Różowy Berecik :-)

To jakby ciche uderzenie czasu i on wyłaniający się z mglistych wspomnień. Sen, piękny sen o Tobie.

Moje życie to pasmo wzlotów i upadków, zawsze szybko w górę i z łoskotem w dół – tak bym siebie opisała. Kochałam szalenie i rzucałam bez słowa! Aż do dnia kiedy poznałam Ciebie…  
Niedzielnie popołudnie, znudzona bez pomysłu na spędzenie go – snułam się po Centrum Handlowym bez konkretnego celu. Mój wzrok przykuł piękny różowy berecik.. Spojrzałam na zegarek, autobus miał odjechać za 5minut, ale ten delikatny róż tak magnetyzował że postanowiłam go przymierzyć! Nie mogłam się oprzeć, moja buzia w jego świetle nabrała rumieńców i wyglądała uroczo i młodo. Nie zastanawiałam się 5 minut – kupiłam go! Ale autobus mi uciekł… Szłam na następny nie wiedząc, że LOS przygotował mi niespodziankę.  
Następny Autobus mimo, że odjazd miał dopiero za 20minut już czekał podstawiony. Ponieważ aura nie sprzyjała weszłam aby znaleźć dobre miejsce. Kasując bilet usłyszałam męski głos za sobą… "Polka” niewiele się zastanawiając odpowiedziałam "A czy mam to wymalowane na czole?”* w tej samej sekundzie odwracając się w stronę dobiegającego głosu zza moich pleców i zderzyły się nasze spojrzenia i cały Wszechświat zawirował. W jednej sekundzie przyjemne gorąco rozlało się w moim brzuchu, a oczy zalśniły jaśniej – to był On – moja Największa Miłość!
Całą drogę przegadaliśmy, okazało się że w sobotni wieczór Kamil (bo tak miał na imię) był na imprezie na którą ja tez byłam zaproszona, ale nie dotarłam. A więc było nam pisane. Nie w sobotę wieczorem, to w niedzielę popołudniu… A wszystko za sprawą różowego bereciku.
Później wszystko potoczyło się szybko, zwariowane spotkania, smsy, telefony do później nocy, tęsknota tuż po pożegnaniu… Randki i to gorąco w brzuszku, te cudowne motylki! Pragnęliśmy siebie bardziej i mocniej i więcej, aż do pewnego grudniowego wieczora kiedy leżąc i relaksując się w wannie, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam, ale cicha nadzieja, ze to właśnie On kazała mi wyjść z wanny i otworzyć drzwi. Tak to był On z tym swoim czarującym uśmiechem. Owinięta tylko szlafrokiem w całkowitej ciszy wzięłam Go za rękę i poszliśmy do sypialni, długo patrząc sobie w oczy, zaczęliśmy taniec miłości. Od delikatnych muśnięć do zwariowanych pocałunków, namiętnych i gorących… Kamil jednym ruchem ręki zsunął ze mnie szlafrok i położył na łóżko. Zaczął całować moją szyję, moje piersi, mój brzuch aby później zanurzyć się miedzy nogami. Z rozkoszy chciałam krzyczeć, głośno wymawiałam jego imię, obejmowałam jego głowę bawiąc się włosami. Kiedy doznałam granic rozkoszy, on przytulił mnie mocno i poczułam jego męskość. Znów przebiegła mnie fala ciepła i ciągle się całując zaczęłam go rozbierać. Pieściłam jego tors, obejmowałam silne ramiona, bawiłam się sutkami… Wtedy on rzucił mnie znowu na łóżko i mocno bez pytania wszedł we mnie głęboko, posuwając się zdecydowanym i płynnym ruchem. Szumiało mi w głowie, unosiłam się wraz z każdym jego ruchem i opadałam lekko. Nasze ciała spowite w jedność, każda cząstka mnie żyła wtedy tylko jego oddechem, jego ciepłem i nim całym. Chciałam tylko aby ta chwila trwała, trwała wiecznie… Wtedy poczułam falę ciepła zalewającą mnie od środka, jego cichy jęk rozkoszy i drżenie całego ciała. Opadł na mnie mocno wgryzając się w szyję. Uczucie na jakie kobieta chce czekać nawet całe życie.
Później jeszcze całe 3 lata nasz związek przypominał rollercoaster! Ale zawsze łączył nas namiętny sex, coraz bardziej zuchwały, coraz bardziej wyzwalający! Po każdej kłótni, połączeni ze sobą w tańcu dzikiej miłości… Tak nie kochałam nigdy! I tak kochana nie byłam! Wtedy odeszłam, nie miałam siły udźwignąć tej Miłości i tej Pasji… Zabrało nam Przyjaźni! Lecz zawsze będę Cię KOCHAĆ Kamil!

Yvonka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 766 słów i 4107 znaków.

Dodaj komentarz