekstu można zaliczyć do przeczytania. Brak polskich znaków to po pierwsze. Po drugie, więcej dialogów, niżeli odczuć głównej bohaterki. Po trzecie, gdzie się w tym tekście znajdują się przecinki? Chyba ich nie zauważyłam.

    9 lut 2015

  • Nexti

    Nieee ;o
    dlaczego w takim momencie ?  
    kiedy dodasz następną ?

    3 lut 2015

  • zuzu

    Bardzo fajne opowiadanie, czekam na kolejną część :)

    3 lut 2015