Romeo i Julia: Moja wersja! II

Rozdział 2  

Zaatakowali nas! –oznajmił na powitanie Edwin z wielkim oburzeniem.                           Przyjaciele przyszli chwile po tym jak zakończył rozmowę z rodzicami. Był jeszcze trochę oszołomiony i rozkojarzony przez długie przebywanie w sieci i nie zrozumiał na początku oczy mówi kolega. Zmarszczył brwi skupiając wzrok na Edwinie. Cały świat raził go jaskrawymi barwami a oczy zaczynały go boleć od rozmyć. Zawsze po godzinnym użycia Okulusa trzeba dać oczom odpocząć i zrobić wilgotny okład by wzrok wrócił do normy.                                    –Zaraz –wymamrotał szukając opaski na oczy. –Najpierw wilgotny okład reszta morze poczekać.                                                             Miwa siostra Jacka szybko pomogła Flintowi w szukaniu specjalnej opaski z wilgotnym okładem. Podziękował i nałożył ją na oczy pozwalając pochłonąć się ciemności. Znacznie lepiej, pomyślał z ulgą zatapiając siew kojącej czerni. Co za ironia!                               –Dobra teraz mówcie –Flint położył nie widział swoich przyjaciół a tylko wyczuwał.            –Dzisiaj o ósmej Czernie przeprowadziły całą serie akcji na nasze pilnie strzeżone serwery –Flint rozpoznał po głosie Dantego. Spokojny i strasznie znudzony który jeśli miałby kolor to byłby nim szary. –Zaatakowali wszystkie nasze bariery jednocześnie na całej ich długości. Zapewne cała szkoła była w to zamieszana.                                                        –I jak się to skończyło? –Flint był Czerwią i czuł niepokój na myśl że przeprowadzono przeciw nim akcie zakrojoną na tak wysoką skale.                                          –Odparliśmy ich! –sądząc po dumie w głosie to musiał być Jack. –Dwie godziny trwał atak. Dyrekcja szkoły ogłosiła czerwony alarm. Wszystkie klasy 4 -6 zostały zaangażowane w obronne. Ale odparliśmy tych skurwysynów i przeprowadziliśmy kontratak.                               –Który on i też odparli –dodał spokojnie Dante. –Przez pół godziny żadne z nas nie mogło zdobyć przewagi aż położyliśmy na granicy silne bariery. Od tamtej pory utrzymuje się alarm żółty.      –Dowalimy im w końcu! –to Jack. –Czarni nie będą z nami zadzierać!                     –Ale to my chyba pierwsi zaczęliśmy? –Dante był dziś chyba w nastroju do debat. –Któryś z nas zaatakował ich serwer jako pierwszy to oni teraz się mszczą. My byśmy tak samo postąpili.      –Po czyjej ty w ogóle jesteś stronie! –naskoczył na niego nagle Edwin.                      –Spokój! –krzyknęła stanowczo Miwa. –Ile wy macie lat by się tak przekomarzać? Lata kiedy byliśmy w pierwszych klasach i takie zachowanie nam przystawało dawno minęło. Edwin, Jack! Dante ma w swoim rozumowaniu racje i nie macie co na niego naskakiwać. A co ty myślisz Flint.           –Ja? Czeszę się ze w końcu sobie o mnie przypomnieliście. A tak w ogóle to jak pytacie to ja mam to wszystko w dupie. Jak już jesteście to zapytalibyście się jak się czuje i w ogóle.                 –O borze ty nasz biedaku – sarkazm w głosie Jacka był bardzo wyraźny. –No mów nasz ty biedny jak się czujesz. Główka cię boli? A morze brzuch?                               –Nie i nie –Flint czuł że się uśmiecha. – Strzelaj chłopie dalej.                          Nie pojawił się już temat ataku na serwer. Zajmowały ich zwykłe proste szkolne sprawy. Nikt ostatnio nie umarł w walce co było bardzo dobrą wiadomością. Czernie i Czerwie trzymają się od siebie z daleka i jedynymi aktami agresji są ataki na serwery obu szkół. Można mówić o tym tygodniu jako o bardzo spokojnym. Flint skrzywił się na wiadomość o czekającym go w piątek teście z matematyki. Akurat dzień po moim wyjściu. Dowiedział się też ze samorząd uczniowski planuje bal dla klas 5-6 a dyrekcja wyraziła zgodę. Zaproszono nawet kilku absolwentów szkoły będącymi wysokimi szychami w gronie Czerwi. Dowiedział się też że Markus brat Edwina będący w szóstej klasie dostał propozycje pracy w oddziale obrony wirtualnej w Fenix IV. Edwin i rodzina byli bardzo dumni z Marcusa.                                                             Flint cieszył się razem z nimi. Czerwie miały udziały w wielu korporacjach. Zajmowały się niemal wszystkimi dziedzinami technologii. Byli czymś na podobieństwo molocha niezależnego w dużej mierze od państw z własną oddana armią. Dyrekcja uważnie śledziła postępy uczniów i zawsze proponowała prace adekwatną z umiejętnościami absolwenta. Dobrym było że nikt nie zostawał sam po ukończeniu szkoły choć z dyplomem takiej uczelni każda korporacja by ich przyjęła z otwartymi ramionami. Byli najlepszymi cybernetykami obytymi z walką za pomoczą furtek w realnym świecie i do walki w cyberprzestrzeni. Tylko Czernie ich zaprzysiężeni wrogowie mogli się z nimi równać. rzeczywistością.                                                   Pogadali jeszcze przez chwilę poszli obiecując ze jutro też go odwiedzą. Położył się bezładnie na łóżku. Oczy mu już odpoczęły i zdjął opaskę. Chciał się zdrzemnąć kiedy usłyszał jak ktoś otwiera jego drzwi. Uniósł się na łokciu.                                              –Ty? –zdziwił się na widok Zofii.                                         Dziewczynka w zielonej koszulce z podobizną misia i niebieskich spodenkach weszła jak do siebie i usiadła jak gdyby nigdy nic obok niego.                                          –Masz łącze? –zagadnęła. Machnięciem ranki uruchamiając panele menu.                 –Tak –odparł siadając. –U ciebie w pokoju niema?                               –Jest ale ocenzurowane –Zofii przeskakiwała po panelach szukając łącza. –Nie mogę oglądać Gry o Tron!                                                             Gra o Tron?!                                                        –No bo to jest bardzo brutalny serial dla dorosłych –zauważył Flint. –Dziewięcioletnie dziewczynki nie powinny go oglądać.                                              –Dziesięcioletnie –poprawiła go. –Jest! –uruchomiła łącze. W powietrzu zmaterializował się ekran który przeniosła na ścianę i powiększyła na całą jego długość i szerokość. –Zresztą nie przesadzaj. Oglądam go w domu razem z siostrą. Uwielbiamy ten stary serial! Mam nawet całą sagę książkową. Najczystsze Panie nie pozwalają mi na trzymanie tak brutalnej literatury wiec siostra przynosi mi i czyta kiedy mnie odwiedza. Dziś niestety nie mogła bo musiała szybko wracać do szkoły. Mają jakieś tam urwanie głowy czy jak. A jestem bardzo ciekaw co będzie dalej. Jesteś sam w pokoju?     –Mojego współlokatora wypisali kiedy byłem na badaniach –odparł przyglądając się jak z wprawa uruchamia przekaz. Po chwili już leciał trzeci odcinek trzeciej serii Gry o Tron.                Flint postanowił się nie buntować. Jak chce to niech ogląda co mi do tego, Myślał oglądają raz z nią serial.                                                             –Dlaczego Czerwie i skąpani w krwi walczą ze sobą ? –zagadnęła go tak nagle ze chwile mu zajęło zrozumienie sensu słów.                                              –Sądzę że chodzi oto że obie firmy ze sobą konkurują –powiedział przedstawiając jej teorio z którą podzielił się z nim Dante. –A w szczególności o furtki przestrzenne. Furtki umożliwiają przenikanie świata wirtualnego do świata rzeczywistego. Można przenieść elementy z cyberprzestrzeni do naszego świata. To technologia do której dostęp maja tylko te dwie korporacje i solą dla nich w oku jest to że nie są jedyną firma mogącą korzystać z tej technologii. Dlatego z sobą walczą. Obie strony chcą pokazać że są lepsi od tej drugiej. Dosyć to egoistycznie nie sądzisz?           –To jest głupie! –oświadczyła z mocą. –Zabijać się tylko dla tego że ci drudzy mogą to samo co ci pierwsi!                                                        Polubił ja.

Dzień później wypisali go z szpitala. Pożegnał się z Zofii i obiecał ją odwiedzać. Matka zdołała załatwić trzy godziny wolnego popołudnie w firmie i przyszła go odebrać. Pani Vivian była ładna kobietą po której Flint odziedziczył urodę. Mieli tak samo jaskrawo brązowe włosy, intensywnie zielone oczy i delikatne rysy twarzy z małymi noskami. Vivian była kobietą w średnim wieku ale dalej ładną. Nosiła szkła kontaktowe zamiast okularów i miała dziwny nawyk do miętoszenia w buzi patyczka po lizaku. Nosiła się skromnie ale w intensywnych kolorach. Bluza z kapturem o bijącym po oczach pomarańczowym kolorze. Pod to niebieska koszulka z tańczącą pandą, zielone spodenki za kolana w obracające się białe gwiazdki. Na głowie nosiła czarna czapkę z daszkiem.                      Flint wielokrotnie kiedy widział jej ubiór zastanawiał z jakiej ta kobieta planety się urwała. Jej ubiór był o tyle abstrakcyjny co porażający swoją dziwnością. Ojciec na szczęście nie był upośledzony pod względem ubioru i zawsze chodził ubrany ładnie i z gustem.                           Vivian przytuliła na dzień dobry syna mocno jakby bała się go puścić.                     –Cześć mamo –przywitał ją odwzajemniając uścisk. Matka była bardzo uczuciowa.            –Oh mój mały synusiu – westchnęła przyciskając go jeszcze bardziej.                      Dobrze że nikt z znajomych tego nie widzi, pomyślał paląc się z zażenowania niemiałbym już w szkole życia.                                                              –Jak się ciszę że jednak nic ci nie jest –głos się jej łamał i Flint domyślił się ze musi płakać. – Tak się z ojcem baliśmy.                                                   Tak to jest jak się jest jedynym upragnionym dzieckiem rodziców którzy długo nie mogli się go doczekać a jak już im się udało wyszło na jaw że serce ich dziecka nie mieści się klatce piersiowej. Dla Vivian zawsze będzie małym dzieckiem o które trzeba się cały czas bać. Flint to rozumiał i niemiał za to pretensji choć czasami go to irytowało. Wiedział też że boja się też o niego z powodu szkoły w jakiej się uczy.                                                        Zabrali rzeczy i wszyli na podjazd. Wychodząc natchnęli się na grupę Czerni. Flint niemiał opaski ani furtki wiec praktycznie w tej chwili nie brał udziału w konflikcie ale i tak poczuł niepokój na widok znajomych twarzy. To była ta sama grupa na którą natknął się ostatnio w szpitalu. Była z nimi nawet ta sama dziewczyna o kocich uszach i ogonie. Serce mu momentalnie zabiło szybciej. W chwili kiedy ich oczy się zetknęły miał dziwne wrażenie jak czas zwolnił i wszystko w koło przestało istnieć. Przez krótka chwile czuł się jakby istnieli tylko oni a reszta była iluzją.                          Niestety szybko wrócił do rzeczywistości kiedy zauważył jak dziewczyna idąca obok niej sięga do kieszeni. W pierwszym odruchu też sięgnął ale natrafił w kieszeni na pustkę. Chciał zawołać że niema broni ale jego matka nagle stanęła między nimi odgradzając go od Czerni.                 –Nawet nie sięgać mi tu po broń –odezwała się ich przywódczyni obrzucając ich lodowatym ostrym spojrzeniem jej ciemnych oczu. Spojrzała przepraszająco na Vivian i skłoniła w niskim ukłonie. –Przepraszam za nieuprzejmość moich towarzyszy. Są nerwowi i dlatego zapominają o dobrym wychowaniu.                                                              Vivian chwilę patrzyła na dziewczynę dalej stając miedzy Flintem a Czarnymi jak mur obrony. Flint osłupiały patrzył na dziewczynę czując się głupio z powodu że musi go bronić matka.           –Przepraszać powinien ten co zawinił –oznajmiła Vivian obdarzając dziewczynę miłym uśmiechem. –Tak uczyła mnie matka i tak samo uczę mojego syna.                          Boże litości, pomyślał z rozpaczą Flint czując niepochamowana ochotę palnięcia sobie w głowę. Podskórnie czuł jak Czernie się z niego śmieją w duchu.                           –Oczywiście –dziewczyna kot spojrzała na stojących za nią towarzyszy. –Macie przeprosić za swój brak kultury.                                                        Tamci z ociąganiem ale jednak powiedzieli "przepraszam”. Dalej każdy poszedł w swoja stronę a Flint palił się z wstydu. Kto to widział by Czerw chował się za spódnicą mamusi przed Czerniami. Był gotów się założyć ze te cholerne czarnuchy obśmieją go na forum klasowym. Już widział jak się z niego nabijają a w szczególności ona. O dziwo to ta wizja sprawiła mu najwięcej bólu. Poczuł nieprzyjemny ucisk w sercu na myśl co ona sobie mogła o nim pomyśleć.                W mieszkaniu od razu rzucił się w pokoju na łóżku. Matka zamówiła pizzę dla nich. Zjedli ją razem a potem Vivian musiała już wracać do pracy. Pożegnali się czule jakby mieli się nie widzieć przez sto lat a potem wyszła. Flint zamknął drzwi. Posprzątał po pizzie i wziął z pokoju swoją furtkę. Zaczął jej się przyglądać jak dawno niewidzianemu przyjacielowi. Furtka miała kształt pistoletu o spłaszczonej lufie. Była wykonana z białego stopu tytanu odkrytego na kolonii na marsie. Był niebywale lekki i poręczny. Mieścił się bez problemu w kieszeni ale Flint miał na nią kaburę.           Dzięki sensorom wszczepionym w opuszki palców mógł się nią obsługiwać bez specjalnych rękawic. Do tego furtka była sprzężona z mikroprocesorem w mózgu dzięki czemu mógł go używać tylko on. Ścisnął pewnie furtkę w rance. Rękojeść została dopasowana do jego ranki i była pokryta powłoka antypoślizgową. Chwycił furtkę za spłaszczoną lufę i zaczął ja prostować. Furtka nie stawiała oporu i wyprostowała się bez wysiłku. Położył ją przed sobą i sięgną do pojemnika z kartami z programy. Wyciągną mniejszą niż inne czerwoną kartę z piktogramem czerwone strzały i inicjałami FB. Flint Baker. Wsunął ją w woski otwór w kolbie. Furtka była uzbrojona. Przed jego głową wyskoczył panel kontrolny. Znajdowały się tam dane dostępne tylko jemu dzięki mikroprocesorowi.            Były tam statystyki stanu broni, informacje o jego stanie zdrowia monitorowane na bieżąco przez mikroprocesor: tętno, poziom stresu i reszta dupereli mających znaczenie w walce. Były też dane ogólne jak: siła połączenia z łączem, ilość energii w na karcie. Karta w furtce była bardzo ważna. Była sercem dającym energie. Flint w swoim pojemniku miał ich z dziesięć.                     Przesunął panel na bok by nie zasłaniał mu widoku ale muc go widzieć kontem lewego oka. Przejechał opuszkami palców po spłaszczonej lufie i dalej i dale a w ślad za opuszkami z spłoszonej lufy wypływała neonowa poświata pachnąca ozonem. Flint wywinął młynek w powietrzu a neonowa poświata się wygładziła i nabrała kształtu ostrza katany. Miała długość jego ranki i mogła bez problemu przeciąć wszystko. Neonowe ostrze. To byłą pierwsza rzecz której nauczono go robić w szkole za pomocą furtki.                                                   Kątem oka sprawdził stan energii. Szybkość wyczerpywania się karty zależała od tego co się robi. Neonowe ostrze ciągnęło energie w zależności od długości i natężenia. W walce lepiej załadować dwie karty a najlepiej trzy. Flint opuszkiem palca przejechał po ostrzu a ona zaczęła znikać. Znowu zgiął furtkę by przypominała swoją pierwotną wersje. Uruchomił wirtualną tarcze i wycelował. Ustawił energie na poziom Alfa i zgiął palec wskazujący jakby pociągał za spust. Z spłaszczonej lufy wystrzeliła błękitna smuga trafiając w tarce która pochłonęła energie i wydała z siebie odgłos dzwonów kościelnych.                                                   Poziom energii: 99                                                   Flint dokopiował z cztery dodatkowe tarcze. Z niebywałą szybkością pociągał za spust płynie zmieniając cel. Pięć strzałów i pięć trafień w czasie dwunastu sekund.                           Poziom energii: 94                                                    Przestawił poziom energii z Alfy na Betę. Przestawił tryb tarcz z statycznych na ruchomy i zaczął strzelać. Strzelał tak szybko że dla niewprawionego oka jego ranka była tylko rozmyciem. Pięć tarcz rozpadło się w czasie trzynastu sekund.                                    Poziom energii:84                                                   Zadowolony z swojego wyniku wyjął używaną kartę a w jej miejsce wsadził dwie nieużywane. Wyłączył panel furtki. Podszedł do biurka i wyjął z niego bezprzewodową ładowarkę by podładować kartę. Ładowanie kart ciągnęło absurdalnie dużo prądu ale rachunki za ładowanie płaciła Firma.

Niewiadomy

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2692 słów i 15427 znaków.

4 komentarze

 
  • Niewiadomy

    Nie będzie sorry

    19 lis 2014

  • ktosiek

    Hej! Kiedy c.d.? BARDZO SUUUUPER!

    19 lis 2014

  • Niewiadomy

    Ktoś morze mi wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje? :sciana:

    2 sie 2014

  • Niewiadomy

    Czemu tak się robi? :smh:

    1 sie 2014