Pozwól, że nauczę Cię kochać. Cz.3

Pozwól, że nauczę Cię kochać. Cz.3Z Dedykacją dla NataliaO  

Omar :
Znów ich widziałem. Rafał patrzył na nią takim wzrokiem, że poczułem zazdrość. Nie rozumiałem, dlaczego to z nim spotyka się, a mnie unika. Od tamtej imprezy minęły dwa tygodnie. Od tego czasu mieliśmy okazję porozmawiać tylko raz i nasza rozmowa nie przebiegła po mojej myśli. Tak jak przepuszczałem nie dała się namówić, nie dała sobie nic powiedzieć, nie pozwoliła bym jej wytłumaczył. Teraz nie byłem już pewny o co jej chodziło. Czy nadal gniewała się o tamtą imprezę i pocałunek, który przecież dla mnie nic nie znaczył, czy może chodziło jej o coś innego. Za każdym razem, gdy chciałem porozmawiać z nią w szkolę, zbywała mnie. Jej koleżanki, dość wyraźnie chroniły ją przede mną, jakbym chciał co najmniej zrobić jej jakąś krzywdę. Na moje wiadomości, telefony też nie reagowała. Ze szkoły wracała z jakimiś kolegami lub koleżankami, które skutecznie zabraniały nam kontaktu. Nie rozumiałem jej postawy. Nie wiedziałem, nie miałem pojęcia dlaczego tak się zachowuje. Skutecznie paliła za sobą wszystkie mosty, robiąc wszystko, by nie dawać nam jakiejkolwiek szansy. Moi przyjaciele rozmawiali ze mną na ten temat, rozmawiali też z nią, ale unikała ich tak samo jak mnie. Słyszałem dobre rady znajomych, bym odpuścił, bo tylko robię z siebie idiotę. Jednak mi to nie przeszkadzało. Mogłem robić z siebie idiotę, mogłem się kompromitować, mogłem zrobić wszystko, byle tylko osiągnąć swój cel. Kochałem ją. Ile razy chciałem z nią na spokojnie porozmawiać, ile razy chciałem zrobić coś, udowodnić jej, że naprawdę jestem w niej zakochany, ale moje próby, starania spełzały na niczym. Odpuściłem. Teraz natomiast ona stała z grupką dziewczyn ze szkoły i w najlepsze rozmawiała z Rafałem. Widziała moje spojrzenie, trudno było nie zauważyć, skoro stałem na środku korytarza i patrzyłem wprost na nią. Chciałem tam iść, chciałem obić mu mordę, ale koledzy chyba domyślili się moich zamiarów, bo odciągnęli mnie jak najdalej od mojego brata. Na resztę zajęć nie poszedłem, postanowiłem przejść się po mieście i przemyśleć. Nie mogłem znieść jej braku, nie mogłem znieść jej obojętności.  
- Stary daj spokój. Sprawa jest stracona. Słyszałem - zawahał się Konrad, bo nie był pewny, czy mi o czymś powiedzieć. - Słyszałem, jak się umawiali na wieczór. Twój brat zabiera ją do Kina - powiedział delikatnym głosem. Krew w moich żyłach zagotowała się i już miałem naprawdę obić mu mordę, gdy ze szkoły niemal siłą wyprowadzili mnie kumple.  
- Daj spokój! ośmieszasz się! - rzekł jeden z kumpli  
- Mam pomysł! powiedział kolejny z nich i posłał mi tajemniczy uśmiech. - Musisz zbudzić w niej zazdrość. No wiesz, umówić się z kimś, tak, by ona to zobaczyła. Tak, by widziała to. - rzekł, ale nie bardzo podobał mi się ten pomysł. Cała grupka moich ziomków przyjęła ten pomysł bardzo optymistycznie, ale ja wciąż się wahałem.  
- Pojebało was? nie chce jej ranić - wyznałem, przywołując u nich zdrowy rozsądek. Jednak chłopaki nie słuchali. Przeszukiwali swoje telefony, w poszukiwaniu idealnej kandydatki dla mnie. Jednak ja nie chciałem ich pomocy. Miałem na oku już jedną i zamierzałem wkroczyć w ich plan tylko z nią.  
- Marta - wydusiłem, patrząc jak piękna, nowa dziewczyna maszeruje po parku, obok szkoły.
- Ta Marta? - widziałem zaskoczenie na ich twarzy.  
- Tak ta Marta - wyznałem i zamierzałem dokonać swój plan. Poszedłem prosto do niej.
         ***
Esme:
Moja znajomość z Rafałem rozkwitała. Spotykaliśmy się niemal codziennie, a z każdym kolejnym dniem dowiadywałam się o nim, co raz to ciekawszych faktów. Od dwóch tygodni skutecznie unikałam jego kontaktu i olewałam jego wiadomości i połączenia. Teraz natomiast próbowałam zbyć zaproszenie Rafała do kina, ale było to trudniejsze niż sądziłam.
- To chociaż spacer, jak nie lubisz kina - przekonywał. Koleżanki twierdziły, że jestem głupia, skoro olewam tak fajnego chłopaka, ale nie rozumiały, że ten fajny chłopak, to brat mojego ukochanego. Nie miałam pojęcia dlaczego, od początku tak trudno było dogadać mi się z Rafałem, teraz wiem, że chłopak jest porządnym, mądrym i odpowiedzialnym chłopakiem, zupełnym przeciwieństwem jego brata. Przylazł do mnie dzień po incydencie brata z bukietem kwiatów i przeprosił za wybryk Omara. Jednak nie o to mi tak naprawdę chodziło. Pocałunek z tą dziewczyną, już dawno mu wybaczyłam. Rafał wytłumaczył mi, że to był kolejny durny pomysł jego kumpli, z którymi już dawno mówiłam, by się nie zadawał, bo mieli na niego zły wpływ. Teraz chodziło o coś innego, o coś znacznie poważniejszego i ważniejszego, niż incydent na tamtej imprezie. Od dwóch tygodni przeprosił mnie niemal za wszystko. Za imprezę, za incydent pod moim domem, za to, za tamto. Jednak ani razu, nie zapytał o dziecko, nie zapytał jak się czuję. Powiedziałam mu prawdę, powiedziałam a raczej wyznałam to, że jestem z nim w ciąży, wyznałam najważniejszy sekret, a on nie przejmował się tym. To tylko przekonało mnie w postanowieniu, że on nie jest dla mnie odpowiednim mężczyzną. Ja rozumiałam, że siedemnastolatek to jeszcze młody, dość nie rozumny wiek, ale myślałam, że zareaguje inaczej. Spodziewałam się jakieś innej reakcji, spodziewałam się, że ucieszy się, skoro miał to być owoc naszej miłości. Jednak zachowywał się odwrotnie. Zachowywał się zupełnie tak, jakby miał gdzieś, jakby nie obchodziło go to, że nosze pod sercem jego dziecko. I dobrze. Postanowiłam, że wychowam to dziecko sama. Postanowiłam i zamierzałam zrobić wszytko, by nie złamać postanowienia.  
- Esme! musisz to zobaczyć! Chodź! - zawołała jakaś dziewczyna z równoległej klasy. Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę boiska. Wszyscy na boisku patrzyli w jedna stronę, a mój wzrok powędrował za nimi. W parku w najlepsze Omar flirtował z jakąś dziewczyną.Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Czułam złość i rozgoryczenie jednocześnie.
- Zna ją ktoś? - zapytała jakaś dziewczyna.
- Ma chyba na imię Marta. Jest nowa w tej szkolę. Podobno przyjechała z innego miasta. Tak przynajmniej słyszałam - wyznała jedna z dziewczyn. Czułam na ramieniu męski dotyk, nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, kto to był. Za mną stał tego debila brat.  
- Esme! - usłyszałam jego głos. Chciał mnie zatrzymać, ale mu się wyrwałam. Moje rozgoryczenie sięgnęło zenitu i postanowiłam zrobić to, co podpowiadało mi zranione serce. Biegiem ruszyłam w ich stronę. - Ty draniu! ty bydlaku! - wrzasnęłam i spojrzałam mu prosto w oczy. Zamachnęłam się i dałam mu w twarz z otwartej.
- Esme! CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1259 słów i 6881 znaków, zaktualizowała 7 lis 2015.

5 komentarzy

 
  • Tosia12283

    Przepiękna część :)

    7 lis 2015

  • agusia16248

    @Tosia12283 Bardzo, bardzo się cieszę,że tak uważasz :)

    7 lis 2015

  • Justys20

    Coś bardziej się w to wciągam  :lol2:

    7 lis 2015

  • agusia16248

    @Justys20  bardzo mnie to cieszy

    7 lis 2015

  • Justys20

    @agusia16248  :kiss:

    7 lis 2015

  • agusia16248

    @Justys20 No to kolejna część będzie dla  Ciebie ;*

    7 lis 2015

  • Justys20

    @agusia16248 miło  <3

    7 lis 2015

  • czarnyrafal

    Miłość różnymi chadza ścieżkami i tak tu chyba jest.Opowiadaj nam dalej tę historię,bo zaciekawiłaś. :kiss:  <3

    7 lis 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Bardzo się cieszę,że zaciekawiłam :)

    7 lis 2015

  • NataliaO

    zajefajne :)

    7 lis 2015

  • agusia16248

    @NataliaO Ciesze się, że sie podoba :)

    7 lis 2015

  • NataliaO

    @agusia16248  :kiss:  <3

    7 lis 2015

  • agusia16248

    @NataliaO :* <3

    7 lis 2015

  • Misiaa14

    zaje*iste!!!

    7 lis 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 bardzo się cieszę, że Ci się podoba :*

    7 lis 2015